czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 72

Enjoy:

- Witaj Julio, moje imię to Stacy – niechętnie ściskam jej dłoń z wymuszonym uśmiechem. Blake kontynuuje, to co już zaczął – przedstawia nas sobie. Wygląda na bardzo zadowolonego z naszego spotkania.
- Stacy to jest Julia.. dziewczyna Zayn’a – spoglądam na chłopaka starając się zrozumieć jego intencje. Ostatnią część swojej wypowiedzi zaakcentował w dziwny sposób – jakby fakt naszego związku był czymś katastrofalnym.
- Dziewczyna Zayn’a? – powtarza powoli unosząc jedną z jej idealnie wyregulowanych brwi. Przytakuję jej zabierając dłoń. Między nami buduje się sztywna atmosfera.
- Tak, znasz go? – pytam ciekawie nie oczekując usłyszenia odpowiedzi. Szczerze mówiąc, nie mam ochoty wysłuchiwać kolejnych historyjek na jego temat od obcych ludzi.
- To jakieś nieporozumienie – dziewczyna zaczyna się śmiać spoglądając na Blake’a – Czy ona o niczym nie wie? – pyta go wyraźnie zaciekawiona i zaskoczona. Ich spojrzenia spotykają się.
- Nie wiem o czym? – pytam przerywając ten dziwny moment. Wzrok Stacy przechodzi na mnie – jej tęczówki błyszczą z rozbawienia. Blake uśmiecha się do nas głupkowato, po czym odchodzi.
- Skoczę po szampana, coś mi podpowiada, że dawka musującego alkoholu będzie niezbędna – śmieje się zostawiając naszą dwójkę w salonie. Wszyscy zaczęli się nam ciekawie przyglądać.
- Znasz więc Zayn’a? – pytam. Dziewczyna zaciska usta trzęsąc pozytywnie głową. Zapada głucha cisza, nie wiem jak dalej potoczyć tę niezręczną rozmowę.
- Proszę, to dla was – Blake częstuje nas dwoma kieliszkami buzującej cieczy. Przyjmuję go z niechęcią, jednak nie biorę ani jednego łyka, po prostu trzymam naczynie przy sobie – Powiedziałaś już jej? – ale co? Co takiego ona zamierza mi powiedzieć?
- Uważasz, że powinnam? Nie sądzę, że on by tego chciał.. Skoro sam tego jeszcze nie zrobił, pasuje milczeć – Stacy odpowiada mu, totalnie ignorując moją obecność. Przez moje zmysły przepływa fala zmartwienia – kolejna tajemnica, coś, o czym Zayn mi nie powiedział. Zaczynam samodzielnie poszukiwać względnych możliwości.
Czy Stacy była jego kolejną panienką do łóżka? Czy raczej nieznajomą, którą zranił? Może to coś zupełnie innego.. Za dużo możliwości, strasznych faktów.. Sekrety Zayn’a zawsze mnie zaskakują, nie da się ich przewidzieć.
- Są w związku, nie powinni mieć przed sobą tajemnic – Blake uśmiecha się do niej.
Oczy Blake’a błyskają tkliwie, gdy dziewczyna obojętnie wzrusza ramionami. Chyba ma rację, za wszelką cenę starałam się nie grzebać w jego sprawach, a przynajmniej trzymać się od nich z dala. Unikam tego, jak ognia, ale sama siebie zawodzę.
- Dłuższa, czy krótsza wersja? – pyta mnie nagle. Otwieram usta, by odpowiedzieć, jednak nie wychodzi ze mnie żaden dźwięk. Nie wiem, czy w ogóle chcę słuchać jakiejkolwiek historii – zwłaszcza, że Blake tu stoi i wyraźnie zamierza nam dotrzymywać towarzystwa jeszcze przez jakiś czas.
- Długa – chłopak odpowiada za mnie, po czym wskazuje na puste fotele nakazując nam tam usiąść. Obie siadamy obok siebie, dziewczyna jednak wcześniej zaciąga sukienkę w nieco w dół, by nie odsłonić się na oczach innych.
- Przerażasz mnie Blake.. O co chodzi? – śmieję się lekko. Staram się nie ukazać, że mam pewne obawy, co do historii, którą zaraz niestety usłyszę. Blake zerka na nią zachęcając do mówienia. Ona wzdycha przekładając włosy na jedno z ramion, przy czym zdobywa kilka spojrzeń chłopaków w tym pomieszczeniu.
- Blake i ja spotykaliśmy się kiedyś, to było dosyć poważne – dziewczyna uśmiecha się do niego. Co to ma być? Powstrzymuję atak śmiechu, jednak na mojej twarzy pojawia się głupkowaty uśmiech. Co za napięte budowanie akcji.
- Okay – przyjmuję do wiadomości – To znaczy.. To naprawdę świetnie? – nie wiem, jak mam na to zareagować, a swoim pytaniem zdobywam nieprzyjemne spojrzenie Stacy. Mój uśmiech od razu niknie.
- To nie koniec – naskakuje na mnie złośliwie. Wzdrygam się na jej surowy ton – Oboje byliśmy bardzo ze sobą szczęśliwi. Byliśmy doskonałą parą, dopóki nie poznałam Zayn’a – zaciska usta wypowiadając jego imię. Przytakuję pokazując, że nadal jej słucham.
- Dopóki nie poznałaś Zayn’a… Co się wydarzyło? – nie mam pojęcia czemu ciągle pytam. Wiem, że jej odpowiedź wcale mi się nie spodoba, ale ponosi mną moja ciekawska natura, nie jestem w stanie tego powstrzymać. Staram się opanować, ale wszechświat wydaje się być dziś przeciw mnie.
- On um.. zniszczył mnie zarówno psychicznie, jak i fizycznie – wzrusza ramionami – Uwiódł mnie. Słuchaj, musisz zrozumieć, że on pogrywa. Te jego płynne gadki, wygląd gorącego, niegrzecznego chłopca. On doskonale wie, jak ukoić i zdobyć dziewczynę jednym spojrzeniem, jednym zwykłym dotykiem – uśmiecha się ze złośliwością tańczącą w jej tęczówkach.
Na te słowa mój żołądek zawiązuje się w ciasny supeł. Smuci mnie sposób, w jaki się o nim wypowiada. Jednak jedna myśl rozgorycza mnie jeszcze bardziej, naiwnie myślałam, że byłam jego jedyną…
- Byłam wierna Blake’owi, ale.. Zayn przekonał mnie do siebie tą swoją tajemniczością..  Chyba nie ma nic lepszego, niż wysoki, przystojny brunet, bad boy z bagażem tajemnic – uśmiecha się, jakby tu z nami gdzieś był. Zaciskam dłonie na kieliszku rozładowując budujące się we mnie napięcie, aby nie postąpić pochopnie.
- Sądziłam, że kolegujecie się z Zayn’em – celuję swym twierdzeniem do Blake’a. Nie chcę jej już więcej słuchać, jednak moja natura umiera, żąda więcej i więcej, obawiając się tym samym prawdy. Nic jej nie zaspokaja.
- Znamy się z bractwa, ale Zayn był o mnie wyraźnie zazdrosny moim szczęściem w związku. Zawsze twierdził, że chodzę z głową w chmurach, straszył, że kiedyś to się zmieni. Wkrótce znalazł temu radę, udało mu się – odpowiada obserwując mnie.
- Więc..
- Zayn zabawił się mną, obiecywał, że zajmie się mną dużo lepiej, niż Blake, że będzie mnie bardziej uszczęśliwiał. Twierdził, że będzie mnie dobrze traktował, że z nim będę się czuć o wiele bardziej wartościowa. Karmił mnie tymi kłamstwami, dzień w dzień. Z każdym kolejnym, każdym słodkim słówkiem pogrywał ze mną coraz bardziej i bardziej – przyglądam się jej wąsko otworzonymi oczami, moja szczęka otwiera się z wrażenia.
- Był bardzo przekonujący, całował mnie i twierdził, że jestem tą, której pragnie. Sprawił, że czułam się tą jedyną, że tylko ja się dla niego liczę, że się mną zaopiekuje na zawsze – spuszcza wzrok na swoje dłonie. Czuję nieprzyjemny ścisk na wysokości klatki piersiowej – wszystko o czym ona mówi dokładnie opisuje moją relację z Zayn’em.
Zawsze sprawia, że czuję się jedyna w jego świecie. Zawsze odnoszę wrażenie, że pomoże i uchroni mnie przed wszelkim złem, przed każdym, kto będzie chciał mnie zranić. Nie jestem jednak jego zabawką, to pewne.
- Dobrał się do mnie. Przespaliśmy się, potem zerwałam z Blake’em – na samą myśl o zdradzie robi mi się niedobrze, nawet jeśli chodziło o Blake, nie mogę znieść takiej sytuacji. Doskonale wiem jak czuje się zdradzona osoba, ten ból i poniżenie są nie do zniesienia.
- Następnego dnia zaczął się przechwalać swoim czynem wydzierając w moim sercu na oczach innych ogromną dziurę poniżenia. Wtedy dopiero zdałam sobie sprawę z tego co się stało, jak mnie wykorzystał.
Spoglądam na wpatrzonego w ziemię Blake’a – w jego oczach maluje się wyraźny ból, na samą myśl o tym co się stało czuje się zażenowany. Widziałam już kiedyś ten wzrok, podobny wyraz twarzy obserwowałam za każdym razem, gdy na spoglądałam w lustro. Piorunuję Stacy spojrzeniem, to ona go zdradziła... z pomocą Zayn’a.
- On się zmienił – przekonuję. On już taki więcej nie jest, nigdy nie widziałam jego złej twarzy, nie miałam styczności z Zayn’em, którego mi przed chwilą opisała. Dziewczyna parska śmiechem spoglądając ukradkiem na mój nadgarstek – wtedy zauważa serce namalowane ręką Zayn’a tuż przed wyjściem.
- Rysunki na nadgarstku? – uśmiecha się z wyższością. W moim organizmie narasta nieprzyjemne uczucie, a na jej twarzy maluje się litość – Robił to.. Tyle, że mnie malował kwiat, ponieważ byłam całym pięknem świata, którego potrzebował – mówi cytując, przy czym wykonuje charakterystyczny ruch palcami w powietrzu.
Spuszczam wzrok na małe serduszko, kiedy ona mówi dalej. Nie.. To przecież kłamstwo.. On nie mógł rysować na jej nadgarstku, wcale jej tego nie mówił, nie mogło tak być… Moje dłonie zaczynają trząść się z obawy na prawdę.
- Byłam dla niego wyzwaniem, a w swoich działaniach miał swój cel. Zajęło mu to około miesiąca, tyle i czar prysł – śmieje się do siebie – Wprowadził swój plan w moje życie, znalazł drogę do mojego serca, aby ostatecznie je złamać. Wiesz co było w tym wszystkim najgorsze? Miałam co do niego wątpliwości. Przecież chłopak taki, jak on w życiu nie zainteresowałby się dziewczyną, jaką jestem ja – marszczy brwi odtwarzając w pamięci ten czas.
Jej ostatnie zdanie to jakaś bzdura. Gdybym ich teraz zobaczyła wchodzących razem, ramię w ramię, nie miałam bym żadnych pytań co do ich autentyczności. Była przepiękną dziewczyną, prawdopodobnie pojęcie takie jak ‘brzydka’, było jej zupełnie obce. Jestem pewna, że jest świadoma swej zjawiskowej urody.
- Odłożyłam swoje wątpliwości na bok, on wynagradzał mi je niesamowitymi randkami, które sam organizował. Byłam idiotką. Wierzyłam mu za każdym razem, gdy obiecywał, że mną nie pogrywa. Swoimi podłymi ruchami wprowadza w dziewczynie współczucie, tworzy wokół siebie otoczkę ideału. Każda postrzega go, jako złego chłopca w niezłych tarapatach ze złotym sercem.. Rzeczywistość jest inna, ten chłopak to jakiś kompletny bałagan, w klatce piersiowej widnieje lodowa skała, brak w nim ludzkich emocji.
Gapię się na dziewczynę nie wiedząc co mam o tym myśleć. Blake siedzi z poważnym wyrazem twarzy. Stacy wydaje się być smutna, pogrążona we wstydzie minionej krzywdy. Zayn mną nie pogrywa, nie dopuszczam do siebie myśli, że mogłoby być inaczej, proponował mi przecież przeprowadzkę do jego mieszkania.
Przyglądam się rysunkowi widniejącemu na moim nadgarstku. Kiedy myślę o tych innych dziewczynach, którym również fundował takie znaczące symbole.. czuję ból, smutek.. Mówił jej, że jest całym pięknym świata, którego potrzebował. Chciałabym zaprzeczyć własnemu przeczuciu.. Boję się, że Stacy opowiedziała mi prawdę.
- Mam nadzieję, że się mu postawisz, dojrzejesz do jego zabaw – mówi marszcząc brwi – Wierz mi lub nie, ale nie chciałam ci tego wszystkiego mówić. Jednak kiedy przyszedł do mnie Blake i wyznał, że coś się miedzy wami dzieje.. Czułam, że muszę cię ostrzec – wyjaśnia.
- Taa, dzięki.. – rzucam podnosząc się z miejsca – Przepraszam – odchodzę od nich w przeciwnym kierunku. Nie wiem co mam myśleć, nie jestem ani zła, ani zraniona, tylko zaskoczona. Wzdycham ciężko pocierając głowę w zakłopotaniu. Jednak wszelkie negatywne emocje odpływają, gdy mój wzrok rejestruje Harry’ego.
Jego włosy są zaczesane do tyłu, chłopak ma na sobie ciemną koszulę zapinaną pod kołnierzyk, krawat, garniturowe spodnie i marynarkę. Przyglądam się mu. Chłopak śmieje się rozmawiając ze znajomym. Następnie zauważam, że pod ramię trzyma go pewna dziewczyna. Nie wiedząc czemu na jej widok czuję ukłucie na sercu.
Erica.
Wygląda nieskazitelnie. Piękna złota sukienka podkreśla jej idealnie wymodelowane ciało. Jej włosy zostały związane u boku w długiego kłosa, na twarzy widniej idealny makijaż. Uśmiecha się do chłopaka rzędem bieluśkich zębów.
Spuszczam wzrok wypijając szampana. Do ręki biorę jeszcze jeden kieliszek i podchodzę do tej dwójki. Jej wzrok najpierw spada na mnie, na jej ustach maluje się złośliwy, aczkolwiek szeroki uśmiech.
- Julia – dziewczyna wita mnie. Nie uznaję jej obecności, od razu spoglądam na zielonookiego bruneta, który beznamiętnie się mi przygląda.
- Musimy porozmawiać – mówię do niego przyciszonym głosem. Harry spogląda na Ericę, widzę wyraźne poirytowanie i niechęć w jego oczach.
- Nie wydaje mi się to być dobrym pomysłem, mam parę – odpowiada równie cicho. Nie obchodzi mnie Erica, naprawdę mam to gdzieś, że przyszli tu razem. Muszę z nim porozmawiać, potrzebuję wyjaśnić tę nieciekawą sytuację między nami, potrzebuję jego pomocy.
- Proszę Cię – błagam go niemalże szeptem patrząc na niego desperacko.
Wieści od Stacy nadal krążą w mojej głowie, muszę je w jakiś sposób przetworzyć, dlatego Harry jest mi teraz niezbędny. Najpierw jednak postaram się naprawić naszą przyjaźń.
- Idź, ja poszukam Zayn’a – dziewczyna uśmiecha się do mnie. Mierzę ją spojrzeniem, gdy jej błyszcząca osobowość znika w tłumie. Przyglądam się jej plecom, nie mogę być o to wiecznie zła, nie pakuję się w sprawy Zayn’a, ufam mu, nawet jeśli spędza z nią czas... Obracam się do Harry’ego. Chłopak ma nieciekawy wyraz twarzy.
- Harry, ja...
- Już ci to chyba powiedziałem. Nie możemy być przyjaciółmi – kręci głową zrezygnowany. Jego uparty ton mną wzdryga. Ostre słowa przeszywają moje serce na wylot, nie pozostawiając nadziei na nas.
- Tęsknię za tobą – zaczynam cicho – Brakuje mi naszych rozmów, spotkań. Chcę cię mieć z powrotem w moim świecie, bądźmy przyjaciółmi – wyjaśniam. Chłopak nie odpowiada, tylko przechodzi ocierając się o mnie – Dlaczego mnie nienawidzisz? – dopytuję się obracając się do niego. Chłopak nadal stoi do mnie tyłem, jednak nie porusza się – nie odchodzi.
- Czym wzbudziłam twoją nienawiść do mnie? – pytam podchodząc do niego. Stoję niecały metr od niego. Chłopak zaciska dłonie w pięści obracając się do mnie z wolna.
- Nie nienawidzę cię – odpowiada spokojnym tonem. Jego klatka ciężko opada i unosi się, chłopak kontroluje swój unormowany oddech.
- Zachowujesz się, jakby jednak było inaczej – dodaję.
- Muszę się tak zachowywać Julia. Jeśli odpuszczę... Skończy się na tym, że posunę się do czegoś co rozwścieczy Zayn’a – twierdzi. Mój żołądek zaciska się na jego słowa. Coś co wkurzyłoby Zayn’a? Prawdopodobnie zacząłby okazywać, jak bardzo mu na mnie zależy.
- Harry – kręcę głową odmawiając usłyszenia takiej odpowiedzi – Ja i Zayn jesteśmy na dobrych stosunkach, możemy się więc przyjaźnić. On nie będzie miał nic przeciwko – nalegam.
- Julia – protestuje.
- Potrzebuję kompana do rozmowy, teraz. Jesteś jedynym, z którym chcę aktualnie rozmawiać – mówię z nadzieją w głosie. Przełamuję go tym zdaniem, jego ramiona opadają w poddańczym geście.
- Okay – przytakuje.
- Nie tutaj – kręcę głową – Wyjdźmy na zewnątrz – wskazuję na balkon. Chłopak podąża za mną niechętnie, znajduję ciche miejsce i zatrzymuję się tam. Żadne z nas nie odzywa się ani słowem, przysłuchujemy się tylko innym rozmawiającym imprezowiczom.
- Co się stało? – pyta szorstko przerywając niezręczną ciszę. Nie patrzy na mnie jednak dopóki ze mną rozmawia, jestem zadowolona.
- Spotkałam Stacy – Harry słyszy wyraźny ból w moim głosie, jego spojrzenie w końcu spotyka się z moim. Marszczy brwi i odwraca wzrok.
- Powiedziała ci o wszystkim? – pyta lekceważąco opierając się o balustradę. Marszczę brwi – o czym on myśli? Powoli przytakuję – Dlaczego chcesz o tym z kimś rozmawiać? – jego ton jest jednocześnie ostry i delikatny.
- Znasz całą historię? – pytam ostrożnie. Harry przytakuje nadal na mnie nie patrząc – To prawda, co mówiła? Wykorzystał ją.. użył dla własnej rozrywki, tylko po to, by zdenerwować Blake’a? Dotrzeć i uderzyć w jego czuły punkt? – Harry milknie, moje pytanie rozmywa się w gęstym powietrzu.
Chłopak wzdycha ciężko przeczesując włosy dłonią, na jego twarzy maluje się bolesny grymas. Otwiera usta, by coś powiedzieć, jednak szybko je zamyka. Czekam, czekam cierpliwie na jego zdanie.
- Jula, takie pytania kieruj do Zayn’a – odpowiada – Nie chcę się mieszać w sprawy pomiędzy wami – wyjaśnia. On nie chce, ale wolałabym usłyszeć inną odpowiedź.
Chcę, żeby był tego częścią, po prostu muszę z nim porozmawiać, wolę, aby znów był w moim życiu. Nie wiem dlaczego, po prostu tak jest.
- Ja.. Nie wiem co mam o tym myśleć – wyznaję głupkowato – Wiem, że on mną nie pogrywa, ale..
- Ale co? Skoro to wiesz, to dlaczego to ma jakiekolwiek znaczenie? – naskakuje na mnie. Nie spoglądam na niego, ale czuję bijące od niego zdenerwowanie i złość – Naprawdę Jula! – buczy wściekle – Dlaczego to cię obchodzi, skoro wiesz, że tobą nie pogrywa? – pyta.
Na te słowa coś we mnie pęka, czuję narastającą złość. Dlaczego to mnie obchodzi? To zawsze będzie dla mnie ważne.
- Nawet nie wiem kim on jest! – naskakuję na Harry’ego. Mierzę go spojrzeniem, na co jego wzrok łagodnieje – tylko pozornie – Próbowałam już Harry – wzdycham – Próbowałam do niego dotrzeć, ale wybudował tak wiele ścian, tyle murów wokół siebie.. W jego osobowości istnieje tyle czarnych kart, a mnie nie wolno ich odkryć – wyjaśniam szeptem – Ja.. Jaka osoba tak postępuje? Jak ja mogłam o tym nie wiedzieć?
Wiem, że Zayn jest kobieciarzem, poprawka – był. Zanim mnie poznał, był innym człowiekiem, nie sądziłam, że problem był, aż tak duży. Nie wyobrażam sobie postępować w taki sposób. Kto jest zdolny niszczyć czyjąś relację dla własnej zabawy? Komu zależy na odbieraniu szczęścia innych?
Prawda jest taka, że to nie tylko jego wina. Stacy była na tyle głupia i nieodpowiedzialna, że pozwoliła mu na to. Z łatwością wskoczył pomiędzy nią i Blake’a, ale.. chyba każda dziewczyna by mu na to pozwoliła. Zayn jest w tym świetny, wie co i jak robić. Jeśli mu zależy, kiedy jest miły.. każdy pozwoliłby mu wejść do swojego życia, serca.
Swoimi podłymi ruchami wprowadza w dziewczynie współczucie, tworzy wokół siebie otoczkę ideału. Każda postrzega go, jako złego chłopca w niezłych tarapatach ze złotym sercem.. Rzeczywistość jest inna, ten chłopak to jakiś kompletny bałagan, w klatce piersiowej widnieje skała lodowa, brak w nim ludzkich emocji. Zayn już taki nie jest, to jego stara wersja, musi tak być.. Przecież on już tak się nie zachowuje, po prostu jestem tego pewna.
Czy ja jestem w stu procentach pewna? Nawet go nie znam, nie w sposób, jaki bym chciała. Powinnam mu ufać, ale.. Jak mogę ufać chłopakowi, który nawet nie ufa samemu sobie? Matt mnie zrujnował, nie jestem w stanie nikomu w pełni zaufać. Zawsze gdzieś w głębi siebie pamiętam, że on był tą jedyną osobą, której mogłam bezgranicznie ufać, powiedzieć wszystko, a on to wszystko zdeptał.
- Dlatego, że tak właśnie postąpił – Harry wzrusza ramionami, jakby to było nic ważnego. Spuszczam wzrok w ziemię, dlatego, że tak właśnie postąpił. Dokładnie tak samo się czuję gdy wszystko przede mną ukrywa. Nie, nie. Nie wrócę do tych chorobliwych myśli, jego sprawy pozostaną takie do końca.
- Powiesz mi co o tym sądzisz? – błagam go cicho. Desperacko pragnę usłyszeć jego wersji, jego przemyśleń, muszę usłyszeć tę historię nie tylko z ust Stacy. Mam ogromną nadzieję, że to nie prawda, ale coś mi podpowiada, że to jest inaczej. Harry nie odpowiada, jego szczęka jest zaciśnięta, wzrok pada prosto przed siebie – Rysował kwiaty na jej nadgarstku? – pytam szeptem.
- Ja… - chłopak spogląda na mój nadgarstek, a raczej na namalowane na nim serce. Mierzę go spojrzeniem, staram się wykrzesać z niego jakąś odpowiedź. Jednak jego zielone tęczówki są we mnie wlepione, chłopak poszukuje w głowie odpowiedzi, którą mnie nie zrani.
- Harry. Proszę cię – używam najdelikatniejszego głosu, na jaki mnie stać. Zanim jednak rozbrzmiewa dźwięk upragnionej odpowiedzi, na sali słychać dźwięk uderzanych o siebie szklanych kieliszków. Oboje obracamy się do Elizabeth, która idealnie prezentuje się w swojej sukni, ma wysoko uniesioną głowę, uśmiecha się do wpatrzonych w nią gości. Z perłowym uśmiechem w jednym ręku trzyma kieliszek od szampana, a drugim srebrny widelec.
- Obiad gotowy – jej głos jest słodki i delikatny – Proszę dołączcie do mnie przy stołach na tyłach posesji – uśmiecha się znikając w środku.
Na tyłach? Gdzie to? Czyżby mieli kolejny plac? Nie wiem dlaczego mnie to aż tak dziwi, ten dom to niekończący się labirynt.
Wszyscy goście pomału znikają z balkonu podążając za Elizabeth. Ja i Harry zostajemy sami. Oblewają mnie emocje, do których za żadne skarby nie chcę się przyznać. Mimo, że zostaliśmy sami jestem spokojna.
- Powinienem iść znaleźć Ericę – mówi. Nie będąc do końca świadoma, co robię, łapię za jego rękę i nie puszczam. Jego ciało napina się. Oblewa mnie poczucie winy, ale jednocześnie rozkoszny spokój.
- Proszę cię – błagam. Jego ramiona opadają, chłopak obraca się w moją stronę, wzrok opada na nasze złączone dłonie. Ściskam jego dłoń jeszcze mocniej, staram się wycisnąć z niego upragnioną odpowiedź. Jego spojrzenie w końcu spotyka się z moim, wpatruję się w jego oczy. Przez moje ciało przebiega dziwny dreszcz, ale staram się go ignorować.
- Julio… - wypowiada moje imię z niezwykłą delikatnością. Jego chrypliwy ton powoduje wzlot milionów motyli w brzuchu.
- Proszę, muszę wiedzieć, chcę je poznać – Jestem cholernie ciekawa, a nie mogę o to zapytać Zayn’a. Mogę jednak zapytać Harry’ego, ponieważ od niego otrzymam szczerą odpowiedź. On nie żyje w chorobliwym przekonaniu ukrywania przede mną wszystkich spraw. Gdyby nie fakt, że wszystkie dotyczyły Zayn’a, prawdopodobnie z przyjemnością by na nie odpowiadał.
- To nie moja sprawa – mówi wymijająco, jego wzrok napotyka mój, chłopak szuka zrozumienia. Nie rozumiem, ale nie pozwolę mu tego we mnie zobaczyć.
- Nie twoja sprawa? Właśnie, że nie masz racji – odpowiadam szorstkim szeptem. Harry stawia krok w moją stronę, jego dłoń zacieśnia się wokół mojej, po moim ciele rozlewa się dziwne ciepło. To uczucie w niczym nie przypomina tego, gdy dotyka mnie Zayn. Teraz czuję wolność, delikatność.
- Chociaż raz chciałabym usłyszeć prawdę – mówię tak cicho, że nie jestem pewna, czy mnie usłyszał. Spoglądam na niego, chłopak przygląda się mi. Jego zielone tęczówki lustrują moją twarz z desperacją, jednak nie taką samą, w jakiej byłam ja. Chłopak próbuje znaleźć we mnie nadzieję, coś co pozwoli mu mnie pomóc.
Jakaś cząstka mnie pragnie, aby mu się to udało. Chciałabym, aby uwolnił mnie od tych wszystkich sekretów. Ta sama część mnie podpowiada mi, że powinnam była z nim zostać na tej podwójnej randce.
Atmosfera między nami staje się gęsta, Harry podchodzi do mnie, mój oddech przyspiesza. Jedna z jego dłoni ociera się o moje ramię, chłopak spogląda ze współczuciem na moje usta.
- Jula, ja-
- Julia – ostry głos przywołuje mnie do rzeczywistości. Mój wzrok opada na podłogę, już dłużej nie spoglądam w zielone tęczówki chłopaka. Nie chcę patrzeć w stronę źródła tego krzyku, nie zniosę jego wściekłego spojrzenia.
- Pójdę poszukać Erici – Harry ogłasza głośno wypuszczając moją dłoń i odchodzi. Cały spokój opuszcza mnie w mgnieniu oka.
- Lepiej dla ciebie – słyszę ostry ton Zayn’a. Stoję na pustym balkonie, zimny wiatr owiewa moje ciało, po raz pierwszy dzisiejszego wieczora zaczyna mi on przeszkadzać. Słyszę jego ciężki kroki kilka metrów za mną. Bucha od niego ciepło, mój oddech przyspiesza, zaczynam się trząść od męczących mnie myśli.
Zapytaj go. Nie, lepiej tego nie rób. Powiedz mu o czym się dowiedziałaś. Nie mieszaj się w to, coś złego się wydarzyło, ukrywa to przed tobą, ale ma do tego prawo. Chowa swoje tajemnice. Może tak postąpić. Jesteś zmieszana – nie powinnaś.
Skomlę sfrustrowana. Nie jestem w stanie znieść szalejących we mnie myśli. W końcu spoglądam w oczy Zayn’owi. Ku mojemu zaskoczeniu, chłopak nie jest tak zły, jak się tego spodziewałam. W jego tęczówkach dostrzegam pewne napięcie, chłopak jest sztywny.
- Co się stało? – pyta.
- Nic takiego – kręcę przecząco głową. Biorę głęboki oddech, lepiej dla mnie, gdy uda mi się odepchnąć te myśli gdzieś daleko. Tak wiele się wydarzyło... Najpierw Stacy, potem ta dziwna sytuacja z Harry’m... Pozwoliłam mu na bliższy kontakt, nie powinnam była do tego dopuścić.
- Chodźmy na ten obiad – wymawiam przez zaciśnięte zęby. Chłopak mierzy mnie podejrzliwym spojrzeniem, jednak nie odzywa się ani słowem. Ciągnie mnie za rękę wprost do domu.



Jaki długi! Przepraszam za zwłokę, ale właśnie poczułam letniego lenia hahaha Pogoda za oknem tego nie ułatwia, ale pewnie nie tylko mi to przeszkadza.. Jak wakacje?
Myślicie, że Julia wytrzyma w swoim postanowieniu? A może ciekawa natura wybuchnie ze zdwojoną siłą? Czekam na wasze komentarze!


6 komentarzy:

  1. Dziękuje za tłumaczenie:)

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział. Podejrzewam że Jula długo już nie wytrzyma z tą swoją ciekawością i zacznie wypytywać Zayna. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. No ładnie ;) Oby między nimi było wszystko dobrze, Julia mogłaby być bardziej stanowcza i bardziej pewna siebie a rozdział jak zawsze świetny oby tak dalej ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział! No i koniec sielanki ... :D Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału ;) Pozdrawiam Natalia :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy następny bo doczekać się nie mogę !!

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic