czwartek, 29 maja 2014

Rozdział 11

Specjalnie dla 'on my own' :) wczoraj nie dałam rady... miłej lektury! 
KOMENTUJCIE!!

_______________________________________________________

- On kłamie – przerywa nam głos, który jest mi bardziej znajomy, niż powinien. Widzę jak oczy Harry’ego i Niall’a rozszerzają się. Odwracam się i widzę na kogo się gapią. Zaciskam szczękę kiedy Zayn podchodzi do nas.
- Patrzcie kto się zjawił! – Harry śmieje się zza mnie. Zwracam się do niego z zakłopotanym wzrokiem – Zazwyczaj spędza czas w swoim pokoju lub z jakąś laską, rzadko widujemy do na imprezach – oczywiście. Właśnie dlatego Zayn dołącza do grupy.
- Niall cię okłamuje. On potrafi śpiewać – Zayn klepie niebieskookiego w plecy, na co chłopak udaje, że mu to schlebia.
- O mój boże! Zayn właśnie powiedział mi komplement. – Niall trzepie swoim rzęsami. Nie mogę nic poradzić, jak roześmiać się. Zayn uśmiecha się głupkowato, chwyta krzesło i dołącza do nas.
- Może zaśpiewał byś nam jakąś dobrą piosenkę? – sugeruje. Niall przytakuje i zaczyna brzdąkać jakąś melodię. Rozpoznaję Ed’a Sheeran’a. Sara piszczy i klaszcze w ręce, jest jak idealna cheerliderka. Widzę, że jej reakcja powoduje przypływ odwagi dla Niall’a, a jego uśmiech rozszerza się.
Spoglądam na Zayn’a wpatrzonego w blondyna. Czuję się dziwnie niekomfortowo; zachowywał się, jakby nie zabrał mi książki, że mnie nie widział, tak jakbyśmy byli przypadkowymi znajomymi.
- Zayn, co sprawiło, że postanowiłeś wynurzyć się dziś ze swojej ciemnej jaskini, co? – pyta go Harry. Opuszczamy romantyczny moment Sary i Niall’a i skupiam uwagę na mulacie. Nie czuję już do niego tej złości, przynajmniej odkąd odzyskałam swoją książkę.
Przybliża się, tak, że dotyka mnie swoim kolanem. Czuję, jak moje zmysły rozpalają się i ciało nabiera większej temperatury. Osuwam się delikatnie, przez co na jego twarzy pojawia się cień uśmieszku.
- Pomyślałem, że mała zmiana okaże się być zabawna – wzrusza ramionami, spogląda na mój podręcznik a potem na mnie – Przyniosłaś książkę do chemii? – moja złość powraca, jak jego szyderczy uśmieszek. Zwężam wzrok, a ona zachęca mnie do odpowiedzi.
- Tak, nie zdążyłam się pouczyć, bo jakiś kretyn pomyślał, że będzie zabawnie, jak zabierze m ją – mówię spokojnie.
- Ktoś zabrał ci książkę? – Harry śmieje się. Patrzę na niego i dołączam.
- Tak, ktoś – wybucham. Gdyby tylko wiedział, że ten chłopak siedzi obok z krzywym wyrazem twarzy.
- Wow, musiał to być prawdziwy mężczyzna, skoro chciał twoją książkę – Harry przestaje i skanuje wzrokiem podręcznik. Rzucam zwycięskim spojrzeniem do Zayn’a, który ma zaciśniętą w złości szczękę. Byłam w stanie dokładnie ujrzeć jego napięte mięśnie szczęki i szyi.
- Siema chłopaki! – dosięga nas brytyjski akcent. Chłopak ma jasne, brązowe włosy wystylizowane na faux hawk* , bardzo jasno niebieskie oczy, prawie jak Sary. Podchodzi do naszej grupki.


- Louis! – Harry wstaje i się z nim wita. Uśmiecha się i proponuje mu dosiąść się. 
- Niall znów śpiewa? – Louis  patrzy na niego.
- Tak, Zayn go poprosił – mówię.
- A ty jesteś..? – chłopak uśmiecha się w sposób, na których chichoczę – Jesteś prześliczna – ma żartobliwy głosik.
- Dzięki. – śmieję się – Jestem Julia – podaję mu dłoń – Możesz mnie nazywać Jula.
- Louis – potrząsa moją dłonią – Powiedz Jula, masz chłopaka? 
- Czy ty przypadkiem nie masz dziewczyny? – Zayn wcina się. Dziwię się na jego niegrzeczny ton. Wszyscy obracamy się w jego stronę, Niall przestaje grać. Następuje grobowa cisza i wszyscy gapimy się na Zayn’a. – Więc? – Louis uśmiecha się i wybucha delikatnym śmiechem.
- Stary, tylko żartuję – broni się – Ale tak, mam dziewczynę. Nazywa się Elenour, powinnaś ją kiedyś poznać Julio. 
- Z wielką przyjemnością. Jestem pewna, że Sara też by chciała… kiedy nie ma przy niej Niall’a – śmieję się z tego, że Sara nie zauważyła wybuchu Zayn’a na Louis’a. Była cały czas skupiona na Niall’u i jego gitarze.
- Jula, to twoja pierwsza impreza tutaj?
- Nie, druga – poprawiam go. Jego niebieskie oczy zauważają książkę na moich kolanach, a ja piorunuję Zayn’a wzrokiem. Niestety on tego nie zauważa, bo paraliżuje Louis’a karmelowymi tęczówkami.
- I przyniosłaś książkę od chemii? – unosi brew w zdziwieniu i  powstrzymuje swój śmiech.
- Jakiś facet jej ją zabrał – mówi Harry. Louis wybucha niepohamowanym śmiechem.
- Ktoś zabrał twoją książkę od CHEMII? – Louis przechodzi napad śmiechu, a ja do niego dołączam. To było głupkowate, jeśli nie znało się tej historii.
- W porządku, wszyscy uśmialiśmy się. Może się czegoś napijemy? – Zayn mówi głośno. Harry zgadza się.
- Powinniśmy być już pijani! – wykrzykuje wstając i ruszając do kuchni. Po chwili wraca z czerwonymi kubeczkami dla nas wszystkich. Proponuje mi jeden, ale odmawiam mu.
- Mam słabą głowę, pamiętasz? – śmieję się. Składa usta w literę ‘o’, oddala kubek ode mnie – Louis, od jak dawna jesteś członkiem bractwa? – zwracam na niego uwagę. Czuję palący wzrok Zayn’a na mojej twarzy, ale staram się to ignorować.
- Zaczyna się mój trzeci rok, kończę szkołę w przyszłym! – składa toast unosząc kubek do góry, wypijając jego zawartość. Wszyscy ci chłopcy są tacy radośni, nawet Zayn… okazjonalnie… rzadko..
- Gratulacje. Co studiujesz?
- Biznes – odpowiada z dumnym uśmiechem. Powstrzymuję swój śmiech, aby go nie obrazić. Gapię się na Louis’a, nigdy nie powiedziałabym, że zostanie biznesmenem. Nie wyobrażałam go sobie go siedzącego przy ogromnym biurku w garniturze, czekającego na poważnych inwestorów. Teraz ma na sobie spodnie i niebieski T-shirt. Nie wyglądał na to, żeby w ogule starał się jakoś specjalnie ubrać.
- Lou, ile razy mamy ci powtarzać, abyś się z tym tak nie afiszował? – Harry śmieje się, na co brunet piorunuje go wzrokiem.
- Poważnie kroczysz w świat biznesu? – nadal powstrzymuję śmiech. Przytakuje i zaczyna wyjaśniać.
- Podobają mi się aspekty biznesu. Uwielbiam tę naukę, lubię rozmawiać z innymi, negocjować. Nie mogę być chłopcem z bractwa już na zawsze. Zaufaj mi, gdybyś zobaczyła mnie w akcji, od razu zauważyłabyś, że jestem stworzony, aby zostać biznesmenem – mruga oczami i bierze łyk napoju.
- Gdzie Elenour? – pyta Zayn. Wydaje mi się, że każde koleje wypowiadane przez niego słowa psują atmosferę.
- Odwiedza swoich rodziców w Aurorze – odpowiada bez zawahania – Zayn możemy porozmawiać? – odkłada swój napój i opuszcza balkon. Mulat posyła mi szybkie spojrzenie, którego nie potrafię odczytać, wstaje i podąża na kumplem.
- Będzie z nimi dobrze? – pytam zmartwiona. Zayn miał temperament, albo bardziej nie mógł sobie poradzić ze złością. Wolałabym być dziś pijana , wtedy zapomniałabym, że go spotkałam oraz jego słowa. Lub w najgorszym przypadku miałabym zamazaną pamięć.
- Dadzą sobie radę. Wierz lub nie, ale Zayn to dobry chłopak. Oczywiście, jest trochę wybuchowy – Harry ma na myśli to co stało się kilka minut wcześniej – On i Louis są całkiem sobie bliscy, chociaż w sumie to wszyscy jesteśmy bliscy Lou – wyznaje.
- Jest jak ojciec? Po za Charls’em.
- Coś takiego, chociaż bardziej jak zabawny wujek. Liam Payne, jeden z chłopaków z bractwa wziął tę rolę. Obserwuje nas zawsze i sprawdza, czy nie wpadamy w kłopoty – uśmiecha się.
- Znam Liam’a – mówię – Chodzi ze mną na chemię.
- Czy to on zabrał ci książkę? – powstrzymuje śmiech, i wyczuwam nutkę nadziei w jego oczach. Czuję się źle rujnując tą nadzieję, nie mogłam pozwolić, aby widzieli Liam’a w ten sposób.
- Na szczęście nie – odpowiadam, na co Harry krzywi się – Ale to on mnie tu zaprosił.
- Cieszę się, że to zrobił – patrzy na mnie ostrożnie. Jego zielone oczy skanują mnie i nie wiem co robić, więc przygryzam wargę i szybko podnoszę się ze swojego miejsca.
- Myślę, że powinnam już iść i zabrać Sarę do domu. Mam jutro bardzo dużo do zrobienia – wyjaśniam, żeby Harry tego źle nie odebrał. Nie chcę też tu być, gdy Zayn i Louis wrócą. Chłopak podnosi się, zaczepia Niall’a który odkłada gitarę i pomaga wstać dąsającej się Sarze.
- Musimy już iść?
- Tak – mówię ostro rzucając w nią ostrzegawczym spojrzeniem. Przymruża oczy i ciężko wzdycha przytrzymując się ramienia Niall’a. Patrzę na Harry’ego, którym czarująco się do mnie uśmiecha.
- Odprowadzę was – zaczyna wyprowadzać nas z domu, podążam za nim. Jestem mu wdzięczna, że nas odprowadza, bo Sara żegna się z Niall’em, tak długo, że wydaje mi się że minęły wieki. Wsiadam na miejsce kierowcy i otwieram okno, abym mogła zamienić kilka słów z chłopakiem.
- Dzięki, że wpadłaś znów na imprezę.
- Dzięki, że miałam okazję – odpowiadam z cichym chichotem.
- Powinniśmy gdzieś razem wyjść? – Harry proponuje.
- Jasne – zgadzam się, nie pytając, czy miał na myśli zwykłe przyjacielskie wyście, czy może raczej randkę – Czasem.
- Czasem wkrótce – dodaje z uśmiechem.
- Czasem wkrótce – powtarzam. Drzwi pasażera otwierają się i Sara gramoli się na siedzenie obok mnie z uśmiechem, kiedy macha Niall’owi na pożegnanie.
- Do zobaczenia Jula – macha mi i zamyka drzwi. Zdaję sobie wtedy sprawę, że razem z Niall’em nigdy tak oficjalnie się nie poznaliśmy. Tamtej nocy przedstawiłam się tylko Harry’emu, ale jestem pewna, że Sara zdradziła mu moje imię.
- Pa – macham mu i odwracam się do loczkowatego.
- Dobranoc Jula – uśmiecha się odchodząc.
- Branoc Harry – szepczę. Odwracam się do pół śpiącej Sary siedzącej obok mnie. Uśmiecham się i odpalam silnik, wracamy do akademika.
- Było zabawnie – bełkocze.
- Tak.. nie było źle – przyznaję. Zaczęło się trochę szorstko, ale postawa Harry’ego odwróciła atmosferę o trzysta sześćdziesiąt stopni.
- Harry cię lubi – jej niebieskie oczy są szeroko otwarte i gapią się na mnie – A ty go lubisz?
- Ja.. ja nie wiem. Mogłabym – mówię wzruszając ramionami starając się nie myśleć za dużo o całej tej sytuacji z Zayn’em – Jest miły – Miły, jak Matt…
- Tak.. całkiem, jak Niall – mówi powoli. Uśmiecham się jak dojeżdżamy do kampusu.
- Dasz radę sama o własnych siłach wrócić do pokoju? - pytam wysiadając z samochodu, nie zapominając o podręczniku z chemii.  Udaje jej się wyślizgnąć z auta i potakuje.
- Nie jestem pijana… tylko zmęczona – mówi śpiącym głosikiem i ziewa podążając za mną z powrotem do pokoju. Otwieram drzwi i zapalam światło, kiedy ona ściąga swoje buty ze stóp i upada na łóżko. Uśmiecha się, kiedy przykrywam ją kołderką.
- Tak bardzo się o mnie troszczysz – bełkocze.
- Zawsze będę – śmieję się wyłączając światło. Szybko przebieram się w coś do wygodnego i kładę się we ciepłym łóżku. W końcu moje ciało relaksuje się próbując wyrzucić dzisiejsze wydarzenia z myśli. Nie udaje się.
Zayn był kawałkiem, który do niczego nie pasował. W noc, kiedy rozmawialiśmy pomyślałabyś, że był zwykłym chłopakiem z pogmatwaną przeszłością, ale chciał stać się kimś lepszym i znaleźć kogoś wartego jego uczuć, że potrzebował otoczyć się przyjaciółmi. Przez te kilka ostatnich dni poprawił i diametralnie zmienił moje odczucia.
Wydał się być typowym chłopakiem z bractwa; takiego szukającego dziewczyny dla zabawy. Następnie, dzisiejszej nocy przychodzi i wypytuje mnie o Matt’a, i staje się zły kiedy mu to wytykam. Bez wątpienia był to humorzasty facet z problemami… chłopak, który tak łatwo zaszedł mi pod skórę. Co zamierzałam z nim zrobić? Inaczej, jak zamierzałam przetrwać zajęcia psychologii w jego nieustannej obecności?


Przeczytałeś/aś to zostaw komentarz!



FRYZURKA : Faux Hawk :)









8 komentarzy:

  1. ooo super ze dodalas ;-) uwielbiam to opowiadanie i bardzo sie ciesze ze to tlumaczysz a tak w ogole to musze pochwalic uwaga moj lekarz nazywa sie Malik i normalnie chyba nie wytrzymam i na nastepnej wizycie spytam czy sa spokrewnieni haha czekam z niecierpliwoscia na nexta ;d

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serio Malik ? Hahaha, jaki zbieg okoliczności :)) Pytaj!!

      Usuń
  2. ojej super rozdział :D znalazłam twojego bloga dzisiaj i już przeczytałam wszystko :D czekam na nn :D
    mogłabym być informowana na tt ?? @xSwetDreamx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. mm.. może to dziwne, ale nie mam tt, więc nie bardzo.. może to za niedługo ogarnę :D

      Usuń
  3. Bardzo lubię tego bloga! :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Super. ; )
    Robi się coraz ciekawej ; D Czekam na kolejny ; )

    OdpowiedzUsuń
  5. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic