sobota, 28 lutego 2015

Rozdział 55

Wiem, jestem baznadziejna. Enjoy :) : (nie poprawiany, zrobię to jutro....)
Reszta tygodnia mija niczym z bicza strzelił. Nie decydowałam sie na nocowanie w mieszkaniu Zayn'a w tym czasie. Z myślą, ze Derek'a nie ma w mieście śpi mi sie znacznie lepiej.
Zajęcia są nudne, a psychologia stała sie najbardziej niezręcznym czasem w ciagu całego dnia - za wszelka cenę starałam sie nie nawiązywać żadnego kontaktu z panem Collinsem - Zayn zauważył moje skrępowanie. Nie interesował go jednak powód - nie rozmawiałam z wykładowcą, wiec uznał, że problem mamy z głowy. Wspomnienia z tej okropnie nocy powoli zacierają się i znikają z mojej pamięci.
Nadal nie wierzę, że już koniec października. Zaczęło sie od urodzin Sary, przeszło w zaprzyjaźnienie z Louisem, miedzy czasie była podwójna randka.. Oczywiście najważniejsze - ja i Zayn staliśmy sie oficjalnie parą, a na koniec coś, o czym wolałabym zapomnieć...
- Co o tym sądzisz? - zwraca sie do mnie Sara. Dziewczyna siedzi przy swym laptopie, jej niebieskie tęczówki wpatrują sie we mnie ze skupieniem.
- Co sądze o czym? - pytam przewracając kartkę w książce od chemii.
- O imprezie na Halloween dziś w bractwie - odpowiada - Chcesz iść? - uśmiecha się.
- Myślę, że tym razem sobie daruję - kręcę głowa. Nigdy nie przepadałam za Haloween, bardzo łatwo mnie przestraszyć, dodatkowo uważam, ze cała idea przebrania sie i wyprawiania ludzi w zawał była zupełnie bez sensu. Nie przepadam za czymś takim. W liceum, co roku organizowano konkurs, zwyciężała osoba z najmniejsza ilością materiału, ale musiała nadal wyglądać przyzwoicie.
- Jula, nie bądź taka - dziewczyna wyskakuje ze swojego fotela z uśmiechem.
- Nie za bardzo mam ochotę teraz na imprezy, nie wiem.. trochę się obawiam... - bełkocze. Imprezy z pewnością nie zajmowały numeru jeden na liście moich priorytetów. Wiem, ze nic podobnego do sytuacji z Derekeim juz nigdy nie bedzie miało miejsca, ale imprezy... Byłam tam po prostu znacznie łatwiejszym celem i przykrym wspomnieniem.
- Okej, ale po pierwsze - siada z jednym placem uniesionym w górę - Tym razem imprezka nie bedzie miała miejsca w domu jakiegoś podejrzanego typa, tylko w bractwie. Po drugie.. - wyciąga drugiego palca - Bedzie tam Zayn i reszta chłopaków, z pewnościa każdy z nich bedzie cie doglądał i kontrolował sytuacje. Po trzecie - wysuwa kolejnego paluszka z uśmiechem - Teraz juz wiesz, ze nie warto nigdzie odchodzić z nieznajomym - obdarowuje mnie ostrzegawczym spojrzeniem starając sie trochę rozjaśnić tragizm całej tej sytuacji.
- Ja z nim nigdzie nie poszłam, tylko-
- Oh, Jula, to nieważne - przerywa mi ze śmiechem - Złamałaś jedną z pierwszych zasad, której uczyli cie rodzice jeszcze jako małe dziecko - Nie rozmawiaj z nieznajomymi - wytyka mi.
- To było dawno... Tak poza tym to, gdybyś nie odezwała sie do obcego, w jaki sposób zawierałabyś nowe znajomości?
- Masz rację, niemam nic na swoją obronę.. Koniec z kłótnią, idziesz na imprezę i koniec, kropka. Będziemy sie swietnie bawić! - uśmiecha sie. Dokładnie to samo powiedziała mi ostatnim razem.. Chce jej to wyrzucić, ale wtedy dziewczyna bedzie obwiniać siebie o to, co sie stało.. Tylko tego mi brakuje.
- Nawet nie mam odpowiedniego przebrania - zarzucam - Nie moge iść.
- Wiesz, na twoje szczęście nie są one wymagane. Kupiłam co pewna czarną, śliczną sukieneczkę i-
- Kupiłaś mi kolejną sukienkę? - pytam ja odkładając książkę na biurko. Dziewczyna przewraca tylko oczami.
- Pogódź sie z tym Jula, ja kupuje za ciebie, koniec rozmowy - dziewczyna podchodzi do szafy i wyciąga z niej czarna sukienkę na jedno ramie. Jest bardzo obcisła.
- Czy ja sie w to w ogóle zmieszczę?
- Pewnie! - smieje sie przytrzymując materiał w stronę lustra.
- Czy jest wystarczajaco krótka? - to chyba najkrótsza kreacja, jaka kiedykolwiek dostałam od niej.
- Jakby to miało jakies znaczenie, przecież ty i Zayn juz to robiliście - dogaduje przewracając oczami.
- Co? - łapie powietrze.
- To znaczy, mówiłaś mi, ze wy oboje... Sama wiesz - dziewczyna mruga do mnie znacząco, na co ja wystawiam w jej kierunku swój język.
- Nie mówiłam ci tego po to, abyś wspominała o tym przy każdej naszej rozmowie - smieje sie, moje policzki nabrały czerwonej barwy - A tak poza tym, to ze cos robiliśmy, nie oznacza od razu, ze uprawialiśmy seks - pouczam ja.
- Jula.. Serio? - pyta mnie zszokowana - Chorobcia, myślałam, ze macie to juz za sobą..
- Widać wcale mnie nie znasz - wystawiam język i biorę do ręki czarna sukienkę.
- Ja z Niall'em zrobiliśmy to jakoś.. Dwa tygodnie po pozna-
- Ahhh! - krzyczę zakrywając uszy - Nie muszę wysłuchiwać opowieści o zyciu seksualnym twoim i Niall'a - śmieje sie przyglądając sie sukience z bliska. Całe szczęście siniaki juz znikły, wiec nie było żadnych przeszkód, przez które nie mogłabym jej założyć.
- Ja twoich słuchałam - dziewczyna ściąga brwi.
- Nie Sar, ty sama mnie o to wypytywałas, a to różnica - smieje sie z niej.
- Wychodzi na to samo. Ubieraj sie, za godzinę wychodzimy.
- Co takiego? - obracam sie w jej stronę.
- Tak, powiedziałam juz Zaynowi, bedzie na nas czekał na miejscu - wzrusza ramionami, jak gdyby odgórne zapalanowanie mojego wieczoru było niczym wielkim - Przebieraj sie - nalega z uśmiechem.
- Świetnie - bełkocze podnosząc sie z łóżka. Wchodzę do łazienki i zaczynam przygotowania.
^^^^
Razem z Sara pojawiamy sie w domu bractwa o godzinę pozniej, niz to było zaplanowane - czy da sie w ogóle spóźnić na taka imprezę? Przeczesuje swe loki palcami, dziewczyna poprawia swój makijaż w lusterku auta.
- To uprawiałaś seks z Niall'em po dwoch tygodniach znajomosci? - pytam obracając sie w jej stronę. Dziewczyna uśmiecha sie do swego odbicia.
- Myślałam, ze nie obchodzi cie moje zycie prywatne - dziewczyna droczy sie ze mną.
- Był to twój pierwszy raz? - pytam ja. Wiem, ze w liceum miała swoje wyskoki, jednak nigdy nie dowiedziałam sie, czy moze straciła dziewictwo.
- To chyba moja sprawa - mruga do mnie porozumiewawczo.
- Sara - smieje sie klepiąc ja w ramie.
- Poważnie Julio, nie chcesz znać moich 'romantycznych' przygód z liceum. Znałaś tych wszystkich moich pustogłowych chłoptasiów - wcale nie byli dobrzy. W niczym nie przypominali Niall'a - uśmiecha sie do siebie.
- Chodźmy sie wiec z nim zobaczyć - zachęcam ja wysiadając z samochodu. Sara podąża na mną zatrzaskując za sobą drzwi, po czym idziemy chodnikiem wzdłuż ulicy w stronę domu. Cały czas dręczy mnie myśl, czy wuj Zayn'a wie o wszystkich urządzanych tu imprezach, a jeśli nawet wiedział, to czy zdawał sobie sprawę z ich rozmachu.
Dom udekorowany jest pajęczynami i innymi dziwnymi Haloween'owymi ozdobami. Widzę pomarańczowe i czarne balony, założę sie, ze ich rozwieszeniem zajął sie osobiście Louis. Cale szczęście brakuje wiatru, jedynie zimnie powietrze ochładza atmosferę.
Impreza rozkręciła sie na całego. Czuje ulgę, gdy zadna z dziewczyn nie jest ubrana w sama bieliznę. Mimo to doboe ich ubrań wcale nie jest szalenie odpowiedni - każda sukienka była zbyt krótka i stanowczo zbyt obcisła. Dodatkowo na głowach maja pozakładane opaski ze zwierzęcymi uszkami.
- Chodź Jula, znajdźmy naszych chłopaków - dziewczyna uśmiecha sie do mnie zarzucając na mnie swe ramie. Obie równym krokiem zmierzamy przez dom, od razu kierujemy sie na nasz stały balkon. Okazuje sie, ze Niall, Zayn, Liam i Danielle juz tam są.
Powietrze na zewnątrz jest zimne, na szczęście chłopcy pomyśleli o tym wcześniej i rozstawiali lampy. Ich ciepło sprawia, ze atmosfera staje sie znośna i czuje sie lepiej. Rzucam okiem na tyły - zauważam tam śmiejących sie Harry'ego i Charles'a, wydaje mi sie ze poderwali jakies dziewczyny. Nawiązuje chwilowy kontakt wzrokowy z Harrym, chłopak nie uśmiecha sie do mnie, wiec przeciwnie, jego tęczówki rosnął w chłód, suszcza wzrok na swoje stopy, wyglada na zawiedzionego.
- Sar! - obracam sie do Niall, który wita nas machając dłonią. Dziewczyna automatycznie przepycha sie w ich stronę, po czym wskakuje w ramiona blond włosego całując go przelotnie w usta. Zayn uśmiecha sie do mnie, podchodzi i cmoka w usta.
- Dobrze sie czujesz? - pyta mnie niskim tonem gładząc ramie.
- Tak, jest swietnie - zapewniam go - Dziwnie byc z powrotem w domu?
- To dziwne, ale w pozytywnym sensie - mówi mi - Jak twoje oceny z psychologi? - śmieje sie na to pytanie.
- Co?
- Któregoś dnia pan Collins poprosił abym został po zajęciach, rozmawialiśmy o tobie i twoich ocenach. Martwi sie o ciebie? Powiedział, ze twoje wyniki słabnął - wyjaśnia cicho. Patrzę mu prosto w oczy - zastanawiam sie czy mowić mu o ostatniej kawie z tym nauczycielem. Przygryzam wargę kręcąc przecząco głowa.
- To przez... Powodem tego są wydarzenia z poprzedniego tygodnia. Czuje sie dobrze.
- To wspaniale - bełkocze mi w ucho kładąc jedna ze swych dłoni na moich plecach. Oboje wracamy do grupy - Wspomniałem juz, jak niesamowicie seksownie wyglądasz w tej sukience? - szepcze wprost w moje ucho.
- Jula! Tak się cieszę, że cię widzę! - Danielle uśmiecha się do mnie. Dziewczyna m ana sobie ciemno fioletową sukienkę, przez co widać wyraźny konrast z jej jasną skórą.
- Ja również, minęło sporo czasu od naszego ostatniego spotkania. Założę się, że mimo to byłaś stale informowna o wszystkim przez Liam'a - śmieję się radośnie przytulając Danielle.
- Właściwie to on był zajęty, szkoła i te sprawy. Nie mam nic przeciwko - śmieje się całujać chłopaka w usta. Sara szepcze coś na ucho Niall'owi, na co chłopak zaczyna chichotać. Oni są tacy słodcy.
- Oh hej, Jula twoja mama zaplanowała tegoroczny dzień dziękczynienia? - zerkam na Sarę wyczekującą ode mnie odpowiedzi. Moja mama zawsze urządza pokaźne przyhjęcie z okazji tego święta, już dwa dni wcześniej zjawiają się wszyscy sąsiedzi, przyjeciele, znajomi. Odkąd właściwie nie znosi każdwego z naszej bliższej rodizny, zaprzestaliśmy organizowania typowo rodzinnych świąt.
- Myślę, że tak - przytakuję - Nie jedziesz na swoje wielkie wakacje? - rodzina Sary zawsze wyjeżdżała z rodzicami na super, ekstrawaganckie wakacje gdzieś w ciepłe kraje - to ich sposób na spędzanie święta dziękczynienia. Uważali, że w ten sposób dziękują za wspaniałe, zapierajće dech w piersiach miejsca na całym świecie.
- Wydaje mi się, że tym razem wylatujemy do Grecji! - dziewczyna promienieje - Myślałam o Zayn'ie, no wiesz... mógłby poznac Jeremy'ego - spogląda na milczącego mulata.
- Sara! - syczę na nią zła, czemu musiała zacząc tak niezręczny temat? Moi rodzice nie mieli pojęcia, że sie z kimś spotykam. Co więcej, nie wiem, czy Zayn zechciałby ich wogule poznać - zwłaszcza podczas świąt. Dzieczyna uśmiecha się tylko niewinnie.
- Tak tylko mówię... Przecież mógłby poznać Jer, wiem, że ten maluch jest dla ciebie ważny - gapię się na Sarę błagając, aby się w końcy przymknęła. Dziewczyna jednak wcale nie rozumie aluzji, zerka na Niall'a i obdarowuje go swym pięknym uśmiechem. Nastaje niezręczna cisza, zerkam na Liam'a i Danielle, oboje mają wzrok spuszczony w ziemię - dziewczyna dodatkowo wygląda, jakby dusiła w sobie cheć wybuchnięcia niepohamowanym napadem śmiechu.
- Kim jest Jeremy, czy Jer, lub jeden i drugi? - Niall pyta zupełnie zdezorientowany - chroni mnie i Zayn'a przed jeszcze bardziej niezręczną rozmową na temat poznawania rodziców.
- Jej malutki braciszek - wyjaśnia mu blondynka.
- Oh, Zayn nie bawi się w dzieci - Niall śmieje się, spoglądam na mulata, którego szczęka natychmiast się napina. Niall kontynuuje - Dobry Boże, za każdym razem, gdy spotyka na swej dordze jakieś dziecko, od razu się irytuje. Któegoś razu widzieliśmy pewną kobietę, była w ciąży, na rękach trzymała już jedno dziecko. Chciałem podejść i zobaczyć tego malucha, ale Zayn się wymigał i-
- Niall! - Zayn buczy na niego niezadowolony. Niall zerka na niego pełen zdezorientowania - z resztą jak my wszyscy. Pamiętam, jak pierwszej nocy Zayn wyznał mi, że nigdy nie chciał miec własnych dzieci, jednak nie ma im nic przeciwko. Powiedział, że w jakiś sposób je nawet lubi.
- Myślałam, że lubisz dzieci - szeczę w jego stronę nie wywyołując przy tym żadnej sceny. Zayn spogląda na mnie, po czym rzuca w Niall'a spojrzeniem przepełnionym irytacji. Skoro nie przepada za dzieciakami to co mogło by się stać, gdyby poznał Jeremy'ego? To beznadziejny czas, aby o tym teraz dyskutować, ale Sara miała rację. Jer to niemalże cały mój świat, a jeśli Zayn by go nie polubił... Nie chcę nawet myśleć, co miałoby miejsce w takiej sytuacji.
- Lubię.. czasem po prostu wolę nie przebywac w ich towarzystwie.
- Dlaczego?- śmieję się.
- Dla niego to za duża odpowiedzialność! - dochodzi do nas australijski głos. Na sam jego ton, ręka Zayn'a spoczywającą na mojej talii automatycznie zacieśnia sie. Jakim sposobem on nas usłyszał, a Sara, Niall, Liam i Danielle nie? - Och, zjawiła sie i piekna Julia - odwracam sie przez ramie by zobaczyć zbliżających sie do nas Harry'ego i Charles'a.
- Cześć chłopaki - witam ich obu z uśmiechem. Żaden nie podchodzi by uścisnąć mnie na pożegnanie, jedynie Charles odwzajemnia gest i uśmiecha sie ciepło. Harry nawet nie wysila sie, aby na mnie spojrzeć. Nie rozmawiałam z nim od przykrego incydentu na inprezie Brian'a z Derekiem. Nie mam nawet pojęcia czy chłopak nadal był ba miejscu, gdy to wszyskto sie wydarzyło.
- Zayn, tęskniliśmy za tobą - Charles klepie go po plecach. Mulat uśmiecha sie lekko - Powinieneś do nas tu wrócić - dodaje po chwili pełen entuzjazmu.
- Spędzamy teraz miło czas, dawno sie nie wisieliśmy, czemu dalej nie możesz sie pogodzić z tym, ze sie wyniosłem? - Zayn pyta go nie szczędząc sobie złośliwej aluzji. Charles wybucha tylko śmiechem, za to wzrok Harry'ego wbija sie w ramie Mulata otoczone wokół mojego biodra. Spuszczam wzrok, zdaje sobie sprawę, ze badał ma mi to za złe i moja decyzja bardzo go uraziła, zraniła. Nie jestem w stanie jednak nic ba to teraz poradzić.
Sara wita obu przybyszy z uśmiechem, a Niall daruje sobie wszelkie złośliwe spojrzenia. Ile świat byłby piękniejszy, gdyby Zayn nie był tak chorobliwie zazdrosny.
- Harry! - dobiega do nas piskliwy głosik, na którego dzwiek robi mi sie słabo. Co za spotkanie. Nawet nie próbuje odwracać sie i patrzeć na ich słodkie przywitanie.
- Erica - wita ja Harry.
- Charlie! - dziewczyna wita go całusem w policzek. Charlie? Odkąd można go nazywać jego zdrobnieniem? Domyślam sie, ze pozwoliła sobie na to, odkąd sie razem pieprzyli po raz pierwszy na imprezie. Potrząsam głowa skupiając sie na Zayn'ie.
- Ide po drinka - szepcze do niego.
- chcesz, abym poszedł z tobą? - pyta mnie. Spoglądam na Erice, ktora obecnie wiesza sie na szyji Harry'ego. Dziewczyna ma na sobie krótka i wąska, złota sukienkę, w której wyglada nieziemsko idealnie. Spoglądam z powrotem na Zayn'a kręcąc przecząco głowa.
- Nie.. Możesz zostać i przywitać sie ze swoja przyjaciółka - ledwie udaje mi sie wypuścić z siebie te słowa.
Jeśli chce aby Zayn akceptował towarzystwo Matt'a, muszę tolerować Erice.. Nieważne jak bardzo nienawidzę jej.
- hej Julia - dziewczyna zwraca sie do mnie z najbardzej fałszywym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. Rzucam w nia małym uśmiechem, po czym przenosi wzrok na Zayn'a - O swietnie, ze jesteś, tym razem nie muszę bawić sie w opiekunkę - syczy. Spoglądam na chłopaka, który piorunuje na wzrokiem. Opiekunkę?
- Czas na alkohol - mowię sama do siebie opuszczając balkon. Kieruje sie do kuchni, gdzie z pewnościa znajdę rożne specyfiki. Dopiero teraz zauważam, ze imprezy w bractwie są pod znaczną kontrola. Kuchnia nie lśniła czystością, ale niczym nie przypominała kuchni w domu Brian'a. Do tamtego śmietnika duzo jej jeszcze brakowało.
Znajduje dla siebie czerwony kubeczek, rozglądam sie po różnorodnych napojach alkoholowych do wyboru. Teraz juz nie muszę sie martwić o słowa wychodzące z ust Ericy, czy Zayn'a. Prawdopodobnie wyjaśniają sobie teraz sprawę 'opiekunki', o której wspomniała ta tapeciara. Cokolwiek miała na myśli, nie obchodzi mnie to.
Szybkim ruchem wlewam do kubeczka trochę wódki, po czym mieszkam miksturę z sokiem. Wyglądam przez okno, na moje nie szczęście nie jestem w stanie stad dokładnie dojrzeć Erici i Zayn'a. Po ich spojrzeniach moge wnioskować ze sie prowadzą ostra wymianę zdań. Potrząsam głowa i wypijam zawartość kubka. Wolałbym, zeby mnie tak bardzo nie wkurzała. Znam ich przeszłość, to mnie tak irytuje.
Ponownie napełniam swój kubek. Mieszam wódkę z sokiem, odstawiam butelki i szybkim ruchem wlewam piekąca ciecz do ust. Jeszcze trochę i będę mogła tam wrócić. Wbijam wzrok z butelkę z czysta.
- Julia! - rozglądam sie w poszukiwaniu źrodła tego dźwięku, po chwili zauważam Louisa. Jego jasno brązowe włosy są wystylizowane, chłopak ma na sobie czarna koszulkę oraz ciemne spodnie.
- Louis! - wykrzykuje radośnie, chłopak zmierza w moja stronę z Elenaor przy boku. Obdarowuje ja ciepłym uśmiechem zyskując od niej to samo. Sam jego widok pozwala mi sie wyluzować, razem z płynącym juz we mnie alkoholem uchodzi ze mnie zbędne napięcie spowodowane jedna, natrętna osoba.
- Elenaor - witam ja, wyglada przepięknie, jej włosy opadają kaskadami w dół pleców, ma na sobie dopasowana, ciemnoniebieska sukienkę. Jestem wdzięczna Sarze, ze kupiła dla mnie ta sukienkę, wyglada na to ze wszystkie panie nasza dzisiejszego wieczoru cos eleganckiego - plus kocie uszka oczywiście.
- Cześć Julio - dziewczyna ściska mnie przyjaźnie na powitanie, po czym zwracam się do Louis'am który obdarowuje mnie ogromnym, ciepłym niedźwiadkiem. Chłopak oddala się i mierzy mnie wzrokiem z rozbawionym wyrazem twarzy.
- Jesteś pijana? - śmieje się bacznie się mi obserwując.
- Nie - kręcę przecząco głową - Wiesz... - spoglądam na kubeczek w dłoni, w którym znajduje się już druga porcja alkoholu. Czuję, jak moja twarz płonie już od wypitego trunku - Może jestem lekko weselsza... Erica już jest - mówię mu wzdychając.
- No tak, nie mogła przepuścić okazji - Elenaor śmieje się do sienie. Zastanawiam się, czy ona nie lubi Erici tak samo, jak ja. Z jej komantarza wnioskuję, że chyba ma podobną opinę o niej, jak ja.
- A Zayn? - Lou spogląda w stronę kuchni.
- Tutaj - słyszę zza swoich pleców, po czym ciepłe dłonie chłopaka otaczają mnie w talii. Uśmiecham się, jego obecność bardzo mnie cieszy.
- Zayn! Kolego, tęskniłem! - Louis wyjrzykuje radośnie - Brakuje mi naszych męskich spotkań, pogawędek, picia i gier video! - wymienia. 
- Zawsze możesz się jeszcze do niego wprowadzić. Wydaje mi się, że Zayn gorączkowo szuka współlokatora, jego ostatnia deska ratunku go niestety zawiodła - śmieję się z własnego dowcipu. Louis chyba nie rozumie mojej aluzjii, a Zayn przewraca oczami wyraźnie poirytiwany moim zachowaniem. Myślałam, że to całkiem zabawne. Elenaor dołącza do mnie ze śmiechem, a ja wybucham jeszcze bardziej.
- Hey Louis, rozmawiałam z moim wujkiem i bez problemu załatwi ci jakiś staż, bądź pracę na pół etatu w swojej firmie, tutaj w Boulder - uśmiecham się do niego.
- To fantastyczna wiadomość! - Louis wyrzuca ramiona w górę - Jesteś najlepsza, dzieki Jula! - chłopak unosi mnie ku górze, po czym obraca się kilka razy w koło. Kiedy stawia mnie na ziemi, automatycznie chwytam się blatu szafki, moja głowa wiruje. Wzdycham głęboko.
- Muszę jeszcze tylko... twojego CV, wyślę je mu na maila - wyjaśniam.
- A może załatwimy to, gdy będziesz całkowicie trzeźwa? Wolałbym, żebyś coś zapamiętała z naszej rozmowy - chłopak wskazuje na czerwony kubek trzymany w mojej dłoni.
- Wypiłam tylko jeden - zapewniam go. Kręci mi się lekko w głowie, to tyle. Nie jestem pijana, chciałam się tylko zabezpieczyć przed barierami.
- Oczywiście - śmieje się kłując mnie placem w bok - Reszta stoi na zewnątrz? - pyta Zayn'a. Chłopak przytula się do mnie i odpowiada mu;
- Tak, są na balkonie. Nie wiedzieć czemu, jest cholernie zimno - buczy niezadowolony. Wcale nie prawda, mam na sobie cienką sukienkę i nie narzekam.
- Mieszkamy w Colorado, jeszcze trochę i sypnie śniegiem. Przyzwyczaj się chłopie - Lou śmieje się wtulając w swój tors Elenaor. Zauważam, że dziewczyna spogląda na Zayn'a, nie mogę jednak rozszyfrować jej intencji.. Po chwili oboje znikają w tłumie.
- Ile zdążyłaś już wypić? - słyszę troskliwe pytanie mulata tuż przy swoim uchu. Odwracam się do niego przodem, napieram na niego swoim ciałem wtulając się w tors chłopaka. Jego dłonie spoczywają na moich biodrach, ja z kolei swoje opieram o jego ramiona, blisko szyji.
- Wystarczająco dużo, aby przetrwać wieczór w towarzystwie Erici - wzruszam ramionami siegajac po łyka trunku.
- Powinnaś swolnić - ostrzega mnie odsuwając kubeczek od moich warg. Spogląda na mnie wtedy spojrzeniem pełnym pogrady.
- Przecież tu jesteś i możesz się mną zająć... - uśmiecham się do niego.
- Jestem tu, jestem - chichocze radośnie pocierając kciukiem mój policzek. Uśmiecham się wspinając się na palce i składam buziaka na jego ustach. Biorę kolejnego łyka alkoholu.
- Chyba jestem bezpieczna, nie? - wzruszam ramionami. Czuję, jak dłonie chłopaka wędrują w doł moich pleców, po czym zatrzymują się na pośladkach. Wygląda na to, że ta sukienka pociąga go, aż za bardzo.
- Nie powinienem ci pozwalać tak dużo pić - śmieje się wciaż trzymajac mnie blisko siebie.
- Zayn jesteśmy tacy młodzi.. Sam mi powiedziałeś, że powinnam się więcej bawić i wyluzować - spoglądam na niego niewinnym spojrzeniem, na co chłopak znów przewraca oczami.
- Miałem na myśli podejmowanie odważniejszych decyzji, ryzyko - wymienia - Tak, jak na przykład wprowadzenie się do mnie - dodaje po chwili przyciągając mnie do siebie. Jego ciało jest takie ciepłe.
- Może, jeśli dasz mi więcej alkoholu, to w końcu ci ulegnę - śmieję się, na co chłopak chichocze.
- Wątpię, myślę, że w stanie nietrzeźwości jesteś jeszcze bardziej intuicyjna, niż zwykle - odgryza się niskim tonem. Ponownie wybucham śmiechem. Przyciągam jego twarz i łączę nasze usta - alkohol wypełnia moje zmysły. Zayn nie ma nic przeciwko, pogłębia nasz czuły moment napierając na mnie swoimi biodrami.
Uśmiecham się oplatając go ramionami. Jego język przepycha się odnajdując wejście do środka moich ust, jedna z jego dłoni przemieszcza się nisko na plecy. Wkładam dłonie w jego miękkie włosy i pociągam za nie zyskując cichy jęk.
- Powiniem pozwalać ci pić znacznie częściej - chichocze.
- Powinieneś... nadal masz tu swój stary pokój? - pytam go ze śmiechem. Nie obchodzi mnie, jak płytko to zabrzmiało - alkohol zdecydowanie pomagał mi w doborze słów, jedyne czego pragnę to Zayn. Nie chcę, aby do czegoś doszło na środku w kuchni.
- Uh... - chłopak nie może znależć słow, nie odpowiada na moje pytanie, łapie mnie za podstawę szyji napierając na mnie jeszcze bardziej.
- Urocza parka - po chwili słyszymy za sobą cichy śmiech, Zayn wzdycha niezadowolony i przerywa nasz pocałunek - Na prawdę wolałbym mieć cię z powrotem tu na miejscu - narzeka Charles wchodząc do kuchni z Ericą za sobą. Zayn natychmiast się ode mnie oddala, jednak zacisk na mojej talii staje się ciaśniejszy.
- Tak Charles, wiem jak bardzo brakuje ci wpadajacej tu co jakiś czas Julii - odpowiada mi ostrym tonem. Spoglądam na niego zaniepokojona, mulat patrzy morderczo na swojego kolegę. Charles przerywa ciszę i zaczyna się śmiać.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że to dla niego za duża odpowiedzialność? - pytam go - Jak rozmawialiśmy na zewnątrz - przypominam mu.
- Ta, powiedz co miałeś na myśli Charlie! - Erica udaje podekscytowaną.
- Zayn nie potrafi poradzić sobie z odpowiedzialnością i zobowiązaniem - śmieje się - Jestem bardzo zdziwiony, że tak długo jesteście już razem - mruga do mnie, po czym mija nas wchodząc głębiej do kuchni.
- To chwilowe - Erica drwi nalewajac sobie drinka do kubeczka. Mierzę ją wzrokiem, po czym Zayn przyciąga mnie do siebie.
- Doprawdy? Dlaczego więc poprosił mnie, abym się do niego wprowadziła? - stanowczo ignoruję Zayn'a, kóry próbuje pociągnąć mnie na zewnątrz.
- Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz Zayn! - jej głos rośnie o kilka oktaw w górę przyciągając uwagę kilku osób wokół nas - Teraz zacznie się prawdziwe gówno! Jak już wszystko spieprzysz, ja będę musiała to po tobie posprzątać! - Zayn wypuszcza mnie z objęć podchodząć do Erici.
- Erica - ostrzega ją niskim tonem.
- Nie Zayn! To jest kurwa niedorzeczne! Nie możesz jej o to prosić! Ona nie może z tobą zamieszkać! - krzyczy na niego - Te twoje nieodpowiedzialne wyskoki, Boże, kiedy to się w końcu skończy?! Jestem w szoku, że jeszcze się do niej kleisz! - wzrok dziewczyny wyraża tylko złość, jest śmiertelnie wkurzona.
- Julio, chodźmy na zewnątz - czuję, jak Charles łapie mnie za ramię.
- Ja.. - Nie chcę zostawiać tej dwójki samej, muszę ich wysłuchać. Zayn jest tak skupiony na Erici, że nawet nie zauważa, gdy Chlrles wyprowadza mnie na zewnątrz - Dobra - wzdycham podążając za nim.
- On naprawdę chce z tobą zamieszkać?- Charles wypytuje mnie, jego głos ocieka zaskoczeniem. Wygląda na to, że Zayn nikomu nie chwalił się o naszych planach.
- Tak, ale się nie zgodziłam.. Nie jestem typem dziewczyny, która wprowadza się po tygodniu związku - śmieję się, gdy oboje wychodzimy na balkon dołączając do wszystkich. Elenaor zerka na nas podejrzliwie, po czym z powrotem odwraca się do Louis'a. To tylko moja wyobraźnia, czy mam już paranoje? Od początku tego wieczoru każdy obdarowuje mnie tymi spojrzeniami.
- Dobrze dla ciebie - chłopak chichiocze.
- Gdzie drinki? - Sara wypytuje nas, gdy spostrzega, że mamy puste ręce.
- Erica wpadła do kuchni - odpowiadam jej śmiejąc się, Alkohol zaczął już na mnie działać.
- Boże, ile ty już wypiłaś? - dziewczyna pyta zirytowana. Niall stoi wtulony w jej ciało.
- Dwa kubki - pokazuje jej określoną ilość palców u dłoni.
- Ludzie, ona skończyła dziś z piciem - nie ważcie się dawać choćby kroplę więcej - dziewczyna ostrzega wszystkich, na co wybuchamy śmiechem. Niall stara się ją uspokoić składajać pocałunek na jej ustach.
- Lou, zaraz wrócę, okej...? Idę do łazienki - słyszę cichy ton Elenanor, dziewczyna cmoka go w usta, po czym znika wchodząć do domu.
- Hey Louis... Posłuchaj... um.. - ciągnę go za ramię oddalając się znacznie od reszty znajomych. Podchodzimy do stolika, na którym stoi tequla, wokół niego biegają roześmiane dziewczyny pijące kolejne szoty - Muszę z tobą porozmawiać.
- Co się dzieje? - jego ton staje się poważny. Odchrząkuję rozglądając się w poszukiwaniu Zayn'a, bądź Eleanor. 
- Czy El i Zayn się znają? - pytam zwracając się do niego. Lou natychmiast wybucha śmiechem.
- Co masz na myśli?
- Zadzwoniła do niego tydzień temu i... Sama nie wiem, nie miałam pojęcia, że ze sobą rozmawiają - wyjaśniam wzruszając ramionami przyglądając się uważnie brunetowi. Louis ociężale kręci głową przygryzając dolną wargę.
- Nie rozmawiają - chłopak pociera czoło tak samo zdezorientowany jak ja tydzień temu - Pewnie chciała się dowiedzieć co u ciebie - chłopak wzrusza ramionami, jest pewien swoich słów - Może to wcale nie była Eleanor Louis'a? Tak czy inaczej.. kto inny?
- Tak... jasne. Więc oboje nie znają się bardzo blisko? - pytam go, nie wydaje mi się, żeby tak było.. te wiadomości z pewnością nie były o mnie.
- Tak dobrze, jak znam jego i El, oboje rzadko się widują. Zawsze, gdy mamy się z nim spotkać, ona jest czymś zajęta i nie idzie - tłumaczy mi.
- Czy nie wydaje ci się to dziwne? - Wiem, że grzebię teraz w sprawach Zayn'a, ale on cały czas mnie okłamuje, nawet w sprawie El. Jestem prawie pewna, że dziewczyna również mija się z prawdą w tej kwestii wobec Louis'a.
- Czysty zbieg okoliczności - śmieje się odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie. Chłopak szybkim ruchem chwyta i wypija szota. 
- Tak myślisz? - pytam go. Niebieskie tęczówki Louis'a wpatrują się we mnie.
- Tak, nie wydaje mi się, żeby El za nim przepadała, przynajmniej tego starego Zayn'a.. - wzrusza ramionami. Starego Zayn'a... Zastanawiam się, co ma na myśli mówiąc o nim w ten sposób. Jaki był 'stary Zayn'?, przynajemniej w mniemaniu Louis'a. Wydaje mi się, że to chłopak wypowiadający same nieprzyjemnie rzeczy.
- Pierwszej nocy, gdy poznałam Zayn'a, powiedział mi, że dzieci mu wcale nie przeszkadzają. Dlaczgo dziś dowiaduję się, że to nie do końca prawda? - dopytuję.
- On lubi dzieci - po prostu nie widzi konieczności przebywania blisko nich zbyt często... Myślę, że to kwestia przywiązania - mówi - Dodatkowo, jestem pewien, że bardzo tęskni za swoimi młodszymi siostrami i ciężko mu to pogodzić - wyjaśnia. To żadna wymówka, aby nie lubić dzieci. Boli mnie fakt, że może przebywać w ich towarzystwie tylko okazyjnie, bo tak zrozumiałam jego intencje. Co więcej, pierwszej nocy wyznał mi coś innego, jego kłamsta są nieustępliwe. Cały czas trzyma mnie w ciemni, zupełnej niewiedzy.
- Okay... Czy on kiedykolwiek wspominał, że zadzwonił do kogoś, z kim nie powiniem był się kontaktować? - zadaję kolejne pytanie. Zayn'owi nie spodoba się fakt, iż za jego plecami wypytuję Lou o całkiem prywatne kwestie. Jestem jednak zmęczona tymi kłamstwami, a alkohol nieco ułatwiał mi całą sprawę.
- Nie? - chłopak śmieje się jeszcze głośniej łapiąc się za brzuch. Kiedy zauważa, że mnie to wcale nie bawi, natychmiast przestaje pocierajac kąciki ust, by przestać się uśmiechać.
- Jesteś pewna, że wszystko okay? Te pytania... Coś niedobrego dzieje się pomiędzy waszą dwójką? - pyta łapiąc mnie opiekuńczo za ramię. Wzdycham ciężko - nie mam powódów, aby pakować się w związek jego i El i wciągać ich w problemy moje i Zayn'a.
- Na pewno... - wydycham chwytając kolejną szklankę pełną trunku. Nie zawracam sobie głowy ty,. jak bardzo piuecze mnie gardło, gdy spływa po nim piekąca ciecz - Wszystko jest po prostu świetnie - bełkoczę sama do siebie wpatrując się przez okno w Ericę i Zayn'a, którzy zabijają się obecnie wzrokiem.


Kiedy skończy się ta sielanka... Co? DRAMA TIME SOON o.o

czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 54

Rozdział zawiera intymne sceny, czytacie na własną odpowiedzialność (Haha i tak wiem, że nie zwrócicie na to uwagi :D)
Enjoy;
Budząc się na mojej twarzy widnieje uśmiech. Jego ramiona otaczają mnie, czuje  się spokojna i bezpieczna. Powoli otwieram zaspane powieki, Zayn leży obok mnie cicho pochrapując, jego klatka równomiernie opada i unosi  się  podczas kolejnych oddechów. Rozglądam  się po pomieszczeniu, natychmiast przypominam sobie, że znajduję  się w sypialni nowego mieszkania Zayn'a.

Podpieram sie na łokciu kładąc głowę na jego torsie. Delikatnie  wodzę  opuszkami  palców po wzorzystych tatuażach. Po chwili ostrożnie dotykam różowo-bladej blizny na  boku chłopaka. Promienie słoneczne są nikłe, ledwie przedzierają  się przez gęste, szare chmurzyska. Zerkam na zegarek, zauważając, że  już południe na  moją twarz wkrada  się  jeszcze większy uśmiech. To pierwsza noc od dłuższego czasu, podczas której przespałam ponad 10 godzin.

Nareszcie, doczekałam  się spokojnego odpoczynku, mimo całego, przykrego zajścia. Nadal nie dociera do mnie,  że Zayn chce, abym z nim zamieszkała. Moim zdaniem to nielogiczne i trochę  niedorzeczne. Jeden nieostrożny krok i ten związek długo nie przetrwa.

Po kilku minutach wydostaję  się z objęć Zayn'a i  wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy. To była najspokojniejsza noc od zeszłej niedzieli. Moje ciało  naładowało akumulatory i jestem gotowa zmierzyć się z wszelkimi przeciwnościami.

Opuszczając sypialnie Zayn'a kieruje się do łazienki.  Związuję tam włosy w wysokiego kucyka i przemywam jeszcze zaspaną twarz gorącym strumieniem wody. Osuszając ją miękkim ręcznikiem przyglądam się  swojemu odbiciu w lustrze. Wydałam znacznie lepiej. Spoglądam na swoje ramiona, całe szczęście nie musiałam spać w tej koszulce z długimi rękawami.

Całe szczęście, gdy razem z Zayn'em weszliśmy do akademika zabrać trochę moich rzeczy, nie zastaliśmy w nim Sary. Zdaje sobie sprawę,  że gdyby zobaczyła mnie  pakującą ubrania, obsypałaby nasza dwójkę wścibskimi pytaniami. Potem dowiedziałaby  się o mieszkaniu Zayn'a i z pewnością chciałaby poznać  całą niezbyt  kolorową  historię,  którą dotychczas udawało się nam przednią skutecznie ukrywać. To i tak prędzej, czy  później  się wydarzy.  Wolę jednak  opcję '' później.

Ostrożnie dotykam  jedno z moich ramion, z  ulgą dostrzegam,  że siniaki są  już prawie niewidoczne - a razem z nimi z mojej pamięci wymazują  się okropne wspomnienia. Wole nie sprawdzać stanu swoich pleców - tamte ślady wyglądały naprawdę okropnie, jestem  więcej niż pewna, że będę je miała przez dłuższy czas. Szybkim krokiem  wydostaję  się z łazienki, potem z sypialni. Poruszam się na palcach nie chcąc zbudzić Zayn'a. Nie zapominam również o zamknięciu drzwi.

Panele są nieprzyjemnie zimne, atmosferę ratuje ciepłe powietrze w całym apartamencie. Wchodzę do kuchni, słysząc burczenie własnego żołądka od razu rzucam sie w stronę   szafek w poszukiwaniu czegoś smakowitego. Wszystko wypełnione jest po brzegi jedzeniem -  wątpię jednak,  że Zayn zjada większość z tych produktów- nie wyobrażam go sobie jedzącego warzywa, czy owoce. Całość wydaje  się  być nadal pusta, temu mieszkaniu brakuje duszy. Po chwili wpadam na świetny pomysł i z uśmiechem odwracam  się w stronę spiżarni.

^^^^^

Całe szczęście, że Zayn pomyślał o zakupach. Dzięki temu znalazłam wszystkie potrzebne  składniki do upieczenia babeczek. Używam telefonu w celu znalezienia prostego przepisu na ciasto i krem. Słodycze, a szczególnie własne wypieki to zawsze doskonała alternatywa na ocieplenie domowej atmosfery.

Wkładam babeczki do piekarnika, o czym nastawiam minutnik na 20 minut. Odwracam  się do następnej miski i wrzucam do niej składniki niezbędne do wykonania kremu.

- Co robisz? - słyszę za sobą śmiech Zayn'a. Odwracam się do niego z niewinnym uśmiechem. Chłopak jest  już  ubrany w koszulkę z dekoltem w serek oraz ciemne spodnie - gotowy i zwarty na kolejny  dzień. Spuszczam wzrok  na swój strój - luźne szorty i  workowata koszulka nie  prezentują  się zbyt dobrze. On zawsze  wygląda doskonale, choć założę się ,  że nawet  się zbytnio do tego nie przykłada.

- Piekę sobie w kuchni -  mówię mu, choć wydaje mi  się to oczywiste. Chłopak rozgląda się , kuchnia w większości lśni czystością, pomijając brudne naczynia w zlewie.

- Pieczesz coś? - chłopak podchodzi i przygląda sie bałaganowi w zlewie. Przewracam teatralnie oczami po czym ponownie zajmuje się przygotowaniem kremu. Słyszę dźwięk obijanych naczyń i wiem, ze sprawdza co takiego wykombinowałam.

- Nie - odpowiadam sarkastycznie, po czym kręcę  łyżką jeszcze szybciej. Po chwili czuje ramie Zayn'a oplatające się wokół  mojej talii - w tym momencie uleciało ze  mnie całe skupienie. Wzdycham lekko nadal mieszkając  lepką substancje. Aby krem się udał, muszę go jeszcze długo mieszać. Chłopak atakuje pocałunkami moje ramiona. Pieszczoty Zayn'a wcale mi w tym nie pomogą.

- Potrafisz w ogóle piec? - pyta mnie wprost w moją  szyję . Jego śmiech wibruje przez całe moje ciało. Spoglądam na niego kończąc mieszanie gęstego kremu.

- Wiesz, całkiem nieźle idzie mi czytanie i podążanie zgodnie ze wskazówkami w przepisie - to żaden talent, chyba każdy to potrafi. 

- Lepiej to po sobie posprzątaj - całując mnie ostatni raz w policzek, po czym w końcu  się ode mnie odkleja.

- To przecież twoje mieszkanie - odgryzam sie z cwanym uśmiechem. Nabieram nieco kremu na  jeden z palców u dłoni.

- To twój bałagan - droczy  się  z uśmiechem.  Śmieje  się  na jego uwagę, po czym przykładam palec do ust w celu spróbowania kremu. Zanim jednak zdążam włożyć go sobie do ust, chłopak zatrzymuje mnie łapiąc  mój nadgarstek.

- Zayn - besztam go gdy przyciąga mą dłoń w  swoją stronę. Po chwili chłopak wsuwa  mój palec z kremem do swoich ust. Gdy zlizuje go, przez moje ciało przechodzą elektryczne iskierki i dreszcze. Nasze spojrzenia spotykają sie, w tęczówce chłopaka błyszczy pożądanie. Moj palec po chwili zostaje uwolniony.

- Smakuje wyśmienicie - uśmiecha się . Nieruchomieję, chłopak sięga do miski nabierając trochę kremu na swój palec i kieruje nim w moja stronę - Spróbuj - mierzy nim wprost w moje usta. Wiem, że igram właśnie z ogniem, nie kontrolując swych ruchów chwytam go za nadgarstek i wkładam krem do buzi.

Chłopak automatycznie  mruży powieki, ze skupieniem przygląda sie każdemu ruchowi moich warg  zlizujących  masę z jego palca. Wysuwam go ze swych ust, napięcie miedzy nami jest wyraźnie wyczuwalne. Nim  zdążyłam  się zorientować chłopak  posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować.

Oplatam go swymi nogami, chłopak staje pomiędzy moimi udami i zatapia się w moje usta jeszcze bardziej. Smakuje jak słodki krem, jego język gorączkowo szuka wejścia.

- Do czego ty mnie kurwa doprowadzasz Julio - mruczy wprost w moje usta po czym przyciąga mnie do siebie. Jedna z jego dłoni ociera sie moje plecy napierając moją klatką o jego tors, druga zaś ściska moje udo. Moja dłoń wtapia sie w jego miękkie włosy ,  drugą  opieram  się o jego szyje.

Nikt nam nie przeszkodzi... Muszę to zatrzymać, zanim wszystko wymsknie się  spod mojej kontroli, jednak jego usta są jedynym czego teraz pragnę - on jest wszystkim czego teraz pragnę. Jego dłonie wślizgują sie pod  moją koszulkę zaciskając  się na mojej talii. Są zimne, wysyłają przyjemne mrowienie po całym ciele. Jedna z nich po chwili  wędruje wyżej, nasze usta rozłączają się, a Zayn atakuje pieszczotami  moją  szyję.

Z moich ust wydobywa się jęk, gdy jedną z dłoni ociera się o moją pierś. Chłopak zaczyna ja masować, z przyjemności przymykam powieki i  rozkoszuję  się chwilą. Nagle ta sama dłoń opuszcza swe miejsce i wsuwa sie do moich majtek. Jego palec zaczyna ocierać  się o moje wrażliwe miejsce, gdzie zaczyna budować się fala gorąca, przymykam moje powieki.

Matt i ja nigdy nie zaszliśmy aż tak daleko, co najwyżej do pozbyliśmy się odzieży wierzchniej. Nie mogę...chociaż.. Nie jestem w stanie sie skupić na tym co mogę, a czego nie. Jego usta niemalże pożerają mą szyje. Temperatura w pomieszczeniu stale rośnie, odnoszę wrażenie, że wkrótce oboje staniemy w płomieniach. Pożądanie ogarnia moje zmysły,  przyciągam go jeszcze bliżej siebie.

- Kurwa, Julio, jeśli nie chcesz, aby do czegokolwiek doszło, musimy przestać. Teraz - chłopak mruczy, po czym wraca z pocałunkami na moje usta. Jego słowa dźwięczą w mojej głowie - krew pompuje  się we mnie jeszcze szybciej. Jak mam go zatrzymać? Jak ma zatrzymać siebie? Nie wiem, czy jestem gotowa posunąć się do czegokolwiek z Zayn'em, ale jego obecność, wpływ uciszają moje wszelkie wątpliwości.

Na  mój brak odpowiedzi, Zayn wsuwa dłonie pode mnie, unosi do góry i kładzie nasza dwójkę na kanapie w salonie. Nasz usta, ani na chwile sie nie rozłączają. Całe moje ciało drży, jestem rozpalona, działa na mnie każdy jego dotyk. Chłopak kładzie mnie pod swoim ciałem.

Wodzę dłońmi po jego koszulce, zatrzymuję się na jej krawędzi i pomagam mu ja przyciągnąć przez głowę.  Siadam   i składam pocałunki na całej powierzchni jego umięśnionego torsu. Chłopak po chwili ściąga ze mnie moja bluzkę. W mojej głowie pojawia sie zmartwienie - będziemy uprawiać seks? Tutaj, na kanapie? Sądziłam, że  mój pierwszy raz odbędzie się w tym związku, z Zayn'em, ale w bardziej intymnych warunkach i  nieco  później.

- Kochanie, w porządku - juz dawno nie słyszałam od niego tego czułego słówka - Nie robimy tego dzisiaj - mruczy, po czym znów mnie całuje uspokajając moje roztrzęsione myśli.

Moj puls przyspiesza, nawa fala gorąca uderza w moje ciało. Chłopak przekracza granicę, luzuje krawędź mojej bielizny wślizgując  pod  nią swą dłoń. Nasze usta łącza się w podniecającym bezdechu. Wargi napierają na siebie jeszcze mocniej, nasze oddechy są ciężkie. Wodze bezwiednie dłońmi po jego mięśniach, z moich ust wydobywa sie jęk rozkoszy.

- Kurwa, Julio - syczy przez zaciśnięte  zęby. Mięśnie na jego plecach są napięte, całe jego ciało jest napięte, chłopak wydaje z siebie jęk wprost w moje ucho. Zasysam łapczywie powietrze, gdy chłopak odnajduje drogę do mojego wejścia. Wyczuwam przy tym lekki ból, jednak pasja i przyjemność są  dużo silniejsze.

Wbijam paznokcie w jego ramiona, nie jestem w stanie juz dłużej wytrzymać tego napięcia, z ust chłopaka ponownie wydobywa sie pełen pożądania jęk. To uczucie jest za razem dziwne, obce i przyjemne. Nagle nieznane mi wcześniej uczucie przejmuje moje ciało - cała oblewam sie rumieńcem. Myślałam, że jego dotyk  będzie bardziej brutalny i władczy. Okazało  się zupełnie przeciwnie, chłopak jest zaskakująco delikatny. Uczucia wypełniające moje zmysły i ciało są tak silne, ze pod ich naciskiem osiągam szczyt. Zaraz po tym w końcu jestem w stanie nabrać pełen oddech i wyluzować.

Euforia ogarnia moje ciało - swobodnie opadam na powierzchnie kanapy. Moje ciało wypełnia przyjemne mrowienie. Przymykam  oczy w celu uspokojenia  się i wyrównania szalonego oddechu. Słyszę zabawny chichot Zayn'a obok swojej twarzy.

- To byk twój pierwszy, prawda? - jego dłoń ociera  się o  moją twarz. Obracam głowę w jego stronie, uchylam powieki - chłopak patrzy na mnie z intensywnością, której nigdy  się nie spodziewałam - Nie musisz odpowiadać, wiem, że to prawda - szepcze.

Chłopak przyciąga mnie do siebie i obejmuje ramionami tak, że swobodnie kładę głowę na jego torsie. Ogarnia mnie lekkie zmęczenie.

- Uwielbiam to uczucie wiesz? Świadomość tego, że nikt nigdy wcześniej nie dotykał cie w ten sposób jest cholernie podniecająca - szepcze - To mnie kręci.. Kocham to, jak twoje ciało reaguje na  mój dotyk, za każdym razem, zawsze jesteś dla mnie taka mokra.. 

- Zayn! - wybucham śmiechem.

- Nie lubisz  zbereźnych gadek? - pyta mnie z cwaniackim uśmieszkiem.

- Nie.. Nie bardzo - moje policzki oblewa rumieniec. Zayn szybkim ruchem chwyta mnie za nadgarstki i przyciąga tak, abym spojrzała mu prosto w oczy.

- To dobrze,  że  coś takiego cie peszy. Musisz mi tylko  mówić co ci sie nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła sie przy mnie nieswojo - bełkocze głaszcząc  mój policzek - Nie musisz niczego przede mną ukrywać - zapewnia mnie. Tak jak on skrywa tajnie przede mną? Nie patrzę na niego, na co chłopak chichocze.

- Myślę,  że  powinnaś sprawdzić swoje babeczki, ja skocze do łazienki - chłopak muska mnie w usta i znika za rogiem. Potrząsam głowa z uśmiechem. Siadam na brzegu fotela, moje myśli oblewają chwile sprzed momentu.

W jednej chwili śpię koło Zayn'a, potem  piekę babeczki, następnie ... Robimy  coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie  robiłam z żadnym chłopakiem. Wzdycham lekko, podnoszę się, zbieram swoje ubrania i zaczynam  się w nie ponownie ubierać. Moje serce przyspiesza na  samo wspomnienie jego ostatnich słów :„Musisz mi tylko  mówić co ci się nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła się przy mnie nieswojo.” 

Sam fakt, że dbał o to, by nie przekroczyć moich granic  wystarczająco przekonywał mnie do zamieszkania z nim. Nie  mogę  mu jednak ulec, nie jestem jedną z tego typu dziewczyn, kocham Sare i nie mam  serca by zostawiać  ją  samą w tym ciasnym akademiku.

Zaczynam wkładać krem do plastikowej torebki, przygotowuje go, by udekorować babeczki. Właściwie to ten krem sprowadził nas do pikantnych chwil, nawet nieco mnie to cieszy. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna do intymnych zbliżeń... Zayn powoduje we mnie przełamywanie pewnych stereotypów i przekonań o sobie. Szczerze mówiąc jest ich całkiem sporo. Dla Zayn'a chce  być  inną osobą - nie w złym tego słowa znaczeniu.

Po chwili słyszę dzwonek telefonu, spoglądam na szafkę gdzie leży telefon Zayn'a. Rozglądam się, chłopak jeszcze nie wrócił. Sygnał urządzenia alarmuje o pozostawionej niedawno wiadomości głosowej. Ponownie zerkam w poszukiwaniu Zayn'a, ale jego nadal nie ma. Wzdycham  ciężko podchodząc do telefonu.

Elenour

Zaciskam  ponownie powieki odczytując z ekranu nadawcę wiadomości. Elenour? Elenour od Louisa? Niby w jakim celu miałaby dzwonić do Zayn'a? Zerkam  na korytarz sprawdzając czy chłopak nie wraca.

Urządzenie przestaje dzwonić, wydobywa  się z niego tylko sygnał przychodzącej wiadomości. Nie  mogę  się  powstrzymać i  odczytuję ją :

„Zayn, odbierz telefon! Teraz! WIEM, że próbowałeś  się z nimi skontaktować, myślałam,  że  już to sobie kiedyś wyjaśniliśmy. Sądziłam,  że to do ciebie dotarło. Oddzwoń, mamy sobie  dużo do wyjaśnienia”.


Dzwonił? Do kogo? Czy to  na pewno Elenour od Louisa? Jeśli tak, nie będę się wahać i zapytam ją o to. Nie miałam pojęcia, że była w posiadaniu numeru Zayn'a. Nie wiedziałam,  że znali  się, aż tak dobrze... Z moich  myśli wyciąga mnie kolejna wiadomość.

„Zadzwoń natychmiast, albo przyjdę do mieszkania i urządzę ci scenę. Obiecałeś mi  już nigdy tego nie robić”.

Obiecał? Ale co? W moim żołądku rozchodzi się nieprzyjemne uczucie.  Coś  się działo, coś o czym nie miałam pojęcia, cos pomiędzy Elenour i Zayn'em, był to powód gróźb El.

- Czy to jest mój telefon? - pyta mnie chłopak  wchodząc do kuchni i wskazując na urządzenie trzymane w moich lepkich dłoniach. Zerkam na niego ostrożnie i natychmiast spuszczam wzrok na podłogę.

- J-ja.. Uh... Dzwonił i.. 

- Grzebiesz w moich rzeczach? - pyta mnie ze złością. Intymna atmosfera sprzed  chwili znikła.

- Nie, ja tylko... - ja tylko czytałam jego wiadomości... Czy on nigdy nie przemyślał faktu,  że gdybyśmy nawet  już razem zamieszkali zawsze miałabym kontakt z jego rzeczami? Właściwie to naszymi rzeczami.

Chłopak nie daje mi  się do końca wytłumaczyć z powodu, dla którego  grzebałam w jego telefonie, gdyż wyrywa mi go z dłoni. Wzrokiem  odczytuje treść, z  którą sama przed chwila  się zapoznałam. Po sekundzie przerzuca wzrok na mnie - niemalże wypala nim we mnie dziury. Ten wzrok jest oskarżycielski, w  moim żołądku zawiązuje sie ciasny supeł.

W mgnieniu oka zniknęły, nie tylko  mój najintymniejszy moment w  życiu, ale  też wspólne śmiechy, radość. Teraz jest wściekły, zły na mnie. Biorę głęboki wdech, kiedy chłopak podchodzi do mnie bliżej.

- Co przeczytałaś? - pyta mnie ostro.

- A miałam czegoś nie przeczytać? - odpowiadam pytaniem uważnie obserwując jego wyraz twarzy. Oczywiście,  że miał  coś do ukrycia, jednak uważam,  że niestety nie udało mi sie przeczytać akurat tego - zmiana tematu w niczym nie poprawi teraz jego humoru.

- Co przeczytałaś? - domaga sie niskim głosem.

- Tylko... - chce mu powiedzieć,  że zupełnie nic, ale wkurzę go tym jeszcze bardziej, a chłopak z pewnością straci cierpliwość - Tylko wiadomość od Elenour.. Pisała  coś o tym, że do kogoś dzwoniłeś - wzruszam ramionami. Chłopak zerka miedzy telefonem, a mną, wzdycha  ciężko- Czy to Elenour Louisa?

- To nie ważne... Wrócę za godzinę - mówi, po czym zabiera kluczyki z szafki i podchodzi do drzwi wyjściowych.

- Tak po prostu mnie tu zostawiasz? - pytam go wykonując kolka kroków w jego stronę. Chłopak otwiera drewniane drzwi i zerka na mnie.

- Dasz sobie przecież radę sama, tylko nie spal mieszkania - mówi do mnie złośliwie - nie miał pewnie na myśli niczego złośliwego, ani  też zabawnego. Wyraz jego twarzy nadal pozostaje niewzruszony, brak na niej choć cienia uśmiechu.

- Zayn, sam mnie tu przywiozłeś, a teraz co? Po prostu wychodzisz? -  mój ton wzrasta o cała oktawę. Zaczynam  się irytować na jego dziecinne zachowanie. Co jeśli zachce wrócić do akademika?

- Niedługo wrócę - naskakuje na mnie z wrogością - Po prostu tu zostań - buczy nakazując mi, jakbym była jego psem.

- Nie będziesz mi mówił co mam  robić. Nie jestem twoim psem - wzrasta we mnie złość.

- Julia.. Po prostu.. Kurwa,  proszę - jego ton łagodnieje,  gdy puszcza drzwi i podchodzi do mnie

Nie odzywam się , gdy Zayn obejmuje mnie powodując zmiękczenie  serca i kolan. Opuszkiem palca zatacza koła na moich plecach - ucieka ze mnie cała złość. Właśnie tak - jednym gestem potrafi mnie uspokoić.

-  Proszę cie kochanie, zostań tutaj.. Wrócę niedługo - szepcze.

- Jedziesz wyjaśnić sprawę z Elenour? - pytam go najpewniej jak potrafię.

- Zostań tu. Wrócę - mówi nie odpowiadając na moje pytanie. Wypuszcza mnie z objęć, otwiera drzwi i wychodzi  zatrzaskując je za sobą. Atmosfera w mieszkaniu opadła.

Gapie się wprost na drzwi, znów wyszedł, po raz kolejny mnie zostawił. Zaciskam szczękę i stawiam krok w stronę  wyjścia, nie pozwolę  mu uciec  kolejny raz od kłótni. W chwili, gdy moja dłoń zaczyna  ciągnąć za zimną klamkę w pomieszczeniu rozchodzi  się irytujący  dźwięk minutnika w piekarniku. Wzdycham  ciężko i  idę do kuchni.

Wyciągam babeczki z rozgrzanego piekarnika,  stawiam  blachę na stole, zaraz obok miski z kremem. Zrezygnowana siadam i wpatruje  się w  słodkości .  Dlaczego choć raz nie możemy utrzymać dobrego humoru przez cały dzień?  Wygląda na to,  że przy każdej naszej rozmowie, nasze emocje zmieniają się przynajmniej ze trzy razy.

Rozpuszczam włosy pozwalając  kosmykom opaść na moje ramiona. Przeczesuje je palcami wydychając pełne napięcia powietrze. Boże, dlaczego to za razem takie proste i skomplikowane? To był  Zawsze rollercoaster uczuć.

Powoli podnoszę sie z krzesła,  idę  do sypialni Zayn'a i sięgam po swój telefon komórkowy. Przeszukuje listę kontaktów i wciskam interesujące mnie nazwisko. Słyszę w słuchawce kilka pierwszych sygnałów  i wracam do salonu. Siadam wygodnie na kanapie, wyglądam za okno wsłuchując  się w  dźwięk realizowanego połączenia.

- Julia? - w jego głosie słyszę pośpiech, a w tle rozchodzi sie huk nowojorskiej ulicy.

- Cześć Steven - zakładam ręce na pierś relaksując sie na wygodnym fotelu.

- Hej dzieciaku,  wszystko w porządku? - w tle rozbrzmiewa trąbienie aut, wydaje mi  się,  że Steven przyspiesza oddalając sie od ulicznego huku, bo po  chwili szmer cichnie. Uśmiecham  się na jego ksywkę - Steven od zawsze nazywał mnie dzieciakiem, rzadko posługiwał sie moim właściwym imieniem.

- Jesteś teraz bardzo zajęty? - pocieram palcem miejsce  między oczami starając  się uwolnić ze stresu, na  jaki naraził mnie Zayn.

- Właśnie  idę do pracy,  więc mam  kilka wolnych minut. Co takiego? - pyta.

- Miałam  taką nadzieje. Wyświadczysz mi przysługę? - łapie za swoje kolana przyciągając je do swojej klatki i opieram na nich mój podbródek.

- Tak, oczywiście. Wszystko okej?  Coś z  twoją mama? A może to Elliot? – wypytuję. 

- Nie, chodzi o mojego przyjaciela, on bardzo interesuje sie biznesem... Wiem,  że twoja firma ma mniejszy oddział tutaj w Boulder,  pomyślałam sobie,  że..

-  Myślę,  że to da sie załatwić. Wyślij mi tylko jego dane, oraz CV, a załatwię mu  jakąś  pracę na pół etatu w Boulder - uśmiecham  się .

- Ogromne  dzięki Steven! 

- Nie ma za co dzieciaku, czy to wszystko? - spoglądam za okno. Przygryzam wargę i ponownie kręcę głową.

- Um.. Nie.. To znaczy.. Ostatnio poznałam pana Taylora.. Wyznał mi, że kiedyś wspólnie pracowaliście - nie mam pojęcia dlaczego nawiązuje do tego w naszej rozmowie, jednak  coś  mi mówi,  że powinnam mu o tym powiedzieć.

- O cholera.. - szepcze zdenerwowany. 

- Wszystko w porządku?

-  Coś ci o mnie wspomniał? - głos Steven'a zmienił  się w zmartwiony, w słuchawce słyszę rozmowy przechodniów, niektórzy z nich wołają jego  imię .  Wygląda na to,  że wszedł właśnie do swojego biura.  Śmieję  się zdezorientowana.

- Co?

- Czy  coś ci o mnie powiedział? To znaczy... O czym rozmawialiście? - Marszczę brwi zupełnie zdezorientowana. O czym rozmawialiśmy? Czy miał mi o  czymś powiedzieć na temat Steven'a?

- Tylko tyle,  że poznaliście, gdy tylko rozpoczął swoją  biznesową przygodę...jest  coś czego nie powinien był mi  mówić? - było  coś co wiedział pan Taylor o  Steven’ie i vice versa? Znam Steven'a, to straszny kobieciarz i wiem  o jego kilku romansach. O czym wiedział pan Taylor, co tak bardzo  zestresowało Steven'a?

- Nie, nie, nie, to nic takiego, tak  się tylko zastanawiałem... Czemu mi o tym mówisz? - słyszę, jak Steven zamyka gdzieś drzwi.

- Chciałam, żebyś po prostu wiedział - wzruszam ramionami - Okej, wyślę ci tego maila - skupiam wzrok na siniakach widniejących na moich ramionach,  mój żołądek znów wiąże sie w supeł.

- Okej Jula. Dzieciaku, wyświadczysz mi pewna przysługę...

- Nie mów mamie,  że dzwoniłam. Wiem, nawet o tym nie marzę. To samo słyszałam wczoraj od Kate - s śmieję  się do słuchawki.

- Dzwoniła do ciebie Kate? - pyta mnie zaskoczony.

- Tak - odpowiadam, dlaczego aż tak go to dziwi? 

- Powiedziała ci  może gdzie sie obecnie znajduje? - w jego głosie wyczuwam nutę paniki.

- Zaginęła? -  śmieję  się. To jak  najbardziej w stylu Kate - często wylatuje z kraju nikomu sie do tego nie przyznając. Oczywiście ja  i moi  rodzice nie mieliśmy pojęcia o jej  podróżach, gdyż informacje docierały do nas po jej powrocie. Tak to jest gdy nie utrzymuje  się stałych kontaktów z rodzina. Nie potrafię jednak zrozumieć jakim cudem udaje jej  się przy tym zatrzymać prace.

-  Wpadłem do niej, do Hamptons któregoś dnia, ale jej tam nie zastałem.. Próbowałem  się dodzwonić.. Nie martwiłbym  się tak, pewnie przebywa w Australii, czy coś, ale jeśli tylko  się z tobą skontaktuje, proszę zadzwoń do mnie.

- Jasne, nie ma sprawy - uśmiecham  się .

-  Dzięki  Julia. Um... Kocham cie dzieciaku, trzymaj  się.

-  Też cie kocham - bełkocze wciskając czerwona słuchawkę. Przygryzam wargę wzdychając  ciężko.

 Wygląda na to, ze nie  tylko Zayn skrywa przede mną sekrety, Steven'a  też  coś gryzie... Czym on sie tak martwi? Jaki to ma związek z panem Taylor'em? Potrzebuje większej odskoczni, telefon do Steven'a nie wystarczył. Nie chce jednak opuszczać mieszkania - po pierwsze nie miałabym nawet czym  stąd odjechać, a po drugie nie mam ochoty  wkurwiać Zayn'a jeszcze bardziej.

 Siadam  stołu, i zaczynam dekorować ostudzone już babeczki. Z całej siły staram  się skupić na tym zadaniu, wtedy nie wyjdę w poszukiwaniu Zayn'a, by w końcu raczył odpowiedzieć mi na nurtujące mnie pytania.

Zayn POV

- Elenour poważnie? Musiałaś do mnie kurwa napisać? - krzyczę na  nią wysiadając z samochodu. Zatrzaskuje za sobą  drzwi. Oboje umówiliśmy  się na spotkanie na parkingu kampusu. Nie zamierzałem jechać do jej mieszkania, gdzie z pewnością  natknąłbym  się na Louisa. Z reszta Elenour i tak by mnie tam nie wpuściła.  Louisa w to całe  gówno  tylko  skomplikowałoby sprawy nam obojgu - bardziej jednak mi.

- Wiesz, nie  odbierałeś moich telefonów - odpowiada spokojnie przyglądając  się mi. Dziewczyna ma na sobie zwykły fioletowo-groszkowy płaszcz, zimny wiatr rozwiewa jego krawędzie. Rozglądam  się po szarej scenerii, wszystkie drzewa pozbawione są liści, wyglądają jak martwe. Początek listopada tuż tuż, a słońce  już chowa  się za chmurami.

- To nie powód by do mnie kurwa pisać. Julia widziała te wiadomości! Teraz muszę  się jakoś zmierzyć z tym całym  gównem - przeczesuje  ręką swe kruczoczarne włosy. El patrzy na mnie tym swoim pogardliwym wzrokiem. Robiła to ostatnio, gdy spuściłem lanie Derek’owi, gdy uderzyłem Harry'ego, robi to zawsze gdy tracę nerwy.

- Nie patrz na mnie w  ten sposób - ostrzegam  ją. W przeszłości ten wzrok był moja codziennością, mam go kurwa dość - niby te oczy patrzą na ciebie tak pusto, niby bez emocji, ale w głębi są na tobie cholernie  skupione ,  spokojne  i  cierpliwe. Dziewczyna zakłada ręce i unosi brew.

-  Może  gdybyś nie ukrywał przed  nią tego  gówna, nie musiałbyś  się z niczym mierzyć i kombinować - jej głos jest spokojny, wiatr rozwiewa jej brązowe włosy.

- Ona nie musi o tym wiedzieć - naskakuje na  nią zawistnie. Julia  naprawdę nie musi o tym wiedzieć.

- Ta, cokolwiek. Mało mnie interesuje co przed  nią  ukrywasz, a co nie.. Obchodzi mnie to,  że próbowałaś  się z nimi kontaktować! -  jej głos pierwszy raz unosi  się, jest nieco roztrzęsiona.  Karcę   ją spojrzeniem, na co ona postępuje tak samo - Obiecałeś mi to... Obiecałeś,  obiecałeś  mi , swojej mamie.. Im  również.

 Mocno zaciskam szczękę nadal atakując  ją złym spojrzeniem. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego do nich dzwoniłem. Przez cały zeszły rok nie próbowałem tego  robić, trzymałem  się od nich z daleka. Ale wtedy spotkałem  Julię.. Wszelkie wspomnienia nawiedziły mnie - poczucie winy zaatakowało całe moje serce, poczułem nienawiść, wstręt do siebie,  ból... Musiałem do nich zadzwonić...

- Zayn! - dziewczyna krzyczy na mnie. Spoglądam jej prosto w oczy, El zaciska usta w  wąską linię- Co  się do cholery z tobą dzieje? Nie masz prawa   już nigdy więcej się z nimi kontaktować. Znasz warunki porozumienia - syczy.

- Ja.. - wzdycham kręcąc głowa. El znów mierzy mnie tym cholernym spojrzeniem wyczekując odpowiedzi - Gdy zacząłem sie spotykać z Julia.. Odkryłem,  że znowu zaczęła kontaktować  się z Mattem.. To mi przypomniało o Caro-

- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia - przerywa mi krótko - Nie mam ochoty sobie o  tym przypominać, bądź poznawać nowe szczegóły.. Tak dobrze ci szło, minęły całe miesiące od twojej ostatniej próby kontaktu z nimi, a teraz.. - dziewczyna  przerzuca  część włosów do tyłu i  przygryza wargę - Nie  powinieneś był dzwonić.. Są naprawdę wkurzeni.

-  Kontaktowali  się z tobą i  wszystko powiedzieli? - pytam. Dzwonili do Elenour? Czy  oni powiadomili moją mamę o tym ? Dlaczego kurwa kontaktowali sie z nimi? Nie łaska odebrać choć jednego cholernego telefonu ode mnie? Znam  odpowiedź na to pytanie... Przez to co  się stało - przez to co zrobiłem.

- Nie odpowiem na to pytanie .. Zayn,  proszę cie.. Musisz  być ostrożny, stąpasz po cholernie cienkim lodzie. Zarówno z nimi, jak i z Julia - ostrzega mnie z chłodnym wzrokiem.

- Wiem.

- Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy.. Ale wiem, ze pewnie  wybiegłeś ze swojego nowego mieszkania zostawiając tam Julię zupełnie  samą, tylko dlatego  że zadawała pytania o twoje malutkie sekreciki - mówi spokojnie - kurwa, jakim sposobem ona zawsze  wszystko wie?

- Pieprz sie –  syczę.

- Nawet nie zaczynaj Zayn, pomagam ci ukrywać twoja przeszłość przed pozostałymi. Jestem po twojej stronie,  więc ani sie waż odnosić do mnie w ten sposób - mierzy we mnie placem w grożącym geście - Nasza rozmowa jeszcze  się nie skończyła, nadal musisz jeszcze wiele wyjaśnić - zwłaszcza mamie. Ale.. Na teraz musisz wracać do Julii i przeprosić  ją za zachowanie  się jak dupek.

Przeprosić  ją za zachowanie  się jak dupek? Szydzę z jej dobru słów, wydaje jej  się  że zna przebieg naszej kłótni z Julia.

- Przeprosić za-

- Jeśli w twoich planach jest  ciągłe ukrywanie przed  niątych sekretów.. Lepiej traktuj  ją dobrze, znam cie i nic jej nie powiesz, napraw to chociaż właściwym zachowaniem - przerywa mi.

- Jestem miły - bronię  się.

- Pieprzenie -   śmieje się - Zayn, widzę,  że ci na niej zależy. Choć ten jeden raz jakaś dziewczyna znaczy dla ciebie  więcej,  niż jest to tylko kolejna zabawka do pieprzenia. Julia to mądra dziewczyna, prędzej, czy  później  wszystko sobie  poukłada.. Wiem  też, że ty jej na to nie pozwolisz, wiec bądź chociaż dla niej miły. Nie zepsuj tego Zayn - ostrzega mnie.

- Louis  coś  już podejrzewa? - pytam go. Dziewczyna zerka na mnie, po czym wzdycha zrezygnowana.

- Lou w niczym nie przypomina Julii, nie jest taki ciekawski. Ciekawy jak dziecko? Owszem, ale nie jest przy tym detektywem. Co  więcej ja nie ukrywam przed nim niczego - twierdzi. Zaczynam  śmiać  się z jej śmiertelnie poważnego wywodu.

- Niczego nie ukrywasz? - pytam na ostro - A co z tym? - gestykuluje dłonią pomiędzy nami. Louis nie miał pojęcia o przeszłości mojej i Elenour.

- Ukrywam to, by chronić twój tyłek, ale też dla Julii... Nawet gdyby Lou  się o tym dowiedział, nie miałabym nic przeciwko. Jednak gdy Louis sie o  tym dowie, Julia  również- wzdycha.

Wiem,  że ma racje. Lou i Julia zbliżyli  się do siebie, wiem,  że on  ją uwielbiał, kochał jak siostrę, a ona obdarzyła go zaufaniem. Gdyby Louis poznał prawdę, Julia  również.

- Zayn.. Jestem po twojej stronie..  Proszę cie, bądź ostrożny z tym co robisz i mówisz przy Julii. Jest mądra - jedno małe poślizgnięcie o dowie sie o wszystkim - wytyka mi.

Zdaje sobie sprawę, że ma racje, jeśli schrzanię, zostanę przyłapany na kłamstwie, gdy tylko zacznie grzebać w mojej przeszłości... Powoli i tak wszystko wyjdzie ja jaw - każdy, najdrobniejszy element zostanie przez  niąodkryty.

Elenour mnie obserwuje, czeka, aż zacznę w  coś uderzać. Nie robię tego. Patrzę wprost na  nią i czekam, aż skończy z tym durnym wzrokiem pogardy. Ostatecznie dziewczyna uśmiecha  się.

- Życzę  ci szczęścia Zayn. Spróbujmy nie wracać do tego  zbyt szybko - potrząsa głowa - I pamiętaj.. Nie  dzwoń do nich, nigdy j więcej do nich nie  dzwoń - ostrzega mnie ostatni raz, po czym wsiada do  samochodu i odjeżdża  zostawiając mnie samego. 

^^^^^^

Wchodząc do mieszkania, moje nozdrza atakuje niesamowity zapach. Babeczki spoczywają na stole, każda z nich jest idealnie udekorowana kremem. Rozglądam  się po pustym pomieszczeniu. Po rozmowie z Elenour odbyłem rundkę wokół miasta. Przemierzałem samochodem wszelkie ulice, sprawdziłem tez  mieszkanie Derek'a -  którego nadal tam nie niema . Nie mam pojęcia jak długo mnie nie było, zauważam jednak,  że słońce powoli znika za horyzontem.  Musiało mnie nie  być przez  co najmniej cztery godziny.

I to mnie martwi jak cholera. Mówiłem jej,  że wrócę za godzinę.. Jest  już prawie noc... Wyszła? Opuściła to cholerne mieszkanie? Wchodzę,, zimne powietrze z zewnątrz znika, moje ciało otacza ciepło.

- Julia? - wołam. Wchodzę do sypialni, znajduje ja na  łóżku, dziewczyna spogląda za okno - Julia? - wołam  ją delikatnym tonem. Jej głowa opada w dół, spuszcza wzrok na swoje dłonie, ale nie odpowiada.

Cholera.. Co mam jej powiedzieć...  Już miałem to poukładane w głowie, ale teraz wszystko ze mnie uleciało. Ostrożnie do niej podchodzę, siadam koło niej na miękkim materacu. Ten  dzień zaczął  się tak kurewsko pięknie, ale wtedy wszystko zniszczyła Elenour pisząc do mnie.

- Julio, ja... - kładę dłoń na jej nodze. Jej wzrok przenosi  się na mnie, dziewczyna kręci wolno głową nie pozwalając mi kontynuować.

- Zayn, nie musisz mi wszystkiego  mówić.. Ale nie okłamuj mnie  już  więcej - bełkocze cicho, jej tęczówki są ciepłe, pełne uczucia. Pieprzenie, ona zawsze chce wszystko wiedzieć - przez to jestem zmuszony ją okłamywać. Nie powiem jej tego.

- Dobrze - zgadzam  się. Dziewczyna spogląda na swoje siniaki kręcąc głowa - Julio, Um... Derek zniknął - szepcze. Jej oczy wypełnia strach.

- Zniknął? - pyta ze zmartwieniem. Śmieszy mnie fakt,  że myśli, iż go zabiłem. Nie mam pojęcia czemu jest zmartwiona jego zniknięciem, to powinno zabrzmieć jak  jakiś cud, błogosławieństwo dla jej uszu. Ale taka jest Julia - zbyt uczuciowa, by życzyć komukolwiek śmierci, nieważne jak bardzo by ten   ktoś ją skrzywdził.

- Nic mu nie zrobiłem, jest żywy,  tak mi się wydaje... Pojechałem go poszukać, ale nigdzie go nie zastałem. Nie chce, żebyś  się przez niego bała, okej? - pytam  ją cicho dotykając wierzchu policzka.

- Nie  boję się- mówi z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jej oczy mówią jednak co innego, zauważam w nich przebłysk obawy, której rzekomo przecież nie odczuwa. Ignorując jej słowa, sadzam ja sobie na kolanach całując czoło.

- Nie ma go... Ze mną jesteś bezpieczna, nikt cie nie skrzywdzi - z każdym słowem otuchy dziewczyna relaksuje  się i uspokaja. Uśmiecha  się nawet co powoduje uśmiech i na moich ustach - Jesteś moja Julio, nigdy nie pozwolę ci odejść.

Nigdy  wcześniej w  życiu nie pomyślałbym, że powiem  coś takiego do dziewczyny. Kiedyś może i błysnęło to w moim umyśle, jednak nie  wyobrażałem sobie  mówić czegoś  takiego na głos. Julia.. Teraz juz nic innego  się dla mnie  nie  liczy, chce  żeby  wiedziała, że jest moja i tylko moja. Musi widzieć,  że nie zamierzam jej wypuszczać ze swych ramion.  Może i ukrywam przed  nią wiele rzeczy, jednak nie skrywam tego co do niej czuje. Dziewczyna oddala  się i patrzy na mnie ze szczerym uśmiechem.

- Wiem.

Łączymy nasze usta w pocałunku. Przyciągam jej  ciało do swojego torsu, odwzajemniam gest z  pasją i  pełnią uczuć, jakie wobec niej mam. Dziewczyna kładzie  się na łóżku, przyciąga mnie do siebie, jej delikatne dłonie błądzą po moich ciele. Napieram na  nią moimi biodrami, przez co dziewczyna wydaje z siebie cichy jęk. Doprowadza mnie tym do szału. Kurwa.. Gdyby tylko była gotowa na  coś  więcej -  pieprzyłbym ją do samego rana. Jednak jeszcze nie jest i nie  mogę jej do niczego zmuszać.

Dziewczyna napiera na mnie,  przekręcamy się tak, że teraz to ona góruje nade mną. Siada okrakiem na moich biodrach, jej nogi zwisają po obu stronach. Kładę swe dłonie wysoko na jej udach, dziewczyna całuje namiętnie  moją szyje, jej idealnie kształtne usta piszczą mnie wzdłuż  linii szczęki, które po  chwili  odnajdują drogę wprost do moich ust.

Łapie jej twarz w swoje dłonie, pożeram jej usta, gdy dziewczyna  błądzi dłońmi po moim torsie. Krew  się  we mnie gotuje, serce przyspiesza. Jej pocałunki miały moc uzdrawiania, one zawsze  koiły  mój  ból.

Kłótnia jest zażegnana. Derek zniknął; mam swoje własne miejsce, i wiem, ze wkrótce ona  również tutaj zamieszka. Blake’a tutaj nie było, ani Charles'a, czy tez Harry'ego.

A Caroline.. Caroline to nadal ogromny sekret. Tak pozostanie... Ponieważ jeśli to wyjdzie na jaw, stracę całującą mnie teraz dziewczynę.. Stracę anioła, który z całych swych sił stara się mnie uzdrowić... Stracę moją Julię.

Hihihi czujecie tę gorcą atmosferę? O co chodzi z Elenour? Jeszcze wiecej sekretów ?!
KTOŚ Z WAS WYBIERA SIĘ MOŻE NA KONCERT ED'a SHEERAN'a ?
Lydia Land of Grafic