czwartek, 5 lutego 2015

Rozdział 54

Rozdział zawiera intymne sceny, czytacie na własną odpowiedzialność (Haha i tak wiem, że nie zwrócicie na to uwagi :D)
Enjoy;
Budząc się na mojej twarzy widnieje uśmiech. Jego ramiona otaczają mnie, czuje  się spokojna i bezpieczna. Powoli otwieram zaspane powieki, Zayn leży obok mnie cicho pochrapując, jego klatka równomiernie opada i unosi  się  podczas kolejnych oddechów. Rozglądam  się po pomieszczeniu, natychmiast przypominam sobie, że znajduję  się w sypialni nowego mieszkania Zayn'a.

Podpieram sie na łokciu kładąc głowę na jego torsie. Delikatnie  wodzę  opuszkami  palców po wzorzystych tatuażach. Po chwili ostrożnie dotykam różowo-bladej blizny na  boku chłopaka. Promienie słoneczne są nikłe, ledwie przedzierają  się przez gęste, szare chmurzyska. Zerkam na zegarek, zauważając, że  już południe na  moją twarz wkrada  się  jeszcze większy uśmiech. To pierwsza noc od dłuższego czasu, podczas której przespałam ponad 10 godzin.

Nareszcie, doczekałam  się spokojnego odpoczynku, mimo całego, przykrego zajścia. Nadal nie dociera do mnie,  że Zayn chce, abym z nim zamieszkała. Moim zdaniem to nielogiczne i trochę  niedorzeczne. Jeden nieostrożny krok i ten związek długo nie przetrwa.

Po kilku minutach wydostaję  się z objęć Zayn'a i  wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy. To była najspokojniejsza noc od zeszłej niedzieli. Moje ciało  naładowało akumulatory i jestem gotowa zmierzyć się z wszelkimi przeciwnościami.

Opuszczając sypialnie Zayn'a kieruje się do łazienki.  Związuję tam włosy w wysokiego kucyka i przemywam jeszcze zaspaną twarz gorącym strumieniem wody. Osuszając ją miękkim ręcznikiem przyglądam się  swojemu odbiciu w lustrze. Wydałam znacznie lepiej. Spoglądam na swoje ramiona, całe szczęście nie musiałam spać w tej koszulce z długimi rękawami.

Całe szczęście, gdy razem z Zayn'em weszliśmy do akademika zabrać trochę moich rzeczy, nie zastaliśmy w nim Sary. Zdaje sobie sprawę,  że gdyby zobaczyła mnie  pakującą ubrania, obsypałaby nasza dwójkę wścibskimi pytaniami. Potem dowiedziałaby  się o mieszkaniu Zayn'a i z pewnością chciałaby poznać  całą niezbyt  kolorową  historię,  którą dotychczas udawało się nam przednią skutecznie ukrywać. To i tak prędzej, czy  później  się wydarzy.  Wolę jednak  opcję '' później.

Ostrożnie dotykam  jedno z moich ramion, z  ulgą dostrzegam,  że siniaki są  już prawie niewidoczne - a razem z nimi z mojej pamięci wymazują  się okropne wspomnienia. Wole nie sprawdzać stanu swoich pleców - tamte ślady wyglądały naprawdę okropnie, jestem  więcej niż pewna, że będę je miała przez dłuższy czas. Szybkim krokiem  wydostaję  się z łazienki, potem z sypialni. Poruszam się na palcach nie chcąc zbudzić Zayn'a. Nie zapominam również o zamknięciu drzwi.

Panele są nieprzyjemnie zimne, atmosferę ratuje ciepłe powietrze w całym apartamencie. Wchodzę do kuchni, słysząc burczenie własnego żołądka od razu rzucam sie w stronę   szafek w poszukiwaniu czegoś smakowitego. Wszystko wypełnione jest po brzegi jedzeniem -  wątpię jednak,  że Zayn zjada większość z tych produktów- nie wyobrażam go sobie jedzącego warzywa, czy owoce. Całość wydaje  się  być nadal pusta, temu mieszkaniu brakuje duszy. Po chwili wpadam na świetny pomysł i z uśmiechem odwracam  się w stronę spiżarni.

^^^^^

Całe szczęście, że Zayn pomyślał o zakupach. Dzięki temu znalazłam wszystkie potrzebne  składniki do upieczenia babeczek. Używam telefonu w celu znalezienia prostego przepisu na ciasto i krem. Słodycze, a szczególnie własne wypieki to zawsze doskonała alternatywa na ocieplenie domowej atmosfery.

Wkładam babeczki do piekarnika, o czym nastawiam minutnik na 20 minut. Odwracam  się do następnej miski i wrzucam do niej składniki niezbędne do wykonania kremu.

- Co robisz? - słyszę za sobą śmiech Zayn'a. Odwracam się do niego z niewinnym uśmiechem. Chłopak jest  już  ubrany w koszulkę z dekoltem w serek oraz ciemne spodnie - gotowy i zwarty na kolejny  dzień. Spuszczam wzrok  na swój strój - luźne szorty i  workowata koszulka nie  prezentują  się zbyt dobrze. On zawsze  wygląda doskonale, choć założę się ,  że nawet  się zbytnio do tego nie przykłada.

- Piekę sobie w kuchni -  mówię mu, choć wydaje mi  się to oczywiste. Chłopak rozgląda się , kuchnia w większości lśni czystością, pomijając brudne naczynia w zlewie.

- Pieczesz coś? - chłopak podchodzi i przygląda sie bałaganowi w zlewie. Przewracam teatralnie oczami po czym ponownie zajmuje się przygotowaniem kremu. Słyszę dźwięk obijanych naczyń i wiem, ze sprawdza co takiego wykombinowałam.

- Nie - odpowiadam sarkastycznie, po czym kręcę  łyżką jeszcze szybciej. Po chwili czuje ramie Zayn'a oplatające się wokół  mojej talii - w tym momencie uleciało ze  mnie całe skupienie. Wzdycham lekko nadal mieszkając  lepką substancje. Aby krem się udał, muszę go jeszcze długo mieszać. Chłopak atakuje pocałunkami moje ramiona. Pieszczoty Zayn'a wcale mi w tym nie pomogą.

- Potrafisz w ogóle piec? - pyta mnie wprost w moją  szyję . Jego śmiech wibruje przez całe moje ciało. Spoglądam na niego kończąc mieszanie gęstego kremu.

- Wiesz, całkiem nieźle idzie mi czytanie i podążanie zgodnie ze wskazówkami w przepisie - to żaden talent, chyba każdy to potrafi. 

- Lepiej to po sobie posprzątaj - całując mnie ostatni raz w policzek, po czym w końcu  się ode mnie odkleja.

- To przecież twoje mieszkanie - odgryzam sie z cwanym uśmiechem. Nabieram nieco kremu na  jeden z palców u dłoni.

- To twój bałagan - droczy  się  z uśmiechem.  Śmieje  się  na jego uwagę, po czym przykładam palec do ust w celu spróbowania kremu. Zanim jednak zdążam włożyć go sobie do ust, chłopak zatrzymuje mnie łapiąc  mój nadgarstek.

- Zayn - besztam go gdy przyciąga mą dłoń w  swoją stronę. Po chwili chłopak wsuwa  mój palec z kremem do swoich ust. Gdy zlizuje go, przez moje ciało przechodzą elektryczne iskierki i dreszcze. Nasze spojrzenia spotykają sie, w tęczówce chłopaka błyszczy pożądanie. Moj palec po chwili zostaje uwolniony.

- Smakuje wyśmienicie - uśmiecha się . Nieruchomieję, chłopak sięga do miski nabierając trochę kremu na swój palec i kieruje nim w moja stronę - Spróbuj - mierzy nim wprost w moje usta. Wiem, że igram właśnie z ogniem, nie kontrolując swych ruchów chwytam go za nadgarstek i wkładam krem do buzi.

Chłopak automatycznie  mruży powieki, ze skupieniem przygląda sie każdemu ruchowi moich warg  zlizujących  masę z jego palca. Wysuwam go ze swych ust, napięcie miedzy nami jest wyraźnie wyczuwalne. Nim  zdążyłam  się zorientować chłopak  posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować.

Oplatam go swymi nogami, chłopak staje pomiędzy moimi udami i zatapia się w moje usta jeszcze bardziej. Smakuje jak słodki krem, jego język gorączkowo szuka wejścia.

- Do czego ty mnie kurwa doprowadzasz Julio - mruczy wprost w moje usta po czym przyciąga mnie do siebie. Jedna z jego dłoni ociera sie moje plecy napierając moją klatką o jego tors, druga zaś ściska moje udo. Moja dłoń wtapia sie w jego miękkie włosy ,  drugą  opieram  się o jego szyje.

Nikt nam nie przeszkodzi... Muszę to zatrzymać, zanim wszystko wymsknie się  spod mojej kontroli, jednak jego usta są jedynym czego teraz pragnę - on jest wszystkim czego teraz pragnę. Jego dłonie wślizgują sie pod  moją koszulkę zaciskając  się na mojej talii. Są zimne, wysyłają przyjemne mrowienie po całym ciele. Jedna z nich po chwili  wędruje wyżej, nasze usta rozłączają się, a Zayn atakuje pieszczotami  moją  szyję.

Z moich ust wydobywa się jęk, gdy jedną z dłoni ociera się o moją pierś. Chłopak zaczyna ja masować, z przyjemności przymykam powieki i  rozkoszuję  się chwilą. Nagle ta sama dłoń opuszcza swe miejsce i wsuwa sie do moich majtek. Jego palec zaczyna ocierać  się o moje wrażliwe miejsce, gdzie zaczyna budować się fala gorąca, przymykam moje powieki.

Matt i ja nigdy nie zaszliśmy aż tak daleko, co najwyżej do pozbyliśmy się odzieży wierzchniej. Nie mogę...chociaż.. Nie jestem w stanie sie skupić na tym co mogę, a czego nie. Jego usta niemalże pożerają mą szyje. Temperatura w pomieszczeniu stale rośnie, odnoszę wrażenie, że wkrótce oboje staniemy w płomieniach. Pożądanie ogarnia moje zmysły,  przyciągam go jeszcze bliżej siebie.

- Kurwa, Julio, jeśli nie chcesz, aby do czegokolwiek doszło, musimy przestać. Teraz - chłopak mruczy, po czym wraca z pocałunkami na moje usta. Jego słowa dźwięczą w mojej głowie - krew pompuje  się we mnie jeszcze szybciej. Jak mam go zatrzymać? Jak ma zatrzymać siebie? Nie wiem, czy jestem gotowa posunąć się do czegokolwiek z Zayn'em, ale jego obecność, wpływ uciszają moje wszelkie wątpliwości.

Na  mój brak odpowiedzi, Zayn wsuwa dłonie pode mnie, unosi do góry i kładzie nasza dwójkę na kanapie w salonie. Nasz usta, ani na chwile sie nie rozłączają. Całe moje ciało drży, jestem rozpalona, działa na mnie każdy jego dotyk. Chłopak kładzie mnie pod swoim ciałem.

Wodzę dłońmi po jego koszulce, zatrzymuję się na jej krawędzi i pomagam mu ja przyciągnąć przez głowę.  Siadam   i składam pocałunki na całej powierzchni jego umięśnionego torsu. Chłopak po chwili ściąga ze mnie moja bluzkę. W mojej głowie pojawia sie zmartwienie - będziemy uprawiać seks? Tutaj, na kanapie? Sądziłam, że  mój pierwszy raz odbędzie się w tym związku, z Zayn'em, ale w bardziej intymnych warunkach i  nieco  później.

- Kochanie, w porządku - juz dawno nie słyszałam od niego tego czułego słówka - Nie robimy tego dzisiaj - mruczy, po czym znów mnie całuje uspokajając moje roztrzęsione myśli.

Moj puls przyspiesza, nawa fala gorąca uderza w moje ciało. Chłopak przekracza granicę, luzuje krawędź mojej bielizny wślizgując  pod  nią swą dłoń. Nasze usta łącza się w podniecającym bezdechu. Wargi napierają na siebie jeszcze mocniej, nasze oddechy są ciężkie. Wodze bezwiednie dłońmi po jego mięśniach, z moich ust wydobywa sie jęk rozkoszy.

- Kurwa, Julio - syczy przez zaciśnięte  zęby. Mięśnie na jego plecach są napięte, całe jego ciało jest napięte, chłopak wydaje z siebie jęk wprost w moje ucho. Zasysam łapczywie powietrze, gdy chłopak odnajduje drogę do mojego wejścia. Wyczuwam przy tym lekki ból, jednak pasja i przyjemność są  dużo silniejsze.

Wbijam paznokcie w jego ramiona, nie jestem w stanie juz dłużej wytrzymać tego napięcia, z ust chłopaka ponownie wydobywa sie pełen pożądania jęk. To uczucie jest za razem dziwne, obce i przyjemne. Nagle nieznane mi wcześniej uczucie przejmuje moje ciało - cała oblewam sie rumieńcem. Myślałam, że jego dotyk  będzie bardziej brutalny i władczy. Okazało  się zupełnie przeciwnie, chłopak jest zaskakująco delikatny. Uczucia wypełniające moje zmysły i ciało są tak silne, ze pod ich naciskiem osiągam szczyt. Zaraz po tym w końcu jestem w stanie nabrać pełen oddech i wyluzować.

Euforia ogarnia moje ciało - swobodnie opadam na powierzchnie kanapy. Moje ciało wypełnia przyjemne mrowienie. Przymykam  oczy w celu uspokojenia  się i wyrównania szalonego oddechu. Słyszę zabawny chichot Zayn'a obok swojej twarzy.

- To byk twój pierwszy, prawda? - jego dłoń ociera  się o  moją twarz. Obracam głowę w jego stronie, uchylam powieki - chłopak patrzy na mnie z intensywnością, której nigdy  się nie spodziewałam - Nie musisz odpowiadać, wiem, że to prawda - szepcze.

Chłopak przyciąga mnie do siebie i obejmuje ramionami tak, że swobodnie kładę głowę na jego torsie. Ogarnia mnie lekkie zmęczenie.

- Uwielbiam to uczucie wiesz? Świadomość tego, że nikt nigdy wcześniej nie dotykał cie w ten sposób jest cholernie podniecająca - szepcze - To mnie kręci.. Kocham to, jak twoje ciało reaguje na  mój dotyk, za każdym razem, zawsze jesteś dla mnie taka mokra.. 

- Zayn! - wybucham śmiechem.

- Nie lubisz  zbereźnych gadek? - pyta mnie z cwaniackim uśmieszkiem.

- Nie.. Nie bardzo - moje policzki oblewa rumieniec. Zayn szybkim ruchem chwyta mnie za nadgarstki i przyciąga tak, abym spojrzała mu prosto w oczy.

- To dobrze,  że  coś takiego cie peszy. Musisz mi tylko  mówić co ci sie nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła sie przy mnie nieswojo - bełkocze głaszcząc  mój policzek - Nie musisz niczego przede mną ukrywać - zapewnia mnie. Tak jak on skrywa tajnie przede mną? Nie patrzę na niego, na co chłopak chichocze.

- Myślę,  że  powinnaś sprawdzić swoje babeczki, ja skocze do łazienki - chłopak muska mnie w usta i znika za rogiem. Potrząsam głowa z uśmiechem. Siadam na brzegu fotela, moje myśli oblewają chwile sprzed momentu.

W jednej chwili śpię koło Zayn'a, potem  piekę babeczki, następnie ... Robimy  coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie  robiłam z żadnym chłopakiem. Wzdycham lekko, podnoszę się, zbieram swoje ubrania i zaczynam  się w nie ponownie ubierać. Moje serce przyspiesza na  samo wspomnienie jego ostatnich słów :„Musisz mi tylko  mówić co ci się nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła się przy mnie nieswojo.” 

Sam fakt, że dbał o to, by nie przekroczyć moich granic  wystarczająco przekonywał mnie do zamieszkania z nim. Nie  mogę  mu jednak ulec, nie jestem jedną z tego typu dziewczyn, kocham Sare i nie mam  serca by zostawiać  ją  samą w tym ciasnym akademiku.

Zaczynam wkładać krem do plastikowej torebki, przygotowuje go, by udekorować babeczki. Właściwie to ten krem sprowadził nas do pikantnych chwil, nawet nieco mnie to cieszy. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna do intymnych zbliżeń... Zayn powoduje we mnie przełamywanie pewnych stereotypów i przekonań o sobie. Szczerze mówiąc jest ich całkiem sporo. Dla Zayn'a chce  być  inną osobą - nie w złym tego słowa znaczeniu.

Po chwili słyszę dzwonek telefonu, spoglądam na szafkę gdzie leży telefon Zayn'a. Rozglądam się, chłopak jeszcze nie wrócił. Sygnał urządzenia alarmuje o pozostawionej niedawno wiadomości głosowej. Ponownie zerkam w poszukiwaniu Zayn'a, ale jego nadal nie ma. Wzdycham  ciężko podchodząc do telefonu.

Elenour

Zaciskam  ponownie powieki odczytując z ekranu nadawcę wiadomości. Elenour? Elenour od Louisa? Niby w jakim celu miałaby dzwonić do Zayn'a? Zerkam  na korytarz sprawdzając czy chłopak nie wraca.

Urządzenie przestaje dzwonić, wydobywa  się z niego tylko sygnał przychodzącej wiadomości. Nie  mogę  się  powstrzymać i  odczytuję ją :

„Zayn, odbierz telefon! Teraz! WIEM, że próbowałeś  się z nimi skontaktować, myślałam,  że  już to sobie kiedyś wyjaśniliśmy. Sądziłam,  że to do ciebie dotarło. Oddzwoń, mamy sobie  dużo do wyjaśnienia”.


Dzwonił? Do kogo? Czy to  na pewno Elenour od Louisa? Jeśli tak, nie będę się wahać i zapytam ją o to. Nie miałam pojęcia, że była w posiadaniu numeru Zayn'a. Nie wiedziałam,  że znali  się, aż tak dobrze... Z moich  myśli wyciąga mnie kolejna wiadomość.

„Zadzwoń natychmiast, albo przyjdę do mieszkania i urządzę ci scenę. Obiecałeś mi  już nigdy tego nie robić”.

Obiecał? Ale co? W moim żołądku rozchodzi się nieprzyjemne uczucie.  Coś  się działo, coś o czym nie miałam pojęcia, cos pomiędzy Elenour i Zayn'em, był to powód gróźb El.

- Czy to jest mój telefon? - pyta mnie chłopak  wchodząc do kuchni i wskazując na urządzenie trzymane w moich lepkich dłoniach. Zerkam na niego ostrożnie i natychmiast spuszczam wzrok na podłogę.

- J-ja.. Uh... Dzwonił i.. 

- Grzebiesz w moich rzeczach? - pyta mnie ze złością. Intymna atmosfera sprzed  chwili znikła.

- Nie, ja tylko... - ja tylko czytałam jego wiadomości... Czy on nigdy nie przemyślał faktu,  że gdybyśmy nawet  już razem zamieszkali zawsze miałabym kontakt z jego rzeczami? Właściwie to naszymi rzeczami.

Chłopak nie daje mi  się do końca wytłumaczyć z powodu, dla którego  grzebałam w jego telefonie, gdyż wyrywa mi go z dłoni. Wzrokiem  odczytuje treść, z  którą sama przed chwila  się zapoznałam. Po sekundzie przerzuca wzrok na mnie - niemalże wypala nim we mnie dziury. Ten wzrok jest oskarżycielski, w  moim żołądku zawiązuje sie ciasny supeł.

W mgnieniu oka zniknęły, nie tylko  mój najintymniejszy moment w  życiu, ale  też wspólne śmiechy, radość. Teraz jest wściekły, zły na mnie. Biorę głęboki wdech, kiedy chłopak podchodzi do mnie bliżej.

- Co przeczytałaś? - pyta mnie ostro.

- A miałam czegoś nie przeczytać? - odpowiadam pytaniem uważnie obserwując jego wyraz twarzy. Oczywiście,  że miał  coś do ukrycia, jednak uważam,  że niestety nie udało mi sie przeczytać akurat tego - zmiana tematu w niczym nie poprawi teraz jego humoru.

- Co przeczytałaś? - domaga sie niskim głosem.

- Tylko... - chce mu powiedzieć,  że zupełnie nic, ale wkurzę go tym jeszcze bardziej, a chłopak z pewnością straci cierpliwość - Tylko wiadomość od Elenour.. Pisała  coś o tym, że do kogoś dzwoniłeś - wzruszam ramionami. Chłopak zerka miedzy telefonem, a mną, wzdycha  ciężko- Czy to Elenour Louisa?

- To nie ważne... Wrócę za godzinę - mówi, po czym zabiera kluczyki z szafki i podchodzi do drzwi wyjściowych.

- Tak po prostu mnie tu zostawiasz? - pytam go wykonując kolka kroków w jego stronę. Chłopak otwiera drewniane drzwi i zerka na mnie.

- Dasz sobie przecież radę sama, tylko nie spal mieszkania - mówi do mnie złośliwie - nie miał pewnie na myśli niczego złośliwego, ani  też zabawnego. Wyraz jego twarzy nadal pozostaje niewzruszony, brak na niej choć cienia uśmiechu.

- Zayn, sam mnie tu przywiozłeś, a teraz co? Po prostu wychodzisz? -  mój ton wzrasta o cała oktawę. Zaczynam  się irytować na jego dziecinne zachowanie. Co jeśli zachce wrócić do akademika?

- Niedługo wrócę - naskakuje na mnie z wrogością - Po prostu tu zostań - buczy nakazując mi, jakbym była jego psem.

- Nie będziesz mi mówił co mam  robić. Nie jestem twoim psem - wzrasta we mnie złość.

- Julia.. Po prostu.. Kurwa,  proszę - jego ton łagodnieje,  gdy puszcza drzwi i podchodzi do mnie

Nie odzywam się , gdy Zayn obejmuje mnie powodując zmiękczenie  serca i kolan. Opuszkiem palca zatacza koła na moich plecach - ucieka ze mnie cała złość. Właśnie tak - jednym gestem potrafi mnie uspokoić.

-  Proszę cie kochanie, zostań tutaj.. Wrócę niedługo - szepcze.

- Jedziesz wyjaśnić sprawę z Elenour? - pytam go najpewniej jak potrafię.

- Zostań tu. Wrócę - mówi nie odpowiadając na moje pytanie. Wypuszcza mnie z objęć, otwiera drzwi i wychodzi  zatrzaskując je za sobą. Atmosfera w mieszkaniu opadła.

Gapie się wprost na drzwi, znów wyszedł, po raz kolejny mnie zostawił. Zaciskam szczękę i stawiam krok w stronę  wyjścia, nie pozwolę  mu uciec  kolejny raz od kłótni. W chwili, gdy moja dłoń zaczyna  ciągnąć za zimną klamkę w pomieszczeniu rozchodzi  się irytujący  dźwięk minutnika w piekarniku. Wzdycham  ciężko i  idę do kuchni.

Wyciągam babeczki z rozgrzanego piekarnika,  stawiam  blachę na stole, zaraz obok miski z kremem. Zrezygnowana siadam i wpatruje  się w  słodkości .  Dlaczego choć raz nie możemy utrzymać dobrego humoru przez cały dzień?  Wygląda na to,  że przy każdej naszej rozmowie, nasze emocje zmieniają się przynajmniej ze trzy razy.

Rozpuszczam włosy pozwalając  kosmykom opaść na moje ramiona. Przeczesuje je palcami wydychając pełne napięcia powietrze. Boże, dlaczego to za razem takie proste i skomplikowane? To był  Zawsze rollercoaster uczuć.

Powoli podnoszę sie z krzesła,  idę  do sypialni Zayn'a i sięgam po swój telefon komórkowy. Przeszukuje listę kontaktów i wciskam interesujące mnie nazwisko. Słyszę w słuchawce kilka pierwszych sygnałów  i wracam do salonu. Siadam wygodnie na kanapie, wyglądam za okno wsłuchując  się w  dźwięk realizowanego połączenia.

- Julia? - w jego głosie słyszę pośpiech, a w tle rozchodzi sie huk nowojorskiej ulicy.

- Cześć Steven - zakładam ręce na pierś relaksując sie na wygodnym fotelu.

- Hej dzieciaku,  wszystko w porządku? - w tle rozbrzmiewa trąbienie aut, wydaje mi  się,  że Steven przyspiesza oddalając sie od ulicznego huku, bo po  chwili szmer cichnie. Uśmiecham  się na jego ksywkę - Steven od zawsze nazywał mnie dzieciakiem, rzadko posługiwał sie moim właściwym imieniem.

- Jesteś teraz bardzo zajęty? - pocieram palcem miejsce  między oczami starając  się uwolnić ze stresu, na  jaki naraził mnie Zayn.

- Właśnie  idę do pracy,  więc mam  kilka wolnych minut. Co takiego? - pyta.

- Miałam  taką nadzieje. Wyświadczysz mi przysługę? - łapie za swoje kolana przyciągając je do swojej klatki i opieram na nich mój podbródek.

- Tak, oczywiście. Wszystko okej?  Coś z  twoją mama? A może to Elliot? – wypytuję. 

- Nie, chodzi o mojego przyjaciela, on bardzo interesuje sie biznesem... Wiem,  że twoja firma ma mniejszy oddział tutaj w Boulder,  pomyślałam sobie,  że..

-  Myślę,  że to da sie załatwić. Wyślij mi tylko jego dane, oraz CV, a załatwię mu  jakąś  pracę na pół etatu w Boulder - uśmiecham  się .

- Ogromne  dzięki Steven! 

- Nie ma za co dzieciaku, czy to wszystko? - spoglądam za okno. Przygryzam wargę i ponownie kręcę głową.

- Um.. Nie.. To znaczy.. Ostatnio poznałam pana Taylora.. Wyznał mi, że kiedyś wspólnie pracowaliście - nie mam pojęcia dlaczego nawiązuje do tego w naszej rozmowie, jednak  coś  mi mówi,  że powinnam mu o tym powiedzieć.

- O cholera.. - szepcze zdenerwowany. 

- Wszystko w porządku?

-  Coś ci o mnie wspomniał? - głos Steven'a zmienił  się w zmartwiony, w słuchawce słyszę rozmowy przechodniów, niektórzy z nich wołają jego  imię .  Wygląda na to,  że wszedł właśnie do swojego biura.  Śmieję  się zdezorientowana.

- Co?

- Czy  coś ci o mnie powiedział? To znaczy... O czym rozmawialiście? - Marszczę brwi zupełnie zdezorientowana. O czym rozmawialiśmy? Czy miał mi o  czymś powiedzieć na temat Steven'a?

- Tylko tyle,  że poznaliście, gdy tylko rozpoczął swoją  biznesową przygodę...jest  coś czego nie powinien był mi  mówić? - było  coś co wiedział pan Taylor o  Steven’ie i vice versa? Znam Steven'a, to straszny kobieciarz i wiem  o jego kilku romansach. O czym wiedział pan Taylor, co tak bardzo  zestresowało Steven'a?

- Nie, nie, nie, to nic takiego, tak  się tylko zastanawiałem... Czemu mi o tym mówisz? - słyszę, jak Steven zamyka gdzieś drzwi.

- Chciałam, żebyś po prostu wiedział - wzruszam ramionami - Okej, wyślę ci tego maila - skupiam wzrok na siniakach widniejących na moich ramionach,  mój żołądek znów wiąże sie w supeł.

- Okej Jula. Dzieciaku, wyświadczysz mi pewna przysługę...

- Nie mów mamie,  że dzwoniłam. Wiem, nawet o tym nie marzę. To samo słyszałam wczoraj od Kate - s śmieję  się do słuchawki.

- Dzwoniła do ciebie Kate? - pyta mnie zaskoczony.

- Tak - odpowiadam, dlaczego aż tak go to dziwi? 

- Powiedziała ci  może gdzie sie obecnie znajduje? - w jego głosie wyczuwam nutę paniki.

- Zaginęła? -  śmieję  się. To jak  najbardziej w stylu Kate - często wylatuje z kraju nikomu sie do tego nie przyznając. Oczywiście ja  i moi  rodzice nie mieliśmy pojęcia o jej  podróżach, gdyż informacje docierały do nas po jej powrocie. Tak to jest gdy nie utrzymuje  się stałych kontaktów z rodzina. Nie potrafię jednak zrozumieć jakim cudem udaje jej  się przy tym zatrzymać prace.

-  Wpadłem do niej, do Hamptons któregoś dnia, ale jej tam nie zastałem.. Próbowałem  się dodzwonić.. Nie martwiłbym  się tak, pewnie przebywa w Australii, czy coś, ale jeśli tylko  się z tobą skontaktuje, proszę zadzwoń do mnie.

- Jasne, nie ma sprawy - uśmiecham  się .

-  Dzięki  Julia. Um... Kocham cie dzieciaku, trzymaj  się.

-  Też cie kocham - bełkocze wciskając czerwona słuchawkę. Przygryzam wargę wzdychając  ciężko.

 Wygląda na to, ze nie  tylko Zayn skrywa przede mną sekrety, Steven'a  też  coś gryzie... Czym on sie tak martwi? Jaki to ma związek z panem Taylor'em? Potrzebuje większej odskoczni, telefon do Steven'a nie wystarczył. Nie chce jednak opuszczać mieszkania - po pierwsze nie miałabym nawet czym  stąd odjechać, a po drugie nie mam ochoty  wkurwiać Zayn'a jeszcze bardziej.

 Siadam  stołu, i zaczynam dekorować ostudzone już babeczki. Z całej siły staram  się skupić na tym zadaniu, wtedy nie wyjdę w poszukiwaniu Zayn'a, by w końcu raczył odpowiedzieć mi na nurtujące mnie pytania.

Zayn POV

- Elenour poważnie? Musiałaś do mnie kurwa napisać? - krzyczę na  nią wysiadając z samochodu. Zatrzaskuje za sobą  drzwi. Oboje umówiliśmy  się na spotkanie na parkingu kampusu. Nie zamierzałem jechać do jej mieszkania, gdzie z pewnością  natknąłbym  się na Louisa. Z reszta Elenour i tak by mnie tam nie wpuściła.  Louisa w to całe  gówno  tylko  skomplikowałoby sprawy nam obojgu - bardziej jednak mi.

- Wiesz, nie  odbierałeś moich telefonów - odpowiada spokojnie przyglądając  się mi. Dziewczyna ma na sobie zwykły fioletowo-groszkowy płaszcz, zimny wiatr rozwiewa jego krawędzie. Rozglądam  się po szarej scenerii, wszystkie drzewa pozbawione są liści, wyglądają jak martwe. Początek listopada tuż tuż, a słońce  już chowa  się za chmurami.

- To nie powód by do mnie kurwa pisać. Julia widziała te wiadomości! Teraz muszę  się jakoś zmierzyć z tym całym  gównem - przeczesuje  ręką swe kruczoczarne włosy. El patrzy na mnie tym swoim pogardliwym wzrokiem. Robiła to ostatnio, gdy spuściłem lanie Derek’owi, gdy uderzyłem Harry'ego, robi to zawsze gdy tracę nerwy.

- Nie patrz na mnie w  ten sposób - ostrzegam  ją. W przeszłości ten wzrok był moja codziennością, mam go kurwa dość - niby te oczy patrzą na ciebie tak pusto, niby bez emocji, ale w głębi są na tobie cholernie  skupione ,  spokojne  i  cierpliwe. Dziewczyna zakłada ręce i unosi brew.

-  Może  gdybyś nie ukrywał przed  nią tego  gówna, nie musiałbyś  się z niczym mierzyć i kombinować - jej głos jest spokojny, wiatr rozwiewa jej brązowe włosy.

- Ona nie musi o tym wiedzieć - naskakuje na  nią zawistnie. Julia  naprawdę nie musi o tym wiedzieć.

- Ta, cokolwiek. Mało mnie interesuje co przed  nią  ukrywasz, a co nie.. Obchodzi mnie to,  że próbowałaś  się z nimi kontaktować! -  jej głos pierwszy raz unosi  się, jest nieco roztrzęsiona.  Karcę   ją spojrzeniem, na co ona postępuje tak samo - Obiecałeś mi to... Obiecałeś,  obiecałeś  mi , swojej mamie.. Im  również.

 Mocno zaciskam szczękę nadal atakując  ją złym spojrzeniem. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego do nich dzwoniłem. Przez cały zeszły rok nie próbowałem tego  robić, trzymałem  się od nich z daleka. Ale wtedy spotkałem  Julię.. Wszelkie wspomnienia nawiedziły mnie - poczucie winy zaatakowało całe moje serce, poczułem nienawiść, wstręt do siebie,  ból... Musiałem do nich zadzwonić...

- Zayn! - dziewczyna krzyczy na mnie. Spoglądam jej prosto w oczy, El zaciska usta w  wąską linię- Co  się do cholery z tobą dzieje? Nie masz prawa   już nigdy więcej się z nimi kontaktować. Znasz warunki porozumienia - syczy.

- Ja.. - wzdycham kręcąc głowa. El znów mierzy mnie tym cholernym spojrzeniem wyczekując odpowiedzi - Gdy zacząłem sie spotykać z Julia.. Odkryłem,  że znowu zaczęła kontaktować  się z Mattem.. To mi przypomniało o Caro-

- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia - przerywa mi krótko - Nie mam ochoty sobie o  tym przypominać, bądź poznawać nowe szczegóły.. Tak dobrze ci szło, minęły całe miesiące od twojej ostatniej próby kontaktu z nimi, a teraz.. - dziewczyna  przerzuca  część włosów do tyłu i  przygryza wargę - Nie  powinieneś był dzwonić.. Są naprawdę wkurzeni.

-  Kontaktowali  się z tobą i  wszystko powiedzieli? - pytam. Dzwonili do Elenour? Czy  oni powiadomili moją mamę o tym ? Dlaczego kurwa kontaktowali sie z nimi? Nie łaska odebrać choć jednego cholernego telefonu ode mnie? Znam  odpowiedź na to pytanie... Przez to co  się stało - przez to co zrobiłem.

- Nie odpowiem na to pytanie .. Zayn,  proszę cie.. Musisz  być ostrożny, stąpasz po cholernie cienkim lodzie. Zarówno z nimi, jak i z Julia - ostrzega mnie z chłodnym wzrokiem.

- Wiem.

- Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy.. Ale wiem, ze pewnie  wybiegłeś ze swojego nowego mieszkania zostawiając tam Julię zupełnie  samą, tylko dlatego  że zadawała pytania o twoje malutkie sekreciki - mówi spokojnie - kurwa, jakim sposobem ona zawsze  wszystko wie?

- Pieprz sie –  syczę.

- Nawet nie zaczynaj Zayn, pomagam ci ukrywać twoja przeszłość przed pozostałymi. Jestem po twojej stronie,  więc ani sie waż odnosić do mnie w ten sposób - mierzy we mnie placem w grożącym geście - Nasza rozmowa jeszcze  się nie skończyła, nadal musisz jeszcze wiele wyjaśnić - zwłaszcza mamie. Ale.. Na teraz musisz wracać do Julii i przeprosić  ją za zachowanie  się jak dupek.

Przeprosić  ją za zachowanie  się jak dupek? Szydzę z jej dobru słów, wydaje jej  się  że zna przebieg naszej kłótni z Julia.

- Przeprosić za-

- Jeśli w twoich planach jest  ciągłe ukrywanie przed  niątych sekretów.. Lepiej traktuj  ją dobrze, znam cie i nic jej nie powiesz, napraw to chociaż właściwym zachowaniem - przerywa mi.

- Jestem miły - bronię  się.

- Pieprzenie -   śmieje się - Zayn, widzę,  że ci na niej zależy. Choć ten jeden raz jakaś dziewczyna znaczy dla ciebie  więcej,  niż jest to tylko kolejna zabawka do pieprzenia. Julia to mądra dziewczyna, prędzej, czy  później  wszystko sobie  poukłada.. Wiem  też, że ty jej na to nie pozwolisz, wiec bądź chociaż dla niej miły. Nie zepsuj tego Zayn - ostrzega mnie.

- Louis  coś  już podejrzewa? - pytam go. Dziewczyna zerka na mnie, po czym wzdycha zrezygnowana.

- Lou w niczym nie przypomina Julii, nie jest taki ciekawski. Ciekawy jak dziecko? Owszem, ale nie jest przy tym detektywem. Co  więcej ja nie ukrywam przed nim niczego - twierdzi. Zaczynam  śmiać  się z jej śmiertelnie poważnego wywodu.

- Niczego nie ukrywasz? - pytam na ostro - A co z tym? - gestykuluje dłonią pomiędzy nami. Louis nie miał pojęcia o przeszłości mojej i Elenour.

- Ukrywam to, by chronić twój tyłek, ale też dla Julii... Nawet gdyby Lou  się o tym dowiedział, nie miałabym nic przeciwko. Jednak gdy Louis sie o  tym dowie, Julia  również- wzdycha.

Wiem,  że ma racje. Lou i Julia zbliżyli  się do siebie, wiem,  że on  ją uwielbiał, kochał jak siostrę, a ona obdarzyła go zaufaniem. Gdyby Louis poznał prawdę, Julia  również.

- Zayn.. Jestem po twojej stronie..  Proszę cie, bądź ostrożny z tym co robisz i mówisz przy Julii. Jest mądra - jedno małe poślizgnięcie o dowie sie o wszystkim - wytyka mi.

Zdaje sobie sprawę, że ma racje, jeśli schrzanię, zostanę przyłapany na kłamstwie, gdy tylko zacznie grzebać w mojej przeszłości... Powoli i tak wszystko wyjdzie ja jaw - każdy, najdrobniejszy element zostanie przez  niąodkryty.

Elenour mnie obserwuje, czeka, aż zacznę w  coś uderzać. Nie robię tego. Patrzę wprost na  nią i czekam, aż skończy z tym durnym wzrokiem pogardy. Ostatecznie dziewczyna uśmiecha  się.

- Życzę  ci szczęścia Zayn. Spróbujmy nie wracać do tego  zbyt szybko - potrząsa głowa - I pamiętaj.. Nie  dzwoń do nich, nigdy j więcej do nich nie  dzwoń - ostrzega mnie ostatni raz, po czym wsiada do  samochodu i odjeżdża  zostawiając mnie samego. 

^^^^^^

Wchodząc do mieszkania, moje nozdrza atakuje niesamowity zapach. Babeczki spoczywają na stole, każda z nich jest idealnie udekorowana kremem. Rozglądam  się po pustym pomieszczeniu. Po rozmowie z Elenour odbyłem rundkę wokół miasta. Przemierzałem samochodem wszelkie ulice, sprawdziłem tez  mieszkanie Derek'a -  którego nadal tam nie niema . Nie mam pojęcia jak długo mnie nie było, zauważam jednak,  że słońce powoli znika za horyzontem.  Musiało mnie nie  być przez  co najmniej cztery godziny.

I to mnie martwi jak cholera. Mówiłem jej,  że wrócę za godzinę.. Jest  już prawie noc... Wyszła? Opuściła to cholerne mieszkanie? Wchodzę,, zimne powietrze z zewnątrz znika, moje ciało otacza ciepło.

- Julia? - wołam. Wchodzę do sypialni, znajduje ja na  łóżku, dziewczyna spogląda za okno - Julia? - wołam  ją delikatnym tonem. Jej głowa opada w dół, spuszcza wzrok na swoje dłonie, ale nie odpowiada.

Cholera.. Co mam jej powiedzieć...  Już miałem to poukładane w głowie, ale teraz wszystko ze mnie uleciało. Ostrożnie do niej podchodzę, siadam koło niej na miękkim materacu. Ten  dzień zaczął  się tak kurewsko pięknie, ale wtedy wszystko zniszczyła Elenour pisząc do mnie.

- Julio, ja... - kładę dłoń na jej nodze. Jej wzrok przenosi  się na mnie, dziewczyna kręci wolno głową nie pozwalając mi kontynuować.

- Zayn, nie musisz mi wszystkiego  mówić.. Ale nie okłamuj mnie  już  więcej - bełkocze cicho, jej tęczówki są ciepłe, pełne uczucia. Pieprzenie, ona zawsze chce wszystko wiedzieć - przez to jestem zmuszony ją okłamywać. Nie powiem jej tego.

- Dobrze - zgadzam  się. Dziewczyna spogląda na swoje siniaki kręcąc głowa - Julio, Um... Derek zniknął - szepcze. Jej oczy wypełnia strach.

- Zniknął? - pyta ze zmartwieniem. Śmieszy mnie fakt,  że myśli, iż go zabiłem. Nie mam pojęcia czemu jest zmartwiona jego zniknięciem, to powinno zabrzmieć jak  jakiś cud, błogosławieństwo dla jej uszu. Ale taka jest Julia - zbyt uczuciowa, by życzyć komukolwiek śmierci, nieważne jak bardzo by ten   ktoś ją skrzywdził.

- Nic mu nie zrobiłem, jest żywy,  tak mi się wydaje... Pojechałem go poszukać, ale nigdzie go nie zastałem. Nie chce, żebyś  się przez niego bała, okej? - pytam  ją cicho dotykając wierzchu policzka.

- Nie  boję się- mówi z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jej oczy mówią jednak co innego, zauważam w nich przebłysk obawy, której rzekomo przecież nie odczuwa. Ignorując jej słowa, sadzam ja sobie na kolanach całując czoło.

- Nie ma go... Ze mną jesteś bezpieczna, nikt cie nie skrzywdzi - z każdym słowem otuchy dziewczyna relaksuje  się i uspokaja. Uśmiecha  się nawet co powoduje uśmiech i na moich ustach - Jesteś moja Julio, nigdy nie pozwolę ci odejść.

Nigdy  wcześniej w  życiu nie pomyślałbym, że powiem  coś takiego do dziewczyny. Kiedyś może i błysnęło to w moim umyśle, jednak nie  wyobrażałem sobie  mówić czegoś  takiego na głos. Julia.. Teraz juz nic innego  się dla mnie  nie  liczy, chce  żeby  wiedziała, że jest moja i tylko moja. Musi widzieć,  że nie zamierzam jej wypuszczać ze swych ramion.  Może i ukrywam przed  nią wiele rzeczy, jednak nie skrywam tego co do niej czuje. Dziewczyna oddala  się i patrzy na mnie ze szczerym uśmiechem.

- Wiem.

Łączymy nasze usta w pocałunku. Przyciągam jej  ciało do swojego torsu, odwzajemniam gest z  pasją i  pełnią uczuć, jakie wobec niej mam. Dziewczyna kładzie  się na łóżku, przyciąga mnie do siebie, jej delikatne dłonie błądzą po moich ciele. Napieram na  nią moimi biodrami, przez co dziewczyna wydaje z siebie cichy jęk. Doprowadza mnie tym do szału. Kurwa.. Gdyby tylko była gotowa na  coś  więcej -  pieprzyłbym ją do samego rana. Jednak jeszcze nie jest i nie  mogę jej do niczego zmuszać.

Dziewczyna napiera na mnie,  przekręcamy się tak, że teraz to ona góruje nade mną. Siada okrakiem na moich biodrach, jej nogi zwisają po obu stronach. Kładę swe dłonie wysoko na jej udach, dziewczyna całuje namiętnie  moją szyje, jej idealnie kształtne usta piszczą mnie wzdłuż  linii szczęki, które po  chwili  odnajdują drogę wprost do moich ust.

Łapie jej twarz w swoje dłonie, pożeram jej usta, gdy dziewczyna  błądzi dłońmi po moim torsie. Krew  się  we mnie gotuje, serce przyspiesza. Jej pocałunki miały moc uzdrawiania, one zawsze  koiły  mój  ból.

Kłótnia jest zażegnana. Derek zniknął; mam swoje własne miejsce, i wiem, ze wkrótce ona  również tutaj zamieszka. Blake’a tutaj nie było, ani Charles'a, czy tez Harry'ego.

A Caroline.. Caroline to nadal ogromny sekret. Tak pozostanie... Ponieważ jeśli to wyjdzie na jaw, stracę całującą mnie teraz dziewczynę.. Stracę anioła, który z całych swych sił stara się mnie uzdrowić... Stracę moją Julię.

Hihihi czujecie tę gorcą atmosferę? O co chodzi z Elenour? Jeszcze wiecej sekretów ?!
KTOŚ Z WAS WYBIERA SIĘ MOŻE NA KONCERT ED'a SHEERAN'a ?

10 komentarzy:

  1. Rozdzial swietny :)
    Nie wybieram sie niestety, biletow nie zdazylam kupic, poza tym krucho u mnie z dojazdem. Ty sie wybierasz? Jesli tak, to wielkie zazdro

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam... czekam na next:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ja przeczytalam xdd kocham *.*

    OdpowiedzUsuń
  4. Aww... Kocham ♡

    OdpowiedzUsuń
  5. Kiedy bedzie next? ;-;

    OdpowiedzUsuń
  6. boże, to opowiadanie wywołało we mnie podobne emocje co youngloovers.blogspot.com ( moze znasz, a jak nie to zajrzyj) bardzo twoje opowiadanie mną ruszyło !!! nie mogę wydobyć z siebie wielu słów, zabiłaś mnie tą historią! czekam na rozwinięcie

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic