Rozdział zawiera intymne sceny, czytacie na własną odpowiedzialność (Haha i tak wiem, że nie zwrócicie na to uwagi :D)
Enjoy;
Budząc się na mojej twarzy widnieje uśmiech. Jego ramiona otaczają mnie, czuje się spokojna i bezpieczna. Powoli otwieram zaspane powieki, Zayn leży obok mnie cicho pochrapując, jego klatka równomiernie opada i unosi się podczas kolejnych oddechów. Rozglądam się po pomieszczeniu, natychmiast przypominam sobie, że znajduję się w sypialni nowego mieszkania Zayn'a.
Podpieram sie na łokciu kładąc głowę na jego torsie. Delikatnie wodzę opuszkami palców po wzorzystych tatuażach. Po chwili ostrożnie dotykam różowo-bladej blizny na boku chłopaka. Promienie słoneczne są nikłe, ledwie przedzierają się przez gęste, szare chmurzyska. Zerkam na zegarek, zauważając, że już południe na moją twarz wkrada się jeszcze większy uśmiech. To pierwsza noc od dłuższego czasu, podczas której przespałam ponad 10 godzin.
Nareszcie, doczekałam się spokojnego odpoczynku, mimo całego, przykrego zajścia. Nadal nie dociera do mnie, że Zayn chce, abym z nim zamieszkała. Moim zdaniem to nielogiczne i trochę niedorzeczne. Jeden nieostrożny krok i ten związek długo nie przetrwa.
Po kilku minutach wydostaję się z objęć Zayn'a i wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy. To była najspokojniejsza noc od zeszłej niedzieli. Moje ciało naładowało akumulatory i jestem gotowa zmierzyć się z wszelkimi przeciwnościami.
Opuszczając sypialnie Zayn'a kieruje się do łazienki. Związuję tam włosy w wysokiego kucyka i przemywam jeszcze zaspaną twarz gorącym strumieniem wody. Osuszając ją miękkim ręcznikiem przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Wydałam znacznie lepiej. Spoglądam na swoje ramiona, całe szczęście nie musiałam spać w tej koszulce z długimi rękawami.
Całe szczęście, gdy razem z Zayn'em weszliśmy do akademika zabrać trochę moich rzeczy, nie zastaliśmy w nim Sary. Zdaje sobie sprawę, że gdyby zobaczyła mnie pakującą ubrania, obsypałaby nasza dwójkę wścibskimi pytaniami. Potem dowiedziałaby się o mieszkaniu Zayn'a i z pewnością chciałaby poznać całą niezbyt kolorową historię, którą dotychczas udawało się nam przednią skutecznie ukrywać. To i tak prędzej, czy później się wydarzy. Wolę jednak opcję '' później.
Ostrożnie dotykam jedno z moich ramion, z ulgą dostrzegam, że siniaki są już prawie niewidoczne - a razem z nimi z mojej pamięci wymazują się okropne wspomnienia. Wole nie sprawdzać stanu swoich pleców - tamte ślady wyglądały naprawdę okropnie, jestem więcej niż pewna, że będę je miała przez dłuższy czas. Szybkim krokiem wydostaję się z łazienki, potem z sypialni. Poruszam się na palcach nie chcąc zbudzić Zayn'a. Nie zapominam również o zamknięciu drzwi.
Panele są nieprzyjemnie zimne, atmosferę ratuje ciepłe powietrze w całym apartamencie. Wchodzę do kuchni, słysząc burczenie własnego żołądka od razu rzucam sie w stronę szafek w poszukiwaniu czegoś smakowitego. Wszystko wypełnione jest po brzegi jedzeniem - wątpię jednak, że Zayn zjada większość z tych produktów- nie wyobrażam go sobie jedzącego warzywa, czy owoce. Całość wydaje się być nadal pusta, temu mieszkaniu brakuje duszy. Po chwili wpadam na świetny pomysł i z uśmiechem odwracam się w stronę spiżarni.
^^^^^
Całe szczęście, że Zayn pomyślał o zakupach. Dzięki temu znalazłam wszystkie potrzebne składniki do upieczenia babeczek. Używam telefonu w celu znalezienia prostego przepisu na ciasto i krem. Słodycze, a szczególnie własne wypieki to zawsze doskonała alternatywa na ocieplenie domowej atmosfery.
Wkładam babeczki do piekarnika, o czym nastawiam minutnik na 20 minut. Odwracam się do następnej miski i wrzucam do niej składniki niezbędne do wykonania kremu.
- Co robisz? - słyszę za sobą śmiech Zayn'a. Odwracam się do niego z niewinnym uśmiechem. Chłopak jest już ubrany w koszulkę z dekoltem w serek oraz ciemne spodnie - gotowy i zwarty na kolejny dzień. Spuszczam wzrok na swój strój - luźne szorty i workowata koszulka nie prezentują się zbyt dobrze. On zawsze wygląda doskonale, choć założę się , że nawet się zbytnio do tego nie przykłada.
- Piekę sobie w kuchni - mówię mu, choć wydaje mi się to oczywiste. Chłopak rozgląda się , kuchnia w większości lśni czystością, pomijając brudne naczynia w zlewie.
- Pieczesz coś? - chłopak podchodzi i przygląda sie bałaganowi w zlewie. Przewracam teatralnie oczami po czym ponownie zajmuje się przygotowaniem kremu. Słyszę dźwięk obijanych naczyń i wiem, ze sprawdza co takiego wykombinowałam.
- Nie - odpowiadam sarkastycznie, po czym kręcę łyżką jeszcze szybciej. Po chwili czuje ramie Zayn'a oplatające się wokół mojej talii - w tym momencie uleciało ze mnie całe skupienie. Wzdycham lekko nadal mieszkając lepką substancje. Aby krem się udał, muszę go jeszcze długo mieszać. Chłopak atakuje pocałunkami moje ramiona. Pieszczoty Zayn'a wcale mi w tym nie pomogą.
- Potrafisz w ogóle piec? - pyta mnie wprost w moją szyję . Jego śmiech wibruje przez całe moje ciało. Spoglądam na niego kończąc mieszanie gęstego kremu.
- Wiesz, całkiem nieźle idzie mi czytanie i podążanie zgodnie ze wskazówkami w przepisie - to żaden talent, chyba każdy to potrafi.
- Lepiej to po sobie posprzątaj - całując mnie ostatni raz w policzek, po czym w końcu się ode mnie odkleja.
- To przecież twoje mieszkanie - odgryzam sie z cwanym uśmiechem. Nabieram nieco kremu na jeden z palców u dłoni.
- To twój bałagan - droczy się z uśmiechem. Śmieje się na jego uwagę, po czym przykładam palec do ust w celu spróbowania kremu. Zanim jednak zdążam włożyć go sobie do ust, chłopak zatrzymuje mnie łapiąc mój nadgarstek.
- Zayn - besztam go gdy przyciąga mą dłoń w swoją stronę. Po chwili chłopak wsuwa mój palec z kremem do swoich ust. Gdy zlizuje go, przez moje ciało przechodzą elektryczne iskierki i dreszcze. Nasze spojrzenia spotykają sie, w tęczówce chłopaka błyszczy pożądanie. Moj palec po chwili zostaje uwolniony.
- Smakuje wyśmienicie - uśmiecha się . Nieruchomieję, chłopak sięga do miski nabierając trochę kremu na swój palec i kieruje nim w moja stronę - Spróbuj - mierzy nim wprost w moje usta. Wiem, że igram właśnie z ogniem, nie kontrolując swych ruchów chwytam go za nadgarstek i wkładam krem do buzi.
Chłopak automatycznie mruży powieki, ze skupieniem przygląda sie każdemu ruchowi moich warg zlizujących masę z jego palca. Wysuwam go ze swych ust, napięcie miedzy nami jest wyraźnie wyczuwalne. Nim zdążyłam się zorientować chłopak posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować.
Oplatam go swymi nogami, chłopak staje pomiędzy moimi udami i zatapia się w moje usta jeszcze bardziej. Smakuje jak słodki krem, jego język gorączkowo szuka wejścia.
- Do czego ty mnie kurwa doprowadzasz Julio - mruczy wprost w moje usta po czym przyciąga mnie do siebie. Jedna z jego dłoni ociera sie moje plecy napierając moją klatką o jego tors, druga zaś ściska moje udo. Moja dłoń wtapia sie w jego miękkie włosy , drugą opieram się o jego szyje.
Nikt nam nie przeszkodzi... Muszę to zatrzymać, zanim wszystko wymsknie się spod mojej kontroli, jednak jego usta są jedynym czego teraz pragnę - on jest wszystkim czego teraz pragnę. Jego dłonie wślizgują sie pod moją koszulkę zaciskając się na mojej talii. Są zimne, wysyłają przyjemne mrowienie po całym ciele. Jedna z nich po chwili wędruje wyżej, nasze usta rozłączają się, a Zayn atakuje pieszczotami moją szyję.
Z moich ust wydobywa się jęk, gdy jedną z dłoni ociera się o moją pierś. Chłopak zaczyna ja masować, z przyjemności przymykam powieki i rozkoszuję się chwilą. Nagle ta sama dłoń opuszcza swe miejsce i wsuwa sie do moich majtek. Jego palec zaczyna ocierać się o moje wrażliwe miejsce, gdzie zaczyna budować się fala gorąca, przymykam moje powieki.
Matt i ja nigdy nie zaszliśmy aż tak daleko, co najwyżej do pozbyliśmy się odzieży wierzchniej. Nie mogę...chociaż.. Nie jestem w stanie sie skupić na tym co mogę, a czego nie. Jego usta niemalże pożerają mą szyje. Temperatura w pomieszczeniu stale rośnie, odnoszę wrażenie, że wkrótce oboje staniemy w płomieniach. Pożądanie ogarnia moje zmysły, przyciągam go jeszcze bliżej siebie.
- Kurwa, Julio, jeśli nie chcesz, aby do czegokolwiek doszło, musimy przestać. Teraz - chłopak mruczy, po czym wraca z pocałunkami na moje usta. Jego słowa dźwięczą w mojej głowie - krew pompuje się we mnie jeszcze szybciej. Jak mam go zatrzymać? Jak ma zatrzymać siebie? Nie wiem, czy jestem gotowa posunąć się do czegokolwiek z Zayn'em, ale jego obecność, wpływ uciszają moje wszelkie wątpliwości.
Na mój brak odpowiedzi, Zayn wsuwa dłonie pode mnie, unosi do góry i kładzie nasza dwójkę na kanapie w salonie. Nasz usta, ani na chwile sie nie rozłączają. Całe moje ciało drży, jestem rozpalona, działa na mnie każdy jego dotyk. Chłopak kładzie mnie pod swoim ciałem.
Wodzę dłońmi po jego koszulce, zatrzymuję się na jej krawędzi i pomagam mu ja przyciągnąć przez głowę. Siadam i składam pocałunki na całej powierzchni jego umięśnionego torsu. Chłopak po chwili ściąga ze mnie moja bluzkę. W mojej głowie pojawia sie zmartwienie - będziemy uprawiać seks? Tutaj, na kanapie? Sądziłam, że mój pierwszy raz odbędzie się w tym związku, z Zayn'em, ale w bardziej intymnych warunkach i nieco później.
- Kochanie, w porządku - juz dawno nie słyszałam od niego tego czułego słówka - Nie robimy tego dzisiaj - mruczy, po czym znów mnie całuje uspokajając moje roztrzęsione myśli.
Moj puls przyspiesza, nawa fala gorąca uderza w moje ciało. Chłopak przekracza granicę, luzuje krawędź mojej bielizny wślizgując pod nią swą dłoń. Nasze usta łącza się w podniecającym bezdechu. Wargi napierają na siebie jeszcze mocniej, nasze oddechy są ciężkie. Wodze bezwiednie dłońmi po jego mięśniach, z moich ust wydobywa sie jęk rozkoszy.
- Kurwa, Julio - syczy przez zaciśnięte zęby. Mięśnie na jego plecach są napięte, całe jego ciało jest napięte, chłopak wydaje z siebie jęk wprost w moje ucho. Zasysam łapczywie powietrze, gdy chłopak odnajduje drogę do mojego wejścia. Wyczuwam przy tym lekki ból, jednak pasja i przyjemność są dużo silniejsze.
Wbijam paznokcie w jego ramiona, nie jestem w stanie juz dłużej wytrzymać tego napięcia, z ust chłopaka ponownie wydobywa sie pełen pożądania jęk. To uczucie jest za razem dziwne, obce i przyjemne. Nagle nieznane mi wcześniej uczucie przejmuje moje ciało - cała oblewam sie rumieńcem. Myślałam, że jego dotyk będzie bardziej brutalny i władczy. Okazało się zupełnie przeciwnie, chłopak jest zaskakująco delikatny. Uczucia wypełniające moje zmysły i ciało są tak silne, ze pod ich naciskiem osiągam szczyt. Zaraz po tym w końcu jestem w stanie nabrać pełen oddech i wyluzować.
Euforia ogarnia moje ciało - swobodnie opadam na powierzchnie kanapy. Moje ciało wypełnia przyjemne mrowienie. Przymykam oczy w celu uspokojenia się i wyrównania szalonego oddechu. Słyszę zabawny chichot Zayn'a obok swojej twarzy.
- To byk twój pierwszy, prawda? - jego dłoń ociera się o moją twarz. Obracam głowę w jego stronie, uchylam powieki - chłopak patrzy na mnie z intensywnością, której nigdy się nie spodziewałam - Nie musisz odpowiadać, wiem, że to prawda - szepcze.
Chłopak przyciąga mnie do siebie i obejmuje ramionami tak, że swobodnie kładę głowę na jego torsie. Ogarnia mnie lekkie zmęczenie.
- Uwielbiam to uczucie wiesz? Świadomość tego, że nikt nigdy wcześniej nie dotykał cie w ten sposób jest cholernie podniecająca - szepcze - To mnie kręci.. Kocham to, jak twoje ciało reaguje na mój dotyk, za każdym razem, zawsze jesteś dla mnie taka mokra..
- Zayn! - wybucham śmiechem.
- Nie lubisz zbereźnych gadek? - pyta mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie.. Nie bardzo - moje policzki oblewa rumieniec. Zayn szybkim ruchem chwyta mnie za nadgarstki i przyciąga tak, abym spojrzała mu prosto w oczy.
- To dobrze, że coś takiego cie peszy. Musisz mi tylko mówić co ci sie nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła sie przy mnie nieswojo - bełkocze głaszcząc mój policzek - Nie musisz niczego przede mną ukrywać - zapewnia mnie. Tak jak on skrywa tajnie przede mną? Nie patrzę na niego, na co chłopak chichocze.
- Myślę, że powinnaś sprawdzić swoje babeczki, ja skocze do łazienki - chłopak muska mnie w usta i znika za rogiem. Potrząsam głowa z uśmiechem. Siadam na brzegu fotela, moje myśli oblewają chwile sprzed momentu.
W jednej chwili śpię koło Zayn'a, potem piekę babeczki, następnie ... Robimy coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie robiłam z żadnym chłopakiem. Wzdycham lekko, podnoszę się, zbieram swoje ubrania i zaczynam się w nie ponownie ubierać. Moje serce przyspiesza na samo wspomnienie jego ostatnich słów :„Musisz mi tylko mówić co ci się nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła się przy mnie nieswojo.”
Sam fakt, że dbał o to, by nie przekroczyć moich granic wystarczająco przekonywał mnie do zamieszkania z nim. Nie mogę mu jednak ulec, nie jestem jedną z tego typu dziewczyn, kocham Sare i nie mam serca by zostawiać ją samą w tym ciasnym akademiku.
Zaczynam wkładać krem do plastikowej torebki, przygotowuje go, by udekorować babeczki. Właściwie to ten krem sprowadził nas do pikantnych chwil, nawet nieco mnie to cieszy. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna do intymnych zbliżeń... Zayn powoduje we mnie przełamywanie pewnych stereotypów i przekonań o sobie. Szczerze mówiąc jest ich całkiem sporo. Dla Zayn'a chce być inną osobą - nie w złym tego słowa znaczeniu.
Po chwili słyszę dzwonek telefonu, spoglądam na szafkę gdzie leży telefon Zayn'a. Rozglądam się, chłopak jeszcze nie wrócił. Sygnał urządzenia alarmuje o pozostawionej niedawno wiadomości głosowej. Ponownie zerkam w poszukiwaniu Zayn'a, ale jego nadal nie ma. Wzdycham ciężko podchodząc do telefonu.
Elenour
Zaciskam ponownie powieki odczytując z ekranu nadawcę wiadomości. Elenour? Elenour od Louisa? Niby w jakim celu miałaby dzwonić do Zayn'a? Zerkam na korytarz sprawdzając czy chłopak nie wraca.
Urządzenie przestaje dzwonić, wydobywa się z niego tylko sygnał przychodzącej wiadomości. Nie mogę się powstrzymać i odczytuję ją :
„Zayn, odbierz telefon! Teraz! WIEM, że próbowałeś się z nimi skontaktować, myślałam, że już to sobie kiedyś wyjaśniliśmy. Sądziłam, że to do ciebie dotarło. Oddzwoń, mamy sobie dużo do wyjaśnienia”.
Dzwonił? Do kogo? Czy to na pewno Elenour od Louisa? Jeśli tak, nie będę się wahać i zapytam ją o to. Nie miałam pojęcia, że była w posiadaniu numeru Zayn'a. Nie wiedziałam, że znali się, aż tak dobrze... Z moich myśli wyciąga mnie kolejna wiadomość.
„Zadzwoń natychmiast, albo przyjdę do mieszkania i urządzę ci scenę. Obiecałeś mi już nigdy tego nie robić”.
Obiecał? Ale co? W moim żołądku rozchodzi się nieprzyjemne uczucie. Coś się działo, coś o czym nie miałam pojęcia, cos pomiędzy Elenour i Zayn'em, był to powód gróźb El.
- Czy to jest mój telefon? - pyta mnie chłopak wchodząc do kuchni i wskazując na urządzenie trzymane w moich lepkich dłoniach. Zerkam na niego ostrożnie i natychmiast spuszczam wzrok na podłogę.
- J-ja.. Uh... Dzwonił i..
- Grzebiesz w moich rzeczach? - pyta mnie ze złością. Intymna atmosfera sprzed chwili znikła.
- Nie, ja tylko... - ja tylko czytałam jego wiadomości... Czy on nigdy nie przemyślał faktu, że gdybyśmy nawet już razem zamieszkali zawsze miałabym kontakt z jego rzeczami? Właściwie to naszymi rzeczami.
Chłopak nie daje mi się do końca wytłumaczyć z powodu, dla którego grzebałam w jego telefonie, gdyż wyrywa mi go z dłoni. Wzrokiem odczytuje treść, z którą sama przed chwila się zapoznałam. Po sekundzie przerzuca wzrok na mnie - niemalże wypala nim we mnie dziury. Ten wzrok jest oskarżycielski, w moim żołądku zawiązuje sie ciasny supeł.
W mgnieniu oka zniknęły, nie tylko mój najintymniejszy moment w życiu, ale też wspólne śmiechy, radość. Teraz jest wściekły, zły na mnie. Biorę głęboki wdech, kiedy chłopak podchodzi do mnie bliżej.
- Co przeczytałaś? - pyta mnie ostro.
- A miałam czegoś nie przeczytać? - odpowiadam pytaniem uważnie obserwując jego wyraz twarzy. Oczywiście, że miał coś do ukrycia, jednak uważam, że niestety nie udało mi sie przeczytać akurat tego - zmiana tematu w niczym nie poprawi teraz jego humoru.
- Co przeczytałaś? - domaga sie niskim głosem.
- Tylko... - chce mu powiedzieć, że zupełnie nic, ale wkurzę go tym jeszcze bardziej, a chłopak z pewnością straci cierpliwość - Tylko wiadomość od Elenour.. Pisała coś o tym, że do kogoś dzwoniłeś - wzruszam ramionami. Chłopak zerka miedzy telefonem, a mną, wzdycha ciężko- Czy to Elenour Louisa?
- To nie ważne... Wrócę za godzinę - mówi, po czym zabiera kluczyki z szafki i podchodzi do drzwi wyjściowych.
- Tak po prostu mnie tu zostawiasz? - pytam go wykonując kolka kroków w jego stronę. Chłopak otwiera drewniane drzwi i zerka na mnie.
- Dasz sobie przecież radę sama, tylko nie spal mieszkania - mówi do mnie złośliwie - nie miał pewnie na myśli niczego złośliwego, ani też zabawnego. Wyraz jego twarzy nadal pozostaje niewzruszony, brak na niej choć cienia uśmiechu.
- Zayn, sam mnie tu przywiozłeś, a teraz co? Po prostu wychodzisz? - mój ton wzrasta o cała oktawę. Zaczynam się irytować na jego dziecinne zachowanie. Co jeśli zachce wrócić do akademika?
- Niedługo wrócę - naskakuje na mnie z wrogością - Po prostu tu zostań - buczy nakazując mi, jakbym była jego psem.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Nie jestem twoim psem - wzrasta we mnie złość.
- Julia.. Po prostu.. Kurwa, proszę - jego ton łagodnieje, gdy puszcza drzwi i podchodzi do mnie
Nie odzywam się , gdy Zayn obejmuje mnie powodując zmiękczenie serca i kolan. Opuszkiem palca zatacza koła na moich plecach - ucieka ze mnie cała złość. Właśnie tak - jednym gestem potrafi mnie uspokoić.
- Proszę cie kochanie, zostań tutaj.. Wrócę niedługo - szepcze.
- Jedziesz wyjaśnić sprawę z Elenour? - pytam go najpewniej jak potrafię.
- Zostań tu. Wrócę - mówi nie odpowiadając na moje pytanie. Wypuszcza mnie z objęć, otwiera drzwi i wychodzi zatrzaskując je za sobą. Atmosfera w mieszkaniu opadła.
Gapie się wprost na drzwi, znów wyszedł, po raz kolejny mnie zostawił. Zaciskam szczękę i stawiam krok w stronę wyjścia, nie pozwolę mu uciec kolejny raz od kłótni. W chwili, gdy moja dłoń zaczyna ciągnąć za zimną klamkę w pomieszczeniu rozchodzi się irytujący dźwięk minutnika w piekarniku. Wzdycham ciężko i idę do kuchni.
Wyciągam babeczki z rozgrzanego piekarnika, stawiam blachę na stole, zaraz obok miski z kremem. Zrezygnowana siadam i wpatruje się w słodkości . Dlaczego choć raz nie możemy utrzymać dobrego humoru przez cały dzień? Wygląda na to, że przy każdej naszej rozmowie, nasze emocje zmieniają się przynajmniej ze trzy razy.
Rozpuszczam włosy pozwalając kosmykom opaść na moje ramiona. Przeczesuje je palcami wydychając pełne napięcia powietrze. Boże, dlaczego to za razem takie proste i skomplikowane? To był Zawsze rollercoaster uczuć.
Powoli podnoszę sie z krzesła, idę do sypialni Zayn'a i sięgam po swój telefon komórkowy. Przeszukuje listę kontaktów i wciskam interesujące mnie nazwisko. Słyszę w słuchawce kilka pierwszych sygnałów i wracam do salonu. Siadam wygodnie na kanapie, wyglądam za okno wsłuchując się w dźwięk realizowanego połączenia.
- Julia? - w jego głosie słyszę pośpiech, a w tle rozchodzi sie huk nowojorskiej ulicy.
- Cześć Steven - zakładam ręce na pierś relaksując sie na wygodnym fotelu.
- Hej dzieciaku, wszystko w porządku? - w tle rozbrzmiewa trąbienie aut, wydaje mi się, że Steven przyspiesza oddalając sie od ulicznego huku, bo po chwili szmer cichnie. Uśmiecham się na jego ksywkę - Steven od zawsze nazywał mnie dzieciakiem, rzadko posługiwał sie moim właściwym imieniem.
- Jesteś teraz bardzo zajęty? - pocieram palcem miejsce między oczami starając się uwolnić ze stresu, na jaki naraził mnie Zayn.
- Właśnie idę do pracy, więc mam kilka wolnych minut. Co takiego? - pyta.
- Miałam taką nadzieje. Wyświadczysz mi przysługę? - łapie za swoje kolana przyciągając je do swojej klatki i opieram na nich mój podbródek.
- Tak, oczywiście. Wszystko okej? Coś z twoją mama? A może to Elliot? – wypytuję.
- Nie, chodzi o mojego przyjaciela, on bardzo interesuje sie biznesem... Wiem, że twoja firma ma mniejszy oddział tutaj w Boulder, pomyślałam sobie, że..
- Myślę, że to da sie załatwić. Wyślij mi tylko jego dane, oraz CV, a załatwię mu jakąś pracę na pół etatu w Boulder - uśmiecham się .
- Ogromne dzięki Steven!
- Nie ma za co dzieciaku, czy to wszystko? - spoglądam za okno. Przygryzam wargę i ponownie kręcę głową.
- Um.. Nie.. To znaczy.. Ostatnio poznałam pana Taylora.. Wyznał mi, że kiedyś wspólnie pracowaliście - nie mam pojęcia dlaczego nawiązuje do tego w naszej rozmowie, jednak coś mi mówi, że powinnam mu o tym powiedzieć.
- O cholera.. - szepcze zdenerwowany.
- Wszystko w porządku?
- Coś ci o mnie wspomniał? - głos Steven'a zmienił się w zmartwiony, w słuchawce słyszę rozmowy przechodniów, niektórzy z nich wołają jego imię . Wygląda na to, że wszedł właśnie do swojego biura. Śmieję się zdezorientowana.
- Co?
- Czy coś ci o mnie powiedział? To znaczy... O czym rozmawialiście? - Marszczę brwi zupełnie zdezorientowana. O czym rozmawialiśmy? Czy miał mi o czymś powiedzieć na temat Steven'a?
- Tylko tyle, że poznaliście, gdy tylko rozpoczął swoją biznesową przygodę...jest coś czego nie powinien był mi mówić? - było coś co wiedział pan Taylor o Steven’ie i vice versa? Znam Steven'a, to straszny kobieciarz i wiem o jego kilku romansach. O czym wiedział pan Taylor, co tak bardzo zestresowało Steven'a?
- Nie, nie, nie, to nic takiego, tak się tylko zastanawiałem... Czemu mi o tym mówisz? - słyszę, jak Steven zamyka gdzieś drzwi.
- Chciałam, żebyś po prostu wiedział - wzruszam ramionami - Okej, wyślę ci tego maila - skupiam wzrok na siniakach widniejących na moich ramionach, mój żołądek znów wiąże sie w supeł.
- Okej Jula. Dzieciaku, wyświadczysz mi pewna przysługę...
- Nie mów mamie, że dzwoniłam. Wiem, nawet o tym nie marzę. To samo słyszałam wczoraj od Kate - s śmieję się do słuchawki.
- Dzwoniła do ciebie Kate? - pyta mnie zaskoczony.
- Tak - odpowiadam, dlaczego aż tak go to dziwi?
- Powiedziała ci może gdzie sie obecnie znajduje? - w jego głosie wyczuwam nutę paniki.
- Zaginęła? - śmieję się. To jak najbardziej w stylu Kate - często wylatuje z kraju nikomu sie do tego nie przyznając. Oczywiście ja i moi rodzice nie mieliśmy pojęcia o jej podróżach, gdyż informacje docierały do nas po jej powrocie. Tak to jest gdy nie utrzymuje się stałych kontaktów z rodzina. Nie potrafię jednak zrozumieć jakim cudem udaje jej się przy tym zatrzymać prace.
- Wpadłem do niej, do Hamptons któregoś dnia, ale jej tam nie zastałem.. Próbowałem się dodzwonić.. Nie martwiłbym się tak, pewnie przebywa w Australii, czy coś, ale jeśli tylko się z tobą skontaktuje, proszę zadzwoń do mnie.
- Jasne, nie ma sprawy - uśmiecham się .
- Dzięki Julia. Um... Kocham cie dzieciaku, trzymaj się.
- Też cie kocham - bełkocze wciskając czerwona słuchawkę. Przygryzam wargę wzdychając ciężko.
Wygląda na to, ze nie tylko Zayn skrywa przede mną sekrety, Steven'a też coś gryzie... Czym on sie tak martwi? Jaki to ma związek z panem Taylor'em? Potrzebuje większej odskoczni, telefon do Steven'a nie wystarczył. Nie chce jednak opuszczać mieszkania - po pierwsze nie miałabym nawet czym stąd odjechać, a po drugie nie mam ochoty wkurwiać Zayn'a jeszcze bardziej.
Siadam stołu, i zaczynam dekorować ostudzone już babeczki. Z całej siły staram się skupić na tym zadaniu, wtedy nie wyjdę w poszukiwaniu Zayn'a, by w końcu raczył odpowiedzieć mi na nurtujące mnie pytania.
Zayn POV
- Elenour poważnie? Musiałaś do mnie kurwa napisać? - krzyczę na nią wysiadając z samochodu. Zatrzaskuje za sobą drzwi. Oboje umówiliśmy się na spotkanie na parkingu kampusu. Nie zamierzałem jechać do jej mieszkania, gdzie z pewnością natknąłbym się na Louisa. Z reszta Elenour i tak by mnie tam nie wpuściła. Louisa w to całe gówno tylko skomplikowałoby sprawy nam obojgu - bardziej jednak mi.
- Wiesz, nie odbierałeś moich telefonów - odpowiada spokojnie przyglądając się mi. Dziewczyna ma na sobie zwykły fioletowo-groszkowy płaszcz, zimny wiatr rozwiewa jego krawędzie. Rozglądam się po szarej scenerii, wszystkie drzewa pozbawione są liści, wyglądają jak martwe. Początek listopada tuż tuż, a słońce już chowa się za chmurami.
- To nie powód by do mnie kurwa pisać. Julia widziała te wiadomości! Teraz muszę się jakoś zmierzyć z tym całym gównem - przeczesuje ręką swe kruczoczarne włosy. El patrzy na mnie tym swoim pogardliwym wzrokiem. Robiła to ostatnio, gdy spuściłem lanie Derek’owi, gdy uderzyłem Harry'ego, robi to zawsze gdy tracę nerwy.
- Nie patrz na mnie w ten sposób - ostrzegam ją. W przeszłości ten wzrok był moja codziennością, mam go kurwa dość - niby te oczy patrzą na ciebie tak pusto, niby bez emocji, ale w głębi są na tobie cholernie skupione , spokojne i cierpliwe. Dziewczyna zakłada ręce i unosi brew.
- Może gdybyś nie ukrywał przed nią tego gówna, nie musiałbyś się z niczym mierzyć i kombinować - jej głos jest spokojny, wiatr rozwiewa jej brązowe włosy.
- Ona nie musi o tym wiedzieć - naskakuje na nią zawistnie. Julia naprawdę nie musi o tym wiedzieć.
- Ta, cokolwiek. Mało mnie interesuje co przed nią ukrywasz, a co nie.. Obchodzi mnie to, że próbowałaś się z nimi kontaktować! - jej głos pierwszy raz unosi się, jest nieco roztrzęsiona. Karcę ją spojrzeniem, na co ona postępuje tak samo - Obiecałeś mi to... Obiecałeś, obiecałeś mi , swojej mamie.. Im również.
Mocno zaciskam szczękę nadal atakując ją złym spojrzeniem. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego do nich dzwoniłem. Przez cały zeszły rok nie próbowałem tego robić, trzymałem się od nich z daleka. Ale wtedy spotkałem Julię.. Wszelkie wspomnienia nawiedziły mnie - poczucie winy zaatakowało całe moje serce, poczułem nienawiść, wstręt do siebie, ból... Musiałem do nich zadzwonić...
- Zayn! - dziewczyna krzyczy na mnie. Spoglądam jej prosto w oczy, El zaciska usta w wąską linię- Co się do cholery z tobą dzieje? Nie masz prawa już nigdy więcej się z nimi kontaktować. Znasz warunki porozumienia - syczy.
- Ja.. - wzdycham kręcąc głowa. El znów mierzy mnie tym cholernym spojrzeniem wyczekując odpowiedzi - Gdy zacząłem sie spotykać z Julia.. Odkryłem, że znowu zaczęła kontaktować się z Mattem.. To mi przypomniało o Caro-
- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia - przerywa mi krótko - Nie mam ochoty sobie o tym przypominać, bądź poznawać nowe szczegóły.. Tak dobrze ci szło, minęły całe miesiące od twojej ostatniej próby kontaktu z nimi, a teraz.. - dziewczyna przerzuca część włosów do tyłu i przygryza wargę - Nie powinieneś był dzwonić.. Są naprawdę wkurzeni.
- Kontaktowali się z tobą i wszystko powiedzieli? - pytam. Dzwonili do Elenour? Czy oni powiadomili moją mamę o tym ? Dlaczego kurwa kontaktowali sie z nimi? Nie łaska odebrać choć jednego cholernego telefonu ode mnie? Znam odpowiedź na to pytanie... Przez to co się stało - przez to co zrobiłem.
- Nie odpowiem na to pytanie .. Zayn, proszę cie.. Musisz być ostrożny, stąpasz po cholernie cienkim lodzie. Zarówno z nimi, jak i z Julia - ostrzega mnie z chłodnym wzrokiem.
- Wiem.
- Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy.. Ale wiem, ze pewnie wybiegłeś ze swojego nowego mieszkania zostawiając tam Julię zupełnie samą, tylko dlatego że zadawała pytania o twoje malutkie sekreciki - mówi spokojnie - kurwa, jakim sposobem ona zawsze wszystko wie?
- Pieprz sie – syczę.
- Nawet nie zaczynaj Zayn, pomagam ci ukrywać twoja przeszłość przed pozostałymi. Jestem po twojej stronie, więc ani sie waż odnosić do mnie w ten sposób - mierzy we mnie placem w grożącym geście - Nasza rozmowa jeszcze się nie skończyła, nadal musisz jeszcze wiele wyjaśnić - zwłaszcza mamie. Ale.. Na teraz musisz wracać do Julii i przeprosić ją za zachowanie się jak dupek.
Przeprosić ją za zachowanie się jak dupek? Szydzę z jej dobru słów, wydaje jej się że zna przebieg naszej kłótni z Julia.
- Przeprosić za-
- Jeśli w twoich planach jest ciągłe ukrywanie przed niątych sekretów.. Lepiej traktuj ją dobrze, znam cie i nic jej nie powiesz, napraw to chociaż właściwym zachowaniem - przerywa mi.
- Jestem miły - bronię się.
- Pieprzenie - śmieje się - Zayn, widzę, że ci na niej zależy. Choć ten jeden raz jakaś dziewczyna znaczy dla ciebie więcej, niż jest to tylko kolejna zabawka do pieprzenia. Julia to mądra dziewczyna, prędzej, czy później wszystko sobie poukłada.. Wiem też, że ty jej na to nie pozwolisz, wiec bądź chociaż dla niej miły. Nie zepsuj tego Zayn - ostrzega mnie.
- Louis coś już podejrzewa? - pytam go. Dziewczyna zerka na mnie, po czym wzdycha zrezygnowana.
- Lou w niczym nie przypomina Julii, nie jest taki ciekawski. Ciekawy jak dziecko? Owszem, ale nie jest przy tym detektywem. Co więcej ja nie ukrywam przed nim niczego - twierdzi. Zaczynam śmiać się z jej śmiertelnie poważnego wywodu.
- Niczego nie ukrywasz? - pytam na ostro - A co z tym? - gestykuluje dłonią pomiędzy nami. Louis nie miał pojęcia o przeszłości mojej i Elenour.
- Ukrywam to, by chronić twój tyłek, ale też dla Julii... Nawet gdyby Lou się o tym dowiedział, nie miałabym nic przeciwko. Jednak gdy Louis sie o tym dowie, Julia również- wzdycha.
Wiem, że ma racje. Lou i Julia zbliżyli się do siebie, wiem, że on ją uwielbiał, kochał jak siostrę, a ona obdarzyła go zaufaniem. Gdyby Louis poznał prawdę, Julia również.
- Zayn.. Jestem po twojej stronie.. Proszę cie, bądź ostrożny z tym co robisz i mówisz przy Julii. Jest mądra - jedno małe poślizgnięcie o dowie sie o wszystkim - wytyka mi.
Zdaje sobie sprawę, że ma racje, jeśli schrzanię, zostanę przyłapany na kłamstwie, gdy tylko zacznie grzebać w mojej przeszłości... Powoli i tak wszystko wyjdzie ja jaw - każdy, najdrobniejszy element zostanie przez niąodkryty.
Elenour mnie obserwuje, czeka, aż zacznę w coś uderzać. Nie robię tego. Patrzę wprost na nią i czekam, aż skończy z tym durnym wzrokiem pogardy. Ostatecznie dziewczyna uśmiecha się.
- Życzę ci szczęścia Zayn. Spróbujmy nie wracać do tego zbyt szybko - potrząsa głowa - I pamiętaj.. Nie dzwoń do nich, nigdy j więcej do nich nie dzwoń - ostrzega mnie ostatni raz, po czym wsiada do samochodu i odjeżdża zostawiając mnie samego.
^^^^^^
Wchodząc do mieszkania, moje nozdrza atakuje niesamowity zapach. Babeczki spoczywają na stole, każda z nich jest idealnie udekorowana kremem. Rozglądam się po pustym pomieszczeniu. Po rozmowie z Elenour odbyłem rundkę wokół miasta. Przemierzałem samochodem wszelkie ulice, sprawdziłem tez mieszkanie Derek'a - którego nadal tam nie niema . Nie mam pojęcia jak długo mnie nie było, zauważam jednak, że słońce powoli znika za horyzontem. Musiało mnie nie być przez co najmniej cztery godziny.
I to mnie martwi jak cholera. Mówiłem jej, że wrócę za godzinę.. Jest już prawie noc... Wyszła? Opuściła to cholerne mieszkanie? Wchodzę,, zimne powietrze z zewnątrz znika, moje ciało otacza ciepło.
- Julia? - wołam. Wchodzę do sypialni, znajduje ja na łóżku, dziewczyna spogląda za okno - Julia? - wołam ją delikatnym tonem. Jej głowa opada w dół, spuszcza wzrok na swoje dłonie, ale nie odpowiada.
Cholera.. Co mam jej powiedzieć... Już miałem to poukładane w głowie, ale teraz wszystko ze mnie uleciało. Ostrożnie do niej podchodzę, siadam koło niej na miękkim materacu. Ten dzień zaczął się tak kurewsko pięknie, ale wtedy wszystko zniszczyła Elenour pisząc do mnie.
- Julio, ja... - kładę dłoń na jej nodze. Jej wzrok przenosi się na mnie, dziewczyna kręci wolno głową nie pozwalając mi kontynuować.
- Zayn, nie musisz mi wszystkiego mówić.. Ale nie okłamuj mnie już więcej - bełkocze cicho, jej tęczówki są ciepłe, pełne uczucia. Pieprzenie, ona zawsze chce wszystko wiedzieć - przez to jestem zmuszony ją okłamywać. Nie powiem jej tego.
- Dobrze - zgadzam się. Dziewczyna spogląda na swoje siniaki kręcąc głowa - Julio, Um... Derek zniknął - szepcze. Jej oczy wypełnia strach.
- Zniknął? - pyta ze zmartwieniem. Śmieszy mnie fakt, że myśli, iż go zabiłem. Nie mam pojęcia czemu jest zmartwiona jego zniknięciem, to powinno zabrzmieć jak jakiś cud, błogosławieństwo dla jej uszu. Ale taka jest Julia - zbyt uczuciowa, by życzyć komukolwiek śmierci, nieważne jak bardzo by ten ktoś ją skrzywdził.
- Nic mu nie zrobiłem, jest żywy, tak mi się wydaje... Pojechałem go poszukać, ale nigdzie go nie zastałem. Nie chce, żebyś się przez niego bała, okej? - pytam ją cicho dotykając wierzchu policzka.
- Nie boję się- mówi z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jej oczy mówią jednak co innego, zauważam w nich przebłysk obawy, której rzekomo przecież nie odczuwa. Ignorując jej słowa, sadzam ja sobie na kolanach całując czoło.
- Nie ma go... Ze mną jesteś bezpieczna, nikt cie nie skrzywdzi - z każdym słowem otuchy dziewczyna relaksuje się i uspokaja. Uśmiecha się nawet co powoduje uśmiech i na moich ustach - Jesteś moja Julio, nigdy nie pozwolę ci odejść.
Nigdy wcześniej w życiu nie pomyślałbym, że powiem coś takiego do dziewczyny. Kiedyś może i błysnęło to w moim umyśle, jednak nie wyobrażałem sobie mówić czegoś takiego na głos. Julia.. Teraz juz nic innego się dla mnie nie liczy, chce żeby wiedziała, że jest moja i tylko moja. Musi widzieć, że nie zamierzam jej wypuszczać ze swych ramion. Może i ukrywam przed nią wiele rzeczy, jednak nie skrywam tego co do niej czuje. Dziewczyna oddala się i patrzy na mnie ze szczerym uśmiechem.
- Wiem.
Łączymy nasze usta w pocałunku. Przyciągam jej ciało do swojego torsu, odwzajemniam gest z pasją i pełnią uczuć, jakie wobec niej mam. Dziewczyna kładzie się na łóżku, przyciąga mnie do siebie, jej delikatne dłonie błądzą po moich ciele. Napieram na nią moimi biodrami, przez co dziewczyna wydaje z siebie cichy jęk. Doprowadza mnie tym do szału. Kurwa.. Gdyby tylko była gotowa na coś więcej - pieprzyłbym ją do samego rana. Jednak jeszcze nie jest i nie mogę jej do niczego zmuszać.
Dziewczyna napiera na mnie, przekręcamy się tak, że teraz to ona góruje nade mną. Siada okrakiem na moich biodrach, jej nogi zwisają po obu stronach. Kładę swe dłonie wysoko na jej udach, dziewczyna całuje namiętnie moją szyje, jej idealnie kształtne usta piszczą mnie wzdłuż linii szczęki, które po chwili odnajdują drogę wprost do moich ust.
Łapie jej twarz w swoje dłonie, pożeram jej usta, gdy dziewczyna błądzi dłońmi po moim torsie. Krew się we mnie gotuje, serce przyspiesza. Jej pocałunki miały moc uzdrawiania, one zawsze koiły mój ból.
Kłótnia jest zażegnana. Derek zniknął; mam swoje własne miejsce, i wiem, ze wkrótce ona również tutaj zamieszka. Blake’a tutaj nie było, ani Charles'a, czy tez Harry'ego.
A Caroline.. Caroline to nadal ogromny sekret. Tak pozostanie... Ponieważ jeśli to wyjdzie na jaw, stracę całującą mnie teraz dziewczynę.. Stracę anioła, który z całych swych sił stara się mnie uzdrowić... Stracę moją Julię.
Podpieram sie na łokciu kładąc głowę na jego torsie. Delikatnie wodzę opuszkami palców po wzorzystych tatuażach. Po chwili ostrożnie dotykam różowo-bladej blizny na boku chłopaka. Promienie słoneczne są nikłe, ledwie przedzierają się przez gęste, szare chmurzyska. Zerkam na zegarek, zauważając, że już południe na moją twarz wkrada się jeszcze większy uśmiech. To pierwsza noc od dłuższego czasu, podczas której przespałam ponad 10 godzin.
Nareszcie, doczekałam się spokojnego odpoczynku, mimo całego, przykrego zajścia. Nadal nie dociera do mnie, że Zayn chce, abym z nim zamieszkała. Moim zdaniem to nielogiczne i trochę niedorzeczne. Jeden nieostrożny krok i ten związek długo nie przetrwa.
Po kilku minutach wydostaję się z objęć Zayn'a i wstaję z łóżka z uśmiechem na twarzy. To była najspokojniejsza noc od zeszłej niedzieli. Moje ciało naładowało akumulatory i jestem gotowa zmierzyć się z wszelkimi przeciwnościami.
Opuszczając sypialnie Zayn'a kieruje się do łazienki. Związuję tam włosy w wysokiego kucyka i przemywam jeszcze zaspaną twarz gorącym strumieniem wody. Osuszając ją miękkim ręcznikiem przyglądam się swojemu odbiciu w lustrze. Wydałam znacznie lepiej. Spoglądam na swoje ramiona, całe szczęście nie musiałam spać w tej koszulce z długimi rękawami.
Całe szczęście, gdy razem z Zayn'em weszliśmy do akademika zabrać trochę moich rzeczy, nie zastaliśmy w nim Sary. Zdaje sobie sprawę, że gdyby zobaczyła mnie pakującą ubrania, obsypałaby nasza dwójkę wścibskimi pytaniami. Potem dowiedziałaby się o mieszkaniu Zayn'a i z pewnością chciałaby poznać całą niezbyt kolorową historię, którą dotychczas udawało się nam przednią skutecznie ukrywać. To i tak prędzej, czy później się wydarzy. Wolę jednak opcję '' później.
Ostrożnie dotykam jedno z moich ramion, z ulgą dostrzegam, że siniaki są już prawie niewidoczne - a razem z nimi z mojej pamięci wymazują się okropne wspomnienia. Wole nie sprawdzać stanu swoich pleców - tamte ślady wyglądały naprawdę okropnie, jestem więcej niż pewna, że będę je miała przez dłuższy czas. Szybkim krokiem wydostaję się z łazienki, potem z sypialni. Poruszam się na palcach nie chcąc zbudzić Zayn'a. Nie zapominam również o zamknięciu drzwi.
Panele są nieprzyjemnie zimne, atmosferę ratuje ciepłe powietrze w całym apartamencie. Wchodzę do kuchni, słysząc burczenie własnego żołądka od razu rzucam sie w stronę szafek w poszukiwaniu czegoś smakowitego. Wszystko wypełnione jest po brzegi jedzeniem - wątpię jednak, że Zayn zjada większość z tych produktów- nie wyobrażam go sobie jedzącego warzywa, czy owoce. Całość wydaje się być nadal pusta, temu mieszkaniu brakuje duszy. Po chwili wpadam na świetny pomysł i z uśmiechem odwracam się w stronę spiżarni.
^^^^^
Całe szczęście, że Zayn pomyślał o zakupach. Dzięki temu znalazłam wszystkie potrzebne składniki do upieczenia babeczek. Używam telefonu w celu znalezienia prostego przepisu na ciasto i krem. Słodycze, a szczególnie własne wypieki to zawsze doskonała alternatywa na ocieplenie domowej atmosfery.
Wkładam babeczki do piekarnika, o czym nastawiam minutnik na 20 minut. Odwracam się do następnej miski i wrzucam do niej składniki niezbędne do wykonania kremu.
- Co robisz? - słyszę za sobą śmiech Zayn'a. Odwracam się do niego z niewinnym uśmiechem. Chłopak jest już ubrany w koszulkę z dekoltem w serek oraz ciemne spodnie - gotowy i zwarty na kolejny dzień. Spuszczam wzrok na swój strój - luźne szorty i workowata koszulka nie prezentują się zbyt dobrze. On zawsze wygląda doskonale, choć założę się , że nawet się zbytnio do tego nie przykłada.
- Piekę sobie w kuchni - mówię mu, choć wydaje mi się to oczywiste. Chłopak rozgląda się , kuchnia w większości lśni czystością, pomijając brudne naczynia w zlewie.
- Pieczesz coś? - chłopak podchodzi i przygląda sie bałaganowi w zlewie. Przewracam teatralnie oczami po czym ponownie zajmuje się przygotowaniem kremu. Słyszę dźwięk obijanych naczyń i wiem, ze sprawdza co takiego wykombinowałam.
- Nie - odpowiadam sarkastycznie, po czym kręcę łyżką jeszcze szybciej. Po chwili czuje ramie Zayn'a oplatające się wokół mojej talii - w tym momencie uleciało ze mnie całe skupienie. Wzdycham lekko nadal mieszkając lepką substancje. Aby krem się udał, muszę go jeszcze długo mieszać. Chłopak atakuje pocałunkami moje ramiona. Pieszczoty Zayn'a wcale mi w tym nie pomogą.
- Potrafisz w ogóle piec? - pyta mnie wprost w moją szyję . Jego śmiech wibruje przez całe moje ciało. Spoglądam na niego kończąc mieszanie gęstego kremu.
- Wiesz, całkiem nieźle idzie mi czytanie i podążanie zgodnie ze wskazówkami w przepisie - to żaden talent, chyba każdy to potrafi.
- Lepiej to po sobie posprzątaj - całując mnie ostatni raz w policzek, po czym w końcu się ode mnie odkleja.
- To przecież twoje mieszkanie - odgryzam sie z cwanym uśmiechem. Nabieram nieco kremu na jeden z palców u dłoni.
- To twój bałagan - droczy się z uśmiechem. Śmieje się na jego uwagę, po czym przykładam palec do ust w celu spróbowania kremu. Zanim jednak zdążam włożyć go sobie do ust, chłopak zatrzymuje mnie łapiąc mój nadgarstek.
- Zayn - besztam go gdy przyciąga mą dłoń w swoją stronę. Po chwili chłopak wsuwa mój palec z kremem do swoich ust. Gdy zlizuje go, przez moje ciało przechodzą elektryczne iskierki i dreszcze. Nasze spojrzenia spotykają sie, w tęczówce chłopaka błyszczy pożądanie. Moj palec po chwili zostaje uwolniony.
- Smakuje wyśmienicie - uśmiecha się . Nieruchomieję, chłopak sięga do miski nabierając trochę kremu na swój palec i kieruje nim w moja stronę - Spróbuj - mierzy nim wprost w moje usta. Wiem, że igram właśnie z ogniem, nie kontrolując swych ruchów chwytam go za nadgarstek i wkładam krem do buzi.
Chłopak automatycznie mruży powieki, ze skupieniem przygląda sie każdemu ruchowi moich warg zlizujących masę z jego palca. Wysuwam go ze swych ust, napięcie miedzy nami jest wyraźnie wyczuwalne. Nim zdążyłam się zorientować chłopak posadził mnie na blacie i zaczął namiętnie całować.
Oplatam go swymi nogami, chłopak staje pomiędzy moimi udami i zatapia się w moje usta jeszcze bardziej. Smakuje jak słodki krem, jego język gorączkowo szuka wejścia.
- Do czego ty mnie kurwa doprowadzasz Julio - mruczy wprost w moje usta po czym przyciąga mnie do siebie. Jedna z jego dłoni ociera sie moje plecy napierając moją klatką o jego tors, druga zaś ściska moje udo. Moja dłoń wtapia sie w jego miękkie włosy , drugą opieram się o jego szyje.
Nikt nam nie przeszkodzi... Muszę to zatrzymać, zanim wszystko wymsknie się spod mojej kontroli, jednak jego usta są jedynym czego teraz pragnę - on jest wszystkim czego teraz pragnę. Jego dłonie wślizgują sie pod moją koszulkę zaciskając się na mojej talii. Są zimne, wysyłają przyjemne mrowienie po całym ciele. Jedna z nich po chwili wędruje wyżej, nasze usta rozłączają się, a Zayn atakuje pieszczotami moją szyję.
Z moich ust wydobywa się jęk, gdy jedną z dłoni ociera się o moją pierś. Chłopak zaczyna ja masować, z przyjemności przymykam powieki i rozkoszuję się chwilą. Nagle ta sama dłoń opuszcza swe miejsce i wsuwa sie do moich majtek. Jego palec zaczyna ocierać się o moje wrażliwe miejsce, gdzie zaczyna budować się fala gorąca, przymykam moje powieki.
Matt i ja nigdy nie zaszliśmy aż tak daleko, co najwyżej do pozbyliśmy się odzieży wierzchniej. Nie mogę...chociaż.. Nie jestem w stanie sie skupić na tym co mogę, a czego nie. Jego usta niemalże pożerają mą szyje. Temperatura w pomieszczeniu stale rośnie, odnoszę wrażenie, że wkrótce oboje staniemy w płomieniach. Pożądanie ogarnia moje zmysły, przyciągam go jeszcze bliżej siebie.
- Kurwa, Julio, jeśli nie chcesz, aby do czegokolwiek doszło, musimy przestać. Teraz - chłopak mruczy, po czym wraca z pocałunkami na moje usta. Jego słowa dźwięczą w mojej głowie - krew pompuje się we mnie jeszcze szybciej. Jak mam go zatrzymać? Jak ma zatrzymać siebie? Nie wiem, czy jestem gotowa posunąć się do czegokolwiek z Zayn'em, ale jego obecność, wpływ uciszają moje wszelkie wątpliwości.
Na mój brak odpowiedzi, Zayn wsuwa dłonie pode mnie, unosi do góry i kładzie nasza dwójkę na kanapie w salonie. Nasz usta, ani na chwile sie nie rozłączają. Całe moje ciało drży, jestem rozpalona, działa na mnie każdy jego dotyk. Chłopak kładzie mnie pod swoim ciałem.
Wodzę dłońmi po jego koszulce, zatrzymuję się na jej krawędzi i pomagam mu ja przyciągnąć przez głowę. Siadam i składam pocałunki na całej powierzchni jego umięśnionego torsu. Chłopak po chwili ściąga ze mnie moja bluzkę. W mojej głowie pojawia sie zmartwienie - będziemy uprawiać seks? Tutaj, na kanapie? Sądziłam, że mój pierwszy raz odbędzie się w tym związku, z Zayn'em, ale w bardziej intymnych warunkach i nieco później.
- Kochanie, w porządku - juz dawno nie słyszałam od niego tego czułego słówka - Nie robimy tego dzisiaj - mruczy, po czym znów mnie całuje uspokajając moje roztrzęsione myśli.
Moj puls przyspiesza, nawa fala gorąca uderza w moje ciało. Chłopak przekracza granicę, luzuje krawędź mojej bielizny wślizgując pod nią swą dłoń. Nasze usta łącza się w podniecającym bezdechu. Wargi napierają na siebie jeszcze mocniej, nasze oddechy są ciężkie. Wodze bezwiednie dłońmi po jego mięśniach, z moich ust wydobywa sie jęk rozkoszy.
- Kurwa, Julio - syczy przez zaciśnięte zęby. Mięśnie na jego plecach są napięte, całe jego ciało jest napięte, chłopak wydaje z siebie jęk wprost w moje ucho. Zasysam łapczywie powietrze, gdy chłopak odnajduje drogę do mojego wejścia. Wyczuwam przy tym lekki ból, jednak pasja i przyjemność są dużo silniejsze.
Wbijam paznokcie w jego ramiona, nie jestem w stanie juz dłużej wytrzymać tego napięcia, z ust chłopaka ponownie wydobywa sie pełen pożądania jęk. To uczucie jest za razem dziwne, obce i przyjemne. Nagle nieznane mi wcześniej uczucie przejmuje moje ciało - cała oblewam sie rumieńcem. Myślałam, że jego dotyk będzie bardziej brutalny i władczy. Okazało się zupełnie przeciwnie, chłopak jest zaskakująco delikatny. Uczucia wypełniające moje zmysły i ciało są tak silne, ze pod ich naciskiem osiągam szczyt. Zaraz po tym w końcu jestem w stanie nabrać pełen oddech i wyluzować.
Euforia ogarnia moje ciało - swobodnie opadam na powierzchnie kanapy. Moje ciało wypełnia przyjemne mrowienie. Przymykam oczy w celu uspokojenia się i wyrównania szalonego oddechu. Słyszę zabawny chichot Zayn'a obok swojej twarzy.
- To byk twój pierwszy, prawda? - jego dłoń ociera się o moją twarz. Obracam głowę w jego stronie, uchylam powieki - chłopak patrzy na mnie z intensywnością, której nigdy się nie spodziewałam - Nie musisz odpowiadać, wiem, że to prawda - szepcze.
Chłopak przyciąga mnie do siebie i obejmuje ramionami tak, że swobodnie kładę głowę na jego torsie. Ogarnia mnie lekkie zmęczenie.
- Uwielbiam to uczucie wiesz? Świadomość tego, że nikt nigdy wcześniej nie dotykał cie w ten sposób jest cholernie podniecająca - szepcze - To mnie kręci.. Kocham to, jak twoje ciało reaguje na mój dotyk, za każdym razem, zawsze jesteś dla mnie taka mokra..
- Zayn! - wybucham śmiechem.
- Nie lubisz zbereźnych gadek? - pyta mnie z cwaniackim uśmieszkiem.
- Nie.. Nie bardzo - moje policzki oblewa rumieniec. Zayn szybkim ruchem chwyta mnie za nadgarstki i przyciąga tak, abym spojrzała mu prosto w oczy.
- To dobrze, że coś takiego cie peszy. Musisz mi tylko mówić co ci sie nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła sie przy mnie nieswojo - bełkocze głaszcząc mój policzek - Nie musisz niczego przede mną ukrywać - zapewnia mnie. Tak jak on skrywa tajnie przede mną? Nie patrzę na niego, na co chłopak chichocze.
- Myślę, że powinnaś sprawdzić swoje babeczki, ja skocze do łazienki - chłopak muska mnie w usta i znika za rogiem. Potrząsam głowa z uśmiechem. Siadam na brzegu fotela, moje myśli oblewają chwile sprzed momentu.
W jednej chwili śpię koło Zayn'a, potem piekę babeczki, następnie ... Robimy coś, czego jeszcze nigdy wcześniej nie robiłam z żadnym chłopakiem. Wzdycham lekko, podnoszę się, zbieram swoje ubrania i zaczynam się w nie ponownie ubierać. Moje serce przyspiesza na samo wspomnienie jego ostatnich słów :„Musisz mi tylko mówić co ci się nie podoba Julio, nie chce, żebyś czuła się przy mnie nieswojo.”
Sam fakt, że dbał o to, by nie przekroczyć moich granic wystarczająco przekonywał mnie do zamieszkania z nim. Nie mogę mu jednak ulec, nie jestem jedną z tego typu dziewczyn, kocham Sare i nie mam serca by zostawiać ją samą w tym ciasnym akademiku.
Zaczynam wkładać krem do plastikowej torebki, przygotowuje go, by udekorować babeczki. Właściwie to ten krem sprowadził nas do pikantnych chwil, nawet nieco mnie to cieszy. Nigdy nie sądziłam, że będę zdolna do intymnych zbliżeń... Zayn powoduje we mnie przełamywanie pewnych stereotypów i przekonań o sobie. Szczerze mówiąc jest ich całkiem sporo. Dla Zayn'a chce być inną osobą - nie w złym tego słowa znaczeniu.
Po chwili słyszę dzwonek telefonu, spoglądam na szafkę gdzie leży telefon Zayn'a. Rozglądam się, chłopak jeszcze nie wrócił. Sygnał urządzenia alarmuje o pozostawionej niedawno wiadomości głosowej. Ponownie zerkam w poszukiwaniu Zayn'a, ale jego nadal nie ma. Wzdycham ciężko podchodząc do telefonu.
Elenour
Zaciskam ponownie powieki odczytując z ekranu nadawcę wiadomości. Elenour? Elenour od Louisa? Niby w jakim celu miałaby dzwonić do Zayn'a? Zerkam na korytarz sprawdzając czy chłopak nie wraca.
Urządzenie przestaje dzwonić, wydobywa się z niego tylko sygnał przychodzącej wiadomości. Nie mogę się powstrzymać i odczytuję ją :
„Zayn, odbierz telefon! Teraz! WIEM, że próbowałeś się z nimi skontaktować, myślałam, że już to sobie kiedyś wyjaśniliśmy. Sądziłam, że to do ciebie dotarło. Oddzwoń, mamy sobie dużo do wyjaśnienia”.
Dzwonił? Do kogo? Czy to na pewno Elenour od Louisa? Jeśli tak, nie będę się wahać i zapytam ją o to. Nie miałam pojęcia, że była w posiadaniu numeru Zayn'a. Nie wiedziałam, że znali się, aż tak dobrze... Z moich myśli wyciąga mnie kolejna wiadomość.
„Zadzwoń natychmiast, albo przyjdę do mieszkania i urządzę ci scenę. Obiecałeś mi już nigdy tego nie robić”.
Obiecał? Ale co? W moim żołądku rozchodzi się nieprzyjemne uczucie. Coś się działo, coś o czym nie miałam pojęcia, cos pomiędzy Elenour i Zayn'em, był to powód gróźb El.
- Czy to jest mój telefon? - pyta mnie chłopak wchodząc do kuchni i wskazując na urządzenie trzymane w moich lepkich dłoniach. Zerkam na niego ostrożnie i natychmiast spuszczam wzrok na podłogę.
- J-ja.. Uh... Dzwonił i..
- Grzebiesz w moich rzeczach? - pyta mnie ze złością. Intymna atmosfera sprzed chwili znikła.
- Nie, ja tylko... - ja tylko czytałam jego wiadomości... Czy on nigdy nie przemyślał faktu, że gdybyśmy nawet już razem zamieszkali zawsze miałabym kontakt z jego rzeczami? Właściwie to naszymi rzeczami.
Chłopak nie daje mi się do końca wytłumaczyć z powodu, dla którego grzebałam w jego telefonie, gdyż wyrywa mi go z dłoni. Wzrokiem odczytuje treść, z którą sama przed chwila się zapoznałam. Po sekundzie przerzuca wzrok na mnie - niemalże wypala nim we mnie dziury. Ten wzrok jest oskarżycielski, w moim żołądku zawiązuje sie ciasny supeł.
W mgnieniu oka zniknęły, nie tylko mój najintymniejszy moment w życiu, ale też wspólne śmiechy, radość. Teraz jest wściekły, zły na mnie. Biorę głęboki wdech, kiedy chłopak podchodzi do mnie bliżej.
- Co przeczytałaś? - pyta mnie ostro.
- A miałam czegoś nie przeczytać? - odpowiadam pytaniem uważnie obserwując jego wyraz twarzy. Oczywiście, że miał coś do ukrycia, jednak uważam, że niestety nie udało mi sie przeczytać akurat tego - zmiana tematu w niczym nie poprawi teraz jego humoru.
- Co przeczytałaś? - domaga sie niskim głosem.
- Tylko... - chce mu powiedzieć, że zupełnie nic, ale wkurzę go tym jeszcze bardziej, a chłopak z pewnością straci cierpliwość - Tylko wiadomość od Elenour.. Pisała coś o tym, że do kogoś dzwoniłeś - wzruszam ramionami. Chłopak zerka miedzy telefonem, a mną, wzdycha ciężko- Czy to Elenour Louisa?
- To nie ważne... Wrócę za godzinę - mówi, po czym zabiera kluczyki z szafki i podchodzi do drzwi wyjściowych.
- Tak po prostu mnie tu zostawiasz? - pytam go wykonując kolka kroków w jego stronę. Chłopak otwiera drewniane drzwi i zerka na mnie.
- Dasz sobie przecież radę sama, tylko nie spal mieszkania - mówi do mnie złośliwie - nie miał pewnie na myśli niczego złośliwego, ani też zabawnego. Wyraz jego twarzy nadal pozostaje niewzruszony, brak na niej choć cienia uśmiechu.
- Zayn, sam mnie tu przywiozłeś, a teraz co? Po prostu wychodzisz? - mój ton wzrasta o cała oktawę. Zaczynam się irytować na jego dziecinne zachowanie. Co jeśli zachce wrócić do akademika?
- Niedługo wrócę - naskakuje na mnie z wrogością - Po prostu tu zostań - buczy nakazując mi, jakbym była jego psem.
- Nie będziesz mi mówił co mam robić. Nie jestem twoim psem - wzrasta we mnie złość.
- Julia.. Po prostu.. Kurwa, proszę - jego ton łagodnieje, gdy puszcza drzwi i podchodzi do mnie
Nie odzywam się , gdy Zayn obejmuje mnie powodując zmiękczenie serca i kolan. Opuszkiem palca zatacza koła na moich plecach - ucieka ze mnie cała złość. Właśnie tak - jednym gestem potrafi mnie uspokoić.
- Proszę cie kochanie, zostań tutaj.. Wrócę niedługo - szepcze.
- Jedziesz wyjaśnić sprawę z Elenour? - pytam go najpewniej jak potrafię.
- Zostań tu. Wrócę - mówi nie odpowiadając na moje pytanie. Wypuszcza mnie z objęć, otwiera drzwi i wychodzi zatrzaskując je za sobą. Atmosfera w mieszkaniu opadła.
Gapie się wprost na drzwi, znów wyszedł, po raz kolejny mnie zostawił. Zaciskam szczękę i stawiam krok w stronę wyjścia, nie pozwolę mu uciec kolejny raz od kłótni. W chwili, gdy moja dłoń zaczyna ciągnąć za zimną klamkę w pomieszczeniu rozchodzi się irytujący dźwięk minutnika w piekarniku. Wzdycham ciężko i idę do kuchni.
Wyciągam babeczki z rozgrzanego piekarnika, stawiam blachę na stole, zaraz obok miski z kremem. Zrezygnowana siadam i wpatruje się w słodkości . Dlaczego choć raz nie możemy utrzymać dobrego humoru przez cały dzień? Wygląda na to, że przy każdej naszej rozmowie, nasze emocje zmieniają się przynajmniej ze trzy razy.
Rozpuszczam włosy pozwalając kosmykom opaść na moje ramiona. Przeczesuje je palcami wydychając pełne napięcia powietrze. Boże, dlaczego to za razem takie proste i skomplikowane? To był Zawsze rollercoaster uczuć.
Powoli podnoszę sie z krzesła, idę do sypialni Zayn'a i sięgam po swój telefon komórkowy. Przeszukuje listę kontaktów i wciskam interesujące mnie nazwisko. Słyszę w słuchawce kilka pierwszych sygnałów i wracam do salonu. Siadam wygodnie na kanapie, wyglądam za okno wsłuchując się w dźwięk realizowanego połączenia.
- Julia? - w jego głosie słyszę pośpiech, a w tle rozchodzi sie huk nowojorskiej ulicy.
- Cześć Steven - zakładam ręce na pierś relaksując sie na wygodnym fotelu.
- Hej dzieciaku, wszystko w porządku? - w tle rozbrzmiewa trąbienie aut, wydaje mi się, że Steven przyspiesza oddalając sie od ulicznego huku, bo po chwili szmer cichnie. Uśmiecham się na jego ksywkę - Steven od zawsze nazywał mnie dzieciakiem, rzadko posługiwał sie moim właściwym imieniem.
- Jesteś teraz bardzo zajęty? - pocieram palcem miejsce między oczami starając się uwolnić ze stresu, na jaki naraził mnie Zayn.
- Właśnie idę do pracy, więc mam kilka wolnych minut. Co takiego? - pyta.
- Miałam taką nadzieje. Wyświadczysz mi przysługę? - łapie za swoje kolana przyciągając je do swojej klatki i opieram na nich mój podbródek.
- Tak, oczywiście. Wszystko okej? Coś z twoją mama? A może to Elliot? – wypytuję.
- Nie, chodzi o mojego przyjaciela, on bardzo interesuje sie biznesem... Wiem, że twoja firma ma mniejszy oddział tutaj w Boulder, pomyślałam sobie, że..
- Myślę, że to da sie załatwić. Wyślij mi tylko jego dane, oraz CV, a załatwię mu jakąś pracę na pół etatu w Boulder - uśmiecham się .
- Ogromne dzięki Steven!
- Nie ma za co dzieciaku, czy to wszystko? - spoglądam za okno. Przygryzam wargę i ponownie kręcę głową.
- Um.. Nie.. To znaczy.. Ostatnio poznałam pana Taylora.. Wyznał mi, że kiedyś wspólnie pracowaliście - nie mam pojęcia dlaczego nawiązuje do tego w naszej rozmowie, jednak coś mi mówi, że powinnam mu o tym powiedzieć.
- O cholera.. - szepcze zdenerwowany.
- Wszystko w porządku?
- Coś ci o mnie wspomniał? - głos Steven'a zmienił się w zmartwiony, w słuchawce słyszę rozmowy przechodniów, niektórzy z nich wołają jego imię . Wygląda na to, że wszedł właśnie do swojego biura. Śmieję się zdezorientowana.
- Co?
- Czy coś ci o mnie powiedział? To znaczy... O czym rozmawialiście? - Marszczę brwi zupełnie zdezorientowana. O czym rozmawialiśmy? Czy miał mi o czymś powiedzieć na temat Steven'a?
- Tylko tyle, że poznaliście, gdy tylko rozpoczął swoją biznesową przygodę...jest coś czego nie powinien był mi mówić? - było coś co wiedział pan Taylor o Steven’ie i vice versa? Znam Steven'a, to straszny kobieciarz i wiem o jego kilku romansach. O czym wiedział pan Taylor, co tak bardzo zestresowało Steven'a?
- Nie, nie, nie, to nic takiego, tak się tylko zastanawiałem... Czemu mi o tym mówisz? - słyszę, jak Steven zamyka gdzieś drzwi.
- Chciałam, żebyś po prostu wiedział - wzruszam ramionami - Okej, wyślę ci tego maila - skupiam wzrok na siniakach widniejących na moich ramionach, mój żołądek znów wiąże sie w supeł.
- Okej Jula. Dzieciaku, wyświadczysz mi pewna przysługę...
- Nie mów mamie, że dzwoniłam. Wiem, nawet o tym nie marzę. To samo słyszałam wczoraj od Kate - s śmieję się do słuchawki.
- Dzwoniła do ciebie Kate? - pyta mnie zaskoczony.
- Tak - odpowiadam, dlaczego aż tak go to dziwi?
- Powiedziała ci może gdzie sie obecnie znajduje? - w jego głosie wyczuwam nutę paniki.
- Zaginęła? - śmieję się. To jak najbardziej w stylu Kate - często wylatuje z kraju nikomu sie do tego nie przyznając. Oczywiście ja i moi rodzice nie mieliśmy pojęcia o jej podróżach, gdyż informacje docierały do nas po jej powrocie. Tak to jest gdy nie utrzymuje się stałych kontaktów z rodzina. Nie potrafię jednak zrozumieć jakim cudem udaje jej się przy tym zatrzymać prace.
- Wpadłem do niej, do Hamptons któregoś dnia, ale jej tam nie zastałem.. Próbowałem się dodzwonić.. Nie martwiłbym się tak, pewnie przebywa w Australii, czy coś, ale jeśli tylko się z tobą skontaktuje, proszę zadzwoń do mnie.
- Jasne, nie ma sprawy - uśmiecham się .
- Dzięki Julia. Um... Kocham cie dzieciaku, trzymaj się.
- Też cie kocham - bełkocze wciskając czerwona słuchawkę. Przygryzam wargę wzdychając ciężko.
Wygląda na to, ze nie tylko Zayn skrywa przede mną sekrety, Steven'a też coś gryzie... Czym on sie tak martwi? Jaki to ma związek z panem Taylor'em? Potrzebuje większej odskoczni, telefon do Steven'a nie wystarczył. Nie chce jednak opuszczać mieszkania - po pierwsze nie miałabym nawet czym stąd odjechać, a po drugie nie mam ochoty wkurwiać Zayn'a jeszcze bardziej.
Siadam stołu, i zaczynam dekorować ostudzone już babeczki. Z całej siły staram się skupić na tym zadaniu, wtedy nie wyjdę w poszukiwaniu Zayn'a, by w końcu raczył odpowiedzieć mi na nurtujące mnie pytania.
Zayn POV
- Elenour poważnie? Musiałaś do mnie kurwa napisać? - krzyczę na nią wysiadając z samochodu. Zatrzaskuje za sobą drzwi. Oboje umówiliśmy się na spotkanie na parkingu kampusu. Nie zamierzałem jechać do jej mieszkania, gdzie z pewnością natknąłbym się na Louisa. Z reszta Elenour i tak by mnie tam nie wpuściła. Louisa w to całe gówno tylko skomplikowałoby sprawy nam obojgu - bardziej jednak mi.
- Wiesz, nie odbierałeś moich telefonów - odpowiada spokojnie przyglądając się mi. Dziewczyna ma na sobie zwykły fioletowo-groszkowy płaszcz, zimny wiatr rozwiewa jego krawędzie. Rozglądam się po szarej scenerii, wszystkie drzewa pozbawione są liści, wyglądają jak martwe. Początek listopada tuż tuż, a słońce już chowa się za chmurami.
- To nie powód by do mnie kurwa pisać. Julia widziała te wiadomości! Teraz muszę się jakoś zmierzyć z tym całym gównem - przeczesuje ręką swe kruczoczarne włosy. El patrzy na mnie tym swoim pogardliwym wzrokiem. Robiła to ostatnio, gdy spuściłem lanie Derek’owi, gdy uderzyłem Harry'ego, robi to zawsze gdy tracę nerwy.
- Nie patrz na mnie w ten sposób - ostrzegam ją. W przeszłości ten wzrok był moja codziennością, mam go kurwa dość - niby te oczy patrzą na ciebie tak pusto, niby bez emocji, ale w głębi są na tobie cholernie skupione , spokojne i cierpliwe. Dziewczyna zakłada ręce i unosi brew.
- Może gdybyś nie ukrywał przed nią tego gówna, nie musiałbyś się z niczym mierzyć i kombinować - jej głos jest spokojny, wiatr rozwiewa jej brązowe włosy.
- Ona nie musi o tym wiedzieć - naskakuje na nią zawistnie. Julia naprawdę nie musi o tym wiedzieć.
- Ta, cokolwiek. Mało mnie interesuje co przed nią ukrywasz, a co nie.. Obchodzi mnie to, że próbowałaś się z nimi kontaktować! - jej głos pierwszy raz unosi się, jest nieco roztrzęsiona. Karcę ją spojrzeniem, na co ona postępuje tak samo - Obiecałeś mi to... Obiecałeś, obiecałeś mi , swojej mamie.. Im również.
Mocno zaciskam szczękę nadal atakując ją złym spojrzeniem. Nie potrafię wyjaśnić dlaczego do nich dzwoniłem. Przez cały zeszły rok nie próbowałem tego robić, trzymałem się od nich z daleka. Ale wtedy spotkałem Julię.. Wszelkie wspomnienia nawiedziły mnie - poczucie winy zaatakowało całe moje serce, poczułem nienawiść, wstręt do siebie, ból... Musiałem do nich zadzwonić...
- Zayn! - dziewczyna krzyczy na mnie. Spoglądam jej prosto w oczy, El zaciska usta w wąską linię- Co się do cholery z tobą dzieje? Nie masz prawa już nigdy więcej się z nimi kontaktować. Znasz warunki porozumienia - syczy.
- Ja.. - wzdycham kręcąc głowa. El znów mierzy mnie tym cholernym spojrzeniem wyczekując odpowiedzi - Gdy zacząłem sie spotykać z Julia.. Odkryłem, że znowu zaczęła kontaktować się z Mattem.. To mi przypomniało o Caro-
- Nie wypowiadaj przy mnie jej imienia - przerywa mi krótko - Nie mam ochoty sobie o tym przypominać, bądź poznawać nowe szczegóły.. Tak dobrze ci szło, minęły całe miesiące od twojej ostatniej próby kontaktu z nimi, a teraz.. - dziewczyna przerzuca część włosów do tyłu i przygryza wargę - Nie powinieneś był dzwonić.. Są naprawdę wkurzeni.
- Kontaktowali się z tobą i wszystko powiedzieli? - pytam. Dzwonili do Elenour? Czy oni powiadomili moją mamę o tym ? Dlaczego kurwa kontaktowali sie z nimi? Nie łaska odebrać choć jednego cholernego telefonu ode mnie? Znam odpowiedź na to pytanie... Przez to co się stało - przez to co zrobiłem.
- Nie odpowiem na to pytanie .. Zayn, proszę cie.. Musisz być ostrożny, stąpasz po cholernie cienkim lodzie. Zarówno z nimi, jak i z Julia - ostrzega mnie z chłodnym wzrokiem.
- Wiem.
- Jeszcze nie skończyliśmy tej rozmowy.. Ale wiem, ze pewnie wybiegłeś ze swojego nowego mieszkania zostawiając tam Julię zupełnie samą, tylko dlatego że zadawała pytania o twoje malutkie sekreciki - mówi spokojnie - kurwa, jakim sposobem ona zawsze wszystko wie?
- Pieprz sie – syczę.
- Nawet nie zaczynaj Zayn, pomagam ci ukrywać twoja przeszłość przed pozostałymi. Jestem po twojej stronie, więc ani sie waż odnosić do mnie w ten sposób - mierzy we mnie placem w grożącym geście - Nasza rozmowa jeszcze się nie skończyła, nadal musisz jeszcze wiele wyjaśnić - zwłaszcza mamie. Ale.. Na teraz musisz wracać do Julii i przeprosić ją za zachowanie się jak dupek.
Przeprosić ją za zachowanie się jak dupek? Szydzę z jej dobru słów, wydaje jej się że zna przebieg naszej kłótni z Julia.
- Przeprosić za-
- Jeśli w twoich planach jest ciągłe ukrywanie przed niątych sekretów.. Lepiej traktuj ją dobrze, znam cie i nic jej nie powiesz, napraw to chociaż właściwym zachowaniem - przerywa mi.
- Jestem miły - bronię się.
- Pieprzenie - śmieje się - Zayn, widzę, że ci na niej zależy. Choć ten jeden raz jakaś dziewczyna znaczy dla ciebie więcej, niż jest to tylko kolejna zabawka do pieprzenia. Julia to mądra dziewczyna, prędzej, czy później wszystko sobie poukłada.. Wiem też, że ty jej na to nie pozwolisz, wiec bądź chociaż dla niej miły. Nie zepsuj tego Zayn - ostrzega mnie.
- Louis coś już podejrzewa? - pytam go. Dziewczyna zerka na mnie, po czym wzdycha zrezygnowana.
- Lou w niczym nie przypomina Julii, nie jest taki ciekawski. Ciekawy jak dziecko? Owszem, ale nie jest przy tym detektywem. Co więcej ja nie ukrywam przed nim niczego - twierdzi. Zaczynam śmiać się z jej śmiertelnie poważnego wywodu.
- Niczego nie ukrywasz? - pytam na ostro - A co z tym? - gestykuluje dłonią pomiędzy nami. Louis nie miał pojęcia o przeszłości mojej i Elenour.
- Ukrywam to, by chronić twój tyłek, ale też dla Julii... Nawet gdyby Lou się o tym dowiedział, nie miałabym nic przeciwko. Jednak gdy Louis sie o tym dowie, Julia również- wzdycha.
Wiem, że ma racje. Lou i Julia zbliżyli się do siebie, wiem, że on ją uwielbiał, kochał jak siostrę, a ona obdarzyła go zaufaniem. Gdyby Louis poznał prawdę, Julia również.
- Zayn.. Jestem po twojej stronie.. Proszę cie, bądź ostrożny z tym co robisz i mówisz przy Julii. Jest mądra - jedno małe poślizgnięcie o dowie sie o wszystkim - wytyka mi.
Zdaje sobie sprawę, że ma racje, jeśli schrzanię, zostanę przyłapany na kłamstwie, gdy tylko zacznie grzebać w mojej przeszłości... Powoli i tak wszystko wyjdzie ja jaw - każdy, najdrobniejszy element zostanie przez niąodkryty.
Elenour mnie obserwuje, czeka, aż zacznę w coś uderzać. Nie robię tego. Patrzę wprost na nią i czekam, aż skończy z tym durnym wzrokiem pogardy. Ostatecznie dziewczyna uśmiecha się.
- Życzę ci szczęścia Zayn. Spróbujmy nie wracać do tego zbyt szybko - potrząsa głowa - I pamiętaj.. Nie dzwoń do nich, nigdy j więcej do nich nie dzwoń - ostrzega mnie ostatni raz, po czym wsiada do samochodu i odjeżdża zostawiając mnie samego.
^^^^^^
Wchodząc do mieszkania, moje nozdrza atakuje niesamowity zapach. Babeczki spoczywają na stole, każda z nich jest idealnie udekorowana kremem. Rozglądam się po pustym pomieszczeniu. Po rozmowie z Elenour odbyłem rundkę wokół miasta. Przemierzałem samochodem wszelkie ulice, sprawdziłem tez mieszkanie Derek'a - którego nadal tam nie niema . Nie mam pojęcia jak długo mnie nie było, zauważam jednak, że słońce powoli znika za horyzontem. Musiało mnie nie być przez co najmniej cztery godziny.
I to mnie martwi jak cholera. Mówiłem jej, że wrócę za godzinę.. Jest już prawie noc... Wyszła? Opuściła to cholerne mieszkanie? Wchodzę,, zimne powietrze z zewnątrz znika, moje ciało otacza ciepło.
- Julia? - wołam. Wchodzę do sypialni, znajduje ja na łóżku, dziewczyna spogląda za okno - Julia? - wołam ją delikatnym tonem. Jej głowa opada w dół, spuszcza wzrok na swoje dłonie, ale nie odpowiada.
Cholera.. Co mam jej powiedzieć... Już miałem to poukładane w głowie, ale teraz wszystko ze mnie uleciało. Ostrożnie do niej podchodzę, siadam koło niej na miękkim materacu. Ten dzień zaczął się tak kurewsko pięknie, ale wtedy wszystko zniszczyła Elenour pisząc do mnie.
- Julio, ja... - kładę dłoń na jej nodze. Jej wzrok przenosi się na mnie, dziewczyna kręci wolno głową nie pozwalając mi kontynuować.
- Zayn, nie musisz mi wszystkiego mówić.. Ale nie okłamuj mnie już więcej - bełkocze cicho, jej tęczówki są ciepłe, pełne uczucia. Pieprzenie, ona zawsze chce wszystko wiedzieć - przez to jestem zmuszony ją okłamywać. Nie powiem jej tego.
- Dobrze - zgadzam się. Dziewczyna spogląda na swoje siniaki kręcąc głowa - Julio, Um... Derek zniknął - szepcze. Jej oczy wypełnia strach.
- Zniknął? - pyta ze zmartwieniem. Śmieszy mnie fakt, że myśli, iż go zabiłem. Nie mam pojęcia czemu jest zmartwiona jego zniknięciem, to powinno zabrzmieć jak jakiś cud, błogosławieństwo dla jej uszu. Ale taka jest Julia - zbyt uczuciowa, by życzyć komukolwiek śmierci, nieważne jak bardzo by ten ktoś ją skrzywdził.
- Nic mu nie zrobiłem, jest żywy, tak mi się wydaje... Pojechałem go poszukać, ale nigdzie go nie zastałem. Nie chce, żebyś się przez niego bała, okej? - pytam ją cicho dotykając wierzchu policzka.
- Nie boję się- mówi z niewzruszonym wyrazem twarzy. Jej oczy mówią jednak co innego, zauważam w nich przebłysk obawy, której rzekomo przecież nie odczuwa. Ignorując jej słowa, sadzam ja sobie na kolanach całując czoło.
- Nie ma go... Ze mną jesteś bezpieczna, nikt cie nie skrzywdzi - z każdym słowem otuchy dziewczyna relaksuje się i uspokaja. Uśmiecha się nawet co powoduje uśmiech i na moich ustach - Jesteś moja Julio, nigdy nie pozwolę ci odejść.
Nigdy wcześniej w życiu nie pomyślałbym, że powiem coś takiego do dziewczyny. Kiedyś może i błysnęło to w moim umyśle, jednak nie wyobrażałem sobie mówić czegoś takiego na głos. Julia.. Teraz juz nic innego się dla mnie nie liczy, chce żeby wiedziała, że jest moja i tylko moja. Musi widzieć, że nie zamierzam jej wypuszczać ze swych ramion. Może i ukrywam przed nią wiele rzeczy, jednak nie skrywam tego co do niej czuje. Dziewczyna oddala się i patrzy na mnie ze szczerym uśmiechem.
- Wiem.
Łączymy nasze usta w pocałunku. Przyciągam jej ciało do swojego torsu, odwzajemniam gest z pasją i pełnią uczuć, jakie wobec niej mam. Dziewczyna kładzie się na łóżku, przyciąga mnie do siebie, jej delikatne dłonie błądzą po moich ciele. Napieram na nią moimi biodrami, przez co dziewczyna wydaje z siebie cichy jęk. Doprowadza mnie tym do szału. Kurwa.. Gdyby tylko była gotowa na coś więcej - pieprzyłbym ją do samego rana. Jednak jeszcze nie jest i nie mogę jej do niczego zmuszać.
Dziewczyna napiera na mnie, przekręcamy się tak, że teraz to ona góruje nade mną. Siada okrakiem na moich biodrach, jej nogi zwisają po obu stronach. Kładę swe dłonie wysoko na jej udach, dziewczyna całuje namiętnie moją szyje, jej idealnie kształtne usta piszczą mnie wzdłuż linii szczęki, które po chwili odnajdują drogę wprost do moich ust.
Łapie jej twarz w swoje dłonie, pożeram jej usta, gdy dziewczyna błądzi dłońmi po moim torsie. Krew się we mnie gotuje, serce przyspiesza. Jej pocałunki miały moc uzdrawiania, one zawsze koiły mój ból.
Kłótnia jest zażegnana. Derek zniknął; mam swoje własne miejsce, i wiem, ze wkrótce ona również tutaj zamieszka. Blake’a tutaj nie było, ani Charles'a, czy tez Harry'ego.
A Caroline.. Caroline to nadal ogromny sekret. Tak pozostanie... Ponieważ jeśli to wyjdzie na jaw, stracę całującą mnie teraz dziewczynę.. Stracę anioła, który z całych swych sił stara się mnie uzdrowić... Stracę moją Julię.
Hihihi czujecie tę gorcą atmosferę? O co chodzi z Elenour? Jeszcze wiecej sekretów ?!
KTOŚ Z WAS WYBIERA SIĘ MOŻE NA KONCERT ED'a SHEERAN'a ?
Świetny *-*
OdpowiedzUsuńRozdzial swietny :)
OdpowiedzUsuńNie wybieram sie niestety, biletow nie zdazylam kupic, poza tym krucho u mnie z dojazdem. Ty sie wybierasz? Jesli tak, to wielkie zazdro
Cudny
OdpowiedzUsuńUwielbiam... czekam na next:)
OdpowiedzUsuńJa przeczytalam xdd kocham *.*
OdpowiedzUsuńAww... Kocham ♡
OdpowiedzUsuńKiedy bedzie next? ;-;
OdpowiedzUsuńKocham *-*
OdpowiedzUsuńboże, to opowiadanie wywołało we mnie podobne emocje co youngloovers.blogspot.com ( moze znasz, a jak nie to zajrzyj) bardzo twoje opowiadanie mną ruszyło !!! nie mogę wydobyć z siebie wielu słów, zabiłaś mnie tą historią! czekam na rozwinięcie
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !
OdpowiedzUsuń