sobota, 18 października 2014

Rozdział 40

Jest poniedziałek, czyli minęły dwa dni od tej okropnej nocy. Od tamtej pory Zayn nie dzwonił, w żadnej sposób nie próbował mnie przeprosić. Miałam nawet cichą nadzieję, że tak jak ostatnio chłopak będzie czekał przed budynkiem akademickim, aż z Sarą wrócimy z kościoła, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie zamierzam być pierwszą, która zadzwoni z przeprosinami.

Nie zrobię tego, Ostatnio doprowadził mnie do wściekłości - on i Erica. Jedyne co mnie teraz korci, to myśl, czy zaraz po naszej kłótni pobiegł ją znaleźć. Co by się między nami wydarzyło, gdybym za nim poszła - prawdopodobnie niewiele by brakowało do wspólnego zabójstwa.

Resztę wieczoru spędziłam z Sarą, nie zadawała mi pytań - nikt nie miał na to odwagi. Na szczęście Harry dotrzymał mi towarzystwa, nieco się posprzeczaliśmy o walkę na lasery - pewnie przez to, że byłam pijana.

Sara nie pytała mnie o jej imprezę urodzinową, i źle mi, że wywołałam właśnie wtedy całą tą kłótnię, przecież to wcale nie była moja wina - przynajmniej tak uważam. Racja, sprowokowałam go randką z Harry'm, ale do niczego by nie doszło, gdyby nie zaprosił Erici.

Nie przyszedł na kolejną lekcję psychologii i zastanawiam się czy wdał się w jakąś bójkę. Znów moje myśli zawisły wokół jego osoby - jak zawsze. Mijają kolejne lekcje, dni i zanim zdaję sobie sprawę, że już środa, chłopak nadal nie pokazuje się na uczelni.

Przez większość czasu tańczę, aby całkowicie pozbyć się złości i zmartwienia. Tańczyłam dosłownie do upadłego, ale pomagało mi to jedynie na chwilę.

Gdybym zobaczyła Sarę i Niall'a teraz razem, chyba bym oszalała. Dlaczego z Zayn'em nie może być tak łatwo? Czemu nie potrafię o nim zapomnieć i ruszyć dalej z kimś innym?

- Hej Jula - odwracam się do przyjaciółki - Wychodzę na miasto zjeść obiad, wszystko w porządku? - zerkam na biurko wypełnione po brzegi książkami.

- Taa.. - mówię - Oh, Sara poczekaj! - wołam ją wyskakując jak z procy w stronę blondynki. Dziewczyna spogląda na mnie zdziwiona.

- Co takiego?

- Nie zdążyłam ci wcześniej dać prezentu urodzinowego... no wiesz od najlepszej przyjaciółki - grzebię w szufladzie w poszukiwaniu upominku - dobrze go schowałam, więc nie było możliwości, aby go znalazła.

- Oh, Jula na prawdę nie trzeba było - uśmiecha się. Podaję jej jasno-różową błyszczącą paczuszkę z pomarańczową kokardą. Dziewczyna chwyta ją w dłonie i potrząsa głową - Nie powinnam tego od ciebie przyjąć.

- Sara to ty kupujesz mi sukienki, po prostu to otwórz - mówię całkiem poważnie, na moich ustach maluje się ciepły uśmiech.

- No dobra, skoro nalegasz - śmieje się odkładając torebkę na blacie. Szybko rozdziera kawałki papieru i patrzy na to co znajduje się w środku - ramkę ze zdjęciem. Fotografia przedstawia mnie i nią na naszych wspólnych zajęciach baletu, jeszcze z dzieciństwa.

Zauważam uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki, a w oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Dziewczyn zakrywa sobie usta palcami u dłoni - Oh Jula - bierze oddech potrząsając głową.

- Tam z tyłu jest też mała karteczka - wskazuję na przyklejony kawałek papieru - Napisałam tam, że chociaż raz pójdę z tobą na zakupy i obiecuję nie narzekać - dziewczyna mocno mnie ściska.

- Jula, to jest idealny prezent! - wykrzykuje odklejając się ode mnie - I zamierzam zabrać cię na te zakupy randkowe - uśmiecha się odstawiając ramkę na swoje biurko - Posłuchaj... nie będę cię wypytywać o to co stało się na mojej imprezie.. chcę, żebyś tylko wiedziała, że zawsze jestem do twojej dyspozycji.

Odpowiadam jej szczerym uśmiechem. Dziewczyna żegna się ze mną i wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi. Dzięki niej udało mi się choć na moment zapomnieć o Zayn'ie.

W środę na zajęciach łapię się na tym, że wgapiam się w wyświetlacz telefonu. Prze kilka godzin nie robię nic innego, wyświetlacz dużego telefonu oświetla moją twarz i nic nie może mnie od niego oderwać. Ostatecznie wykonuję jeden ruch odblokowując go - włączam listę kontaktów. Mój wzrok pada na numer do Matt'a. Wiem, że nie mam prawa do niego dzwonić, gapię się w niego - mój palec znajduje się niebezpiecznie blisko zielonej słuchawki.

On mnie tak dobrze rozumiał, zawsze był skory do pomocy, dopóki nie zorientowałam się, że mnie zdradził. Gdyby to się nie wydarzyło, gdyby tego nie zrobił.. wszystkie sprawy potoczyły by się całkiem inaczej.

Kiedy mój palec powoli zbliża się do słuchawki telefon zaczyna wibrować od przychodzącej rozmowy, przez co podskakuję na krześle. Gapię się na nieznany mi numer. Przez ciało przechodzą mnie dreszcze, uspokajam się i odbieram.

- Halo? - pytam nieznaną mi osobę.

- Jula - słyszę ciężki brytyjski akcent.

- Tak? - podciągam się wyżej na krześle.

- Cześć, tu Louis - Po co do mnie dzwonił? Mam nadzieję, że nie chodzi o Zayn'a, chyba wszystko z nim okej.

- Cześć - mój głos jest lekki i nieco przerażony.

- Masz czas na wspólny obiad wieczorem? - Obiad? Dlaczego chciałby zjeść ze mną obiad?

- Um, pewnie - przytakuję skinieniem głowy.

- Świetnie, może spotkamy się w 'Applebees' za pół godziny?

- Brzmi wspaniale, do zobaczenia.

- Do zobaczenia Jula - połączenie zostaje zakończone, a ja siedzę niczym sparaliżowana.

Zastanawiam się nad celem tego spotkania. Czy Zayn go pobił? Czy z Zayn'em w porządki? Może ma kłopoty? Jeśli nie chodzi o Zayn'a, to o co? A Liam? Czy z Harry'm okej? A co jeśli zerwali z Elenour? Tyle pytań, muszę się z nim zobaczyć.

Wsiadając do samochodu odczuwam nagłą zmianę temperatury. W końcu nadszedł październik i z każdym dniem robi się coraz to zimniej. Słońce dostarcza coraz mniej ciepła.

Siadam przy stoliku przy oknie i przeglądam kartę z daniami, zapamiętując je. Przyglądam się małym zdjęciom - wygląda wyśmienicie. Czytam opis każdego posiłku - nie czuję głodu przez te nerwy.

Ze zdenerwowania zaczynam niespokojnie machać nogami. Zaciskam dłonie, przyglądam się paznokciom - wszystko, aby się trochę wyluzować. Z całych sił staram się wyrównać oddech.

- Popatrzmy, kto zjawił się wcześniej - spoglądam na Louis'a, który właśnie przyszedł. Jego włosy, jak zwykle wystylizowane są na 'faux', ma na sobie dżinsową kurtkę, i niebieską koszulkę.

- Cześć - uśmiecham się najszerzej jak potrafię i znów powracam wzrokiem do menu. Zanim przejdę z nim do rzeczy, decyduję się poczekać, aż oboje coś zamówimy - Jak się trzymasz?

- Bywało lepiej, a ty? - nie patrzy na mnie, jego niebieskie tęczówki wlepione w kartę.

- Tak samo - zgadzam się z nim. Lou uśmiecha się do mnie - Więc, wybieramy się na tę laserową randkę/przyjacielskie wyjście jakoś za niedługo? - zupełnie zapomniałam o tym wyjściu z Harry'm. Czuję wyrzuty sumienia, przypominając sobie, że tym argumentem podsyciłam kłótnię z Zayn'em.

- Nie wiem, idziemy?

- Oczywiście, co prawda nie zastanawiałem jeszcze o szczegółach, ale wkrótce się wybierzemy - przygryzam wargę. Do naszego stolika podchodzi kelner w celu odebrania zamówień. Decyduję się na kanapkę, a Lou bierze hamburgera z shake'm,

- Pewnie jesteś nieco zdenerwowana? - aż tak widać mój stres? Racja, niecierpliwie przebieram nogami, przygryzam wargę i za wszelką cenę staram się udawać, że wcale tak nie jest.

- Troszeczkę - wyznaję, chcę żeby mi tylko powiedział co się stało - Co się dzieje? Wszystko w porządku? - tak naprawdę to chcę zapytać o Zayn'a, czy to z nim wszystko w porządku.

- Ostatnio było jakoś tak... oschle - wzrusza ramionami - Martwię się o ciebie i Zayn'a - mówi zupełnie skoncentrowany na mnie. Jego brwi są opuszczone, wzrok ostrożnie skanuje moją twarz.

Nie mam pojęcia dlaczego, aż tak bardzo przejmuję się losem Zayn'a. On nawet nie był w moim typie, ani tym bardziej ja w jego. Wygląda na to, że wszystko idzie okej, kiedy siebie pożądamy. Nie powinien mnie w ogóle obchodzić, ale zarysował się w moim sercu, w każdej mojej myśli i emocji.

- Martwisz się o nas? - staram się udawać, że nie mam bladego pojęcia, co może mieć na myśli. Udaje mi się nawet uśmiechnąć. Jednak go tym nie przekonuję bo rzuca we mnie spojrzeniem typu - Nie udawaj.

- Nie rozmawia z nikim z bractwa, obecnie pomieszkuje w domu ciotki i zwyczajnie.. martwię się - Louis przesuwa palcami po swoich włosach, a ja czuję jeszcze większe wyrzuty, bo wiem, że to przeze mnie Zayn jest teraz w takim stanie. Oblizuję usta, biorę lekki oddech i spoglądam w dół.

- Nie miałam z nim kontaktu od ostatniej imprezy - mówię cicho ze wzrokiem wlepionym w drewniany stół śledząc linie znajdujących się na nim słoi. Podoba mi się jego gładka powierzchnia, to jak te owale niesamowicie go zdobią.

- Co się tam wydarzyło? Wydawało się, że w końcu się dogadujecie a potem... nic - milknę. Na prawdę nie mam ochoty odpowiadać, nie wiem czy mogę zaufać Louis'owi. Sara również nie wydawała mi się być odpowiednią osobą na rozmowę na ten temat, zawsze mogła wciągnąć w to Niall'a.

- On um.. - W końcu patrzę mu w oczy - Spotkałam Ericę..

- Ah Erica.. ona zazwyczaj przywołuje kłopoty, chyba żyje dla takiego gówna - informuje mnie z grymasem na twarzy. Jego słowa nieco mnie uderzają - ogarnia mnie jeszcze większe zmartwienie, niż wcześniej. Zayn zadaje się z laską zwiastującą tarapaty i do tego wygląda, jak modelka - idealnie.

- Taa.. wiesz, pokłóciliśmy się o nią - wzruszam ramionami udając, że wcale mnie to tak mocno nie dotknęło. Chłopak skina głową, jakby znając resztę historii.

- Kiedy wy się nie sprzeczacie? To znaczy, Zayn zawsze jest o coś wkurwiony, ale ostatnio cały czas chodziło o ciebie - Jego wypowiedź wywołuje mój śmiech pełen irytacji - Co? - nie rozumie mojej reakcji.

- On nie ma powodu, by się na mnie wkurzać. To on jest powodem dla którego to wszystko się sypie - mamroczę ostatnią część, ale on i tak mnie słyszał.

- Posłuchaj, jeśli ci to pomoże, to on i Erica ostatnio się nie spotykali... Ona po prostu lubi się wpychać, tam gdzie się jej podoba - jest samolubna. Myślę, że to nie Zayn ją zaprosił, sama to zrobiła będą pewna, że Zayn bardzo jej tam chce - chłopak tłumaczy, teraz już wiem co miał na myśli mulat mówiąc 'taki ma już charakter'.

Ale Louis nie widział jego wyrazu twarzy na widok Eric'y - wyrzutów sumienia. On nie słyszał tego co do mnie powiedziała, nie widział w jaki sposób to zrobiła. Nie mam pojęcia komu mam wierzyć, chcę myśleć, że przyszła tam z własnej woli, ale coś mi podpowiada, że to wcale nie jest prawdą.

- Bardzo przesadziłam? - pytam go. Lou unosi brew wyraźnie zaskoczony moim pytaniem i przygryza wargę.

- Wiesz, to zależy co się tam wydarzyło - biorę głęboki oddech przygotowując się na opowiedzenie mu prawdy.

- Więc, Zayn i ja.. no wiesz od dłuższego czasu staramy się wszystko jakoś poukładać, myślę, że wiesz o co chodzi - zero związków - bełkoczę tę ostatnią część z dystansem - Wszystko szło na prawdę dobrze... - mówię dalej, przecież tak było. Najpierw randka, rozmowa przez telefon, pocałunki.

- Tak zauważyłem, ostatnio stał się jakiś taki żywszy - przynajmniej na tyle ile go strać - brunet śmieje się do siebie.

- W każdym bądź razie.. Myślę, że wszystko zaczęło się psuć, kiedy miałam w planach powrót do domu na imprezę Sary. Zamknął się wtedy w sobie, nie rozmawialiśmy... potem wyznał mi, że to z obawy. Bał się, że znów zobaczę jak świetnie żyło mi się dawniej i nie będę go już więcej chciała - mrużę oczy na wspomnienie o tym beznadziejnym pomyśle.

- Brzmi, jak Zayn - godzi się ze mną. Jestem wdzięczna, że chłopak tak dobrze go rozumie i całkiem pojmuje sposób jego myślenia - przynajmniej bardziej, niż inni.

- Potem rozmawialiśmy przez telefon, wszystko wyjaśniliśmy. Wróciłam tutaj, pojechałam na tę nieszczęsną imprezę Sary i na początku czułam się świetnie. Zaskoczył mnie tym-

- Publicznym okazywaniem uczuć? - kończy z uśmieszkiem na twarzy. Rumienię się na co chłopak rzuca spojrzeniem typu wszystko widziałem.

- Dokładnie - przytakuję - Wtedy pojawiła się Erica, dowiedziałam się, że się pieprzyli... Zdenerwowało mnie to, bo wszystko wyznał mi Charles i sugerował nawet, abym wyszła.. Z Zayn'em poszło nam o to, że skoro nie jesteśmy parą to możemy robić co nam się żywnie podoba. Kazał mi wyjść, więc zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej i jakoś tak.. - patrzę w stół zażenowana własnym doborem słów w tamtym momencie - Okłamałam go, że umówiłam się z Harry'm na randkę.


- To dobrze - odpowiedź Louis'a zaskakuje mnie. Zerkam na niego totalnie zakłopotana z pięciozłotówkami zamiast tęczówek - Zayn musi w końcu zrozumieć, że zarówno on jak i ty macie wolną wolę. Nie może mieć ciebie i w tym samym czasie zabawiać się z innymi - wyjaśnia - Zasługuje posiedzieć we wrzątku.

Uśmiecham się na bez stronnicze sądy Louis'a.

- Nie uważasz, że źle postąpiłam? - w moim głosie słychać nutę nadziei, może to nie ja tu zawiniłam.

- To było złe - potrząsa głową - Ale Zayn w zupełności na to zasługiwał. Jeśli traktuje cię poważnie to musi skończyć z tym tajemniczym gównem. Mam na myśli, że tak, owszem rozumiem, że ludzie mają swoją przeszłość i przyzwyczajenia, ale należy zachować trochę pokory.

Gdyby tylko rozumiał przeszłość Zayn'a. Sama niewiele z niej łapałam - odkąd ciężko mu o niej rozmawiać. Myślę, że brunet nie ma pojęcia o ojcu Zayn'a.

- On musi powiedzieć Erice, że z nią skończył - przynajmniej z pieprzeniem - Nie podobał mi się pomyśl dalszej przyjaźni Zayn'a z tą dziwką, ale nie mam żadnej kontroli nad obecną sytuacją.

- Co uważasz powinnam zrobić? - pytam. Mój umysł dosłownie pływa w rozmaitych myślach, ale żadna w niczym mi nie pomaga.

- Daj mu trochę przestrzeni - pokaż, że nie będziesz się do niego czołgać na kolanach. On musi zrozumieć, że nie posiada wszystkiego na własność - wzrusza ramionami, jakby to było takie proste. Gdy mam mu odpowiedzieć, kelner przynosi nasze zamówienia na co brunet bardzo się cieszy.


Decyduję poczekać z dalszą dyskusją, aż skończymy jeść. Biorę gryza kanapki zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo zgłodniałam - resztę pochłaniam, jakbym nie jadła od wielu dni.

- Głodna? - chłopak śmieje się ze mnie. Biorę łyka wody i uśmiecham się do niego.

- Troszkę - Ostatnimi czasy nie byłam w stanie niczego przełknąć, byłam zbyt pochłonięta myślami - Powinnam do niego zadzwonić? Nie było go na zajęciach.

- Jeśli chce zwalić szkołę to jego sprawa, Nie kontaktuj się z nim - wskazuje we mnie palcem ostrzegając - Musi zauważyć, że należy włożyć w to też trochę jego wysiłku.

Czy Louis już zapomniał, że to właśnie Zayn przeprosił mnie pierwszy, kiedy zawalił? Przepraszanie - coś czego mulat nienawidził przez ojca.

- Prawda - niemal szepczę.

- Wróci. Jak to mówią.. Rozłąka sprawia, że serce rośnie w czułość? - chłopak patrzy w sufit z dziwacznym wyrazem twarzy.

- Tak mi się wydaje - zapewniam go ze śmiechem.

- Pozwól mu trochę zatęsknić - Problem w tym, że to ja tęskniłam, nawet bardzo. Nagle czuję wibracje mojego telefonu. Przechodzą mnie ciarki na myśl, że może dzwonić do mnie Zayn. Odczytuję imię z wyświetlacza z lekkim rozczarowaniem.

- Przepraszam na moment - odchodzę od stolika na zewnątrz.

- Cześć mamo - witam ją z nadzieją, że nie usłyszała irytacji w moim tonie.

- Nawet się nie odezwałaś - niemalże krzyczy ostro. O kurcze, faktycznie, miałam do nich zadzwonić z wyjaśnieniami. Zupełnie o tym zapomniałam.

- Przepraszam, jestem ostatnio taka rozkojarzona. Musiałam zaplanować imprezę niespodziankę dla Sary od A do Z - bełkoczę do słuchawki.

- Wszystko w porządku? Może powinnaś odwiedzić nas w ten weekend - sugeruje. Powrót do domu był ostatnią rzeczą na jaką miałam teraz ochotę.

- Nie, jest okej - kłamię obgryzając paznokcie u dłoni - Mam dużo na głowie.

- Tak myślę... Wyszłaś z urodzin Sary bez uprzedzenia, a potem wyjechałaś do Boulder nie żegnając się nawet - znów robi się zła. Przymrużam oczy, jak dobrze, że nie może widzieć mojego wyrazu twarzy.

- Wiem, ale impreza stała się okropnie przytłaczająca, źle się poczułam, więc pojechałam do domu zabierając ze sobą Jer - Kłamię najlepiej, jak potrafię.

- Kiedy zamierzasz znów nas odwiedzić? - buczę na jej pytanie i wiem, że jeśli stałabym tuż koło niej otrzymałabym od niej ostrzegawcze spojrzenie.

- Mamo, posłuchaj jestem teraz na mieście z przyjacielem. Możemy pogadać nieco później? - patrzę w niebo modląc się, że w końcu się rozłączy.

- Przyjacielem? - piszczy - Kimś kto nie jest Sarą?

- Mam też innych znajomych mamo, nie jestem totalną luzerką - bełkoczę.

Moja mama zawsze uważała, że odkąd zerwałam z Matt'em straciłam wszystkich znajomych. Zwyczajnie przestałam się starać, wybierałam się na studia, i jeśli zamierzali mnie traktować jak dziecko z powodu Matt'a nie widziałam powodów do dalszej znajomości.

- Nigdy tego nie powiedziałam - mówi ostro - Baw się dobrze Jula - uśmiecha się i ostatecznie rozłącza.

Wsuwam komórkę do kieszeni spodni i wracam do środka. Przez ten czas słońce zdążyło już zajść, a na niebie pojawił się srebrny księżyc. Louis opiera się o krzesło, jego talerz jest już zupełnie pusty.

- Kto to był? - pyta.

- Moja mama - wzdycham siadając na miejscu.

- Tak, więc.. Chcę, abyś wiedziała, że jestem zawsze do twojej dyspozycji - rzuca we mnie ciepłym uśmiechem.

- Dzięki - bełkoczę.

- Jeśli masz jeszcze jakieś pytania po prostu zadzwoń.. Dopilnuję, aby Zayn pojawił się jutro na zajęciach, wiec bądź gotowa na jego obecność - uśmiecha się i zaczyna podnosić się z miejsca. Podążam za nim zabierając swoje rzeczy - W ten weekend powinniśmy się wybrać na te lasery - proponuje.

- Jasne - Nie jestem pewna, czy w obecnej sytuacji jest to dobry pomysł, nadal mam wyrzuty, że wysłużyłam się Harry'm, aby wkurzyć Zayn'a - Wyślij mi szczegóły - uśmiecham się do niego, chłopak patrzy na mnie pełen obaw.

- No dobra - przytakuje - Jestem zawsze dla ciebie, zawsze gdy będziesz chciała coś obgadać - uśmiecha się dziecinnym uśmiechem i ściska na pożegnanie. Odwzajemniam uścisk, cieszę się, że nie zostałam zupełnie sama z problemami związanymi z mulatem - Elenour już nie może się doczekać, właściwie to prawdopodobnie uda się jej wygrać - śmieje sie machając mi na pożegnanie.

- Pa Louis - uśmiecham się, jego umiejętność podnoszenia ludzi na duchu jest zaskakująco skuteczna. Chociaż moje kłopoty nadal nie są rozwiązane, brunet za wszelką cenę chce mi w tym pomóc i wprowadza nieco światła w ciemności.

Wskakuję do samochodu biorąc głęboki oddech. Przesuwam dłonie po kierownicy, przymykam powieki i biorę kolejny oddech. Po cichu powtarzam sobie słowa Louis'a; Rozłąka sprawia, że serce rośnie w czułość.

Jedynym problemem było pytanie na jak długo uda mi się zachować tę przestrzeń.



Notka od autorki:

Jak zawsze proszę o głosy! :)


(Podoba mi się pisanie o przyjaźni Lou i Julii, a wy co o tym myślicie?




____________________________


Dadadadaaaaaaaaaa!

Nudnwy, wiem. Ale będzie się działo, OJ BĘDZIE :D

Dziękuje za komentarze, najwspanialsza grupa wsparcie ever :) + Proszę o więcej opinii :P
W ten czwartek mam ważny dla mnie konkurs z angielskiego, więc trzymajcie kciuki !!

Hahaha i co ważniejsze, dziś nawet sprawdziłam, więc nie powinno być błędów, ani literówek co mi się często zdarza.


Do następnego kochane!!!

piątek, 10 października 2014

Rozdział 39

JESZCZE RAZ WIELKIE PRZEPRASZAM ZA TAK DŁUGĄ NIEOBECNOŚĆ. :( Miłego czytania miśki!




W domu jest ciemno, cisza jest wprost oszołamiająca, mimo wielkiej grupy ludzi jest zaskakująco cicho. Wszyscy milczą - z dala słychać tylko głos zbliżającego się Niall'a. Nie widziałam Zayn'a odkąd wyszliśmy z jego pokoju.

Kim jest Erica? Tyle przeróżnych możliwości rodzi się w mojej głowie. Czy to dziewczyna z jego rysunków? Może była jedną ze starych krewnych Zayn'a? Samo jej imię postawiło go do pionu. Dlaczego Charles zawsze przerywa nam w połowie?

Z jednej strony jestem mu za to wdzięczna - gdyby nie on, nie wiem, czy zdołałabym przerwać. Ale z drugiej, jego wyczucie sytuacji nie mogło być już gorsze.

Słyszę dźwięk otwierania drzwi, a potem głoś Niall'a.

- To dziwne, dlaczego tu jest tak ciemno? - pyta wkraczając do cichego domu.

- Możesz się proszę pospieszyć? - słyszę zirytowany ton Sary. Nagle wszystkie światła włączają się i wszyscy wyskakują ze swych ukryć krzycząc 'niespodzianka!". Mina blondynki jest bezcenna - w ogóle się tego nie spodziewała.

Nie mogę powstrzymać swojego panicznego śmiechu - Sara spoczęła w bezruchu. Stoi po środku imprezowiczów, którzy powoli rozchodzą się w różnych kierunkach, muzyka została już włączona. Przeczesuję włosy palcami i podchodzę do blondynki. Niall również się śmieje - prawdopodobnie nigdy nie wiedział jej w takim stanie - zupełnie nieruchomej.

- Niespodzianka! - wykrzykują rzucając konfetti w jej twarz. Dziewczyna w końcu odwraca się do mnie ze szczerym uśmiechem na twarzy.

- Wiedziałaś o tym? To dlatego tak szybko wychodziłaś? - dziewczyna stara się brzmieć na złą, ale za bardzo jej to nie wychodzi.

- Nie wiń mnie, w zasadzie wszystko zaplanował Niall - uśmiecham się do chłopaka.

- Nie! - uśmiecha się do niego - widać jak jego duma rośnie mi w oczach.

- Właśnie, że tak -  Sara cmoka go w policzek, po czym odwraca się w moją stronę.

- Ty mała podstępna! Oszukałaś mnie! - śmieje się opierając się o tors chłopaka. Reaguję chichotem. Wtedy czuję czyjąś ciepłą dłoń na swojej talii.

- Kto jest małą podstępną? - słyszę jego głos tuż obok swojej twarzy. Sara uśmiecha się na widok naszej dwójki.

- Nikt - odpowiada za mnie - Gdzie znajdę jakieś drinki? Umieram! - śmieje się.

- Drogie Panie, razem z Zayn'em załatwimy coś do picia. Spotkamy się na balkonie? - wydaje mi się, że balkon pozostanie już naszym kącikiem, co wcale mi nie przeszkadzało. Bardzo podobał mi się wodom na ogród. Obie przytakujemy, po czym oddalamy się we własnych kierunkach.

- No chodź! - Sara chwyta mnie za rękę i ciągnie w stronę wyjścia na taras. Znajduje się tam już kilka osób. MinęSary omiata wyraźne zaskoczenie, kiedy zauważa piękne dekoracje - zupełnie o nich zapomniałam.

Są wszędzie - obok basenu rozstawiono parkiet do tańca, na którym znajduje się mnóstwo wyginających się ciał. Na trawniku rozstawiony kilka stolików z ozdobami - nie wygląda to tak uroczyście, jak na domowym spotkaniu, ale i tak chłopacy odwalili kawał świetnej roboty.

- Jesteście niesamowici - dziewczynę rozpiera ogromne szczęście. Zasiadamy przy stoliku. Kilka osób, których nigdy wcześniej nie widziałam składają jej najlepsze życzenia urodzinowe, na co ona dziękuje im.

Na zewnątrz jest chłodno, obawiałam się, że będzie zimniej. Nie widać księżyca, zakrywa go kilka pierzastych chmurek, na szczęście liczne światła oświetlają cały ogród. Jak na początek imprezy, smród alkoholu staje się nie do wytrzymania.

- To dla solenizantki! - Niall wiwatuje podchodząc do nas z czerwonymi kubeczkami. Po nim na taras wchodzi Zayn - również trzyma w ręku alkohol. Patrzę na niego nieco zaniepokojona. Mam nadzieję, że nie będzie dziś dużo pił - jestem pewna, że nie poradzę sobie z jego pijaną wersją, a już na pewno nie chcę zniszczyć urodzin Sary.

- Dzięki! - dziewczyna uśmiecha się odbierając kubeczek od chłopaka. Wtedy szybko wyciąga koronę z napisem 'Urodzinowa dziewczyna'. On naprawdę o wszystkim pomyślał. Oni tworzą idealną parę - dwójka dopełniających się charakterów, wydaje się, że pasują do siebie jak elementy układanki.

- Proszę kochanie - mój żołądek wykonuje fikołka na to, że nazwał mnie swoim 'kochaniem'. Chłopak siada koło mnie owijając ramię wokół mojego krzesła. Niall zakłada koronę na głowę dziewczyny. Spoglądam w dół sprawdzając zawartość kubka - znajduje się w nim czerwona ciecz. Rzucam wzrokiem na Zayn'a, który się do mnie uśmiecha.

- To tylko poncz, pomyślałem, że nie będziesz chciała dziś pić - chcę spytać, czy on zamierza to zrobić, ale nie chcę zacząć kolejnej kłótni. Gapię się w kubek mocno zagryzając wargę.

- Jesteście najlepsi! - Sara cieszy się całując Niall'a w policzek. Zayn przybliża się do mnie i szepcze mi na ucho.

- Co się stało? - kładzie swe dłonie na moich kolanach, mierzy mnie wzrokiem wyczekując odpowiedzi. Przez moment zastanawiam się, jak zareaguje, gdy zapytam go o picie. Jest więcej niż połowa szans, że zaczniemy się kłócić, a nie mogę do tego dopuścić.

- Nic takiego - potrząsam przecząco głową zerkając mu prosto w oczy. Chłopak patrzy na mnie spojrzeniem mówiącym 'nie okłamuj mnie'. Znów potrząsam głową - Naprawdę nic - Chłopak zdejmuje dłoń z mojej głowy, a ja znów wlepiam wzrok w ciecz w moim kubku.

- Cz ty.. czy ty pijesz? - pytam cicho, na co chłopak przeczy przynosząc mi ulgę.

- Nie - znów kładzie rękę w to samo miejsce ściskając mnie lekko.

Chcę zapytać dlaczego tak zdecydował, ale boję się, że przesadzę i zrujnuję jego zaskakująco dobry humor. Cieszę się, że pozostawił dłoń na mojej nodze - taki mały gest sprawia, że czuję się pewniej.

Biorę łyka napoju, który jest trochę za bardzo rozcieńczony - nie przeszkadza mi to, smakuje dużo bardziej, niż palący mi gardło alkohol. Sara i Niall uśmiechają się do nas.

- Jak długo to wszystko planowaliście? - pyta nas blondynka. Zayn ponownie opiera się o oparcie.

- Coś około tygodnia - wzruszam ramionami zerkając na Niall'a, którego rozpiera duma. Dużo o tym rozmawialiśmy, długo nie ustalaliśmy żadnej daty, aż do dzisiejszego poranka.

- Udało się wam mnie oszukać, to najlepsze niespodzianka w życiu! - wykrzykuje ponownie całując Niall'a w policzek, po czym znów bierze łyk napoju.

- Wszystkiego najlepszego! - odwracamy się w stronę, z której pochodzi radosny okrzyk i zauważamy podążającego w naszą stronę Louis'a z Elenour przy boku. Wygląda niesamowicie w swojej błękitnej, letniej sukience. Oboje przysiadają się do nas zajmując dwa puste krzesła. El obdarza Sarę ciepłym uśmiechem.

- Dzięki! Całe bractwo było zaangażowane w przygotowanie tej niespodzianki? - dziewczyna jeszcze raz rozgląda się podziwiając dekoracje.

- Wiesz, znasz kogoś kto kiedykolwiek odmówił Niall'owi? - Louis śmieje się uderzając lekko blondyna w ramię. Niall zalotnie mruga oczami naśladując dziewczynę, którą właśnie została skomplementowana - wszyscy śmieją się na jego zachowanie.

- Cieszę się, że taki ktoś nie istnieje - Sara znów uśmiecha się do swojego chłopaka. Sposób w jaki na siebie patrzą jest niesamowicie uroczy - widać, że wypełnia go prawdziwa i szczera miłość.

- Wszystkiego najlepszego blondyneczko - ponownie słychać jakieś życzenia rzucane do Sary - Harry i Charles dołączają do naszego grona. Nagle czuję jak uścisk Zayn''a na moim kolanie zacieśnia się, chłopak stara się zwrócić na siebie moją uwagę. Nie ukrywa zawistnego spojrzenia kierowanego wobec Charles'a i Harry'ego, którzy dostawiają parę krzeseł dla siebie.

- Wszystkiego najlepszego Sara - loczkowaty uśmiecha się do niej czarująco.

- Dziękuję Ci! A tobie Charles jestem wdzięczna, że umożliwiłeś nam zorganizowanie tego tutaj, w bractwie.

- Nie masz za co mi dziękować, to Zayn zdobył zgodę swojego wujka - Charles wskazuje na mulata - Chłopak peszy się, cała uwaga kieruje się na niego, ale zachowuje się nonszalancko, jakby to wcale nie było tak wielką sprawą.

- Naprawdę? - obie z Sarą zadajemy to pytanie w tym samym czasie. Szczerzr, nigdy nie pomyślałabym, że Zayn mógłby mieć cokolwiek wspólnego w przygotowaniach do imprezy urodzinowej Sary. Nie wiedząc czemu, na samą myśl o jego wkładzie robi mi się ciepło na sercu, jestem mu wdzięczna, że postarał się pomóc osobie, która jest dla mnie ważna.

- Wielkie dzięki, naprawdę to doceniam - dziewczyna uśmiecha się, po czym zwraca się do nowych przybyszy - A wy pomagaliście w dekoracjach? - pyta ich.

- Razem z Julą zawiesiliśmy serpentyny na balkonie, myślę, że Charles zajął się tymi w salonie - chłopak zwraca się do przyjaciela. Zacisk Zayn'a na mojej nodze zacieśnia się z każdym kolejnym słowem wychodzącym z ust Harry'ego - zaczyna mnie to pomału boleć. Sięgam w tamto miejsce chwytając jego palce i zaplątuję z moimi. Zayn wyraźnie uspokaja się. Rzuca we mnie przepraszającym wzrokiem.

- Wiecie, to wygląda przepięknie - chwali ich - Powinniśmy zatańczyć! - uderza dłońmi o własne kolana, po czym wstaje i ciągnie za sobą Niall'a - Włączcie muzykę! - krzyczy do chłopaka, który zajmuję się sprzętem i nagłośnieniem. Po chwili z głośników rozbrzmiewa głośny bit - nie jesteśmy wstanie dalej rozmawiać - Jula, chodź tu! - dziewczyna wyciąga do mnie rękę.

- Nie dzięki, tu jest mi dobrze - potrząsam przecząco głową. Żeby się przełamać i gdziekolwiek zatańczyć publicznie potrzebowałabym alkoholu.

- Proszę - podaje mi swojego drinka zdając sobie sprawę, że bez tego się nie odważę. Ponownie zaczynam się nie zgadzać na jej sugestię, ale ona znów próbuje mnie przekonać - Jula, dziś są moje urodziny, wypij trochę i chodź potańczyć - nakazuje z uśmiechem.

Przymrużam oczy, ale po chwili przechylam kubek i jego zawartość spływa po moim gardle, pozostawiając za sobą nieprzyjemny, palący posmak. Biorę głęboki oddech.

- No dobra - marudzę podnosząc się z miejsca.

- Zayn, a ty? - patrzy na niego. Chłopak potrząsa głową rozluźniając nasz uścisk.

- Nie bawię się w to gówno - bełkocze, jego idealne wargi zaciskają się w wąską linię. Nastaje chwilowa cisza i wszyscy wymieniają się spojrzeniami. Ostatecznie przerywa ją Charles.

- No dobra, jeśli ty nie chcesz, to ja z pewnością z nią zatańczę - chłopak patrzy na mnie w sposób, który rozwścieczy mulata.

- Taa, Jula zarezerwuj kolejny dla mnie - mówi Harry odstawiając kubek na stół i zaczyna się podnosić z miejsca.

- Siadajcie do cholery - Zayn niemalże krzyczy i wstaje w krzesła. Harry krzywi się na jego reakcję, a Chalres wybucha śmiechem. Obserwuję go, gdy chwyta mnie za rękę i zaciąga na parkiet tanczny. Sara podąża za nami, schodzimy po schodach w dół.

Rozglądam się po ludziach, dużo osób gapi się na mnie i Zayn'a - w dużej mierze są to dziewczyny, które zawistnie zerkają na nasze połączone dłonie. Chłopcy patrzą z zaskoczeniem, jak mulat kieruje się na parkiet. Sara uśmiecha się i po chwili z Niall'em zaczynają się poruszać w rytm muzyki. Natomiast mnie oblewa gorąco pochodzące od wypitego alkoholu.

Słyszymy pierwsze dźwięki kolejnej piosenki - stoję przed nim zupełnie onieśmielona, nie wiem jaki krok wykonać. Sara i Niall trzymają się nawzajem i tańczą, dziewczyna dodatkowo śpiewa. Zayn sięga po moje nadgarstki, odwraca w swoją stronę i przyciąga do swojego torsu. Nasze zmysły przejmują już tylko dźwięki muzyki.

Kładę swoje dłonie na jego barkach, po jakimś czasie zauważam, że podoba mu się. Chłopak przyciąga swoje usta do mojej szyi kładę głowę na jego ramieniu, dzięki czemu chłopak uzyskuje więcej dostępu. Mocno ssie moją skórę, z moich ust wydobywa się cichy jęk, który zlewa się w rytmie melodii.

Nie myślę o innych, którzy prawdopodobnie teraz gapią się na nas, nie obchodzi mnie, że nas widzą. Wszystko co się teraz liczy to tylko ja i on. Czuję jego wybrzuszenie i wiem, że chłopak pożąda mnie tak samo mocno, jak ja jego.

Zerkam na przyjaciółkę, która mruga do mnie porozumiewawczo. Pocałunki Zayn'a przenoszą się na moją szuję oraz ramiona, jego dłoń wślizguje się po mojej nodze przyciągając mnie jeszcze bliżej siebie, Swoim drugim ramieniem oplata.

- Kurwa, Julio - słyszę, jak mruczy. Uśmiecham się na jego zachętę i wypycham swoje biodra jeszcze bliżej niego. Jego palce wbijają się w moją skórę i pociągają do siebie. Miata nami ogień, wszystkie moje zmysły straciły panowanie nad sytuacją.


Zayn POV

Julia ociera się o mnie, i nie obchodzi mnie nic poza ta małą istotką w moich ramionach. Kocham sposób w jaki jej ciało porusza się, jak to dobrze, że jest tancerką. To jak jej biodra poruszają się i ocierają o mnie, to jak oplata moją szyję swoimi drobnymi dłońmi - wszystko jest idealne. Całuję jej szyję, pragnę ją dotknąć, chcę, aby ludzi wiedzieli, że jest tylko moja.

Tak jednak nie jest... nawet nie jestem pewien, czy chcę aby inne dziewczyny widziały nas razem (wtrącenie tłumaczki: CO KURWA? o.o), ale z pewnością pragnę, aby inni faceci zdali sobie z tego sprawę.

Dziewczyna przyspiesza nieco, i nie wiem, czy dalej uda mi się kontrolować. Już sama sukienka, a zwłaszcza jej długość powaliła mnie na łopatki - idealnie eksponuje jej umięśnione, szczupłe uda i wygląda nieziemsko. Podoba mi się sposób, w jaki opina jej ciało, jak eksponuje ramiona, że dekold jest trochę głębszy, niż zazwyczaj.

Pragnę ją poczuć - jej ciało beż żadnego odzienia. Pragnę jej tu i teraz, ale zdaję sobie sprawę, że ona nie czuje tego samego i wcale nie jest na to gotowa. Ona jest jedyną dziewczyną, której nigdy nie byłbym w stanie zmusić do współżycia, nie potrafiłbym.

Uwielbiam mieć ją tak blisko siebie, ale tym samym jest to dla mnie tortura mając ją przy sobie, ale nie móc mieć jej w łóżku (wiem to zdanie brzmi jak masło maślane, ale czujecie o co chodzi, nie?). Po chwili dziewczyna oddala się, odwracam się i widzę, jak Sara oraz Niall wracają z powrotem na balkon. Dziewczyna chwyta mnie za rękę i idziemy za przyjaciółmi.

Pokrywa nas cienka warstwa potu, ale ona nadal wygląda przepięknie. Zaczynam sobie wyobrażać, jak wyglądała by zaraz po seksie ze mną. Takie myśli zawsze prędzej, czy później nawiedzają moje myśli i nie jestem w stanie ich powstrzymać. To jak na mnie zerka, działa, całuje, nawet jej najmniejszy dotyk okazuję się być dla mnie ogromnie ważny.

- Jak tanieć? - Liam i Danielle również do nas dołączyli. Spoglądam na Harry'ego, który się na nas gapi. Tak jak sądziłem - Charles'a już nie ma. Nadal wolałbym jednak, aby Harry wziął z niego przykład. Sara i Niall śmieją się z sytuacji, która miała miejsce na parkiecie. Chcę usiąść, okazuje się, że jedynym wolnym miejscem jest krzesło obok Harry'ego.

Szybko przyciągam do siebie Julię - chyba trochę ją to dziwi, bo dziewczyna wpada na mnie swoimi placami. Otulam ją swoimi ramionami usadzając na swoich kolanach. Zerka na mnie zakłopotanym wzrokiem, na co odpowiadam jej uśmiechem. Nie chcę aby pomyślała, że zmuszam ją do tego, lub, że robię to by wzbudzić zazdrość Harry'ego - nie to, że jej nic chcę, po prostu wiem, że i tak skończy się na kłótni.

Zawsze się o coś spieramy, połowa z tego zazwyczaj opiera się na jakiś głupotach, choć w zasadzie to wszystko jest bez sensu. Wszystkie kłótnie zaczynają się, gdy Julia za wszelką cenę chce dowiedzieć się o mnie więcej, niż powinna.

Wieje chłodny wietrzyk, przez co dziewczyna przytula się do mnie, kładę dłonie na jej kolanach. Widzę, jak jej klatka piersiowa unosi się ciężko pod wpływem mojego dotyku.

Kątem oka dostrzegam, że Harry gapi się na nas, chłopak oczywiście udaje, że wcale tego nie robi. Przez moment nawiązujemy kontakt wzrokowy, ale w momencie odwraca on swój wzrok. Lepiej niech trzyma swój wzrok z dala od Julii, ona nie należała do niego - ona go nawet nie chciała (uu, ostre pociski Zayn :D) On nie mógł dać jej tego, co ja, nikt nie był w stanie tego zrobić.

Uspokaja się w moich ramionach dużo szybciej, niż gdziekolwiek indziej, jej oddech powoli zwalnia. Cieszę się z uczuci, jakie przynosi mi jej obecność, nikt nie mógł mi jej odebrać. Mimo tego, nadal to uczucie było dla mnie zupełnie obce - nigdy wcześniej nie chciałem kogoś przy sobie zatrzymać, chcieć, aby przebywała z dala od innych.

Zerkam na inne dziewczyny, które patrzą na mnie, jak na kosmitę. Rzucam zawistne spojrzenia do każdego faceta obczajającego (nwm jakie tu pasuje słowo..) moją Julkę. Nie wiem, czy powinienem, aż tak bardzo okazywać swoje uczucia, nie jestem takim typem faceta - Nie jestem jakimś pieprzonym chłoptasiem, który chodzi zawsze i wszędzie ze swoją dziewczyną za rączką.

Ale znów, wydaje mi się, że przy jej obecności robię wiele rzeczy, których nigdy bym się po sobie nie spodziewał.


Julia POV


Podoba mi się ta dzisiejsza bliskość Zayn'a, aż za bardzo. Fakt, że chciał, abym usiadła na jego kolanach spowodował przyspieszenie bicia mojego serca bardziej, niż zwykle. Nie mam pojęcia, czy moje serce wytrzyma te wahania powodowane przez tego chłopaka. Jestem zbyt wrażliwa na jego dotyk.

- Lindsay też przyjdzie? - pyta mnie Sara. Wtedy przypominam sobie, że nawet jej tu nie zaprosiłam.

- Dostała ode mnie zaproszenie, ale przeprosiła, gdyż nieco się spóźni, bo ma jakiś ważny mecz siatkówki - tłumaczy nam Niall.

- Wiesz co, powinieneś zostać jakimś specjalistą od planowania. Tę sztukę masz już opanowaną - Nawet bardziej, niż ja.

- Chyba pasuje, za dużo stresu - śmieje się potrząsając głową. Sara gapi się za to na Zayn'a i wiem, że w jej głowie narodziło się setki pytań, na które będę musiała później odpowiedzieć. Głowa chłopaka spoczywa na moich nogach. siedzę na nim odwrócona bokiem, więc nasze ciała są częściowo do siebie zwrócone. Jego kciuk mizia moje udo, a ja za wszelką cenę staram się zignorować budujące się we mnie napięcie.

- Szkoda, jesteś w tym bardzo dobry, myślę, że powinieneś to jeszcze przemyśleć - śmieję się. Niall dołącza do mnie, a kontrolę nad moim umysłem powoli zaczyna przejmować alkohol; śmieję się jak szalona. Chyba na prawdę mam, aż tak słabą głowę, to nie fair, przecież nie mam w tym doświadczenia.

- Jesteś pijana? - słyszę zapytanie Danielle, na co przeczę jej gestem.

- To młodociana - Sara szepcze do niej powstrzymując swój śmiech - W liceum nigdy ostro nie imprezowała, więc jej główka nie radzi sobie z alkoholem - wyjaśnia jej, a ja to ignoruję.

- Wcale, że nie! - wiem, że się mylę, ale kłótnia wydaje mi się świetną alternatywą. Nie za bardzo kojarzę co działo się przez resztę rozmowy. Oparłam się wtedy o Zayn'a i przyglądałam się poruszającym ustom moim przyjaciół, kiedy coś mówili. Jego ręka spoczywa na moim biodrze, a w drugiej trzyma moją śląc iskry do mojego ciała.

Jedynie to zwykłe imię przywraca mnie do rzeczywistości.

- Cześć Erica.

Podnoszę się, by zobaczyć dziewczynę, z którą właśnie przywitał się Harry. Przyglądam się niej; ma piękną, opaloną skórę, ciemne włosy w odcieniu kawy, mały nosek, umięśnione kształty i karmelowe oczy - doskonały materiał na modelkę. Patrząc na jej twarz bardzo mi kogoś przypomina... Próbuję sobie przypomnieć - to dziewczyna, która kręciła się koło Zayn'a, ta bez nosowego głosu, ta, która pocałowała go wtedy w policzek. Pamiętam, widziałam go nocy, której wyszedł poza linię - był pijany. Na samo wspomnienie o tej okropnej chwili przechodzą mnie ciarki.

W jakimś sensie czuję ulgę, że to nie ją ciągle rysował Zayn, ale po sekundzie to uczucie znika, gdy przypominam sobie tę noc, której praktycznie na nim siedziała.

Zayn podciąga się na krześle, a uścisk zaciska się. Erica zwraca się w moją stronę i zakłada ręce na piersi. Jej uśmiech jest przepełniony jadem, a oczy tryskają wyraźnym rozbawieniem, kiedy przygląda się naszej dwójce. Spoglądam na Zayn'a, którego szczęka jest mocno zaciśnięta, a oczy ma skupione na dziewczynie.

- Hej Harry - odpowiada nawet nie patrząc na niego - Zayn - unosi brew - Trudno było Cię dziś znaleźć - trudniej, niż zwykle, ale teraz gdy już tu jestem, pozbądź się tej dziwki - mówi z wydętymi wargami.

Czuję jak przewraca mi się w żołądku, a rumieniec z policzków natychmiast znika - od tej sytuacji nagle stałam się ponownie trzeźwa. Jej słowa wcale mnie nie zaskoczyły, ani specjalnie nie zraniły, zwłaszcza z pierwszej części jej wypowiedzi.

On ją tu zaprosił? Sposób w jaki wypowiedziała to niegrzeczne zdanie przyniósł mi właśnie taką myśl. Patrząc na minę Zayn'a wyczuwam, że wcale nie jest zaskoczony jej obecnością tutaj - widać tylko wyrzuty sumienia. Nie reaguję, szybko zrywam się z jego kolan i wchodzę do środka.

Nie wiem gdzie pójdę, na pewno nie zamierzam się stąd zabierać, zwyczajnie nie mam ochoty przysłuchiwać się reszcie tej niesamowitej rozmowy (wyczujcie ten sarkazm). Odnajduję drogę do kuchni, która zaskakująco nie jest tak tłoczna, jak zwykle. Smród alkoholu jest powalający -  w końcu tutaj tworzy się drinki. Podłoga dosłownie lepi się od wylanych na nią napojów, moje buty stają się klejące kiedy podchodzę do blatu.

Kiedy sięgam po jeden ze specyfików zauważam Charles'a stojącego przy lodówce. Rozmawia z piękną rudowłosą dziewczyną w szortach i topie, który ledwie zakrywa jej piersi.

- Julia? - uśmiecha się do mnie rozglądając się po pomieszczeniu. Chłopak przeprasza dziewczynę i podchodzi do mnie. Rudowłosa niemal pożera mnie wzrokiem, ale średnio mnie to interesuje, dziś każda patrzy na mnie w ten sposób - Gdzie podział się Zayn? - pyta, kiedy chwytam przypadkwy kubek wypełniony alkoholem.

- Nie wiem - wzruszam ramionami wypijając zawartość kubka. Nie dam mu się dziś tak łatwo podejść, nie pozwolę mu, nie wyjdę, nie ucieknę, postanowiłam zostać i świętować urodziny mojej przyjaciółki.

- Whoa - Charles śmieje się zabierając mi alkohol. Piorunuję go wzrokiem - Co się stało? - pyta, jego ton jest zmartwiony. Potrząsam głową przymykając oczy.

- Erica się stała - to wszystko co mówię.

- Oh to już o nich wiesz? - pyta z ciekawością. Moje serce pęka na samo 'ich'. Co z nimi? Byli parą? Zerwali już? - po tym co zobaczyłam, z pewnością wykluczę tę opcję.

- Co z nimi? - domagam się jakiejś odpowiedzi. Twarz Charels'a oblewa dziwna emocja - pewnie żałuje swoich słów. On wie, że musi mi powiedzieć - po prostu musi.

- Ja nie powinienem-

- Proszę - błagam go przerywając mu. Gapię się na niego z szeroko otwartymi oczami modląc się, że mi jednak powie. Chłopak oblizuje wargi przytakując. Odkłada ukradziony przeze mnie kubek na blacie.

- Erica to jego dobra przyjaciółka... pieprzyli się właściwie na każdej imprezie i za każdym razem, gdy byli znudzeniu - Czyli przyjaciele z korzyściami - Ona jest jedyną stałą dziewczyną w jego życiu poza siostrami... Zastanawiałem się, czy ci o niej opowiedział. Zgaduję, że właśnie zdobyłem swoją odpowiedź - zaciska usta z wzruszeniem ramion.

Jedyna stała dziewczyna w jego życiu poza siostrami, rodziną? Laska, którą przy sobie zatrzymał, ta, z którą był tak blisko, nigdy o niej nie słyszałam, nie wspomniał mi o niej. Czy to ten problem - jeden z wielu - o których opowiadał mi któregoś dnia w jego domu?

- A oni nadal.. no wiesz... nadal uprawiają seks? - pytam cichutko, nie będą pewna, czy chcę znać odpowiedź.

- Nie jestem pewien, ale skoro tu jest, to sądzę, że tak - Tak właśnie, on ją tu zaprosił, więc pewnie się widują. Potrząsam głową, to wyjaśnia jego poczucie winy, wyjaśnia powód, dla którego go szukała.

- Julio? - słyszę jego głos, który echem odbija się od ścian kuchni. Nie mogę go unikać, więc chwytam kolejny kubek i szybkim krokiem mijam go w przejściu - Hej - jego ton jest ostry. Chłopak mocno łapie mnie za ramię zatrzymując mnie przed sobą. Rzucam do niego wściekłe spojrzenie przygryzając język, aby nie palnąć niczego, jednak to nie działa.

- Twoja dziwka tu jest, nie pozwól jej czekać - mój głoś ocieka zazdrością. Ten jeden jedyny raz pomyślałam, że wszystko się ułożyło. Oczywiście coś musiało się wydarzyć. Po prostu musiał mieć dziewczynę w swoim życiu, której istnienie przede mną ukrywał, przyjaciółkę w przywilejami. Z pewnością się z nią spotykał, jakże inaczej miałby ją ty zaprosić?

- Rozmawiamy - zaciska dłonie w pięści i ciągnie mnie za sobą. Nie walczę, nie stawiam oporu, tylko powolnym krokiem przeciskam się za nim przez tłumy nastolatków. Chłopak zaciąga mnie na górę do swojego pokoju o zatrzaskuje drzwi. Wyciąga ode mnie kubek i potrząsa głową z miną, niczym zawiedziony ze swojej córki ojciec.

- Nie powinno cię obchodzić, czy piję, czy nie, twoja kolejna zabaweczka gdzieś tu się kręci - zaczynam ostro, ale wydaje mi się to brzmieć tak prawdziwie. To był początek końca, wszystko zawsze sprowadzało nas do zastanowień.

- Nigdy nie powiedziałem, że obchodzi - krzyczy na mnie. Zaciskam szczękę i czekam na resztę jego słów. Chłopak przeczesuje włosy palcami potrząsając przecząco głową w irytacji - Słuchaj, ja i Erica jesteśmy starymi przyjaciółmi, ona jest dla mnie nikim - nalega. Jak śmie kłamać?! Myślałam, że choć spróbuje się wziąć w garść i ruszymy przed siebie - co zawierało w sobie bycie szczerym wobec mnie.

- Nie okłamuj mnie Zayn! Wszystko wiem, Charles mi powiedział! - mówię głośno w wysoko podniesioną głową. Oczy Zayn'a lśnią czystą złością.

- Oczywiście ci kurwa powiedział! - buczy. Odskakuję przestraszona, gdy chłopak z całej siły uderza ścianę obok. Gapię się na niego z szeroko otwartymi oczami i ustami. Boję się. Chłopak ciężko oddycha, jego ramiona unoszą się i opadają. Teraz tępo gapi się w zniszczoną ścianę z wybitą w niej dziurą.

Jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam go takiego wściekłego. Spoglądam na jego knykcie - są zadrapane i cieknie z nich błyszcząca krew. Jestem na niego zła, nie boję się, że mnie skrzywdzi - on nigdy nie posunie się, aż tak daleko. Martwiłam się jednak, że zrani siebie.

- Boże, czy ty nie widzisz, że on nie chce, abym z tobą był?! - wrzeszczy. Dlaczego Chalres miałby coś przeciwko naszej dwójce razem? Zayn popada w paranoję, a to tylko dodaje mi złości.

- Nawet nie jesteśmy razem - bronię, alkohol przejmuje moje myśli, bariera została przełamana. Chłopak piorunuje mnie wzrokiem - Co? - domagam się - Nie jesteśmy! Nie mam pojęcia co to do cholery jest! Za każdym razem, gdy wszystko jest pięknie, coś musi się zepsuć! - krzyczę.

- Nie pieprzyłem się z Ericą odkąd pojawiłaś się pierwszy w moim pokoju tej nocy - widzę szczerość w jego tęczówkach, ale nie potrafię mu uwierzyć. Nie kiedy okoliczności pokazują mi całkiem coś innego. Wcześniejszy wyraz twarzy - poczucie winy - dodaje tyle argumentów do mojej wersji.

- Dlaczego więc tutaj jest? Dlaczego powiedziała 'jestem tu' i 'znalazłam cię', całkiem jakbyś ją tu zaprosił? - zaciskam dłonie. Zayn buczy złością, jego dłonie krwawią. Chcę mu w  tym pomów, ale płynąca we mnie złość kontroluje mnie. Nie zamierzał już na mnie krzyczeć, postaram się, aby dotarło do niego to co zamierzam mu powiedzieć.

- Ponieważ - kurwa Julia, nie mam pojęcia! Erica już taka jest! Taka jest jej osobowość! - broni jej dolewając oliwy do ognia.

- Oboje tworzycie naprawdę przeuroczą parę - buczę na niego. To prawda, wyglądali obok siebie cudownie, oboje z wyglądu przypominali modeli, byli atrakcyjni. Zaczynam kierować się w stronę drzwi, ale on łapie mnie za ramię.

- Nie jesteśmy parą - zaprzecza, jego ton uspokaja się z każdym kolejnym słowem. Nie byli parą, ale my również. Nigdy nie będziemy - on nienawidzi tej 'oficjalnej otoczki', sam mi to kiedyś powiedział.

- My też nie, myślałam, że oboje zgodziliśmy się osiągnąć tego czego pragniemy - chłopak gapi się na mnie wściekły. Nie zapomniałam o naszej rozmowie, nie jestem pewna, czego chcę. Pragnęłam być jego, tylko jego, ale męczyły mnie już te wątpliwości.

Wątpię, że zdecydowałby się ze mną zostać, że wolałby się związać. Ciągle myślę o nim i innych dziewczynach razem, technicznie nie byliśmy razem, więc wolno mógł spotykać się z różnymi laskami - nawet z Ericą.

- A tego chcesz? - wskazuję na drzwi mając na myśli Ericę, gdziekolwiek się aktualnie znajdowała - Chcesz mieć dwie dziewczyny, więc kiedy się znudzisz zawsze masz możliwość wyboru? - wypowiadam to co myślę. Ignoruje moje ostatnie zdanie, bo wrzeszczy;

- Jeśli to nie jest to czego kurwa chcesz to wyjdź! - drze się. Mam wyjść? Nigdy wcześniej mi tego nie powiedział.

- Tego chcesz? Zostawić cię? - śmieję się - Zrobię to, jeśli zamierzasz się zachowywać w ten sposób! Nie masz żadnej racji być na mnie wściekłym, jeśli za moimi plecami pieprzysz się z Ericą! Zaprosiłeś ją tu! - odgryzam się. Moje słowa wcale go go nie ruszają.

- Nie umawiamy się! - krzyczy - Więc mogę robić co mi się podoba! - jego ton jest zimny. Wiem, że chciałam go wcześniej urazić dokładnie tym samym, ale z jego ust zabrzmiało to o wiele boleśniej.

- Wiesz co? - śmieję się histerycznie - Oboje powinniśmy robić co nam się żywnie podoba, więc idę na randkę z Harry'm.

Nie mam pojęcia dlaczego użyłam akurat tego - jestem taka wściekła. W jakimś sensie wybieram się z nim na randkę, ale nie zamierzałam ani tego tak nazywać, ani mówić o tym Zayn'owi, aż do teraz. Nie mogłam znieść faktu, że on miał Ericę, a ja nikogo. Wiem, brzmi durnie.

Mocno go tym zraniłam.

Chłopak stoi w kompletnej ciszy. Nie jestem w stanie dostrzec w nim żadnej emocji - gapimy się na siebie z kamiennymi twarzami. Jego wzrok jest mroźny, już dłużej nie można w nim dostrzec wcześniejszego spokoju. Zamiast uspokajać, sprawiają, że boję się poruszyć, oddychać, boję się co powie.

 -Wiesz co Julio? Rób co ci się podoba, nawet z Harry'm. Baw się kurwa dobrze - mówi wychodząc z pokoju.

Podążam za nim wzrokiem. Zamykam powieki, gdy drzwi zatrzaskują się a ogromną siłą, tym samy Zayn znika z pola mojego widzenia. Wydycham nieświadomie wstrzymywane powietrze. Moje oczy palą mnie ze złości, jestem zraniona - wszystko się we mnie gotuje. Spuszczam wzrok na podłogę. Stoję w pokoju, w którym byliśmy tacy szczęśliwi.

Dlaczego to on zawsze jest pierwszym, który mnie zostawia? Dlaczego mu na to pozwalam? Czemu udaje mu się wyciągnąć ze mną moją gorszą stroną? Dlaczego jestem mu wstanie wyrzucić coś, czego nie miałabym odwagi wykrzyczeć komuś innemu? Czemu nie potrafimy wykonać kroku w przód?

Dlaczego nie jestem w stanie o nim zapomnieć, jak przyrzekłam sobie tej pierwszej nocy...



Notka od autorki:

Komentujcie proszę!


Erica to przyjaciółka z korzyściami, a nie laska z rysunków.. Kim więc jest tamta? Proszę o tym pomyśleć, czekam na pytania :) 


ERICA:)




_______________________


Tadada! Jak się podobało? Kolejna huge fight! Tym razem Juleczka przesadziła :( Nie miałam pojęcia, że siedzi w niej taki potwór!


Głupio mi przyznać, ale zapomniałam już jak to jest tłumaczyć dla was kolejny rozdział, brakowało mi tego :(

Kocham was !!

PS. Tradycyjnie nie sprawdzany, ale chciałam go dla was jeszcze dziś wstawić :)

środa, 8 października 2014

Przepraszam !

Strasznie was przepraszam .. Za ta zwłokę i wgl.. Wiem 2 tygodnie to bardzo dużo czasu, ale ostatnio mam tyle obowiązków i nauki ze zaczęło mnie to przerastać .. Uwierzcie ze po 8 godzinach niemalże codziennie i innych marzy sie tylko o cieplej herbacie i łożku 😓 ok przestaje narzekać i biorę sie w garść ! Zaczęłam dziś tłumaczyć wiec do piątku powinnam sie wyrobić ( kolejny kosmicznie długi rozdział ale chyba sie cieszycie ?) jeszcze raz przepraszam i mam nadzieje ze więcej sie nie powtórzy !! Jesteście niesamowite pamiętajcie !! Kocham was !! I do piątku ❤️👏
Lydia Land of Grafic