wtorek, 9 czerwca 2015

Rozdział 66

Jak już wspominałam, bransoletka to prezent od Matt'a, znajdziecie o tym wzmiankę tutaj.

Enjoy :)

Przez resztę tego tygodnia udaje mi się całkowicie unikać Sary, ona również nie wygląda na osobę, która pragnie mojego towarzystwa. Nie rozmawiamy odkąd ostatniego wieczoru rzuciła we mnie tą nieszczęsną bransoletką i wybiegła trzaskając za sobą drzwiami.
Czas wlecze się niemiłosiernie wolno, każdego dnia wracam do pokoju, a blondynka nie raczy nawet na mnie spojrzeć. Nie mam pojęcia co mam jej powiedzieć. Przez cały ten ciężki dla mnie okres. Zayn okazał się być ogromnym wsparciem – przynajmniej na tyle ile mógł. Przez większość czasu uczyliśmy się lub po prostu spędzaliśmy miło czas u niego w mieszkaniu.
W czwartek złapałam Liam’a i oboje pouczyliśmy się trochę, zupełnie jak dawniej. Ostatecznie przyłączył się do nas Louis, więc nie mieliśmy okazji otworzyć porządnie podręczników. Jak zwykle wybraliśmy swój stały stolik z tyłu kawiarni, Liam zaoferował mi kupno kawy, z kolei ja gadałam wesoło z Lou.
- Zayn ma dużo lepszy humor – nawet prawie usłyszałem od niego ostatnio przeprosiny! – chłopak uśmiecha się.
- Tak, sama mu przypomniałam, że jest ci je winien, przecież uratowałeś mu tyłek – wytykam z uśmiechem. Lou chichocze mrugając do mnie.
- Stać go było na przyjacielskie klepnięcie w plecy i postawienie kufla piwa. Jak na niego, to wiele – Lou wzrusza ramionami. To są według niego przeprosiny? Za każdym razem, gdy mulat wyrażał mi swoją skruchę przygotowywał coś niesamowitego, wydaje mi się, że przeprosiny dla mnie były dużo lepsze od tych dla Lou. 
- Eleanor ci już powiedziała? – pytam niepewnie. Mam nadzieję, że już to zrobiła, inaczej za chwilkę zrobi się między nami niezręcznie.
- To, że jest przyrodnią siostrą Zayn’a? Tak.. Trochę się o to posprzeczaliśmy – oznajmia spoglądając za mnie. Obracam się w tył zauważając, że Liam nadal stoi w kolejce do baru.
- Trochę? – pytam zwracając się do Lou.
- Po prostu.. Zdenerwowałem się, że to przede mną ukrywała i to jeszcze przez tyle czasu. Wyjaśniła mi, że to wszystko dla Zayn’a – zrozumiałem, nie mogę być na nią wiecznie zły – uśmiecha się spuszczając wzrok.
- Oczywiście – odwzajemniam gest – Eleanor i on.. nie wyobrażam sobie tego, jak się kłócą, przynajmniej nie w ten sam sposób, jak ja i Zayn. Nie wydaje mi się, że jakakolwiek para sprzecza się o takie głupoty, jak my.
- Między wami okay? Wydaje się, że ma ostatnio lepszy humor, niż kiedykolwiek – zaznacza siadając wygodniej na krześle i łączy obie dłonie razem.
- Myślę, że tak – zgadzam się z nim. W zasadzie to nigdy nie było między nami tak dobrze, jak jest teraz. Nie podnieśliśmy na siebie głosu przez cały tydzień, ochoczo wspierał mnie w związku  ze sprawą między mną, a Sarą. Wreszcie przypominaliśmy model normalnej, szczęśliwej dwójki zakochanych.
- Dlaczego się smucisz? – brwi Lou łączą się grymasie niepokoju. Spoglądając na niego orientuję się, że faktycznie jest mi przykro.
- Między mną, a Sarą nie dzieje się najlepiej – odpowiadam wzdychając.
- Jak to?
- Tak to… Zatrzymałam prezent od kogoś kiedyś mi bardzo bliskiego, a nie powinnam była tego robić. Znalazła go – spuszczam wzrok. Nie mam ochoty wyjaśniać mu całej kryjącej się za tym historii, przynajmniej nie teraz i nie tutaj. Jestem więcej, niż pewna, że jemu również nie spodoba się to czego dopuścił się Matt – przede wszystkim jego zdrada, i fakt, że zatrzymałam tę bransoletkę.
- Taak.. Musiałaś go zatrzymać – chichocze – Zayn ma na ciebie niezły wpływ, robisz się tajemnicza moja droga – droczy się.
- Chciałbyś – szczerzę się do niego wesoło. Milkniemy.
- Wiesz, od zawsze czułem, że między nim, Eleanor istnieją jakieś więź.. Dało się to zauważyć, gdy przebywali w jednym pomieszczeniu – nigdy jednak nie mogłem znaleźć w tym wyjaśnienia – mówi, jakby sam do siebie. Stukam opuszkami palców o blat stolika przyglądając się Liam’owi, który wreszcie wyciąga portfel w stronę baristy.
- Jak ma się Harry? – te słowa wychodzą jakby same z siebie. Twarz Louis’a oblewa zdezorientowanie.
- Harry? Racja.. oboje się trochę posprzeczaliście – przypomina sobie. Nie jestem pewna, jakim sposobem się tego domyślił, jestem pewna, że ktoś z imprezy musiał mu o tym opowiedzieć. Pewnie wszyscy imprezowicze słyszeli nasze krzyki na zewnątrz – a raczej dzikie wrzaski Harry’ego. Jeszcze wcześniej nie znałam jego barwnej strony.
- Nie widziałam go już jakiś czas.. Wszystko z nim okay? – pytam. Przyszło mi na myśl zadzwonienie do niego, aczkolwiek uznałam to za niestosowne. Już wystarczająco ostro igram z losem spotykając się ponownie z Matt’em. Gdybym to samo robiła z Harry’m.. stała by się katastrofa okropna w skutkach. Wydaje mi się jednak, że Zayn nie ma pojęcia o tym, co mi wtedy powiedział brunet.. Chociaż, skoro Lou coś wie.. mulat pewnie również. Zastanawiam się jednak, dlaczego nie powiedział nic mnie, skoro wie co dokładnie się wydarzyło.
- Próbuje się po kimś pozbierać – wzrusza ramionami – Ma się dobrze, jednak unika spędzania czasu w bractwie, jak tylko może, martwi się, że wpadnie przypadkiem na Zayn’a – Więc Zayn wie, albo tylko Harry tak sądzi.
- Harry mieszka po za bractwem? – Czy każdy z tych chłopaków pseudo mieszka w budynku bractwa mając jednocześnie mieszkanie na własność? To chyba nieco za wiele.
- Tak, ma mieszkanie – odpowiada szybko.
- Gdzie? – zadaję bezwiednie kolejne pytanie. Louis wzdycha kręcąc głową.
- Jula.. Uważam, że nie powinienem ci tego mówić – odpowiada cicho.
- Ja.. Chyba masz rację – Spotkanie się z brunetem tylko pogorszy sytuację, a dał mi wyraźnie do zrozumienia, że coś do mnie czuje i nie potrafi być moim przyjacielem. Spotykając się z nim wyślę do niego fałszywe sygnały, których pragnę uniknąć.
- Kawa już zamówiona – Liam uśmiecha się dosiadając się do nas.
- Liam, jak między tobą, a Danielle? Dobrze? – zmieniam pytanie jak szybko się da, mając nadzieję, że chłopak nie wyczuje nieco napiętej atmosfery między mną, a Louis’em.
- Więcej, niż tylko dobrze, jest świetnie! Właściwie to zastanawialiśmy, czy ty i Zayn nie chcielibyście się do nas dołączyć na podwójnej randce-
- Podwójne randki zdecydowanie się dla nas nie nadają.. Za każdym razem przeżywamy złe zakończenie – wyjaśniam mu prędko, na co chłopak przytakuje z zrozumieniu. Miałam zupełną rację. Wygląda na to, że takie wypady nie są dla naszej dwójki najlepszym wyjściem.
- Szkoda, Danielle uważa was za zabawnych, rozumiesz, to jak się sprzeczacie i zachowujecie – mówi ze śmiechem. Myślę, że z boku to może faktycznie wyglądać zabawnie – co innego czuje się będąc w roli jednego z atakujących.
- Może tym razem nie będzie tak źle.. Chodźmy na tę randkę – zgadzam się.
- Elanor i ja tez moglibyśmy się dołączyć – Louis proponuje nam. Jego towarzystwo z pewnością pomoże mi się wyluzować – Zorganizujmy grupowy wypad! – śmieje się.
- Moglibyśmy zaprosić również Niall’a i Sarę – Liam dodaje z szerokim uśmiechem –spoglądam na Lou zaniepokojona.
 - Brzmi świetnie. Wielka, grupowa randka – mówię bez emocji. To całe spotkanie skończy  się jeszcze gorzej, niż wszystkie poprzednie podwójne wypady.. Mam tylko nadzieję, że do niego wcale nie dojdzie.


^^^

- Sara! – wołam dziewczynę, która właśnie przymierza się do wyjścia. Zatrzymuje się nie odpowiadając, jednak stoi w miejscu – Dlaczego jesteś na mnie, aż tak bardzo zła? – to pytanie gnębi mnie od tygodnia. Zdaję sobie sprawę, że nie powinnam była zatrzymywać tej głupiej bransoletki, ale nie rozumiem co wyprowadziło ją z równowagi.
Dziewczyna prycha obracając się w moją stronę, po czym zaciska usta w wąską linię.
- Naprawdę Jula? Jeszcze mnie pytasz? – pyta – jej ton nie jest, aż tak wściekły, jak się tego spodziewałam… Wyczuwam w nim ból..
- Sara, przepraszam za trzymanie tej-
- Powinnaś! – naskakuje na mnie – jej tęczówki oblewa chłód i cierpienie.
- Nie powinnaś była grzebać w moich rzeczach, bransoletka leżała w szufladzie, w biurku! Dlaczego tam w ogóle sprzątałaś? - nie mam jej za złe, że tam zaglądnęła, nie miałam przed nią niczego do ukrycia.. oprócz ten nieszczęsnej biżuterii.
- Skąd wiedziałaś, że dostałam ją akurat od Matt’a? – nigdy mi nie wyznała, że o tym wie, ale widząc reakcję na jej widok wszystko stało się dla mnie zupełnie jasne. Dziewczyna znowu wybucha histerycznym śmiechem.
- Wiesz, po pierwsze, już po waszej trzeciej wspólnej rocznicy z kolei nie widziałam cię bez niej na dłoni, aż do dnia zerwania. Po drugie.. Sama ją dla ciebie wybierałam – zakłada ręce na piersi wpatrując się we mnie morderczo. Eh.. Nieważne jak bardzo dobrze znał mnie Matt, Sara i tak zawsze pomagała mu w upominkach dla mnie. Chłopak zupełnie nie radził sobie z wybieraniem biżuterii.
- Sara, przepraszam, że ją zatrzymałam-
- Jula, nie złoszczę się na ciebie za to – spoglądam na nią zaskoczona. Nie? W atkim razie, o co jej chodzi? – To znaczy, jestem.. Skoro spotykasz się teraz z Zayn’em, dlaczego zachowałaś bransoletkę od Matt’a? – dopytuje się.
- Po prostu.. – spuszczam wzrok na własne stopy nie mając w zanadrzu żadnej mądrej odpowiedzi. Zwyczajnie nie potrafiłam się jej pozbyć, jakaś cząstka mnie wciąż mi tego zabraniała.
- Jeszcze jedno. Ostatnimi czasy często widujesz się z Matt’em – oskarża mnie ostrym tonem.
- Sara – kręcę głową spoglądając na nią. To nie prawda, nie widuję się z nim, aż tak często. Od jego wizyty widzieliśmy się tylko ten jeden, jedyny raz. To nie wiele, choć, jak na chłopka, który mnie zdradził, było to o jedno spotkanie za dużo.
- To nie w porządku, wiesz? Masz chłopaka – dziewczyna nie podnosi głosu, jak się tego spodziewałam. Swoją postawą chce, abym zauważyła jej ból i smutek, zrozumiała swoje pochopne postępowanie.
- On nie ma nic przeciwko – wzruszam ramionami. Zayn przyjął to do wiadomości, może nie cieszył się z tego powodu, ale mnie zrozumiał.. Tak mi się przynajmniej wydaje.
-Doprawdy? – dopytuje mnie wątpliwie.
- Tak.. – przytakuję – To znaczy, nie skacze z tego powodu z radości, ale.. – Zayn jest bardzo.. wyrozumiały, jednak od zeszłej soboty wcale się nie kontaktowałam z Matt’em. Myślę, że to bardzo dobrze – Sara, dlaczego robisz z tego taką aferę?
- Jula, nie pozwalasz przeminąć przyszłości, złapałaś się niej, jakby to miało ci w czymś co najmniej pomóc. Bransoletka jest dowodem na miłość do Matt’a – twierdzi przewracając oczami – Jakim sposobem nie widzisz w tym problemu? Dlaczego nadal łudzisz się, że to normalne, że tak powinno już być? Jesteś z Zayn’em, a co wyprawiasz, jak jego nie ma? Zatrzymujesz biżuterię symbolizującą miłość, którą dostałaś na trzecią rocznicę od chłopaka, który pieprzył się z inną będąc w tym samym momencie z tobą? – dziewczyna nie zdaje sobie sprawy, jak bardzo mnie tym zraniła. Oblizuję usta biorąc głęboki oddech.
- Wiesz.. – nigdy nie uważałam jej za jakiś dowód naszej miłości. Nie mam pojęcia dlaczego nadal ją mam, nie potrafię jej wyrzucić i tyle – To tylko zwykła bransoletka – wzdycham.
- W takim razie ją wyrzuć – rzuca mi wyzwanie zakładając ręce na piersi – Skoro jest taka zwykła, jesteś w stanie pozbyć się jej bez najmniejszego problemu – dopowiada po chwili. Nie odzywam się na co, dziewczyna wybucha złośliwym śmiechem – Zayn o niej wie? – Gdyby tylko się dowiedział.. Nie mam pojęcia, co by sobie o mnie pomyślał. To tylko biżuteria, nic wielkiego i wartego tyle uwagi.
- Czy naprawdę chodzi ci o tę bransoletkę? – pytam ją zmęczona. Dziewczyna łagodnieje kręcąc głową. Podejrzewam, że jej złość nie dotyczy tylko tego jednego wątku.
- Jula.. To boli wiedząc, że bardziej ufasz Matt’owi, niż mnie – jej głos cichnie. Marszczę brwi nasłuchując jej, to nie prawda. On zwyczajnie w niektórych kwestiach rozumie mnie nieco lepiej.
- Sara-
- Jula, jestem twoją najlepszą przyjaciółką, jesteśmy nimi od dnia, w którym się poznałyśmy. Zawsze byłam i jestem przy tobie i dla ciebie, choć czasem mnie brakowało. Ty zawsze byłaś przy mnie. Jakbyś się poczuła jeśli zwierzałabym się ze swoich problemów z Niall’em któremuś ze swoich byłych, zamiast tobie?
Byłabym wściekła, tak jak ona, ale i również poczułabym się zrażona, odsunięta.. Myślę, że również zwątpiłabym w ty, czy mi faktycznie ufa.
- Pokłóciłam się z Niall’em – wzdycha głęboko kręcąc głową. Dziewczyna zaskakuje mnie, nie spodziewałam się czegoś takiego. Kłótnia? Jaki sposobem żadne z nas się o tym nie zorientowało? Na dzisiejszej kawie chłopacy nic mi nie powiedzieli.. Pewnie sądzą, że wszystko wiem. Tak powinno być, powinnam o tym wiedzieć i jej pomóc, stało się jednak inaczej. Zamiast być przy Sarze, spędzałam czas z Matt’em rozwiązując zagadkę Zayn’a.
- Ty i Niall? Pokłóciliście się?
- Tak, ale wyobraź sobie, że osoba, z którą chciałam o tym porozmawiać gdzieś zniknęła. Nie było jej , gdy jej potrzebowałam. Co więcej, zajmowała się w tym czasie problemami ze swoim obecnym chłopakiem – drwi nieuprzejmie.
- Jula.. Ja tego nie potrafię zrozumieć.. Nigdy taka nie byłaś. Nie zwykłaś pić, nie wieszałaś się po chłopakach na oczach innych, dawniej nawet nie zainteresowałabyś się facetem na tak długi czas. Zmieniasz się.
- My wszyscy się zmieniamy Sara – wytykam.
- Nie tak, jak ty.. Ja nie.. – buczy sfrustrowana drapiąc się po czole – Wychodzę.. Przenocuję w mieszkaniu znajomej.  Do potem – wzdycha w geście poddania się, po czym opuszcza pokój zostawiając mnie zupełnie samą. Przez moment przyglądam się zamkniętej powierzchni drzwi. Po chwili obracam się skanując wzrokiem pustą przestrzeń.
Sara miała kłopoty, pokłóciła się z Niall’em, potrzebowała mnie, a ja zajmowałam się swoimi sprawami radząc się Matt’a. Powinnam była przy niej być, mogłam się do niej zwrócić o pomoc.
Siadam przy swoim biurku zwisając całym swoim ciałem na krześle. Przyglądam się tempo bransoletce, która leżała niezauważona w szufladzie od tej pamiętnej pierwszej nocy. Nie zawracam sobie głowy  pozbywaniem się jej, czy zmianą jej obecnego położenia, to i tak nie mam sensu, Sara już o niej wie. Po chwili mój wzrok wędruje do naszego wspólnego zdjęcia – mojego i Zayn’a. Fotografia leży na szczycie sterty papierów. Przenoszę go raz na nie, a raz na świecidełko. Zajmuję się tą nużącą czynnością dłużej, niż tak naprawdę powinnam.
Ostatecznie dotykam opuszkami palców zimnej bransoletki ostrożnie podnosząc ją do góry. Jest bardzo prosta, ale przepiękna. Następnie ponownie przenoszę spojrzenie na zdjęcie, na którym razem z Zayn’em całujemy się i jesteśmy szczęśliwi. To zdjęcie przypomina mi najszczęśliwszą chwilę spędzoną z mulatem.. Patrzę po raz kolejny na biżuterię – ta z kolei jest wyraźnym symbolem mojego idealnego, przeszłego życia.. Nie znosiłam wtedy bólu, żadne nieszczęścia nie miały prawa bytu, wszystko było takie proste..

^^^

Przechodzę wzdłuż korytarza z torbą na ramieniu i torebką w drugiej dłoni. Podchodzę do wybranych drzwi stukając cicho po ich powierzchni. Czekając, aż mi otworzy stukam niecierpliwie nogą o posadzkę.
Po niecałej minucie drzwi otwierają się szeroko, chłopak pojawia się w ich progu. Ma na sobie zwykłe spodnie od pidżamy, zauważam brak koszulki na jego umięśnionym torsie ozdobionym czarnym tuszem. Chłopak przygląda się mi, na co posyłam mu lekki uśmiech.
- Julia? – jest wyraźnie zaskoczony moją nagłą wizytą. Wtedy zdaję sobie sprawę, że przecież mogłam do niego zadzwonić i uprzedzić.. jednak chyba wcale tego nie chciałam robić.
- Czy.. Czy mogłabym u ciebie przenocować? – pytam cicho, na co zmieszany chłopak wyraźnie się rozluźnia.
- Oczywiście kochanie – wstępuję do środka otaczając go swoimi drobnymi ramionami – Co się stało? – szepcze składając buziaka na czubku mojej głowy. W tym samym momencie słyszę za sobą zamykające się drzwi. Chłopak od razu łapie mnie w swoje objęcia rysując palcami małe kółeczka na powierzchni moich pleców.
- Sara jest mocno na mnie wściekła – wyznaję oddalając się od niego.
- Powinienem pytać dlaczego? – Zayn nie zadawał mi wielu pytań, i jestem mu za to okropnie wdzięczna. Nie mam pojęcia, w jaki sposób miałabym mu wytłumaczyć dlaczego jest na mnie zła, na jaw wyszłaby również sprawa z bransoletką. To trochę skomplikowane. Podejrzewam, że moje głupie tłumaczenie i wymienianie mu powodów, dla których biżuteria nadal jest u mnie nie wpłynęły by na jego zdanie na ten temat. To nawet nie ma sensu dla mnie samej.
- Nie – kręcę przecząco głową z małym uśmiechem.
- W porządku… jesteś może głodna? Przygotuję coś na szybko – proponuje pełen optymizmu.
- Jasne – uśmiecham się, chłopak całuje mnie przelotnie w usta, po czym zmierza do kuchni. Przysiadam na blacie, podczas gdy on wyciąga jakieś produkty z szafek i lodówki.
- Wiesz..um.. zapowiada się taka jedna impreza-
- Naprawdę uważasz, że powinniśmy oboje iść na jakąś imprezę? – śmieję się niedowierzająco. Ostatnimi czasy dogadywaliśmy się naprawdę świetnie – lepiej, niż kiedykolwiek, a zmieszanie naszych temperamentów z szaleństwem i gorączką imprezy nie wróżyło dobrze.
- Nie taka, jak ci się wydaje – uśmiecha się do mnie krojąc składniki na desce. Po chwili stawia jeden z garnków na gazie uprzednio napełniając go wodą.
- A jaka?
- To.. uroczysty obiad – wyjaśnia. Uroczysty obiad? Od kiedy jesteśmy zapraszani na takie uroczystości? – To obiad organizowany dla całego bractwa, urządzamy go w domu Elizabeth – W domu jego krewnych.. nie można takiego wydarzenia ochrzcić mianem ‘imprezy’.
- Z jakiej to okazji? – Nie potrafię sobie wyobrazić sytuacji, w której zarówno jego wujek, jak i ciocia przygotowują jakieś pyszności zapraszając tłumnie nastolatków tak bez żadnego powodu.
- W zasadzie to jest przyjęcie dla absolwentów, tyle że zapraszani są na nie, zarówno oni, jak i aktualni członkowie bractwa. To bardzo wystawne i pomyślałem.. że mogłabyś tam pójść ze mną, jako osoba towarzysząca – wyjaśnia nie patrząc na mnie. Uśmiecham się z lekkim śmiechem.
- Pewnie, że z tobą pójdę – chłopak spogląda na mnie, na jego ustach widnieje pół uśmiech. Uroczysty obiad, w końcu nie będziemy otoczeni tłumem pijanych nastolatków.
Jestem pewna, że nie podadzą nam tam alkoholu, więc zarówno ja i Zayn nie nadużyjemy go powodując kolejną sprzeczkę między nami. Mam nadzieję, że towarzystwo starszych, doświadczonych osób oraz odpowiednie zachowanie obecnych członków bractwa nie spowoduje tragedii.

Mam po prostu nadzieję, że to przyjęcie zakończy się dużo szczęśliwiej, niż wszystkie poprzednie. Jestem pewna, że tak będzie – co gorszego może się niby wydarzyć?


No właśnie, co gorszego może się jeszcze wydarzyć?
Dziękuję za komentarze! :)

5 komentarzy:

  1. ;o Nie jestem teraz w stanie myslec co takiego xD Czekam na nastepny c:

    OdpowiedzUsuń
  2. Pfff czy ona nie moze wyzucic tej branzoletki? Jezuuu ten czlowiek ja zdradzil, a ona mu ufa... Absurd.. Zycie jest takie skaplikowane

    OdpowiedzUsuń
  3. Uwielbiam ten blog ! ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam Ciebie i Twojego bloga. Doprawdy niech Jula się zastanowi nad tym aby pozbyć się bransoletki od Matta. Moim zdaniem powinna o nim zapomnieć, a z Zaynem zaangażować się bardziej i żyć dalej. Ciekawe co wydarzy się na tym uroczystym obiedzie. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  5. Idealny. Proszę kolejny z nimi w roli głównej.

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic