Jak już wspominałam, bransoletka to prezent od Matt'a, znajdziecie o tym wzmiankę tutaj.
Enjoy :)
Przez resztę tego tygodnia udaje mi się całkowicie unikać
Sary, ona również nie wygląda na osobę, która pragnie mojego towarzystwa. Nie
rozmawiamy odkąd ostatniego wieczoru rzuciła we mnie tą nieszczęsną bransoletką
i wybiegła trzaskając za sobą drzwiami.
Czas wlecze się niemiłosiernie wolno, każdego dnia wracam
do pokoju, a blondynka nie raczy nawet na mnie spojrzeć. Nie mam pojęcia co mam
jej powiedzieć. Przez cały ten ciężki dla mnie okres. Zayn okazał się być
ogromnym wsparciem – przynajmniej na tyle ile mógł. Przez większość czasu
uczyliśmy się lub po prostu spędzaliśmy miło czas u niego w mieszkaniu.
W czwartek złapałam Liam’a i oboje pouczyliśmy się
trochę, zupełnie jak dawniej. Ostatecznie przyłączył się do nas Louis, więc nie
mieliśmy okazji otworzyć porządnie podręczników. Jak zwykle wybraliśmy swój
stały stolik z tyłu kawiarni, Liam zaoferował mi kupno kawy, z kolei ja gadałam
wesoło z Lou.
- Zayn ma dużo lepszy humor – nawet prawie usłyszałem od
niego ostatnio przeprosiny! – chłopak uśmiecha się.
- Tak, sama mu przypomniałam, że jest ci je winien,
przecież uratowałeś mu tyłek – wytykam z uśmiechem. Lou chichocze mrugając do
mnie.
- Stać go było na przyjacielskie klepnięcie w plecy i
postawienie kufla piwa. Jak na niego, to wiele – Lou wzrusza ramionami. To są
według niego przeprosiny? Za każdym razem, gdy mulat wyrażał mi swoją skruchę
przygotowywał coś niesamowitego, wydaje mi się, że przeprosiny dla mnie były
dużo lepsze od tych dla Lou.
- Eleanor ci już powiedziała? – pytam niepewnie. Mam nadzieję,
że już to zrobiła, inaczej za chwilkę zrobi się między nami niezręcznie.
- To, że jest przyrodnią siostrą Zayn’a? Tak.. Trochę się
o to posprzeczaliśmy – oznajmia spoglądając za mnie. Obracam się w tył
zauważając, że Liam nadal stoi w kolejce do baru.
- Trochę? – pytam zwracając się do Lou.
- Po prostu.. Zdenerwowałem się, że to przede mną
ukrywała i to jeszcze przez tyle czasu. Wyjaśniła mi, że to wszystko dla Zayn’a
– zrozumiałem, nie mogę być na nią wiecznie zły – uśmiecha się spuszczając
wzrok.
- Oczywiście – odwzajemniam gest – Eleanor i on.. nie
wyobrażam sobie tego, jak się kłócą, przynajmniej nie w ten sam sposób, jak ja
i Zayn. Nie wydaje mi się, że jakakolwiek para sprzecza się o takie głupoty,
jak my.
- Między wami okay? Wydaje się, że ma ostatnio lepszy
humor, niż kiedykolwiek – zaznacza siadając wygodniej na krześle i łączy obie
dłonie razem.
- Myślę, że tak – zgadzam się z nim. W zasadzie to nigdy
nie było między nami tak dobrze, jak jest teraz. Nie podnieśliśmy na siebie
głosu przez cały tydzień, ochoczo wspierał mnie w związku ze sprawą między mną, a Sarą. Wreszcie
przypominaliśmy model normalnej, szczęśliwej dwójki zakochanych.
- Dlaczego się smucisz? – brwi Lou łączą się grymasie
niepokoju. Spoglądając na niego orientuję się, że faktycznie jest mi przykro.
- Między mną, a Sarą nie dzieje się najlepiej –
odpowiadam wzdychając.
- Jak to?
- Tak to… Zatrzymałam prezent od kogoś kiedyś mi bardzo
bliskiego, a nie powinnam była tego robić. Znalazła go – spuszczam wzrok. Nie
mam ochoty wyjaśniać mu całej kryjącej się za tym historii, przynajmniej nie
teraz i nie tutaj. Jestem więcej, niż pewna, że jemu również nie spodoba się to
czego dopuścił się Matt – przede wszystkim jego zdrada, i fakt, że zatrzymałam
tę bransoletkę.
- Taak.. Musiałaś go zatrzymać – chichocze – Zayn ma na
ciebie niezły wpływ, robisz się tajemnicza moja droga – droczy się.
- Chciałbyś – szczerzę się do niego wesoło. Milkniemy.
- Wiesz, od zawsze czułem, że między nim, Eleanor
istnieją jakieś więź.. Dało się to zauważyć, gdy przebywali w jednym
pomieszczeniu – nigdy jednak nie mogłem znaleźć w tym wyjaśnienia – mówi, jakby
sam do siebie. Stukam opuszkami palców o blat stolika przyglądając się
Liam’owi, który wreszcie wyciąga portfel w stronę baristy.
- Jak ma się Harry? – te słowa wychodzą jakby same z
siebie. Twarz Louis’a oblewa zdezorientowanie.
- Harry? Racja.. oboje się trochę posprzeczaliście –
przypomina sobie. Nie jestem pewna, jakim sposobem się tego domyślił, jestem
pewna, że ktoś z imprezy musiał mu o tym opowiedzieć. Pewnie wszyscy
imprezowicze słyszeli nasze krzyki na zewnątrz – a raczej dzikie wrzaski
Harry’ego. Jeszcze wcześniej nie znałam jego barwnej strony.
- Nie widziałam go już jakiś czas.. Wszystko z nim okay?
– pytam. Przyszło mi na myśl zadzwonienie do niego, aczkolwiek uznałam to za
niestosowne. Już wystarczająco ostro igram z losem spotykając się ponownie z
Matt’em. Gdybym to samo robiła z Harry’m.. stała by się katastrofa okropna w
skutkach. Wydaje mi się jednak, że Zayn nie ma pojęcia o tym, co mi wtedy powiedział
brunet.. Chociaż, skoro Lou coś wie.. mulat pewnie również. Zastanawiam się
jednak, dlaczego nie powiedział nic mnie, skoro wie co dokładnie się wydarzyło.
- Próbuje się po kimś pozbierać – wzrusza ramionami – Ma
się dobrze, jednak unika spędzania czasu w bractwie, jak tylko może, martwi
się, że wpadnie przypadkiem na Zayn’a – Więc Zayn wie, albo tylko Harry tak
sądzi.
- Harry mieszka po za bractwem? – Czy każdy z tych
chłopaków pseudo mieszka w budynku bractwa mając jednocześnie mieszkanie na własność?
To chyba nieco za wiele.
- Tak, ma mieszkanie – odpowiada szybko.
- Gdzie? – zadaję bezwiednie kolejne pytanie. Louis
wzdycha kręcąc głową.
- Jula.. Uważam, że nie powinienem ci tego mówić –
odpowiada cicho.
- Ja.. Chyba masz rację – Spotkanie się z brunetem tylko
pogorszy sytuację, a dał mi wyraźnie do zrozumienia, że coś do mnie czuje i nie
potrafi być moim przyjacielem. Spotykając się z nim wyślę do niego fałszywe
sygnały, których pragnę uniknąć.
- Kawa już zamówiona – Liam uśmiecha się dosiadając się
do nas.
- Liam, jak między tobą, a Danielle? Dobrze? – zmieniam
pytanie jak szybko się da, mając nadzieję, że chłopak nie wyczuje nieco
napiętej atmosfery między mną, a Louis’em.
- Więcej, niż tylko dobrze, jest świetnie! Właściwie to
zastanawialiśmy, czy ty i Zayn nie chcielibyście się do nas dołączyć na
podwójnej randce-
- Podwójne randki zdecydowanie się dla nas nie nadają..
Za każdym razem przeżywamy złe zakończenie – wyjaśniam mu prędko, na co chłopak
przytakuje z zrozumieniu. Miałam zupełną rację. Wygląda na to, że takie wypady
nie są dla naszej dwójki najlepszym wyjściem.
- Szkoda, Danielle uważa was za zabawnych, rozumiesz, to
jak się sprzeczacie i zachowujecie – mówi ze śmiechem. Myślę, że z boku to może
faktycznie wyglądać zabawnie – co innego czuje się będąc w roli jednego z
atakujących.
- Może tym razem nie będzie tak źle.. Chodźmy na tę
randkę – zgadzam się.
- Elanor i ja tez moglibyśmy się dołączyć – Louis
proponuje nam. Jego towarzystwo z pewnością pomoże mi się wyluzować – Zorganizujmy
grupowy wypad! – śmieje się.
- Moglibyśmy zaprosić również Niall’a i Sarę – Liam
dodaje z szerokim uśmiechem –spoglądam na Lou zaniepokojona.
- Brzmi świetnie.
Wielka, grupowa randka – mówię bez emocji. To całe spotkanie skończy się jeszcze gorzej, niż wszystkie poprzednie
podwójne wypady.. Mam tylko nadzieję, że do niego wcale nie dojdzie.
^^^
- Sara! – wołam dziewczynę, która właśnie przymierza się
do wyjścia. Zatrzymuje się nie odpowiadając, jednak stoi w miejscu – Dlaczego
jesteś na mnie, aż tak bardzo zła? – to pytanie gnębi mnie od tygodnia. Zdaję
sobie sprawę, że nie powinnam była zatrzymywać tej głupiej bransoletki, ale nie
rozumiem co wyprowadziło ją z równowagi.
Dziewczyna prycha obracając się w moją stronę, po czym
zaciska usta w wąską linię.
- Naprawdę Jula? Jeszcze mnie pytasz? – pyta – jej ton
nie jest, aż tak wściekły, jak się tego spodziewałam… Wyczuwam w nim ból..
- Sara, przepraszam za trzymanie tej-
- Powinnaś! – naskakuje na mnie – jej tęczówki oblewa
chłód i cierpienie.
- Nie powinnaś była grzebać w moich rzeczach, bransoletka
leżała w szufladzie, w biurku! Dlaczego tam w ogóle sprzątałaś? - nie mam jej
za złe, że tam zaglądnęła, nie miałam przed nią niczego do ukrycia.. oprócz ten
nieszczęsnej biżuterii.
- Skąd wiedziałaś, że dostałam ją akurat od Matt’a? –
nigdy mi nie wyznała, że o tym wie, ale widząc reakcję na jej widok wszystko
stało się dla mnie zupełnie jasne. Dziewczyna znowu wybucha histerycznym
śmiechem.
- Wiesz, po pierwsze, już po waszej trzeciej wspólnej
rocznicy z kolei nie widziałam cię bez niej na dłoni, aż do dnia zerwania. Po
drugie.. Sama ją dla ciebie wybierałam – zakłada ręce na piersi wpatrując się
we mnie morderczo. Eh.. Nieważne jak bardzo dobrze znał mnie Matt, Sara i tak
zawsze pomagała mu w upominkach dla mnie. Chłopak zupełnie nie radził sobie z
wybieraniem biżuterii.
- Sara, przepraszam, że ją zatrzymałam-
- Jula, nie złoszczę się na ciebie za to – spoglądam na
nią zaskoczona. Nie? W atkim razie, o co jej chodzi? – To znaczy, jestem..
Skoro spotykasz się teraz z Zayn’em, dlaczego zachowałaś bransoletkę od Matt’a?
– dopytuje się.
- Po prostu.. – spuszczam wzrok na własne stopy nie mając
w zanadrzu żadnej mądrej odpowiedzi. Zwyczajnie nie potrafiłam się jej pozbyć,
jakaś cząstka mnie wciąż mi tego zabraniała.
- Jeszcze jedno. Ostatnimi czasy często widujesz się z
Matt’em – oskarża mnie ostrym tonem.
- Sara – kręcę głową spoglądając na nią. To nie prawda,
nie widuję się z nim, aż tak często. Od jego wizyty widzieliśmy się tylko ten
jeden, jedyny raz. To nie wiele, choć, jak na chłopka, który mnie zdradził,
było to o jedno spotkanie za dużo.
- To nie w porządku, wiesz? Masz chłopaka – dziewczyna
nie podnosi głosu, jak się tego spodziewałam. Swoją postawą chce, abym
zauważyła jej ból i smutek, zrozumiała swoje pochopne postępowanie.
- On nie ma nic przeciwko – wzruszam ramionami. Zayn
przyjął to do wiadomości, może nie cieszył się z tego powodu, ale mnie
zrozumiał.. Tak mi się przynajmniej wydaje.
-Doprawdy? – dopytuje mnie wątpliwie.
- Tak.. – przytakuję – To znaczy, nie skacze z tego
powodu z radości, ale.. – Zayn jest bardzo.. wyrozumiały, jednak od zeszłej
soboty wcale się nie kontaktowałam z Matt’em. Myślę, że to bardzo dobrze – Sara,
dlaczego robisz z tego taką aferę?
- Jula, nie pozwalasz przeminąć przyszłości, złapałaś się
niej, jakby to miało ci w czymś co najmniej pomóc. Bransoletka jest dowodem na
miłość do Matt’a – twierdzi przewracając oczami – Jakim sposobem nie widzisz w
tym problemu? Dlaczego nadal łudzisz się, że to normalne, że tak powinno już
być? Jesteś z Zayn’em, a co wyprawiasz, jak jego nie ma? Zatrzymujesz biżuterię
symbolizującą miłość, którą dostałaś na trzecią rocznicę od chłopaka, który
pieprzył się z inną będąc w tym samym momencie z tobą? – dziewczyna nie zdaje
sobie sprawy, jak bardzo mnie tym zraniła. Oblizuję usta biorąc głęboki oddech.
- Wiesz.. – nigdy nie uważałam jej za jakiś dowód naszej
miłości. Nie mam pojęcia dlaczego nadal ją mam, nie potrafię jej wyrzucić i
tyle – To tylko zwykła bransoletka – wzdycham.
- W takim razie ją wyrzuć – rzuca mi wyzwanie zakładając
ręce na piersi – Skoro jest taka zwykła, jesteś w stanie pozbyć się jej bez
najmniejszego problemu – dopowiada po chwili. Nie odzywam się na co, dziewczyna
wybucha złośliwym śmiechem – Zayn o niej wie? – Gdyby tylko się dowiedział..
Nie mam pojęcia, co by sobie o mnie pomyślał. To tylko biżuteria, nic wielkiego
i wartego tyle uwagi.
- Czy naprawdę chodzi ci o tę bransoletkę? – pytam ją
zmęczona. Dziewczyna łagodnieje kręcąc głową. Podejrzewam, że jej złość nie
dotyczy tylko tego jednego wątku.
- Jula.. To boli wiedząc, że bardziej ufasz Matt’owi, niż
mnie – jej głos cichnie. Marszczę brwi nasłuchując jej, to nie prawda. On
zwyczajnie w niektórych kwestiach rozumie mnie nieco lepiej.
- Sara-
- Jula, jestem twoją najlepszą przyjaciółką, jesteśmy
nimi od dnia, w którym się poznałyśmy. Zawsze byłam i jestem przy tobie i dla
ciebie, choć czasem mnie brakowało. Ty zawsze byłaś przy mnie. Jakbyś się
poczuła jeśli zwierzałabym się ze swoich problemów z Niall’em któremuś ze
swoich byłych, zamiast tobie?
Byłabym wściekła, tak jak ona, ale i również poczułabym
się zrażona, odsunięta.. Myślę, że również zwątpiłabym w ty, czy mi faktycznie
ufa.
- Pokłóciłam się z Niall’em – wzdycha głęboko kręcąc
głową. Dziewczyna zaskakuje mnie, nie spodziewałam się czegoś takiego. Kłótnia?
Jaki sposobem żadne z nas się o tym nie zorientowało? Na dzisiejszej kawie
chłopacy nic mi nie powiedzieli.. Pewnie sądzą, że wszystko wiem. Tak powinno
być, powinnam o tym wiedzieć i jej pomóc, stało się jednak inaczej. Zamiast być
przy Sarze, spędzałam czas z Matt’em rozwiązując zagadkę Zayn’a.
- Ty i Niall? Pokłóciliście się?
- Tak, ale wyobraź sobie, że osoba, z którą chciałam o
tym porozmawiać gdzieś zniknęła. Nie było jej , gdy jej potrzebowałam. Co
więcej, zajmowała się w tym czasie problemami ze swoim obecnym chłopakiem –
drwi nieuprzejmie.
- Jula.. Ja tego nie potrafię zrozumieć.. Nigdy taka nie
byłaś. Nie zwykłaś pić, nie wieszałaś się po chłopakach na oczach innych,
dawniej nawet nie zainteresowałabyś się facetem na tak długi czas. Zmieniasz
się.
- My wszyscy się zmieniamy Sara – wytykam.
- Nie tak, jak ty.. Ja nie.. – buczy sfrustrowana drapiąc
się po czole – Wychodzę.. Przenocuję w mieszkaniu znajomej. Do potem – wzdycha w geście poddania się, po
czym opuszcza pokój zostawiając mnie zupełnie samą. Przez moment przyglądam się
zamkniętej powierzchni drzwi. Po chwili obracam się skanując wzrokiem pustą
przestrzeń.
Sara miała kłopoty, pokłóciła się z Niall’em,
potrzebowała mnie, a ja zajmowałam się swoimi sprawami radząc się Matt’a.
Powinnam była przy niej być, mogłam się do niej zwrócić o pomoc.
Siadam przy swoim biurku zwisając całym swoim ciałem na
krześle. Przyglądam się tempo bransoletce, która leżała niezauważona w
szufladzie od tej pamiętnej pierwszej nocy. Nie zawracam sobie głowy pozbywaniem się jej, czy zmianą jej obecnego
położenia, to i tak nie mam sensu, Sara już o niej wie. Po chwili mój wzrok
wędruje do naszego wspólnego zdjęcia – mojego i Zayn’a. Fotografia leży na
szczycie sterty papierów. Przenoszę go raz na nie, a raz na świecidełko.
Zajmuję się tą nużącą czynnością dłużej, niż tak naprawdę powinnam.
Ostatecznie dotykam opuszkami palców zimnej bransoletki
ostrożnie podnosząc ją do góry. Jest bardzo prosta, ale przepiękna. Następnie
ponownie przenoszę spojrzenie na zdjęcie, na którym razem z Zayn’em całujemy
się i jesteśmy szczęśliwi. To zdjęcie przypomina mi najszczęśliwszą chwilę
spędzoną z mulatem.. Patrzę po raz kolejny na biżuterię – ta z kolei jest
wyraźnym symbolem mojego idealnego, przeszłego życia.. Nie znosiłam wtedy bólu,
żadne nieszczęścia nie miały prawa bytu, wszystko było takie proste..
^^^
Przechodzę wzdłuż korytarza z torbą na ramieniu i torebką
w drugiej dłoni. Podchodzę do wybranych drzwi stukając cicho po ich
powierzchni. Czekając, aż mi otworzy stukam niecierpliwie nogą o posadzkę.
Po niecałej minucie drzwi otwierają się szeroko, chłopak
pojawia się w ich progu. Ma na sobie zwykłe spodnie od pidżamy, zauważam brak
koszulki na jego umięśnionym torsie ozdobionym czarnym tuszem. Chłopak
przygląda się mi, na co posyłam mu lekki uśmiech.
- Julia? – jest wyraźnie zaskoczony moją nagłą wizytą.
Wtedy zdaję sobie sprawę, że przecież mogłam do niego zadzwonić i uprzedzić..
jednak chyba wcale tego nie chciałam robić.
- Czy.. Czy mogłabym u ciebie przenocować? – pytam cicho,
na co zmieszany chłopak wyraźnie się rozluźnia.
- Oczywiście kochanie – wstępuję do środka otaczając go
swoimi drobnymi ramionami – Co się stało? – szepcze składając buziaka na czubku
mojej głowy. W tym samym momencie słyszę za sobą zamykające się drzwi. Chłopak
od razu łapie mnie w swoje objęcia rysując palcami małe kółeczka na powierzchni
moich pleców.
- Sara jest mocno na mnie wściekła – wyznaję oddalając
się od niego.
- Powinienem pytać dlaczego? – Zayn nie zadawał mi wielu
pytań, i jestem mu za to okropnie wdzięczna. Nie mam pojęcia, w jaki sposób
miałabym mu wytłumaczyć dlaczego jest na mnie zła, na jaw wyszłaby również
sprawa z bransoletką. To trochę skomplikowane. Podejrzewam, że moje głupie
tłumaczenie i wymienianie mu powodów, dla których biżuteria nadal jest u mnie
nie wpłynęły by na jego zdanie na ten temat. To nawet nie ma sensu dla mnie
samej.
- Nie – kręcę przecząco głową z małym uśmiechem.
- W porządku… jesteś może głodna? Przygotuję coś na
szybko – proponuje pełen optymizmu.
- Jasne – uśmiecham się, chłopak całuje mnie przelotnie w
usta, po czym zmierza do kuchni. Przysiadam na blacie, podczas gdy on wyciąga
jakieś produkty z szafek i lodówki.
- Wiesz..um.. zapowiada się taka jedna impreza-
- Naprawdę uważasz, że powinniśmy oboje iść na jakąś
imprezę? – śmieję się niedowierzająco. Ostatnimi czasy dogadywaliśmy się
naprawdę świetnie – lepiej, niż kiedykolwiek, a zmieszanie naszych
temperamentów z szaleństwem i gorączką imprezy nie wróżyło dobrze.
- Nie taka, jak ci się wydaje – uśmiecha się do mnie
krojąc składniki na desce. Po chwili stawia jeden z garnków na gazie uprzednio
napełniając go wodą.
- A jaka?
- To.. uroczysty obiad – wyjaśnia. Uroczysty obiad? Od
kiedy jesteśmy zapraszani na takie uroczystości? – To obiad organizowany dla
całego bractwa, urządzamy go w domu Elizabeth – W domu jego krewnych.. nie
można takiego wydarzenia ochrzcić mianem ‘imprezy’.
- Z jakiej to okazji? – Nie potrafię sobie wyobrazić
sytuacji, w której zarówno jego wujek, jak i ciocia przygotowują jakieś
pyszności zapraszając tłumnie nastolatków tak bez żadnego powodu.
- W zasadzie to jest przyjęcie dla absolwentów, tyle że
zapraszani są na nie, zarówno oni, jak i aktualni członkowie bractwa. To bardzo
wystawne i pomyślałem.. że mogłabyś tam pójść ze mną, jako osoba towarzysząca –
wyjaśnia nie patrząc na mnie. Uśmiecham się z lekkim śmiechem.
- Pewnie, że z tobą pójdę – chłopak spogląda na mnie, na
jego ustach widnieje pół uśmiech. Uroczysty obiad, w końcu nie będziemy
otoczeni tłumem pijanych nastolatków.
Jestem pewna, że nie podadzą nam tam alkoholu, więc
zarówno ja i Zayn nie nadużyjemy go powodując kolejną sprzeczkę między nami.
Mam nadzieję, że towarzystwo starszych, doświadczonych osób oraz odpowiednie
zachowanie obecnych członków bractwa nie spowoduje tragedii.
Mam po prostu nadzieję, że to przyjęcie zakończy się dużo
szczęśliwiej, niż wszystkie poprzednie. Jestem pewna, że tak będzie – co
gorszego może się niby wydarzyć?
No właśnie, co gorszego może się jeszcze wydarzyć?
Dziękuję za komentarze! :)
;o Nie jestem teraz w stanie myslec co takiego xD Czekam na nastepny c:
OdpowiedzUsuńPfff czy ona nie moze wyzucic tej branzoletki? Jezuuu ten czlowiek ja zdradzil, a ona mu ufa... Absurd.. Zycie jest takie skaplikowane
OdpowiedzUsuńUwielbiam ten blog ! ;*
OdpowiedzUsuńUwielbiam Ciebie i Twojego bloga. Doprawdy niech Jula się zastanowi nad tym aby pozbyć się bransoletki od Matta. Moim zdaniem powinna o nim zapomnieć, a z Zaynem zaangażować się bardziej i żyć dalej. Ciekawe co wydarzy się na tym uroczystym obiedzie. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńIdealny. Proszę kolejny z nimi w roli głównej.
OdpowiedzUsuń