niedziela, 18 stycznia 2015

Rozdział 51

ZAYN POV
- Dlaczego to zrobiłeś Zayn? - stoję zupełnie samotnie w ciemności, pochłonięty w otchłani własnych myśli. Przemawia do mnie głos, o którym prawie udało mi się zapomnieć - Dlaczego mi to zrobiłeś? Czemu uciekłeś? Czemu mnie zostawiłeś? - rozchodzą się kolejne męczące szepty. Obracam się wokoło w poszukiwaniu ich źródła, w poszukiwaniu jej. Niestety, mój wzrok nie rejestruje niczego szczególnego poza ciemnością.
- Zadzwoniłeś do nich... Myślałam, że coś mi obiecałeś, miałeś już więcej do nich nie dzwonić - przemawia. Jej głos brzmi tak kojąco, gładko, dziewczyna akcentuje każdą wypowiadaną sylabę. Rozglądam się wkoło siebie w poszukiwaniu Julii.
- Powiedz, że to nie prawda - słyszę inny głos. Ten dźwięk, stał się moim uzależnieniem, był ukojeniem dla moich uszu, przepełniony niewinnością i nadzieją.
- Julia? - udaje mi się krzyknąć.
- Zayn powiedz, przyrzeknij, że to nie prawda... Obiecaj mi to - jej głos ocieka bólem, ogromnym zawodem - poczuciem zdrady.
- Julia! - krzyczę raz jeszcze. Odwracam się i zauważam Julię, jej oczy są przekrwione, napuchnięte od płaczu, cała się trzęsie. Wygląda na rozczarowaną.
- Okłamałeś mnie... Ukrywałeś te wszystkie sekrety... Nawet już nie wiem kim ty jesteś - dziewczyna znika zanim udaje mi się cokolwiek powiedzieć, wytłumaczyć, przeprosić. Próbuje ją zawołać, w moim ciele rośnie panika, nie mogę wykrztusić z siebie ani słówka. Mój głos gdzieś zniknął.
- Jej tu już nie ma Zayn - odwracam się i  widzę. Nic nie odpowiadam, moje usta są jakby sklejone, nie jestem w stanie się odezwać. Zaciskam szczękę atakując ją zawistnym spojrzeniem. Dziewczyna na na sobie długą, białą sukienkę, która sięga ziemi. Jej złote włosy są idealnie proste, przeszywa mnie swymi orzechowymi tęczówkami.
- Gdzie ona jest? - to pytanie nie wydostaje się ze mnie, tylko gdzieś z ciemności. Przemawiam, ale nie przez własne ciało.
- Co jej zrobiłaś? - rozbrzmiewa echo mojego głosu - Caroline... Co ty zrobiłaś? - jej imię brzmi bardzo znajomo, jest mi bliskie, jednak gdy nie wychodzi wprost ze mnie brzmi obco. Skrywałem jej imię w sobie przez wiele lat, teraz w końcu zostało ono przeze mnie wypowiedziane.
- Wszystko jej powiedziałam Zayn. Wszystkie sekrety wyszły na jaw, wie o każdym zakamarku twojego życia, o wszystkim czego nie wyznałeś do tej pory nikomu ze swoich przyjaciół - jej słowa powoli do mnie docierają.
- Gdzie jest Julia? - pytam stanowczo. Biorę krok w przód, ale nie przynosi to zamierzonego skutku, dziewczyna nadal znajduje się tak samo odlegle ode mnie, jak wcześniej.
- Co jeszcze chcesz wiedzieć? Powiedziałam jej wszystko. Znikła, nie ma jej już... Kto chciałby zostać z takim potworem, jak ty? - kładzie nacisk na każde wypowiadane słowo sprawiając ból w mojej klatce, każda sylaba przechodzi przeze mnie niczym sztylety - Kto byłby zdolny pokochać takiego potwora, jak ty?

Podnoszę się do pozycji siedzącej, oddycham głęboko wpatrując się w pozwijane prześcieradło. Po twarzy ścieka mi pot. Rozglądam się po pokoju próbując uspokoić oddech. Moje nadgarstki pieką od ściskania krawędzi pościeli, nie jestem jednak w stanie ich jeszcze rozluźnić.
To był tylko sen, nic rzeczywistego... Co za koszmar. Wszystko wydawało się być takie prawdziwe, prawdopodobne. Poza Julią... Ona przy mnie jest, będzie. Pojawiła się tylko ten jeden jedyny raz. Wyglądam za okno, przez które przedostają się promienie słoneczne.
Patrzę przez przejrzystą szybę, nie skupiając uwagi na niczym szczególnym. W mojej głowie nadal pojawiają się fragmenty koszmaru. Przypominam sobie każdy szczegół. Odkąd w moim życiu pojawiła się Julia, dziś widziałem  najwyraźniej. Słyszę dźwięk swojego telefonu, który leży obok łóżka. Spoglądam w dół, na wyświetlaczu widnieje imię Julii.
Biorę głęboki oddech, rozluźniam zacisk na pościeli i odbieram telefon. Biorę następny oddech, przymykam powieki odrzucając koszmar ze swoich myśli. Staram się skupić na teraźniejszości.
- Hej kochanie - mówię, wyczekując jej odpowiedzi.
- Cześć - odpowiada. Wiem, że dziewczyna uśmiecha się na słowo 'kochanie', pierdolony Matt pewnie nigdy jej tak nie nazywał - Posłuchaj.. Sara powiedziała mi o tej imprezie, którą urządza jakiś Brian-
- Nie idziemy tam - naskakuję na nią. Ten bogaty dzieciak Brian nie przynosił niczego poza kłopotami. Urządzenie imprez w środku października to jego zwyczaj. Zapraszał dosłownie wszystkich, pozwalał na wszystko, bez ograniczeń. Nawet starsi kolesie mogli przyjść i zabawiać się z dziewczynami.
Co więcej, ten dupek kumpluje się z tym wyrzutkiem całej ludzkości Derek'iem. Pierdolony Derek. W przeszłości startował do Erici - zmuszał ją nawet siłą.
W noc, kiedy poznałem Julię wszystko się zmieniło... Jeszcze wcześniej jedyną rzeczą o jakiej marzyłem było poszukiwanie przygód, dreszczu emocji, moim priorytetem znalezienie kolejnej łatwej laski do łóżka, czy naiwniaka do bójki.
Tej nocy uderzyłem Derek'a, ten debil dobierał się do Erici. Tej nocy po całym zajściu wróciłem do pokoju i znalazłem w nim Julię... Jeszcze wtedy nigdy bym nie pomyślał, że taki anioł jak ona będzie kiedykolwiek mój.
- Dlaczego nie? - pyta mnie. Oczywiście, że potrzebuje usłyszeć pieprzonego wyjaśnienia. Czy nie może choć raz po prostu mnie posłuchać? Czy nie może odpuścić i przestać być takim uparciuchem?
- Ponieważ jego imprezy zawsze wykradają się spod kontroli - odpowiadam wprost.
- Sara bardzo chce, abym się z nimi wybrała, więc... - oczywiście, że kurwa, Sara tego chce. Wbijam wzrok w drzwi - zastanawiając się czy iść do Niall'a i zakazać mu jechać na tą pieprzoną imprezę. I tak mnie nie posłucha, dla tego chłopaka liczy się tylko popularność, a odkąd zaczął umawiać się z tą blondyneczką, oboje stali się centrum towarzyskim.
- Przyjdziesz?
Zaciskam szczękę. Nie chce jej odmawiać, kurwa, bardzo chce spędzić z nią czas, ale nie na imprezie Brian'a. Nie pójdę. Musiałbym być cholernym idiotą by się tam zjawić.
- Nie, ja tam nie idę i ty również - nakazuje jej.
- Więc to teraz ty podejmujesz za mnie decyzje? - jej głos bucha złością. Wzdycham ciężko przymykając oczy.
- Nie, po prostu radzę ci, abyś tam nie szła. Ja tam nie idę - staram się kontrolować, ale nerwy powoli wymykają się spod kontroli.
- Pójdę bez ciebie - mówi. Czuję, jak moje ciało gotuje się ze złości. Zaciskam dłoń w pięść. Julia, powiedziałem ci nie. Powiedziałem nie. Nie mam prawa jej kontrolować, to wpędzi nas w pieprzone kłopoty.
- Dobra, idź sobie tam sama. Nie zamierzam się z tobą kłócić o taką pierdołę - buczę wprost do słuchawki, po czym rozłączam połączenie, tym samym powstrzymując się od krzyku. Rzucam telefonem na łóżko w furii. Podnoszę się i podchodzę do drzwi wychodząc na korytarz. Wędruję przez cały dom, słyszę jakże wesołe rozmowy reszty chłopaków, lecz ignoruję je. Chce jak najszybciej dotrzeć do pokoju Niall'a.
- Niall! Otwórz do cholery! - pukam do drzwi. Chłopak nie odpowiada, więc bez skrupułów wpadam do środka. Okazuje się, że chłopaka tam nie ma, pewnie już wyszedł - jest prawie druga po południu. Ciężko było mi zasnąć po tym telefonie do nich - w prawdzie nie odebrali, ale ten sen... Ten cholerny koszmar, który wydawał się być tak rzeczywisty zupełnie mnie dobił.
Odwracam się na pięcie, po czym spieszę przez dom wprost do kuchni. Spotykam tam rozmawiających Charles'a, Louis'a i Liam'a. Wszyscy trzej natychmiast zaprzestają rozmów, kiedy tylko mnie widzą.
- Wszystko okej kolego? - Lou przygląda się mi. Rozglądam się po kuchni, zauważam stojącego tam też Harry'ego. Chłopak szybko spuszcza wzrok, po czym równie prędkim tempem wychodzi z kuchni. Tak właśnie kurwa myślałem.
- Widzieliście Niall'a? - pytam.
- Wydaje mi się, że wyszedł... Poszedł coś załatwić, zanim pojedzie do Brian'a - wyjaśnia mi Charles.
- Wybieracie się tam? - pytam wyczekując odpowiedzi.
- Za żadne skarby nie zabiorę Danielle w to chore miejsce - odzywa się Liam. Pieprzyć tę jego dziewczynę, nie obchodzi mnie to. Nie mniej jednak ona go posłuchała, była mądra i nie spierała się o to.
- Myślę, że ja i El pójdziemy. Zatrzymamy się na chwilę, Niall poprosił - Louis wyjaśnia. Wzdycham ciężko kręcąc głową. Lou i Julia stali się sobie bliscy, jeśli dorzucę do tego swoje zmartwienia, nie pozbędę się uczucia zazdrości. Przyjmuję to do wiadomości i wracam na górę do siebie.
Nienawidzę imprez, które urządzane są poza bractwem, nie cierpię jeździć po domach jakiś skończonych idiotów. To zawsze oznaczało pijanych kierowców, a ja nie zamierzam pakować się w taką odpowiedzialność. Nie ma mowy, abym tam dziś jechał.
Brian był bogatym dzieciakiem ubiegającym o zwrócenie na niego uwagi, nie obchodziło go nic, poza czubkiem własnego nosa. Na jego imprezach dominowała samowola, można było zbijać, niszczyć każdą rzecz, wpakować się do lasu i błąkać się tam przez kilka dobrych dni - nic go nie ruszało.
Chwytam telefon i wykręcam numer osoby, do której moge sie teraz zwrócić. Kurwa, Julia mogła posłuchać mnie choć raz. Te imprezy to jakieś kompletne gówno.
- Witam Panie Malik - słyszę jej głos po drugiej stronie.
- Skończ z cwaniactwem Erica, potrzebuje przysługi - sycze. Wiem, że na samo słowo 'przysługa' uśmieszek znika z jej twarzy, pewnie teraz przewraca oczami.
- Czego chcesz? - wzdycha ciężko. Podchodzę do drzwi i zamykam je.
- Pójdziesz do Brian'a i doglądniesz Julii? - pytam cicho podchodząc do łóżka i siadając na nim.
- Nie, nie jestem jakąś pieprzoną opiekunką Zayn - dziewczyna się złości. Wiem, że obie się nie trawią, ale jest moim jedynym wyjściem. Tylko Erica nie wyglada, że ja kazałem jej to zrobić.
- Erica wiem, że tam idziesz-
- Poważnie jesteście razem? Bądźmy szczerzy - dopytuje się, jej głos ocieka desperacją.
- Tak - odpowiadam krótko kładąc sie na łóżku. Wpatruję się w sufit, dziewczyna buczy w niezadowoleniu.
- Ty pieprzony idioto - buczy - Nie moge się doczekać, aż zacznę sprzątać to gówno, w które się wpakowałeś. Przecież wiesz, że takie coś za każdym razem kończy się tak samo, czemu-
- Erica po prostu to kurwa dla mnie zrób - naskakuje na nią, mam juz dość jej paplaniny. Powtarza mi to gówno za każdym razem.
- Nie. Zayn. Nie jestem twoją opiekunką - irytuje się.
- Erica przecież tam idziesz, zrób to. Jedyne czego chce, to żebyś sprawidziła, czy Julia nie robi czegoś naiwnego i-
- To twoja dziewczyna Zayn. Ty idź - krzyczy - Poproś o to Charliego, na pewno się ucieszy - nie ważne ile razy słyszę jak nazywa go w ten sposób, nadal brzmi to tak obco. Traktuje go tym, jak małego chłopca.
- Nie poproszę o to Charles'a - staram sie na nią nie krzyczeć.
- Wyjdzie na to samo, błagam cię, ja w porównaniu z Charles'em? Czy nie zaufasz jemu bardziej w takiej kwestii-
- Erica prosze cie... Kurwa, proszę, zrób to - błagam ją. Dziewczyna nigdy nie słyszała tego tonu, tej desperacji. Przez chwilę nie odpowiada, chyba coś w niej przeskoczyło.
- Dobra... Tylko ten  jeden raz, ale nie oczekuj, że będę trzymać jej włosy, kiedy zwróci - uśmiecham sie na samą myśl o tym, że Julia miałaby sie doprowadzić do stanu wymiotów. To całkiem zabawne, lecz nie chciałbym by jej sie to przytrafiło - Pamiętaj, jestem jej zmorą - ostrzega - Nadal nie cierpię tej snobistycznej dziewczynki - śmieję sie z niej, gdyby tylko wiedziała, że Julia jest kompletnym przeciwieństwiem.
- Później zadzwonię - odpowiadam rozłączając się. Wzdycham, teraz mam pewność, że Erica bedzie miała na nią oko. Mimo to jej obecność nadal mnie nie uspokaja.
^^^^^^^

Już prawie północ, a ja nadal nie otrzymałem żadnych wieści od Erici. Miałem nadzieję, że dziewczyna zadzwoni do mnie, jak tylko Julia opuści imprezę, ale nie zrobiła tego. Rozglądam sie po pokoju, po czyn mój wzrok ląduje na telefonie.
Przez cały ten czas starałem się czymś zająć, grałem na gitarze, rysowałem. Chciałem oderwać myśli od tego co może dziać sie na tej imprezie. Ostatecznie chwytam telefon i wybieram jej numer.
- Co? - szczeka na mnie pełna tupetu i irytacji.
- Wszystko w porządku? - spoglądam na swoje biurko i porozrzucane na nim szkice.
- Nie mam pojęcia - odpowiada spokojnie. Wsłuchuje sie przez moment, nic nie słychać, cisza. Czekam kolejną sekundę, po czym zaciskam szczękę i pieści.
- Erica, gdzie ty do cholery jesteś? - buczę. Natychmiast podnoszę się z miejsca, biorę swoją skórzaną kurtkę i kluczyki do samochodu.
- Wyszłam - mówi.
- Wyszłaś? - spieszę w dół po schodach - Tak po prostu sobie kurwa wyszłaś? - krzyczę nabuzowany. Przebiegam przez cichy dom w stronę wyjścia i do samochodu.
- Tak Zayn, Derek się pojawił - Przyszedł. Dlaczego wątpiłem w jego umyślność? - A ja nie zamierzam ponownie się z nim szarpać. Próbował juz swoich zalotów dobre dziesięć razy, nie było cię tam, wiec domyśliłam sie, że znów bedzie coś-
- Zostawiłaś tam Julię?
- Nie zamierzałam jej ze sobą zabrać! Nie jestem pieprzoną opiekunką! - krzyczy na mnie.
- Jaka z ciebie idiotka! Przecież wiesz do czego zdlony jest Derek! - buczę wskakując do wozu, odpalam silnik i ruszam z dużą prędkością.
- Hej, wyświadczyłam ci przysługę, miałam na nią oko - utwierdza się przy swoim,na co mam ochotę ją wyśmiać. Wyświadczyła przysięgę? Ona nie robi tego gówna.
- Pierdolenie Erica, zostawiłaś ją tam! - krzyczę przez słuchawkę.
- Pieprz się! - krzyczy po czym zrywa połączenie.
Wrzeszczę we wściekłości rzucając telefonem na fotel pasażera. Z całej siły dociskam pedał gazu. Auto przyspiesza i w mgnieniu oka pnę się pod górę. Jeszcze conajmniej dziesięć minut... Buczę, chwytam telefon i wybieram numer osoby, na której mogę polegać w takich sytuacjach.
- Zayn, co jest? - słyszę huk imprezy w tle.
- Louis, nadal tam jesteś, tak?
- Tak.
- Gdzie jest Julia? - dopytuje. Błagam, aby była gdzieś w jego pobliżu, albo z Sarą, już niech  bedzie nawet z Harrym, z kimkolwiek tylko nie Derek'iem...
- Ona jest... - słyszę głos drugiej osoby, mój umysł rejestruje jedno istotne słowo:
- Derek.
- Kurwa... Julii tu nie ma.. El widziała ją z Derek'iem - chłopak tłumaczy szybko.
- Pozwoliłeś jej iść z Derekiem? - czy każdy obchodzi jakiś dzień idioty? Nawet nie wiem kogo mam zabić najpierw.
- Myślałem, że będzie bezpieczna, ale ona gdzieś z nim poszła! - wyjaśnia.
- Juz prawie tam jestem, zacznij jej szukać! - buczę do telefonu.
- Jasne, już wszyscy idziemy.
- Nie mów im, jedyne czego nam brakuje to zainteresowania innych i dramy.
- Zayn musimy ją znaleźć - Louis spiera się ze mną. Czy on uważa, że o tym nie wiem?
- Tak też zrobimy, ale chcesz w to mieszać Sarę i Nialla? - pytam zmieniając bieg, po czym przyspieszam jeszcze bardziej i pędzę prosto w góry - Przecież oni oszaleją, jak się o tym dowiedzą - nawet bardziej ode mnie i Lou. Tylko rozsieją panikę, pogorszą sprawę, bedzie trudniej nam ją odszukać.
- Ta... Racja, ja i El szukamy - odrzucam telefon na tył i wciskam pedał gazu.
Derek... Jeśli ten pierdolony chłopak był teraz z nią... Kurwa... Jeśli ją dotyka... Zaciskam dłonie na kierownicy tak mocno, że moje kłykcie mogą w każdej chwili przebić się przez cienka skórę na nadgarstkach.
^^^^^^^^^^
Podjeżdżam pod dom i natychmiast wyskakuje z samochodu, po czym zaczynam biec wzdłuż obłoconej drogi. Pod samym wejściem zauważam kilka pijanych, omdlałych osób. Zerkam w górę, a tam inni wymiotują z powodu zatrucia alkoholem. Co za chaos.

Wpadam do środka i rozglądam się. Gdzie kurwa mogł ją zabrać Derek? Nagle słyszę, że ktoś wola moje imię, dźwięk dochodzi chyba z kuchni. Idę tam.

- Zayn! - zauważam Sarę i Nial'la. Dziewczyna macha do mnie, zaciskam usta, uważnie skanuję każdy kat w poszukiwaniu Julii. Cholera, nigdzie jej nie ma - Co ty tu robisz? - śmieje sie - Jula powiedziała, że nie przyjdziesz.

Oblizuję usta nie wiedząc jak się jej z tego wytłumaczyć. Chyba nie muszę jej wyjaśniać, że myślałem, że jak ja sie tu nie zjawię, to Julia mnie posłucha i zostanie w domu. Sara tego nie zrozumie. Nie chcę ujść za zazdrośnika.

Nie powiem im też o Derek'u i jego popieprzonej głowie. Sara chyba oszaleje i z pewnością nie bedzie chciała mnie wysłuchać. Niall obserwuje mnie podejrzliwie, po czym odpwiadam.

- Mała zmiana planów. Widzieliście ją? - ponownie bezowocnie rozglądam sie po pomieszczeniu.

- Nie... Stała z boku z jakimś chłopakiem, wtedy widziałam ją po raz ostatni, ale... - dziewczyna wzrusza ramionami. Jaka idiotka - jaka osoba pozwala ot tak zniknąć swojej najlepszej przyjaciółce? Zwłaszcza takiej jak ona.

- Przepraszam - buczę przepychając sie obok nich i wychodzę na zewnątrz. Ledwie znam tego gościa, ale jedno słyszałem o nim wiele razy - praktycznie codziennie dobiera sie do majtek dziewczyn. To typ, który zawsze otrzymuje to co chce. Nie cierpiał gdy ktoś mi odmawia, a Julia cholernie uwielbia powtarzać 'Nie'.

- Zayn! - odwracam sie do Louis'a, panika w jego oczach w niczym mi nie pomaga - Nie ma jej w domu, ja i El przeszukaliśmy każdy zakamarek - wybiegam na zewnątrz.

- Zayn, koleżko udało ci się. Jesteś tu! - wychodzę na werandę gdzie zauważam stojącego Blake'a w towarzystwie kilku dziewczyn. Mierzę go wzrokiem, tylko kurwa nie ten idiota. Nie mam ochoty się z nim droczyć. Przebiegam koło niego i kieruję się w stronę lasu.

- Odpieprz się! - krzyczę po czym zanużam się w ciemny las. Po dordze spotykam kilkoro osób. Im dalej sie przesuwam, tym nastolatków jest coraz mniej. Kurwa, co jeśli tu jest? Jak daleko mogł ją zaciągnąć?

- Nie tak prędko - słyszę śmiech Blake zza swoich pleców. Chłopak łapie mnie za ramię i z całej siły odwraca. Szybkim ruchem zdejmuję jego brudną łapę.

- Nie dotykaj mnie - ostrzegam go surowym tonem, na co chłopak uśmiecha się.
- Więc.. pewnie nia miałeś w planach mówić Julii o Stacy? - pyta zakładając ręce z cwaniackim uśmieszkiem. Przez moje ciało przepływa kolejena fala gorąca, na samo wspomnienie o jego idiotycznej ex robi mi się nie dobrze. Julia nie musi kurwa wiedzieć o każdej dziewczynie, z którą się kiedykowlwiek całowałem, bądź tylko rozmawiałem.
- Zajmij się własnymi pierdolonymi sprawami - odwrcam się kontynuując wedrówkę w kierunku drzew. Ten debil znowu się do mnie odzywa.
- Wszystko jej opowiem! - wrzeszczy. Zatrzymuję się, zaciskam dłonie w dwie, potężne pięści, cały się spinam. Dlaczego on mi to robi? Julia na prawdę nie musi wiedzieć o mojej gównianej przeszłości, nieważne jak bardzo ją to ciekawiło.
- Zwróciłem teraz twoją uwagę? - śmieje się podle. Odbracam się w jego stronę z zaciśniętą szczęką mrużąc na niego wzrok. Na twarzy chłopaka widnieje wyraźne zadowolenie, a ja mam ochotę mu przłożyć. Nie mogę, dużo bardziej zależy mi teraz na znalezieniu Julii.
- Ani się waż odezwać do niej choćby słówkiem.. Jeśli to zrobisz, zniszczę cię - grożę mu. Jego uśmieszek pomału niknie.
- Co? Boisz się, że w końcu pozna prawdę, dowie się jak bardzo pojebany jesteś? Co ty fundujesz tej dziewczynie? Jest mnóstwo szczegółów, o których ona z pewnością nie ma pojęcia, a gdyby było inaczej, uciekała by od ciebie jak najdalej - kpi ze mnie. Nie mam czasu na jego durną paplaninę.
- Idź w cholerę - rzucam i odchodzę.
- Wytłumacz mi tylko czym ją do siebie zwabiłeś, jakimi kłamstwami ją karmisz.. Wygląda na to, że jak na razie kupiła je wszystkie! - podchodzi w moją stronę. Jeśli nadal będzie za mną tak szedł, przywalę mu - chłopak igra na niebezpiecznym terenie.
- Myślałem, że już ci powiedziałem, żebyś się odpieprzył!
- Ta, ale.. - unoszę dłoń, aby się w końcu zamknął ze swoimi wywodami - Co? - pyta, gdy zauważa moje napięcie. Widzę ich... przez drzewa, Julia została przyciśnięta przez niego do pnia, ten idiota Derek nie chce jej puścić. Zauważam strach, panikę w jej pięknych oczach, dziewczyna z całych sił stara się jakoś wydostać. Następnie słyszę jej krzyk.
- Derek to boli! Przestań! - jej głos pełen jest bólu i przerażenia. Ten dźwięk przechodzi przeze mnie niczym fala dźwiękowa, powoduje przyspieszenie pracy serca i ból głowy.
- Albo co? - śmieje się. Albo cię kurwa zabije. Zaczyna się. Cały obraz przed moimi oczami czernieje, staje się niewyraźny. Przypominam sobie tylko moment, w którym złapałem go z całej siły za ramię i odciągnąłem od niej po czym rzuciłem jego marnym ciałem o ziemię. Wrzeszczę.
- Zabierz od niej swoje brudne łapy! - moje zmysły wypełnie żądza zemsty i wściekłości. Nie mam pojęcia co się ze mną dzieje, gdzieś z oddali słyszę krzyk Blake'a.
- O kurwa - zostaję zdjęty z Derek'a, jego twarz ocieka krwią, chłopak resztkami sił stara się bronić przed moimi ciosami. Słyszę dżwięk chrupnięcia, gdy moja ręka spotyka jego nos. Mam kurwa nadzieję, że jest złamany. Kontynuuje uderzanie, wokół mnie roznosi się echo przeróżnych krzyków. Jedyne co odtwarza się w mojej głowie to obraz jego i Julii, to jak ją dotykał, zmuszał, słyszę jej płacz, ból.
- Zayn! - w końcu dociera do mnie coś innego. Nie mogę się na tym jednak skupić. Jego ręce.. jego pieprzone łapska były na mojej Julii. Jego obrzydliwe wargi na jej szyji.. Nagle silne ramie odciąga mnie od ciała Derek'a.
- Zayn, zabijesz go! - odwracam się i zauważam niebieskie tęczówki Louis'a wpatrzone we mnie z przerażeniem. Rozglądam się wokół - znajduje się tu grupka obserwatorów głodnych kolejnych emocji. Zerkam na El, która patrzy na mnie identycznym wzrokiem, jak wtedy na ich podwójnej randce. Robi to za każdym razem, gdy tracę nerwy i działam bez żadnych pohamowań.
- Ty draniu! Jeśli jeszcze raz się do niej zbliżysz, obiecuje ci, że to będzie twój ostatni ruch w życiu - ostrzegam go mrocznym tonem. Chłopak ociera krew ze swojej twarzy - przynajmniej na tyle, ile to w ogóle możliwe.
- Stary, ona sama się prosiła! - Derek wskazuje na Julię. Nie potrafię nad sobą zapanować, moje pięści ponownie spotykają się z jego twarzą. Nie obchodzi mnie teraz ból, ani chłodne uczucie na moich nadgarstkach. Moim priorytetem jest sprawienie, aby ten chłopak przez resztę życie przechodził przez istne piekło.
- Trzymaj się od niej kurwa z dala! - syczę, odwracam się i podążam w stronę Julii, która cała się trzęsie. Sara głaszcze jej plecy, wspiera przyglądając się całemu zajściu z obawą.
- Czy.. on, czy jemu..
- Nie wiem - mówię jej. Nie chcę wyobrażać sobie więcej, niż udało mi się zobaczyć. Wściekłość w moim ciele jest nie do zniesienia, trudna w zapanowaniu, a stan Julii wszystko pogarszał. Szybko przytulam płaczącą dziewczynę do siebie. Jej łzy moczą moje ubranie, jej ciało drży, dziewczyna oddycha bardzo niespokojnie.
- Zabiorę cię do domu, okej kochanie? - pytam ją szeptem. Dzieczyna przytakuje, otaczam ją swoimi ramionami chroniąc  przez wścibskim wzrokiem wszystkich tu zebranych. Odchodzimy.
- Zayn! - Louis mnie woła. Nie zatrzymuję się, chłopakowi udaje nas się dogonić - Musimy to gdzieś zgłosić - wykrzykuje.
- Zgłosić? Ale co? - naskakuję na niego - Nic się nie wydarzyło, nie możemy zgłaszać czegoś, co nie miało miejsca - wyjaśniam mu nieco spokojniej. Trudno było mi tak po prostu odejść, wsiąć do samochodu i odjechać, zamiast dokończyć sprawę z Derek'iem.
- Upewnij się, że jak już odzyska przytomność będzie poinformowany, że to całe zajście nie było tylko jakimś jego koszmarem - nakazuję mu. Dochodzimy do samochodu, sadzam Julię na fotelu pasażera.
- Czy on.. no wiesz..? - chłopak pyta spoglądając na roztrzęsioną dziewczynę.
- Nie - buczę potrząsając głową - Zabieram ją do odmu ciotki, będę miał na nią oko przez resztę nocy.. Jeśli coś się wydarzy, natychmiast zadzwonię do ciebie - bełkoczę.
- Zayn... - Louis woła mnie, zanim wsiadłem do auta - Zayn.. bądź ostrożny - mówi mi. Przytakuję mu, po czym wskakuję do wozu. Podczas podrózy Julia z całej siły starała się nie szlochać przytrzymując usta dłonią, ale jej ciało całe drży.
Nie pytam ją zbyt wiele, pochłaniam się we własnych myślach. On ją dotykał, ranił, jeśli bym się tam nie zjawił.. Gdybym.. Nawet nie próbuję sobie wyobrażać skutków. Moje kłycie są napięte, bieleją od nacisku jaki kładę na kierownicę.
On ją ranił... krzywdził moją Julię. Ona mnie potrzebowała, a mnie przy niej nie było... Nie pomogłem jej tak jak kiedyś mojej mamie. Powinienem był być tam z nią, dla niej. Zawsze cierpiała; on ją skrzywdził, pozostawił ślady, siniaki.. powinienem był pomóc mojej mamie...
Pod dom ciotki zajeżdżam szybciej, niż myślałem. Odpycham okropne myśli z dzieciństwa gdzieś na bok. Chcę tylko zabrać Julię w bezpiczne miejsce i upewnić się, że wszystko z nią w porządku.Parkuję samochód w garażu gasząc rozgrzany silnik.
Siedzimy w ciszy, jedyne co czasem ją przerywa to szlochy Julii. Wysiadam z auta, po czym otwieram przed nią drzwi i pomagam jej wysiąść. Otaczam ją swoim ramieniem, oboje idzemy w stronę wejścia.
- Gdzie... gdzie my jesteśmy? - pyta łamiącym się głosem. Dziewczyna nadal drży, mimo mojego uścisku.
- Dom mojej cioci - odpowidam krótko, wspinamy się po schodach i wchodzimy do mojego pokoju. Kieruję ją w stronę mojego łóżka.
Dziewczyna wzdycha opadając na miekką pościel. Nie mam pojęcia, jak wiele dziś wypiła, ale wyraźnie widać, że działa na nią alkohol. Wchodzę do łazienki i opłukuję poranione kostki zimną wodą. Boli jak cholera, ale ignoruję to słysząc skomlenie Julii z pokoju.
Szybko zakręcam kurki, wycieram ręce ręcznikiem i wracam tam. Julia siedzi rozglądajac się, wygląda na spanikowaną, jakby nie wiedziała, gdzie się znajduje. Kiedy zaczyna się podnosić na nogi podchodzę do niej. Alkohol nie pozwala jej stanąć na równe nogi, cała się chwieje.
- Hej, hej, hej, połóż się - mówię do niej szeptem. Dziewczyna zerka na mnie z obawą oczach, ale po chwili spostrzega, że to nikt inny, tylko ja i relaksuje się. Zaczyna potrząsać głową, raz w przód, raz w tył.
- Przepraszam... Ja nie chciałam, nie miałam tego na celu.. - jej głos jest przepełniony strachem. Na prawdę nia musiała mnie za to przepraszać, to wszystko wina Derek'a... Zamykam oczy i biorę głęboki oddech starając się powstrzymać chęć powrotu i przywalenia temu dupkowi jeszcze raz.
- Już w porządku - uspokajam ją przeczesując jej włosy placami. Przytulam ją mocniej do siebie.
- Powinnam cię była posłuchać... Nie zrobiłam tego - trzęsie się - Ja nie chciałam...
- Shhh... nie musisz mi się tłumaczyć - uciszam ją. Jej kolejne słowa dosłownie łamią mi serce.
- Tak strasznie się bałam - skomle, przez co trafia mnie prosto w serce. Przymykam oczy uspokajając samego siebie.
- Chcesz się przebrać w coś wygodniejszego? - pytam ją spokojnie spoglądając na jeans'y. Dziewczyna przytakuje, przekładam więc ją ze swoich kolan na łóżko. Szybko wyciągam parę bokserek i podaje jej - Bedę na zawnątrz.. daj znać, gdy będziesz gotowa - bełkoczę. Dziewczyna przytakuje, a ja opuszczam pokój.
Stoję w holu prze kilka kolejnych minut. Nie wiem, czy tak długo jej to zajmuje, czy po prostu już usnęła. Po kolejnej minutce nie jestem w stanie stać bezczynnie, delikatnie otwieram drzwi. Julia leży zwinięta na moim łóżku, jej spodnie zostały równo złożone i leżą na biurku.
Uśmiecham się na ten widok, po czym szybko zmieniam koszulkę i wkładam parę dresów. Wspinam się na łóżko koło niej. Dziewczyna od razu przesuwa się w moją stronę i opatula mnie swymi drobnymi ramionami. Trzymam ją blisko siebie, nie pozwolę jej już odejść.
- Już dobrze - szepczę głaszcząc ją po głowie - Jestem przy tobie...
Przy niej czuję się tak lekko, tak dobrze. Obawiam się jutrzejszego dnia, będę musiał jej to jakoś wszystko wyjaśnić. Oczywiście, że będzie pamiętała o tym dupku, bedzie obwiniała samą siebie.
Julia nadal płaczę wtulajac się w mój tors. Zaciskam swój uścisk na jej małym ciele, pasuje do mnie idealnie. Wkładam jedną z dłoni pod jej koszulkę rysując kciukiem malutkie kółka na jej skórze. Składam ostrożnego buziaka na jej czole, przez co zmarszczki zmartwienia. znikają. Jej ciało powoli przestaje drżeć, dziewczyna zaczyna równomiernie oddychać.
- Dziękuję... - szepcze, jej głos jest cichy, wykończony. Czuję ból w klatce, takie szczypanie, coś czego nigdy wcześniej nie słyszałem. Wiem jaki strach teraz czuje, zdaję sobie sprawę, że powinienem był być przy niej, to wszystko się wydarzyło, bo tam z nią nie poszedłem... To wszystko wbija się teraz w moje serce, została zraniona, bo ja popełniłem kolejny, pierdolony błąd.
Teraz jest ze mną bezpieczna. Mam ją przy sobie; nic złęgo już się jej nie stanie. Jestem tu, ona będzie spokojna. Jest bezpiczna w moich ramionach, ze mną, już zawsze będzie ze mną bezpieczna...


Nie mogłam was trzymać w napięciu przez kolejny tydzień.. też jestem człowiekiem :)
Uff.. happy end :D Cieszycie się, że Jula jest bezpiczna? Kto miał obawę, że Zayn się nie zjawi? Przyznać się!
Co za Stacey...? A ten koszmar z Caroline...? Ile dziewczyn miał jeszcze Zayn, co? hmmm.. :D
BTW, macie pomysł na promocję tego opowiadania? PRAGNĘ CZYTELNIKÓW I KOMENTARZY! Jeśli macie jakieś pomysły to piszcie w komentarzu pod tym rozdziałem :)
Do następnego xx

5 komentarzy:

  1. Cudny ^^
    Jejku jak dobrze ze zen w porę sie zjawił ...jejku co by było gdyby... Ehh
    Oni tak do sb pasują ;)
    Co za sekrety ma Malik ?? I ciekawe jak zeareguje Julia jak sie dowie..,omg
    Czekam na nn kochana i życzę weny ;)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic