poniedziałek, 11 maja 2015

Rozdział 63


Enjoy :)


Gorąca woda oblewa całe moje zmarznięte ciało otulając mnie przyjemnym ciepłym dreszczem. Przymykam powieki rozkoszując się tą spokojną chwilą, która z łatwością odpędza ode mnie całe napięcie, negatywne emocje, bałagan dzisiejszego wieczoru .

Prysznic nie zajmuje mi jednak wiele czasu. Wychodzę spod strumienia wody, wycieram zaparowane lustro i przyglądam się w nim swemu odbiciu. Kąciki moich ust opuszczone są ku dołowi tworząc delikatne rowki, nieco większe zmarszczki żłobią się na moim czole dodając mi bardziej zmęczonego wyglądu. Wzdycham kręcąc głową, wycieram się ręcznikiem i wciągam na siebie czarną koszulkę Zayn'a wraz z jasnymi bokserkami, które podarował mi Louis. Zostawiam swoje przemoczone ubrania na kuchennym krześle mając nadzieję, że wkrótce same wyschnął.

Spostrzegam, że brunet nadal jest w pokoju Zayn'a, więc decyduję się nie posłuchać ich rozmowy - nie chcę słyszeć niczego co sprowadziłoby mnie do jeszcze gorszego humoru, niż teraz. Nalewam wody do czajnika, stawiam go na gazie, po czym wyciągam z szafki pierwsze lepsze znalezione torebki z herbatą. Kiedy woda w końcu zaczyna się gotować, zalewam wrzątkiem dwie filiżanki wkładając torebeczki z owocowym proszkiem do środka.

W tej samej szafeczce znajduję miód, więc dodaję łyżeczkę naturalnego słodzika i dokładnie mieszam swój napój łyżeczkę. Wpatrując się w blat trzymam kubek blisko swojego ciała. Ciekawi mnie co dzieje się w tamtym pokoju.. Zastanawiam się jakimi argumentami broni się Zayn, co mówi?

Jego dzisiejszy stan był najgorszym, w jakim go kiedykolwiek widziałam - jeden z najgorszych. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam świadkiem pijanego Zayn'a, który obkłada innych pięściami. Zazwyczaj działo się to osobno - albo agresja, albo upojenie. To wybuchowe połączenie otoczyło go chłodną otoczką człowieka bez serce i krzty człowieczeństwa - niebezpieczeństwem, które bardzo mi się nie spodobało. Zerkam okiem na korytarz gdy dociera do mnie dźwięk otwieranych i zamykanych drzwi. Po chwili do kuchni wchodzi Lou z ręcznikiem, którym wyciera sobie zmoczoną głowę.

- Hej - uśmiecham się do niego. Chłopak odwzajemnia mi się skinieniem głowy, po czym chwyta drugi kubek stojący na kuchennym blacie.

- Dzięki kochana - uśmiecha się upijając z niego łyk ciepłego napoju. Dopiero teraz widzę, że chłopaka ogarnia spokój.

- Wszystko w porządku? - dopytuję się obserwując go uważnie. Obawiam się tego, co ma mi do powiedzenia, co wydarzyło się chwilę temu w tamtym pokoju.

- W jak najlepszym - przytakuje - Myślę, że na tę noc mamy z nim spokój.. Udało mi się nieco oczyścić te rany i rozcięcia, ale mimo to na wardze pozostanie mu ślad na nieco dłużej. Tak po za tym to powinien się z tego wygrzebać - zapewnia mnie. Przytakuję mu, po czym oboje pijemy swoje herbaty w kompletnej ciszy.

Nie ma tu nic więcej do dopowiedzenia, deszcze nadal obija się o powierzchnię ziemi roznosząc ze sobą echo po całym mieszkaniu, jak wcześniej. Spuszczam wzrok. Co bym zrobiła, gdyby nie Louis? Błądziłabym bez celu po ulicach w poszukiwaniu Zayn'a.

- Wiesz skoro już tu jesteś.. - śmieję się - Dlaczego by nie wysłać maila do mojego wujka w twoim imieniu? - proponuję mu wyciągając telefon oraz skrzynkę mailową.

- Tak.. Możemy tak zrobić - chłopak przystaje na moją sugestię wiedząc, że potrzebuję oderwać myśli od tego bałaganu.

^^^^^^^

Oboje z Louis'em siedzimy na kanapie w salonie, udało nam się już rozpalić ogień w kominku, który do tego czasu zdążył już zacząć przygasać. Przyglądam się migoczącym płomieniom, które pomaleńku nikną i gasnął.

Wysłanie wiadomości do Steven'a zajęło nam kilka chwil. Na moje szczęście Louis zgodził się zostać ze mną nieco dłużej - jestem mu za to ogromnie wdzięczna, nie chciałabym teraz siedzieć tutaj sama.

- Dobrze sobie radzisz? - pyta mnie cicho.

- Tak - odpowiadam mu z małym uśmiechem - Po prostu.. nigdy nie planowałam takiej sytuacji w swoim życiu - wzruszam ramionami. Gdybym miała przedstawić swoje życiowe przypuszczenia widziałabym siebie i Sarę - w jednym pokoju, szczęśliwe. Zapewne spędzałybyśmy miło czas podczas babskiego wieczoru lub odwiedzałybyśmy nasze rodziny w Loveland.

- Całkiem jak podróż w nieznane, co nie? - chłopak szturcha mnie - podróż, bałagan, szalona wyprawa, emocjonalna huśtawka; każde w wymienionych tu słów doskonale obrazują moje obecne życie.

- To odpowiednie spostrzeżenie - śmieję się. Louis bierze ode mnie kubek i odstawia go w zlewie kuchennym, z kolei ja nadal przyglądam się małemu płomieniowi.

Odkąd przystałam na propozycję Zayn'a, która zapoczątkowała tę szaloną wyprawę zwaną przez nas związkiem czuję się jakbym szła w nieznane mi miejsce. Tak naprawdę odkąd się poznaliśmy to nie było tygodnia pełnego spokoju między nami; raz pojawił się Derek, następnie mieszkanie, imprezy, kłótnie, sekrety, a teraz to. Wszystko  było dokładnie tak ułożone.

Nigdy nie wyobrażałam sobie sytuacji w moim życiu, w której tydzień wydawał mi się być całą wiecznością porównując go do tych wszystkich wydarzeń. Wolałabym o nich w większości zapomnieć.

- Jaki świetny sposób na miłe spędzenie sobotniej nocy i niedzielnego poranka - chłopak chichocze siadając koło mnie. Miał całkowitą rację, dziś już niedziela, a ja spędzam ją w niezwykle spektakularny sposób - znajdując pijanego Zayn'a w środku nocy.

- O czym myślisz? - Louis pyta mnie kładąc przyjacielsko dłoń na moich plecach. Przenoszę swoje spojrzenie z martwo palącego się ognia w niebieskie tęczówki chłopaka wyczekującego mojej odpowiedzi.

- Minął już dokładnie miesiąc... - mój głos jest ledwie słyszalny - Na dzisiejszą, czy wczorajszą noc - jakkolwiek to nazwiesz, w sobotę minął dokładnie miesiąc odkąd staliśmy się oficjalnie parą - dodaję po cichu - W taki oto sposób świętujemy swoją miesięcznicę - potrząsam głową zawiedziona.

- Kto by pomyślał, że uda mu się tak długo wytrwać, cholera - uśmiecham się na drobny żarcik Louis'a, ale po chwili z moich oczy zaczynają wypływać słone łzy - Oh.. - Louis poważnieje - Hej, hej, hej nie płaczemy... no już - chichocze przyciągając mnie do sobie i próbując tym samym mnie jakoś pocieszyć.

Dobry Boże mam już serdecznie dość lania łez. Nie potrafię funkcjonować nie płacząc choć raz na tydzień, co to za życie? Wkładam resztki swojej energii próbując za wszelką cenę powstrzymać cisnące się do oczu łzy, oraz trzęsący moim ciałem szloch.

- To nie miało tak wyglądać, żaden z tych elementów nie miał tutaj prawa się pojawić, moje życie powinno wyglądać zupełnie inaczej - mimo wszystko staram się głęboko oddychać wpatrując się wprost w oczy Louis'a.

- O czym ty mówisz? - pyta ocierając kilka samotnych łez swoim kciukiem. Kręcę głową odwracając spojrzenie w inny punkt.

- Ja nie płaczę Louis. Nigdy tak często jak teraz, nigdy wcześniej nie wylewałam z siebie łez o byle głupotę, byle małą rzecz... Moje emocje są na krawędzi jakiejś cholernie głębokiej przepaści, za każdym razem pozwalam mu się skrzywdzić do resztek wytrzymałości.. Nie podoba mi się to kim się staję... - szlocham. Chłopak przyciska mnie do swojego torsu. Jego ruch powoduje u mnie przypływ kolejnej fali łez, dzięki niemu w końcu czuję, że mam wsparcie - że nie jestem z tym całkiem sama.

- Kochana... Przecież wiesz, że on jest tobą oczarowany - szepcze wprost w moje włosy składając tam uspokajające mnie pocałunki.

- Dlaczego to, aż tak boli? - pytam zachrypniętym głosem. Moje serce przeżywa kolejny zawód, ból nie do zniesienia.

- Dlatego, że oboje nie potraficie zaakceptować miłości, na którą w pełni akceptujecie - odpowiada mi cicho. Oddalam się od niego i spoglądam pełna łez. Akceptować miłości, na którą zasługujemy? Zasługuję na jego miłość, w której Zayn pod każdym względem trzyma mnie z dala od wszystkiego i wszystkich? Gdzie non stop się upija i prowadzimy bezcelowe kłótnie? W której cały czas obrzuca mnie obelgami raniąc mnie przy tym?

- Co?

- Może on faktycznie traktuje cię w nieodpowiedni sposób, podejmuje idiotyczne decyzje.. ale cię kocha.. kocha bardziej, niż ktokolwiek jest w stanie pokochać drugiego człowieka. Mimo to, nadal nie jest w stanie zaakceptować tego pięknego uczucia od ciebie.. Nie przeczę, że nie dzielicie ze sobą pięknych i romantycznych chwil, które wydają się wam być wprost idealne... Boicie się swych uczuć, odrzucacie się nawzajem z myślą, że nie chcecie się skrzywdzić - wyjaśnia mi swoją teorię. Przyglądam się mu jeszcze przez chwilę, po czym zawstydzona spuszczam wzrok na swoje dłonie.

- Nie zniosę już więcej bólu Louis... Chcę, żeby to wszystko się już skończyło - szepczę.

- Doprawdy? Chcesz, aby to wszystko ot tak zniknęło? - jego głos jest pełen niedowierzania. Mój wzrok wędruje jeszcze niżej niż wcześniej. Co by było gdybym nigdy nie spotkała Zayn'a? Co gdybym się nie zgodziła pójść na tę pierwsza imprezę z Sarą? Co gdybym została tego dnia z Harry'm na arenie laserowej?

 Czy dzisiaj też byłabym emocjonalną pustką? Czy zachowywałabym się, jak żałosny dzieciak ciągle płacząc? Żałosna... Zayn miał rację przezywając mnie w ten sposób. Bolało, ale miał rację. Choć to przez niego cały czas czuję się żałosna..

- Nie mam pojęcia... - odpowiadam cicho.

- Chodź tutaj do mnie - szepcze jeszcze raz przyciągając mnie do swojego torsu. Chłopak opatula mnie swoimi ramionami pozwalając mi w spokoju się wypłakać w jego koszulkę.

^^^^^

Kiedy w końcu przestaję się mazać, Louis przygotowuje coś do przekąszenia. Siedzę na blacie, podczas gdy on szpera po lodówce w poszukiwaniu potrzebnych mu składników. Ostatecznie mówi mi, że usmaży nam jajka i wypiecze tosty - łatwizna. Nie narzekam na jego wybór - mój żołądek dźwięczy zupełną pustką, przecież nie jadłam nic od czasu lunchu z Charles'em.. To było dziś? Czy może wczoraj? Czy ja w ogóle żyję?

- Jula.. Jaką byłaś osobą w liceum? - pyta mnie smażąc jaj na kuchence.

- Nudna... pilna uczennica.. - staram się uniknąć słowa 'idealna', nie jestem w stanie znieść bycia tak nazywaną.

- Co takiego?Jestem pewien, że miałaś swoje, niesamowite przygody - chłopak śmieje się obracając się na chwilę w moją stronę - Wiesz, ta szalona popularna laska - uśmiecha się.

- Nie masz racji.. Szalona i popularna - to określenie idealne dla Sary. Ja byłam jej zwykłym, szarym pomocnikiem - śmieję się - A ty?

- Rozmawiasz właśnie z mistrzem dowcipów.

- Dowcipów? Opowiadaj - śmieję się kładąc brodę na dłoniach.

- Uwielbiałem wkręcać innych, zawsze przygotowywałem śmieszne żarty. Byłem w stanie dokonać wszystkiego, by wywołać uśmiech na twarzy dziewczyn - mruga do mnie.

- Doskonały, czarujący facet - śmieję się - Czy w taki sposób poznałeś Elenaor? - pytam go, z przyjemnością posłucham szczęśliwej historii miłosnej. Moja miłość gdzieś wyparowała, usłyszenie opowieści ze szczęśliwym zakończeniem będzie.. czymś nowym.

- Wiesz, kiedy przeprowadziłem się tutaj trzy lata temu - przypominam sobie, że Louis zostaje tutaj jeszcze tylko jakiś rok - Um.. Spotkaliśmy się w dniu otwartym kampusu - wzrusza ramionami - Była zupełnie nie z mojej półki, jakbym po za zasięgiem mych rąk.

- Nie wierzę ci - śmieję się z niego - Eleanor jest w twoim wieku?

- Nie, w wieku Zayn'a, ale wydaje mi się, że udało jej się ominąć jeden rok, więc okazało się, że jest na tym samy roku co ja - wyjaśnia.

- Zayn wspomniał, że oboje znaliście się jeszcze mieszkając z Anglii...

- Tak, spotykaliśmy się, ale krótko. Moja rodzina często się przeprowadzała, więc przez kilka miesięcy chodziliśmy do tej samej szkoły - wzrusza ramionami - My... staliśmy się sobie całkiem bliscy, nawet po tym, jak wyjechałem pozostaliśmy w kontakcie.

- Czy on był wtedy, taki jaki jest teraz? - pytam ogromnie ciekawa tego, jaki był kiedyś Zayn. Czy zawsze był taki skryty w sobie.

- Nie do końca... Jego przemiana nastąpiła rok po tym, jak tu przyjechałem. Skupiał się na swoim zwykłym życiu w Bradford - pomoc mamie o te sprawy.. potem coś się wydarzyło, sam nie wiem. W ostatnim roku liceum zadzwonił do mnie o powiedział, że rozważa przyjazd tu - do Boulder... tak to było - wzrusza ramionami.

- Kiedy podjął decyzję przeprowadzki tutaj - bardzo się zmienił?

- Zayn od zawsze był cichy i skryty.. ale odkąd tu jest stał się jeszcze bardziej tajemniczy, rzadko się zwierza, nie mówi co go boli - odpowiada mi układając jajka i chleb na talerzu, po czym podaje mi do rąk posiłek. Zaczynam jeść rozmyślając nad tym co mi przed chwilą powiedział Lou.

Ostatni rok - coś na jego końcu musiało się wydarzyć. Było to na tyle mocne, że zmieniło Zayn'a, przekonało go do opuszczenia Anglii. Coś sprawiło, że zechciał tu przylecieć, przez to stał się skryty w sobie, jak nigdy dotąd.

- Jula pytałem El o Zayn'a.. Ona twierdzi, że go nie zna - a nawet nie przepada za jego towarzystwem - przyglądam się chłopakowi przytakując. Próby rozwiązania tej pogmatwanej zagadki dodały nam tylko bólu, zniszczyły nas.

Oboje kończymy posiłek nie odzywając się, ani słowem, po skończeniu dziękuję mu za pyszności, a chłopak sam oferuje, że pozmywa brudne naczynia. Szerze mówiąc jestem zbyt zmęczona, aby się z nim o to spierać, więc pozwalam mu na to bez protestu. Po dokładnym posprzątaniu całej kuchni oboje stoimy w salonie.

- Pójdę już, jest późno -  a może raczej bardzo wcześnie - chichocze - Chcesz, żebym cię odwiózł? - proponuje mi wkładając dłonie do kieszeni spodni. Omiatam spojrzenie całe mieszkanie wzdychając - wiem, że powinnam go posłuchać i pojechać.

- Wydaje mi się, że będzie lepiej, gdy tu zostanę.. tak na wszelki wypadek.

- Chcesz, abym został tu z tobą? - pyta odszukując kluczyki do samochodu. Kręcę przecząco głową, nie ma powodu, dla którego chłopak miałby się znów użerać z Zayn'em - Jesteś pewna? - uśmiecha się.

- Będziesz pierwszą osobą, do której w razie potrzeby zgłoszę się po pomoc - zapewniam go, na co przytakuje mi z uśmiechem.

- Okay... Chodź tutaj do mnie - Louis otwiera dla mnie swoje ramiona. Podchodzę do niego odwzajemniając ciepły uścisk. Chłopak otacza mnie pocierając delikatnie plecy po czym puszcza i żegna się wychodząc - Wszystko się ułoży.. Zobaczysz - mruga do mnie, po czym znika za drzwiami zamykając je za sobą. W mieszkaniu ponownie zapada grobowa cisza.

Podchodzę do kanapy zasiadając na niej. Przyglądam się pięknu płomienia. Wzdycham ciężko opadając na miękkim fotelu spuszczając wzrok w ziemię. Zayn nie zechce podzielić się ze mną swymi sekretami... Co ja tu nadal robię?

Chciałbym być z nim w pełni otwarta, pragnę mu bezgranicznie zaufać, ale nie może to działać tylko jednostronnie. Erica.. Nie mam prawa mu zakazać spotykania się z nią, skoro ja widuję się z Matt'em. Wydaje mi się jednak, że mam solidne podstawy co do tego.

Napotkałam ją na wpół nagą w mieszkaniu Zan'a, gdy byli w nim sam na sam. Co lepsze do tej pory nie otrzymałam żadnych wyjaśnień z jego strony, które stawiały by go w nieco lepszym świetle. Pomagała mu sprzątać.. okay, nawet gdybym w to uwierzyła, to dlaczego robiła to bez koszulki? Zawsze uważałam, że ludzie do sprzątania nie muszą ściągać z siebie ubrań.

Czuję, że moje powieki robią się ciężkie, ale nie jestem w stanie odnaleźć w sobie spokoju. Nie mogę usnąć - gapię się tylko w martwy punkt na suficie. Mój umysł jest bardzo pobudzony.

Podnoszę się z miejsca kierując się korytarzem wprost do sypialni Zayn'a. Przyglądam się przez chwilę śpiącemu chłopakowi. Wbrew zdrowemu rozsądkowi wślizguję się pod kołdrę, przybliżam do jego ciepłego ciała pragnąc poczuć męskie ramiona wokół siebie. Chłopak mruczy.

- Julio nie odchodź... - szepcze do mnie cicho. Przyglądam się mu sparaliżowana, nie mam pewności, czy nie mówi właśnie przez sen. Po chwili relaksuję się jednak w jego ramionach, kładę dłoń na jego torsie. W moich oczach pojawiają się łzy słysząc jego cichą prośbę.

- Nigdzie się nie wybieram.. - zapewniam go gładząc wrażliwe miejsce dłonią. Moje serce przyspiesza ze szczęścia - uwielbiam to uczucie, gdy tak po prostu leżę w jego ramionach. Wszystkie złe przeczucia odpływają ode mnie, ogarnia mnie spokój.

- Chciałbym... Chciałbym być twoim idealnym życiem - chłopak wypowiada słowa, które powodują najpiękniejsze uczucie w moim sercu, na jakie je stać.




Awwww :D Jaka piękna końcówka! Jak myślicie? Pogodzą się? Zayn się otworzy, czy dalej będzię brnął w swoje tajemnice? Czekam na Wasze opinie :)


Do następnego!

5 komentarzy:

  1. Kurde oby im się udało są idealną parą; )

    OdpowiedzUsuń
  2. Mam nadzieję że tajemnice Zayna nie zniszczą tego co jest między nim i Julią. Czekam niecierpliwie na nexta. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  3. Nie mam pojecia co stanie sie dalej, ale bardzo niecierpliwie czekam na nexta ._.

    OdpowiedzUsuń
  4. Kiedy kolejny rozdzial?

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic