poniedziałek, 6 kwietnia 2015

Rozdział 60

Na wstępie; Musicie posłuchać tej piosenki, tekst po prostu doskonale oddaje całą sytuację i uczucia Zayn'a: Jason Walker - What If I Told You <3 nbsp="">
A teraz zapraszam:
Juliet POV
Stoję przepełniona bólem wpatrzona w Zayn'a nie wypowiadając żadnego słowa. Czuję, jak fizycznie boli mnie serce, jedyny mięsień, który trzyma mnie przy życiu emituje obecnie nieznośnym cierpieniem. W jego mieszkaniu zastałam na wpółnagą Ericę - jestem pewna, że mulat nie spodziewał się mnie tutaj zobaczyć. Po jego wyrazie twarzy widzę, że obleciał go strach nie ma pojęcia, w jaki sposób wytłumaczyć mi to co widnieje przed moimi oczami.
Nie mogę się wręcz doczekać jego kolejnej wymówki. Oczekuję usłyszeć od niego jakieś sensowne usprawiedliwienie, coś co mnie uspokoi, ukoi wewnętrzny ból. Jednak jestem więcej, niż tylko pewna, że znów mnie okłamie, zaprzeczy, że coś pomiędzy nimi zaszło. Dlaczego tak ciężko powiedzieć mi prawdę? Chyba łatwiej się mu mnie rani..
- Chyba powinnam już uciekać.. - dziewczyna mówi lekko speszona. Nie spuszczam wzroku z osoby Zayn'a, który gapi się na mnie tęczówkami pływającymi w przerażeniu. Boi się mojej reakcji, obawia się, że mnie straci. Kątem oka dostrzegam jednak ruchy Erici - dziewczyna przyciska koszulkę do swojego ciała i mija naszą dwójkę - To było... było.. Po prostu już pójdę - grzebie się, po czym znika na końcu korytarza klatki schodowej.
Kontynuuję swoją czynność - staram się zapamiętać każdy szczegół jego przerażonej twarzy. Po chwili rozbrzmiewa dźwięk windy i wreszcie mam pewność, że Erica zniknęła, poszła sobie. Stoimy w zupełnej ciszy, w powietrzu łatwo wyczuć spięcie, strach, ból i cierpienie. Jednak ta chwila zaraz przeminie, rozpłynie się.. zbliża się wybuch, eksplozja rozszalałych emocji. Kręcąc głową obracam się na pięcie i zmierzam wzdłuż korytarza.
Nie zamierzam znów wysłuchiwać jego kłamstw, nie chcę zostać ponownie skrzywdzona słowami, których tak naprawdę nigdy nie ma w zamiarze wypowiedzieć. Nie pozwolę mu zaciągnąć mnie do tego bałaganu, który zwykłam nazywać związkiem.
- Julio... zaczekaj - słyszę, jak za mną woła. Nie zatrzymuję się, stąpam twardo po ziemi, dopóki nie zostaję zatrzymana przez jego silne ramię. Odpycham go od siebie.
- Nie dotykaj mnie - ostrzegam go mrocznym głosem. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam na kogoś tak wściekła, czy zraniona jak jestem obecnie przez niego. Czy nie wystarczającym złem było zostawienie mnie samej w mieszkaniu? Bez żadnego wyjaśnienia? Nie. Musiało stać się gorsze, musiałam tu przyjść i zastać  nagą.
- Wszystko ci wytłumaczę - zapewnia mnie.
- Czyżby? - śmieję się niedowierzająco - Wytłumaczysz, czy raczej nakarmisz kolejnym bzdurnym kłamstwem? Co Zayn? A może oba na raz, ostatnio wydaje mi się, że sam zacząłeś wierzyć w historyjki, które mi opowiadasz - wrzeszczę na niego. Taka była smutna prawda, przynajmniej ja odbierałam to w taki sposób. Nie potrafię już rozróżniać, kiedy mnie okłamuje, a kiedy wyznaje prawdę.
- Chodź do środka, nie będziemy rozmawiać na korytarzu - informuje mnie niskim tonem, ciągnąc mnie za ramię w stronę otwartych drzwi do mieszkania. Nie chcę się z nim ponownie spierać - ani nie tutaj, ani w środku. Chcę się stąd wydostać, uciec.
- Nie - wyrywam się z jego uścisku odrzucając jego ramię w tył, na co chłopak szybkim ruchem przygniata mnie do swojego torsu i niemalże wpycha do wnętrza apartamentu. Piorunuję go spojrzeniem, gdy zatrzaskuje za nami drzwi obracając się w moją stronę. Gapimy się na siebie nawzajem, oboje zastanawiamy się jaki ruch wykonać, do czego się posunąć.
Jestem pewna, że wcale nie będzie spokojnie i kolorowo. Za każdym razem gdy staramy się coś rozwiązać, kończymy na awanturze. Zarówno jemu, jak i mi puszczają nerwy. Ranimy się dopóki jedno, lub oboje z nas nie zostaje wyprane z emocji, stłamszone i pokonane.
- Dlaczego stała tu bez koszulki? - staram się utrzymać swój głos w jednolitym tonie nie ukazując przy tym szarpiących mnie uczuć. Moje ciało, aż trzęsie się z czystej i żywej wściekłości.
- Pomagała mi sprzątać - odpowiada podobnym stałym tonem.
- Pomagała ci sprzątać? I tak po prostu nagle wydarzyło się coś powodujące zdjęcie jej koszulki? Takim kłamstwem chcesz zacząć tę rozmowę? - śmieję się donośnie. Jeśli zamierza już kłamać, mógłby się trochę bardziej postarać, włożyć trochę kreatywności, sprawić, by było choć trochę wiarygodnie.
- Mówię ci prawdę Julio - syczy - Rozglądnij się dokoła - rozkazuje mi władczym głosem. Przez chwilę patrzę na niego, po czym zmuszam się do obejrzenia mieszkania. Faktycznie było czysto, brak w nim poprzewracanych krzeseł, potłuczonego szkła, już więcej nie wygląda, jakby się tu ktoś włamał... Ale dlaczego była na wpół naga? Kręcę głową zaciskając powieki.
- Czemu nie odbierałeś telefonu? - pytam spokojniej.
- Jest wyłączony - odpowiada krótko. Spoglądam na niego pytająco. W jakim celu wyłączył telefon? Z jakiego powodu miałby to niby zrobić? - Dlaczego płakałaś? - pyta mnie cicho. Obserwuje mnie wyczekując odpowiedzi - z jego twarzy nie da się wyczytać żadnej emocji.
- Dlaczego płakałam? - pytam wybuchając histerycznym śmiechem - Zayn! Jestem totalnym wrakiem człowieka! Obudziłam się w pustym mieszkaniu, z bólem głowy. Wiesz jak się przestraszyłam, gdy zobaczyłam panujący w nim bałagan? Na myśl przyszło mi włamanie, ale wiesz co? Jak zwykle ty musiałeś coś rozwalić bez powodu! Co lepsze, kiedy tu wracam szukając cię zastaję w nim pół nagą Ericę! - krzyczę rozglądając się za śladami ich rzekomo wspólnego sprzątania.
- Gdzie byłaś? - jego głos jest spokojny, wyciszony - to mnie martwi i przeraża za razem. Spodziewałam się wybuchu, krzyku, bezpodstawnych obelg. Z jakiegoś powodu chłopakowi udaje się powstrzymywać swoją złość.
- Co? Sądziłeś, że będę tu czekać na ciebie, jak jakiś zwierzak domowy? - dopytuję się rozdrażniona. Przez niego często czuję się, jak pies - zawsze stara się mnie kontrolować i mówić mi co mam robić.
- Nie, to nie ty będziesz zadawał pytania - kręcę głową - Odkąd ty postanowiłeś zostać kłamcą stulecia, przynajmniej jedno z nas musi wykazać się umiejętnością wyznawania prawdy - patrzę na niego - Na prawdę chcesz wiedzieć, gdzie byłam? - wyzywam go.
- Tak chcę - jego głos pomału traci spokój. Wiem, że moje odpowiedź wyprowadzi go z tej równowagi i ciszy, ale nie zamierzam go okłamywać - nie będę przed nim niczego ukrywać, tak jak on robi to mi.
- Spotkałam się z Matt'em - odpowiadam poważnie. W jego oczach błyska iskra wściekłości  i spokój jego ducha znika w mgnieniu oka. Na moment zapada cisza, chłopak spuszcza wzrok - widzę, że za wszelką cenę stara się zatrzymać wybuch bomby, którą sama przed chwilą na nas spuściłam. Znów traci nad sobą panowanie.
- Znowu się z nim zobaczyłaś? - unosi się - Żartujesz sobie ze mnie, tak? - kręci głową - Złościsz się na mnie za Ericę, gdzie tym czasem sama umawiasz się z Matt'em? - jego głos jest przepełniony dokładnie każdą emocją, którą czułam gdy tylko zobaczyłam tutaj Ericę.
- Widok pól nagiej Erici w twoim mieszkaniu jest tysiąc razy gorszym przeżyciem, niż zwykłe spotkanie z Matt'em! - odkrzykuję. Gdyby Zayn zastał mnie z na wpół nagim Matt'em, jestem pewna, że nie cofnąłby się przed wyrzuceniem go przez okno.
- Z jakiego kurwa powodu to zrobiłaś? Czyżby dlatego, że jestem potworem? - krzyczy na mnie pełen złości - Dlatego, że cię unieszczęśliwiam? - dopytuje się tracąc cierpliwość. Piorunuję go spojrzeniem, jestem nieszczęśliwa. On mi to zrobił, jednak jednocześnie dzięki niemu stałam się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- Widziałam dziś Derek'a! - wyznaję mi trzęsącym się głosem. Dziś... to rzeczywiście miało miejsce dzisiaj. Najpierw spotkałam Charli'ego, wpadłam na Derek'a, potem spotkałam się z Matt'em, a teraz to... Minął dokładnie jeden dzień, a odnoszę wrażenie, że trwało to przynajmniej rok.
- Że co? - pyta mnie wyraźnie zaskoczony.
- Widziałam Derek'a... jest w mieście. Nigdy z niego nie wyjechał, okłamałeś mnie. Chyba, że sam niedawno postanowił tu wrócić - obserwuję go. Nie sądzę, żeby mnie okłamał w tej sprawie, ale nie daje mi innego wyboru, by myśleć inaczej. Jeszcze nigdy nie udowodnił mi, że stać go na szczerość.
- Dlaczego miałabyś mi uwierzyć Julio? W twoich oczach jestem kłamliwym draniem! - naskakuje na mnie, jego tęczówki rosną w chłód, a ciało napina się. Był kłamcą, przecież ukrywał przede mną wszelką prawdę... a w taki sposób postępują najgorsi kłamcy.
- Śnił mi się Matt i czułam, że muszę się z nim zobaczyć.. - tłumaczę mu najspokojniej jak potrafię. Sen o nim traktuję jako ważny znak - jeszcze nigdy wcześniej nie nawiedzał mnie w nocnym marzeniach.
- Musiałaś? - drwi w głośnym śmiechem - Bo ci się przyśnił?
- Tak! Po prostu... Mam na głowie tyle przeróżnych spraw, które w większości dotyczą ciebie! Twoja natura zawsze wszystko komplikuje, więc musiałam znaleźć kogoś kto mnie wysłucha, potrzebowałam pomocy. Rozmawiałam z nim o tobie, przyrzekam, że nasza rozmowa nie dotyczyła niczego więcej - zapewniam go. Tak była naprawdę, spotkałam się z Matt'em, by mi doradził, chciałam jakoś spróbować rozwikłać pogmatwane sprawy, spojrzeć na to z innej strony.
- O mnie? Ciekawe czemu ci nie wierzę? - kręci głową kpiąc z moich szczerych wyjaśnień. Powinien mi zaufać, jeszcze nigdy wcześniej go nie okłamałam, ani celowo nie ukryłam w tajemnicy.
- Może dlatego, że ty nienawidzisz wszystkiego co go dotyczy?! - syczę rozzłoszczona.
- Przecież on Ciebie zdradził! - odpowiada z jeszcze większą złością.
- A ty i Erica tak po prostu rozmawialiście nadzy, tak? Może jeszcze dla zabawy? Dwójka najlepszych kumpli? - śmieję się niedowierzająco.
- Nawet. Nie. Zaczynaj - ostrzega mnie niskim tonem unosząc palec wskazujący ku górze. Mierzę go wzrokiem wyzywająco. Mam nie zaczynać? To wszystko jego wina.
- Czemu nie? Czy ty zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego, jak to wyglądało? - dopytuję go. Wolałabym gdyby wiedział, że to wyglądało okropnie, niedorzecznie.. - Wyglądało dokładnie tak samo jak sytuacja z wczoraj, gdy spędziłeś z nią prawie pół nocy w swoim starym pokoju! Właśnie tak to wygląda!
- Dlaczego musiałaś z nim rozmawiać? - ignoruje mój komentarz.
- Dlatego, że mnie rozumie Zayn! Nie, nie poszłam tam, by wszystko z nim naprawiać.. czy odbudowywać nasz związek… Potrzebowałam zwykłej przyjacielskiej pomocy! Chciałam z kimś szczerze porozmawiać - tłumaczę mu pełna frustracji.
- Dlaczego nie z Louis'em? - pyta starając się uspokoić.
- Z nim nie dorastałam! - naskakuję na niego.
- A Sara? - chłopak znowu się unosi, na co wzdycham zrezygnowana.
- Ona by mnie nie zrozumiała... tak samo jak ty... Tylko Matt potrafi mnie odgadnąć. Wie dokładnie co czuje, jakie emocje mną targają, bez problemu odczytuje moje myśli. Rozmowa miała mi pomóc w rozwiązaniu kłopotów. Naprawdę mi pomógł - patrzę na niego w nadziei, że zobaczy, iż mówię mu prawdę. On nigdy tego nie dostrzeże - w jego oczach Matt to moja idealna przeszłość.
- Czemu nie Liam?
- Czy to takie ważne, że był to Matt? Jest moim przyjacielem, chyba mam prawo się z nim spotykać, kiedy tylko mi się żywnie podoba - anonsuję mi zakładając dłonie na piersi - Rozmawialiśmy o tobie! - powtarzam tysięczny już raz.
- Oczywiście - śmieje się sarkastycznie - Co takiego mu powiedziałaś? Że jestem kłamcą? Że nigdy nie będę tak dobry, jak on? - dopytuje się. Zaczynam się wahać.. przypominam sobie co mu powiedziałam zeszłej nocy. Wzdycham.
- Nie miałam tego na myśli... To co powiedziałam zeszłej nocy.. To nie tak - opowiadam mu cicho. Wiem również, że on też nie mówił tego celowo - To nie powinno być ważne, czy rozmawiałam z Matt'em, czy kimś innym.. Pomógł mi. Dlaczego jest to dla ciebie tak bardzo ważne? - pytam go spokojnie, co go tylko złości.
- Bo go nadal kochasz! - krzyczy purpurowy z ogarniającej go wściekłości. Jego wyznanie blokuje mnie, nie mam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Nie kocham Matt'a, nie w taki sam sposób, jak kiedyś. Mimo wszystko między nim, a mną widnieją jakieś cząstki dawnej relacji - Widzisz! - mierzy mnie wzrokiem.
- Ja już go nie kocham Zayn - twierdzę spokojnym głosem - Ale nie będę tu stać i kłamać ci prosto w twarz, że przestało mi na nim zależeć. Dorastałam przy jego boku, już zawsze pozostanie-
- Twoją pierwszą, cholerną miłością - przerywa mi ostrym tonem. Moje źrenice szerzą się do wielkości pięciozłotówek, gdy chłopak chwyta dłońmi stojącą koło niego lampę i roztrzaskuje ją o ścianę.
- Zayn, uspokój się! - staram się go jakoś tym nastraszyć, jednak zamiast pełnej pewności siebie groźby, z moich ust wydostaje się jakiś płaczliwy jęk.
- Nie mów mi, żebym się uspokoił! - obraca się stawiając krok w moją stronę. Wyraźnie czuję od niego bijące ciepło - ten chłopak emituje czystą wściekłością - Tej pierwszej nocy wyznałaś mi, że nadal go kochasz! To samo zrobiłaś wczoraj! - przyglądam mu się zdezorientowana. Po chwili na twarzy chłopaka maluje się złośliwy uśmieszek, zaczyna rechotać - Tak, wczorajszej nocy, kiedy ci się śnił, na głos wyznałaś mi miłość do niego.
Gapię się na niego z szeroko otwartymi ustami. Mój Boże.. mój sen... o Macie, gdy wypowiadałam słowa 'Kocham Cię' zrobiłam to na głos. Nie... błagam, to nie może być prawda...
- To był tylko sen - zapewniam go cicho. Tylko sen.
- Sen? Tego w głębi duszy rzeczywiście pragniesz! Od początku wiedziałem, że prędzej, czy później znajdziesz sposób, by wrócić do swojego idealnego i poukładanego życia! Idź! Droga wolna! - jego ramię strzela zamaszyście w stronę drzwi wyjściowych. Próbowałam stąd pójść.. to on siłą mnie tu przecież zaciągnął. Czy tego nie zauważył? Pragnę mu o tym przypomnieć, jednak wiem, że w niczym nam to obecnie nie pomoże.
- Idź, pobiegnij przy jego boku ku zachodowi słońca! Proszę! - jego donośny głos przenika cały apartament. Spoglądam na potłuczone szkło, a następnie na Zayn'a - jego umysł i ciało prowadzą wewnętrzną walkę, chłopak stara się powstrzymać ogarniającą go złość.
- Dlaczego zawsze twierdzisz, że chcę wrócić do swojego dawnego życia, co? - pytam stawiając krok w jego stronę - Zawsze mnie o to bezpodstawnie oskarżasz, i wiesz co? Mylisz się! Jakim postępowaniem wymuszam w tobie takie domysły? - Przez większość czasu faktycznie wspominam dawne czasy, tęsknię za nimi, ale jeszcze nigdy nie chciałam żeby to powróciło – nie przyznałam się do tego nawet przed samą sobą.
- Może dlatego, że jesteś małą zdesperowaną dziewczynką, ze złamanym serduszkiem, która rzuciła się na pierwszego lepszego chłopaka, który się do niej odezwał?! - zaciskam szczękę, gdy chłopak piorunuje mnie spojrzeniem. Nie widać po nim krzty poczucia winy, po tym co mi właśnie powiedział.
- Zayn przestań - ostrzegam - Nie zapędzaj się tak, proszę - błagam go wpatrzona w jego rozwścieczoną twarz mając nadzieję, że zrozumie co mam na myśli. Nie mów, czegoś, czego będziesz później żałował...proszę cię... doskonale zdaję sobie sprawę, że jego charakter przejmuje nad nim zupełną kontrolę. Wcale tak nie uważa, nie myśli mnie w ten sposób. To jego sposób na ochronę samego siebie, jednak mimo to, jego słowa ranią mnie, jak najgorsze obelgi.
- Nigdy wcześniej nie musiałaś przeciwdziałać żadnym przeciwnościom, które zwykle gotuje ludziom los, nigdy nie spotkałaś się ze złymi wiadomościami, które przynosiły ból nie do zniesienia, nie do opanowania. Biegasz jak wolny ptak po pagórkach życia wyczekując idealnego księcia na białym koniu! Dlatego też jestem pewien, że tam gdzieś głęboko pragniesz powrotu do starego życia! - jego słowa uderzają mnie, niczym ostrze wbijane w dłoń, w mych oczach pojawiają się pierwsze łzy. Miałam być silna.
Patrzę na niego bez grama nadziei. Jego oczy w żadnym miejscu nie ukazują poczucia winy, chłopak wcale nie żałuje swych czynów czy słów.. Jego klatka unosi się w górę i w dół, jego smoczy oddech roznosi się echem po całym pomieszczeniu. Wcale nie miał tego na myśli - mówi to tylko po to, by mnie zranić..
Nie jestem w stanie znaleźć odpowiednich słów, którymi udało by mi się trafić do jego wnętrza. Zdesperowana dziewczynka ze złamanym sercem - w taki a nie inny sposób o mnie myślał, taką mnie widział. Bał się, że za niedługo w podskokach będę chciała wrócić do starego życia. Dlaczego zawsze ma mnie tak niskie zdanie? Czemu za każdym razem wykorzystuje mój słaby punk i uderza z coraz to większą siłą?
- Czego ty ode mnie chcesz? - pytam go tak cicho, że nie jestem pewna, czy w ogóle mnie usłyszał - Czego oczekujesz? - krzyczę - Dlaczego ciągle mnie do siebie przyciągasz? Nie chcesz pozwolić mi odejść?
Wiem, że to nie sprawiedliwe z mojej strony, by zadawać mu takie pytanie.. Cały ten chaos to nie tylko jego wina. Jednak sposób, w jaki mnie do siebie przyciąga jest zaskakujący - osobiście przychodzi i mnie przeprasza, stara się wszystko naprawić, zmienić, bym czuła się choć trochę lepiej.. Wciąga mnie do swojej czarnej dziury, do swojego życia - do bezkresnej walki przepełnionej cierpieniem i kłamstwami.
- Skoro jestem jakąś zdesperowaną dziewczynką ze złamanym serduszkiem.. Dlaczego tak bardzo ci zależy, abym przy tobie została? Co mogę ci od siebie dać? - dopytuję ze łzami w oczach - Czego ode mnie chcesz? - chłopak milczy patrząc na mnie. Brak jakichkolwiek słów z jego strony rani mnie jeszcze bardziej. Ta cisza jest dla mnie czymś zbyt trudnym do opanowania. Zaciskam powieki i stawiam krok w stronę drzwi - mam tego już dosyć.
- Julio zaczekaj-
- Nie Zayn! - krzyczę obracając się do niego, mając nadzieję, że dostrzeże moją rozpacz i zwątpienie - Czy zdajesz sobie sprawę z wielkości słów, które właśnie skierowałeś w moją stronę? - pytam na co w jego oczach dostrzegam przebłysk poczucia winy. Kręcę głową w niedowierzaniu - Zawsze pleciesz co popadnie, by pokazać mi, jak bardzo jesteś na mnie wściekły. Jednak do końca chyba nie zdajesz sobie sprawy, że jestem człowiekiem, mam uczucia i to boli, one mnie bolą. Przecież liczą się tak samo, jak za każdym innym razem - chlipię
Chłopak stoi wpatrzony we mnie jak w obrazek. Powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co powiedział, spuszcza wzrok w ziemię i nadal nie odzywa się, ani pół słowem.
- Potrzebuję trochę więcej przestrzeni. Jeżeli nadal nie zamierzasz się przede mną otworzyć, zaufać mi, obrzucać mnie tymi pełnymi jadu obelgami.. będę musiała odejść - szepczę chcąc cholernie mocno opuścić to mieszkanie.
- Zostań tutaj - błaga mnie, jego wzrok pełen udręki i bólu w końcu spotyka się z moim. Jego humor nagle zmienił się z szaleńczej wściekłości w żal i smutek. Wypowiedziane przed chwilą krzywdzące mnie słowa przybrały charakter spokojnych i ostrożnych próśb.
- Jeśli mam zostać, porozmawiajmy! W końcu porozmawiajmy jak normalni ludzie! - proszę go. Skoro te groźby o moim odejściu go uspokajają, będę z nich korzystać częściej. Dlaczego tylko nie chce ze mną porozmawiać? Rozwiązać nasze problemy?
Jakim sposobem udaje mu się tak szybko zmieniać humor? To mnie strasznie dezorientuje, czuję się zagubiona i samotna. W mgnieniu oka udaje mu się zmienić z szaleńczego zwierza w potulną i spokojną, małą myszkę.
- Pójdę, dam ci przestrzeni, której potrzebujesz.. tylko... nie wracaj do niego - patrząc na jego oczy zdaję sobie sprawę z powagi jego strachu. Obawiał się, że jeśli tylko wyjdę z jego mieszkania, od razu pojadę do Matt'a. Miał w tym rację... czując taki ból, moim kierunkiem stałby się właśnie on.
- Zayn - kręcę głową. Źle się czuję przebywając w jego mieszkaniu zupełnie sama, ciężko jest mi wszystko sobie poukładać - Nie chce tu zostawać - błagam go, aby mnie do tego nie zmuszał.
- Proszę cię - przemawia łamiącym głosem - Zostań tu, abym nie musiał się martwić, gdzie się podziewasz. Pojadę do wujka, czy gdzieś... po prostu nie odchodź - szepcze pełen desperacji.
- Skoro chcesz, żebym z tobą została, dlaczego nie dopuszczasz mnie do siebie? Czemu choć raz nie spróbujesz mnie do końca wysłuchać? - pytam obserwując go. Chłopak kręci tylko głową spuszczając ją w dół, po czym mija mnie pozostawiając moje pytanie bez odpowiedzi - Zayn, gdzie ty idziesz? - pytam go, gdy chłopak podchodzi do drzwi i je otwiera.
- Daję ci trochę przestrzeni - informuje nie patrząc na mnie. 
Drewniane drzwi zatrzaskują się z siłą, powodując dosyć mocny podmuch powietrza. Przez chwilę przyglądam się ich fakturze mając nadzieję, że w tu wróci. Liczę, że będzie znowu zły, przeprosi mnie, cokolwiek innego, poza zwykłym odejściem bez słowa. Jednak nic takiego nie ma miejsca.
Stoję nie mogąc się ruszyć... W mojej głowie nadal huczą te wszystkie bolesne słowa, w mieszkaniu panuje napięta atmosfera...
Stoję zupełnie osamotniona.

CO DALEJ???! Czy tylko mi łezki poleciały pod koniec? :C Zennn co ty robisz? JAK TO DYSTANS? Jak myślicie, jak długo wytrzymają w tej rozłące ?!

sobota, 4 kwietnia 2015

Liebster Award

Jak już pewnie się domyśliłyście ten post dotyczy Liebster Award, gdyż ponownie zostałam do niej nominowana. Bardzo się cieszę, że ktoś, a dokładniej Isia i Kasia z bloga Just One More Time, The Last Time pomyślały o mnie i nominowały One Night :) Naprawdę bardzo dziękuję!

O co chodzi?
Nominację do Liebster Award otrzymuje się od innego blogger'a itp. w ramach uznania za 'dobrze wykonaną pracę'. Otrzymują ją użytkownicy o mniejszej ilości obserwatorów, więc daje możliwość rozpowszechnienia.
Po odebraniu nagrody musisz odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała.

Następnie Ty nominujesz 11 osób*(należy je o tym poinformować) i zadajesz 11 pytań.

* Co ważne nie należy nominować osoby, która Cię nominowała.


Pytania + Odpowiedzi

1. Czytasz jakieś ff? Które to twoje ulubione? Ile tego mniej więcej jest?
Ochh.. Mówiąc szczerze to bardzo trudne pytanie. Aktualnie jestem wprost zakochana w Pułapce (pierwsza część to Cień) i naprawdę gorąco polecam! Ogólnie czytam bardzo mało polskich opowiadań, wiem, wiem, wstyd się przyznać, ale cały czas staram się to zmienić. Z angielskich opowiadań czytam Tonight, czyli drugą część One Night :), DreadfulRemember To Forget, druga część Taking Chances7:15 i wiele, wiele innych. Nie mam swojego ulubionego, każde z nich jest inne, unikatowe, opowiada o czymś innym, występują w nich różne postacie, lubię różnorodność.

2. Oglądałaś/eś/Czytałaś/eś 50 twarzy Greya? Jeżeli czytałaś/eś to wszystkie części?

Nie oglądałam tego filmu, co do książki, to owszem zaczęłam, jednak jeszcze nie miałam czasu jej dokończyć. Myślę, że się za nią zabiorę już po testach, gdy będę miała nieco więcej czasu. Czytałam Colda, liczy się ? :D

3. Czytałaś/eś/Oglądałaś/eś HP?

Czy chodzi o Harry'ego Potter'a? hahaha Przepraszam, z góry pragnę przerosić wiernych fanów tej trylogii, ale nie, nigdy nie czytałam. Oglądałam wybiórcze części i kompletnie nic mi to nie mówi.

4. Ulubiony film i dlaczego?

Wczoraj w końcu obejrzałam I że Cię nie opuszczę... i jestem tym filmem po prostu zachwycona! Pamiętam, że jak czytałam After'a i w którymś rozdziale Tess oraz Harry oglądali właśnie ten film u niej w pokoju akademickim obiecałam sobie, że muszę to zobaczyć. Nie żałuję. Nie chcę zdradzać tym, którzy go jeszcze nie mieli okazji oglądać całej fabuły. Bardzo dobra komedia romantyczna, nie ukrywam, że uroniłam kilka łez.. Cóż jestem niepoprawną romantyczką :D 

5. Najlepszy sen jaki miałaś i zapamiętałaś?

Moje sny są na ogół dziwne. Zacznę od tego, że wgl rzadko kiedy cokolwiek pamiętam z tych 'nocnych podróży'. Jednak, gdy już się tak dzieje, to najczęściej są to jakieś pogmatwane urywki, których w żaden sposób nie potrafię posklejać w całość. Pamiętam, że kiedyś śnił mi się wybuch bomby niedaleko mojego domu. Jakoś w zeszłych tygodniu śniło mi się, że byłam w ciąży, co osobiście mnie bardzo przeraża :o. Zawsze najlepiej zapamiętuję koszmary... o nich wolałabym nie opowiadać :)

6. Jeżeli wszyscy pochodzimy od Adama i Ewy, to czy nie jesteśmy ze związków kazirodczych? No bo w końcu to musieli robić brat z siostrą, co nie? Czy jesteśmy niedoinformowane?

Pozwólcie, że zignoruję to pytanie, nie lubię wypowiadać się na tematy religijne, uważam to za osobistą sprawę.

7. Ulubiony youtuber?

Nie oglądam polskich youtuber'ów (przepraszam :D) Ale kocham Pointless Blog'a, Zoellę, Joe Sugg'a, Nash'a Grier'a, Cameron'a Dallas'a... i wiele, wiele innych. A nie przypomniałam sobie, że ostatnio znalazłam SanVlog, to Polka, jednak nagrywa po angielsku :) Uważam, że warto ją pooglądać.

8. Znasz?:
Okay?
Okay. 

Oczywiście! Kocham TFIOS :)

9. Ulubiony parring?

Chodzi o pary gwiazd? hahah jestem totalnie zacofana :D Jeśli dobrze myślę, to gorąco shippowałam Ethinę.. cóż rozstali się, więc aktualnie nie mam nikogo.

10. Do jakich fandomów należysz?

Sheerios xx

11. Szalona rzecz którą kiedyś zrobiłaś/eś lub chciałabyś/chciałbyś zrobić to?

Wyjechać, tak po prostu zwiedzić świat, nwm zamieszkać w totalnie obcym kraju i mieć wszystko daleko w d** :)

Tymczasem nominuję:


Moje pytania:

1.Co cenisz w swoich przyjaciołach?
2. Ulubiony serial?
3. Opisz siebie w 3 słowach.
4. Najlepsza potrawa, jaką kiedykolwiek jadłaś/eś?
5. Gdzie widzisz siebie za 10 lat?
6. Masz zwierzę? Jeśli tak, to jak się wabi?
7. Twoje motto?
8. Kto jest Twoim idolem? Na kim się wzorujesz, czyją drogą chcesz podążać?
9. Ulubiony wokalista/tka?
10. Dlaczego zaczęłaś pisać?
11. Najgłupsza rzecz jaką kiedykolwiek zrobiłaś/eś? Co to było?


Jeszcze raz bardzo dziękuję za nominację.


Ps,; Nowy rozdział One Night pojawi się naprawdę niedługo :)

środa, 1 kwietnia 2015

Rozdział 59

Ważna notka pod rozdziałem
Enjoy :)
  Zayn POV
- Proszę! Przestań! - słyszę przeraźliwy, ociekający cierpieniem i bólem krzyk mojej mamy. Kobieta dusi się własnymi łzami, ciągle słychać jej łkanie, jej płacz.
- Mamo? - wołam do niej, stoję na tyłach domu - domu, w którym się wychowałem. Stoję na szczycie schodów, moje stopy wrosły w podłogę, nie potrafię się ruszyć.
- Proszę! - szlocha - To boli! George przestań! - jej płacz jest takie rzeczywisty, przejmujący... Wspomnienie jest jednocześnie odległe i bliskie..
- Zamknij się Trisha! - słyszę, jak cedzi przez zęby, mój żołądek przekręca się na drugą stronę, czuję się winny, krew się we mnie gotuje.
Nagle moje uszy wypełnia dźwięk uderzenia, następnie atakuje mnie hałas rozbijanego szkła.. Wiem, że właśnie w tej chwili ona upada na podłogę rozpaczliwie łapiąc się czegokolwiek co stoi wkoło. Wykonuję krok w przód, biegnę w dół po stromych schodach pędząc jej na ratunek. Wtedy dociera do mnie inny płacz - ktoś cierpi. Ten głos trafia w moje serce dużo mocniej, niż ból własnej matki. Dziewczyna woła o pomoc.
- Odejdź Derek! - zastygam w miejscu odwracając się w tył - moje plecy zwrócone są w stronę schodów, uważnie egzaminuję wzrokiem cały korytarz. Słyszę ją, jej szloch, bolesny płacz, cierpienie, strach, panikę.. - Proszę! To boli! - jej głos przedostaje się zza zamkniętej powłoki drewnianych drzwi.
- Co z tym teraz zrobisz, co? - mrożący krew w żyłach głos przeszywa cały dom.
- George przestań! - ponownie słyszę krzyk mojej mamy. Odwracam się w stronę schodów, atmosfera w pomieszczeniu staje się coraz grubsza, nie potrafię znieść tego hałasu, płaczu obydwu kobiet.. kobiet, które są mi bardzo bliskie. Debatuję pomiędzy ratowaniem Julii, a mamy.. Julia, czy mama... Julia, czy moja mama?
- Nie! Derek!... Przestań!! - błaga skomląc.
- To boli! - wrzeszczą jednocześnie w wyraźną desperacją rozdzierając moje serce na pół. Obie krzyczą, obie czuję ból, jedna rani mnie bardziej od drugiej.. Zmierzam wzdłuż korytarza.
Nagle pojawiam się na ulicach Bradford, spaceruję wzdłuż chodnika. Wokoło nie znajduje się zbyt wielu ludzi. Zwalniam swój krok przechodząc obok znanej mi piekarni, do której zwykłem przychodzić z siostrami po ciasta, ciasteczka czy innego rodzaju słodkości. Uśmiecham się ciepło do plotkujących ze sobą sprzedawczyń. Moj wzrok spada w pobliże pustej przestrzeni, wbijam go w znane mi osoby.
Jej blond włosy są idealnie proste - jak zwykle. Jej ciemne oczy skupione są na siedzącej na przeciwko niej dziewczynie. Moje źrenice szerzą się, gdy nagle spogląda na mnie. W jej tęczówkach dostrzegam obawę - patrzy na mnie w ten sam sposób jak na Derek'a, gdy ją atakował i napastował.
- Julio - szepczę wstępując do środka, na co ona os razu podnosi się z miejsca. Caroline uśmiecha się złowieszczo, a Julia patrzy na mnie z niedowierzaniem.
- Jesteś okropną osobą - syczy na mnie.
- Pozwól mi się wytłumaczyć - błagam ją cicho stawiając krok w przód, lecz dziewczyna cofa się. Obawia się mnie. Patrzy na mnie, jak na cholernego potwora.
- Nie - odpowiada mi ostro - Nie kocham cię, nie jestem w stanie cię pokochać... Takim uczuciem mogę obdarzyć jedynie Matt'a - jej słowa ranią mnie niczym niże wbijane wprost w serce, jej wzrok ocieka obawą.
- Julio... - szepczę rozpaczliwie - Pozwól mi się wytłumaczyć - spoglądam na uśmiechającą się Caroline - Wszystko ci wyjaśnię. Po prostu nie odchodź - błagam ją pełen desperacji, wiem, że i tak odejdzie.
- Nie posłucha cię - złowieszczy ton Caroline rozbrzmiewa w gęstej atmosferze. Skupiam swój wzrok na delikatnej twarzy Julii, dziewczyna spogląda na mnie bez emocji - tak, jakby zamarzła.
- Ona ma już dość twoich marnych gadek, dosyć słuchania, znudziły się jej te próby zrozumienia.. Miałeś już okazję sie wytłumaczyć; miałeś szansę wyznać jej prawdę, naprawić wasz związek.. ale zamiast tego, zostawiłeś ją. Zniszczyłeś mieszkanie, poszedłeś do Erici.. Czego do cholery się spodziewałeś co? - Caroline uśmiecha się, podnosi się z miejsca i dotyka delikatnie pleców Julii.
- Nie dotykaj jej - buczę pełen poczucia winy. W taki sposób wyobrażałem sobie swój najgorszy koszmar. Widzę w jaki sposób patrzy na mnie Julia, jej tęczówki nie wypełniają żadne emocje, zero złości, obawy, nadziei, litości - tego obawiałem się najbardziej. Wyprania jej z emocji.
- Ty to jej zrobiłeś Zayn.. - szepcze spokojnym głosem.
- Nie dotykaj jej - ostrzegam ją ponownie. Nigdy nie byłem dla niej taki wrogi, ale jeśli chodziło o sprawy pomiędzy mną, a Julią - nie miałem innego wyboru.
- Tak jakby to w ogóle miało jakiekolwiek znaczenie.. Jesteś nikim Zayn - szepcze jadowicie- Powinieneś był ocalić swoją mamę... Jesteś żałosnym, nic nie wartym dupkiem, jesteś za słaby, by mieć godność człowieka.. Trzeba było bronić własnej mamy - Caroline szepcze mi wprost w ucho, ten dźwięk jest jak szpony wbijane w moje ciało. Już dawno nie słyszałem tych słów.. dopóki nie opuściłem Bradford, słyszałem je codziennie, uciekałem od nich, uciekałem od niej - od wszystkiego.
- Kocham cię Matt.. - głos Julii dobiega do mnie echem. Krzyczę po pomoc, do Julii, do mamy, do kogokolwiek.

Podnoszę się do pozycji siedzącej ciężko oddychając, po moim ciele spływają strużki potu. Rozglądam się wokół siebie, leżę na średniej wielkości kanapie, bez koszulki, biały kocyk okrywa moje ciało. Pokoik jest niewielki, patrzę wprost na drzwi, w progu wzrokiem odnajduję Ericę - dziewczyna wchodzi do środka zatrzaskując za sobą drewnianą powierzchnię.
- Co do cholery? - wypalam zaskoczony. Jakim cudem się tutaj znalazłem?
- Dobry - dziewczyna wita się krótko pochodząc do mnie z dwoma kubkami kawy w dłoniach - Wstąpiłam do naszej ulubionej kawiarni i przywiozłam kawę z bajglami - pokazuje mi papierową torebkę, po czym odkłada ją na niewielki stolik.
 - Co się do cholery stało? Co ja tutaj robię? - pytam łapiąc się za pulsującą głowę.
- Przyszedłeś tu wczoraj nieźle nawalony. Marudziłeś coś o tym, że Julia nie jest dla ciebie, czy inne gówno - wzrusza ramionami siadając na stole na przeciwko kanapy. Dziewczyna bierze łyka kawy patrząc wprost na mnie.
- Do czegoś między nami doszło wczoraj? - Niczego nie pamiętam. Dziewczyna uśmiecha się potrząsając głową - Zrobiliśmy.. prawda? - zawsze rzucała we mnie tym uśmiechem, gdy do czegoś doszło.
- Nie - śmieje się kręcąc głową - Byłeś totalnie nawalony.. Proponowałam ci seks, ale zacząłeś paplać coś o chłopaku o imieniu Matt, po czym zasnąłeś na kanapie - wyjaśnia pokrótce.
- Ehh... - stękam przypominając sobie wydarzenia z wczoraj. Naszą kłótnię, co dziwne, po pocałunku atmosfera stała się zaskakująco spokojna, ale zepsuła to bardzo krótkim, aczkolwiek bolesnym wyznaniem. To mną wzburzyło, wbiło nóż w serce. Rozwaliłem więc wszystko na swojej drodze, wyszedłem i upiłem się w barze. Dzięki temu przestałem o niej myśleć.
- Co?
- Zamieniłem mieszkanie w ruinę - bąkam biorąc od dziewczyny kubek kawy i wypijam z niego pokaźnego łyka kofeiny. Erica unosi brew ironicznie, wyraz jej twarzy, aż krzyczy 'A nie mówiłam?' - Co? - buczę na nią wkurzony.
- Wiedziałam, że tak będzie. Mówiłam, że tak się stanie - odpowiada dumnie.
- Mówiłaś co?
- Że przylecisz do mnie, aby pomóc ci posprzątać gówno, które sam rozwaliłeś - przewraca teatralnie oczami wstając z miejsca i rusza do niewielkiej kuchni. Erica mieszka sama, kilka budynków od miejsca, gdzie pomieszkują dziewczyny z damskiego bractwa. Ta dziewczyna nie potrafi dogadać się ze wszystkimi - chyba można się tego spodziewać. Po co stwarzać dodatkowe kłopoty, lepiej dla wszystkich, że mieszka tutaj.
- Nie przyszedłem tutaj prosić się o pieprzoną pomoc - artykułuję jej stanowczo, moja głowa wręcz huczy od wypitego alkoholu, a Erica dodatkowo przewraca jakimiś garnkami, dodając mi tym samym cierpienia. Jednym ruchem włączam telefon, spoglądam na wyświetlacz i od razu klnę na siebie w duchu - Eleanor dzwoniła do mnie kilkadziesiąt razy.
- Kurwa, Erica muszę lecieć - podnoszę się z miejsca jak oparzony i podchodzę do drzwi.
- Spotkamy się u ciebie o czwartej - krzyczy do mnie.
- Po co?
- Pomóc ci posprzątać ten cholerny bałagan! - jej głos odbija się echem, na co zaczynam się śmiać kręcąc głową.
- Dobra, to do zobaczenia - stawiam krok za drzwi. Nagle ponownie rozbrzmiewa dźwięk mojego telefonu, który odbieram z głębokim wdechem - Co?
- Louis zaczyna mnie wypytywać, o wszystko. Dzięki Bogu na razie wierzy w to co mu powiedziałam, ale to był pierwszy raz. Teraz zabieraj swój tyłek i przyjeżdżaj tu, zanim zaleje mnie  krew - dziewczyna ostrzega mnie.
- Nie przyjadę do ciebie, co jeśli Louis się tam nagle zjawi? - na linii zastaje wymowna cisza, dziewczyna zastanawia się co ma począć. Bierze głęboki oddech i odpowiada,
- Niech ci będzie, spotkajmy się na śniadaniu na mieście, tam gdzie zwykle za 20 minut - rozkazuje mi, po czym kończy połączenie.
^^^
Niewielka piekarnia jest wymalowana na piękny i uspokajający złoty kolor, stoliki są wykonane z ciemnego drewna, a porozkładane na nich obrusy wykonane z tkaniny w ciepłym kolorze. W powietrzu czuć przyjemny i aromatyczny zapach kawy, ciasteczek, jest tu bardzo przytulnie. Przysiadam przy stoliku na tyle pomieszczenia, wyczekując Eleanor stukam opuszkami palców o krawędź kubka. Płyn w jego środku drży z każdym moim ruchem.
Po chwili w moich uszach rozbrzmiewa dzwonek sygnalizujący pojawienie się kolejnego klienta. Podnoszę wzrok w tamtą stronę i doglądam wchodzącej do środka El, która kieruje się w moją stronę ze smutnym wyrazem twarzy. Zauważa mnie i przyspiesza kroku. Jej wzrok błyska złością, dziewczyna ostatecznie zajmuje miejsce przy moim stoliku.
- Nie chcesz czegoś zamówić? - spoglądam na baristę.
- Nie zostanę tu za długo - kręci głową przecząco - Co się do cholery dzieje? Myślałam, że dasz sobie radę z Julią i jej ciekawską naturą.
- Chyba ją wczoraj widziałaś, upiła się do nieprzytomności - mówię jej.
- Tak, ale sądziłam, że z łatwością ją opanujesz. Jeśli nadal zamierzasz ją okłamywać i ukrywać przed nią sekrety musisz się w końcu nauczyć nad tym panować - ostrzega mnie, jej orzechowe oczy mrożą krew w moich żyłach, dziewczyna spogląda na mnie pełna zawodu - Dowiedziała się o tobie o Erice? O tym co robiliście wczoraj? - pyta mnie zakładając ręce na piersi.
- Do niczego między nami wczoraj nie doszło! - buczę zaciskając dłonie w pięści, by wyzbyć się części ogarniającej mnie złości.
- Doprawdy? Dlaczego więc zabrałeś ją do swojego pokoju? Samą? - pyta unosząc brew.
- Kłóciliśmy się - wzdycham łapiąc się za głowę, choć wiem, że El tak samo jak Julia mają swoje własne zdanie i przypuszczenia na ten temat. Sądzą, że pieprzyłem Ericę w tym pokoju, że znów było, jak dawniej.
- Wygląda na to, że walczysz z każdą dziewczyną na swojej drodze Zayn - przewraca oczami zrezygnowana. Sięga dłonią w moją stronę, chwyta mój kubek i wypija z niego łyka kawy z uśmiechem na twarzy.
- Wiesz, mamy za sobą poważną kłótnię - stękam gładząc palcami brzeg stołu. Wpatruję się w dziewczynę, która przytakuje mi opornie.
- Co się stało? - pyta mnie wypijając jeszcze więcej kawy.
- Widziała mnie, jak zabierałem Ericę do pokoju. Potem zaczęliśmy się spierać o nią i Matt'a.. o wszystko - potrząsam głową. Kłóciliśmy się o każdą, nawet najdrobniejszą rzecz. Wyrzuciliśmy sobie wszystkie błędy, niejasności od początku naszej znajomości. Mogłem się jej od początku przyznać, że nie przepadam za dzieciakami - i problem byłby rozwiązany.
Jednak, gdy opowiedziała mi o swoim młodszym braciszku, o tym jak bardzo go kocha.. Nie miałem innego wyjścia, czułem, że należy jej powiedzieć, że je lubię. Nie mam nic przeciwko dzieciom, nie nienawidzę ich.. jednak wolę trzymać się od nich z daleka. Czy aż tak ciężko to zrozumieć?
- Matt to jej ex, tak? - dziewczyna pyta mnie dociekliwie pochylając się w moją stronę z ostrożnością.
- Tak.. a potem było już tylko gorzej,, straciłem cierpliwość.. puściły mi nerwy.. zacząłem tłuc szkło... jeszcze później zabrałem się za inne, kruche przedmioty - spuszczam wzrok na własne dłonie - często kierowała mną agresja, pakowałem się w nikomu niepotrzebne bójki, jednak tylko po alkoholu, Wczoraj byłem czysty.
- Zerwaliście? - jej głos drży niepewnie, jakby wewnętrznie błagała usłyszeć; 'nie'.
- Nie - jej tęczówki wypełnia natychmiastowa ulga - ale tylko na ułamek sekundy.
- Co cię skłoniło do tłuczenia szkła? - pyta oskarżycielsko. Ona zna mnie, aż za dobrze, wie jak łatwo tracę nad sobą kontrolę, widziała moje poczynania już wystarczająco wiele razy.
- Kiedy zasnęła, była pijana,.. może na wpół przytomna? Nazwij to jak jakkolwiek chcesz, ale rozumiesz mnie, kiedy pijana osoba mówi we śnie.. wybełkotała, że nadal go kocha - wykrztuszam czując w sercu znowu ten nieprzyjemny ból. Zaciskam szczękę pozwalając tej chwili krążyć po mojej głowie raz po razie, wbrew samemu sobie.
- Nadal go kocha? - Elenaor wybucha śmiechem - Zayn, była kompletnie pijana, sam dopuściłeś się o wiele gorszego w stanie totalnego upojenia.. - spoglądam na dłonie - Co zrobiłeś potem? - jej głos ocieka zainteresowaniem.
- Upiłem się - dziewczyna wzdycha zawiedziona ze smutnym wyrazem twarzy. Po chwili opiera się o oparcie krzesła kręcąc głową.
- Dlaczego to sobie robisz? Sam doskonale już wiesz, że picie przywołuje w tobie złe wspomnienia - oznajmia spokojnie. Nienawidzę tego, przecież powinno być na odwrót. Alkohol powinien pozbawiać nas emocji, myśli, sprawiać, że człowiek zapomina o bożym świecie. Jest jednak zupełnie inaczej, przez niego pamięta się każdy najdrobniejszy szczegół, a bolesne chwile z przeszłości uderzają ze zdwojoną siłą.
- Nie wiem co jeszcze mogę zrobić - wyjaśniam jej - Wyznała mi, że  nadal go kocha - wykłócam się, choć El wcale nie zamierza mi się stawiać.
- W śnie! - odkrzykuje - Ona prawdopodobnie nawet nie zdaje sobie sprawy z tego co palnęła, nie wie o czym myślała! Sam mi przed chwilą powiedziałeś, że się upiła do nieprzytomności i słowa wypowiadane w takim stanie w ogólnie nie powinny mieć w tym momencie żadnego znaczenia, zwłaszcza, że coś do niej czujesz - przygląda mi się ostrożnie wyzywając, abym zaprzeczył.
- Nie kocham jej - przeczę znikomym tonem.
- Oczywiście, że tak - odpowiada sarkastycznie ze śmiechem. Zapada cisza - jedynym odgłosem jest barista przygotowujący napój dla klienta - Jak z twoimi koszmarami? - pyta wygładzając palcami włosy.
- Nie mam ochoty o tym rozmawiać - mówię jej zaciskając dłonie wpatrzony w kłykcie. Chciałbym móc teraz coś uderzyć.
- Jeśli mi o nich nie opowiesz Zayn, kto inny będzie cie chciał wysłuchać? Po prostu mi powiedz - błaga mnie cicho. Zawsze zwierzałem się jej z moich złych snów - może nie za każdym razem, jednak gdy tylko mnie o ty prosi, ulegam. Po prostu tak jest i tyle.
- Są gorsze, niż kiedykolwiek wcześniej... Ostatnio cały czas pojawia się w nich Julia.. Z kolei dziś była w nim również moja mama.. Jestem pewien, że cały koszmar był wspomnieniem z dzieciństwa. Miałem zamiar ją uratować, tym razem chciałem jej pomóc, już zmierzałem schodami w dół, ale musiałem się nagle cofnąć. Po drugiej stronie domu usłyszałem płacz Julii, ten chory dupek znowu chciał się do niej dobrać - gapię się w obrus. Koszmary z udziałem Julii są zawsze żywe i nie cierpię tego.
- Podjąłem decyzje... i wybrałem ją - zaciskam szczękę - Następnie pojawiłem się w Bradford, wędrowałem wzdłuż chodnika koło piekarni, do której zwykłem chodzić, gdy byłem małym brzdącem.. tam spotkałem rozmawiające Caroline i Julię - przymykam powieki widząc ten obraz wzrokiem wyobraźni,
- Zayn.. dlaczego tak się każesz? - szepcze - Doskonale wiesz, że nic takiego nigdy nie będzie miało miejsca.. - dziewczyna pociera miejsce między oczami i przymyka je. Po chwili mierzę ją wzrokiem.
- Nie wiesz tego! - naskakuję na nią - Caroline mnie nękała.. wmawiała mi.. wmawiała, że jestem tym za kogo sam się uważam - Żałosnym, nic nie wartym człowiekiem...
- Zayn. Nie rób sobie tego... Proszę cię - łapie mnie za dłoń i spogląda sympatycznie - Nie wracaj tam - kręci głową. Wyciągam swą dłoń z jej wzdychając.
- Więc.. Louis cię o coś wypytuje? - Wcale nie chciałem o nim dziś rozmawiać, ale nie jestem już w stanie wałkować tematu tych okropnych koszmarów. Już wolę zostać okrzyczanym przez Elenaor, niż spowiadać się z własnych snów.
- Tak.. Pytał, czy się znamy. Czy kiedykolwiek spotykamy się tylko we dwoje, czy utrzymujemy stały kontakt - wyjaśnia z irytacją w tonie.
- I co mu powiedziałaś?
- Wyznałam, że cię nie lubię - śmieje się - To nie do końca kłamstwo - uśmiecha się, na co odpowiadam jej tym samym.
- Prawda - zgadzam się z nią.
- Zayn.. Julia jest zakłopotana. Musisz się nad tym zastanowić, przemyśleć. Postaw się na jej miejscu, wyobraź sobie, że los daje ci szanse spotykania się z dziewczyną, u której myślałeś, że nie masz szans. Wyobraź sobie, że gdy całkowicie się jej oddałeś, ona cię okłamuje, ukrywa przed tobą różne sekrety, a ty o tym wiesz. Pomyśl, że wspólnie idziecie na imprezę, a ona cały wieczór spędza ze swoim ex-
- Erica nie jest moją ex - przerywam jej na co otrzymuję od niej ostrzegawcze spojrzenie mówiące mi, abym się zamknął.
- Mogłaby być - To prawda, Erica w zasadzie mogłaby być moją ex..
- Wyobraź to sobie Zayn. Pomyśl, że olewa cię całą noc i kłóci się z Matt'em.. Po czym zamykają się razem w pokoju.. tylko ona i on.. Jak byś się z tym czuł? Nie byłbyś zakłopotany? Wkurzony? Bez wątpienia puściły by ci nerwy - i jestem więcej niż pewna, że takiej sytuacji nie trudziłbyś się jakimiś wyjaśnieniami.
- Sam pozwoliłeś jej myśleć w taki, a nie inny sposób. Kiedy ona oczekiwała od ciebie wyjaśnień, ty wolałeś obrzucić ją Matt'em i jej przeszłością - przerywa przyglądając się mi - Jestem pewna, że gdybyś znalazł się na jej miejscu, Matt byłby prawdopodobnie martwy, a Julia... aż strach pomyśleć, co mogłoby się z nią stać, gdyby wasze role się odmieniły - wzdycha.
Eleanor dopięła swego. Zawsze była w tym dobra, wiedziała jak rozwiązać każdy mój problem. Doskonale radziła sobie z odkrywaniem mnie, moich sekretów, o najczęściej nie potrzebowała do tego słów. Potrafiła wyciągnąć ze mnie wszystko. Mówiąc krótko - wiedziała o każdej mojej wewnętrznej emocji, nie musiała być świadkiem żadnej z mojej kłótni.
Jestem Zayn, nie dbam o nic i nikogo. Moje własne słowa rozbrzmiewają w mojej głowie. Wiem, że bardzo ją nimi zraniłem. Potrząsam głową. Dlaczego to powiedziałem? W jakim celu posysam każdą naszą kłótnię? Czemu nie mogę się jej po prostu wytłumaczyć?
- Nie słyszałaś całego gówna, którym mnie zraniła - odbijam piłeczkę na jej stronę podnosząc się do góry z napiętymi ramionami.
- Ale ona przynajmniej niczego przed tobą nie ukrywa. Nie robi tego.. próbuje, ale jej nie wychodzi. Zapomniałeś już? Jej serce zostało niedawno złamane przez jakiegoś chłopczyka, którego znała od małego. Ufała mu - piorunuję ją spojrzeniem.
Cholernie żałuję, że powiedziałem Eleanor o Julii. Przez to dziewczynie udało się mnie przejrzeć. Dzięki temu sama skojarzyła co się ze mną dzieje - może powinna zostać jakimś pieprzonym terapeutą, wygląda na to, że nie potrzebuje nawet kończyć studiów.
- Nagle pojawiasz się ty - pan sytuacji i niszczyciel już zniszczonego. Oboje nawzajem się ranicie, ponieważ nie doszliście do tego, jak sobie pomóc, w jaki sposób o siebie zadbać. Najpierw odpychasz ją ty, a potem ona ciebie. Oboje to rozwalacie! - wzdycha - Zayn.. musicie oboje to jakoś poskładać, mam nadzieję, że jakoś to wszystko jej wyjaśnisz..
Obije milkniemy.
- Przepraszam cię za Louis'a - wypowiadam ciche przeprosiny.
- Dam sobie z nim radę... - mówi uspokajająco, po czym wzdycha - Musisz powiedzieć Julii o nas - mój wzrok spotyka jej, dziewczyna jest w tym  momencie śmiertelnie poważna.
- Co? Nie - protestuję. Ona nie musi o nas widzieć... ale w tym właśnie tkwił problem, jednak nie sądzę, że to najlepszy pomysł..
- Musisz jej to wyjaśnić. Kłamstwo tylko wszystko pogorszy. Proszę cię Zayn.. Wiem, że oboje chcieliśmy utrzymać to w tajemnicy przed wszystkimi - ty bardziej, niż ja.. ale teraz to traci sens - kręci głową - Jeśli zamierzasz nadal ukrywać prawdę o Caroline.. przynajmniej opowiedz jej o nas - przekonuje mnie rzeczowym argumentem. Gapię się na nią wyczekując na więcej powodów, dla których miałbym to zrobić.
- Ona czuje, że okłamałeś ją w mojej sprawie... wie, że coś przed nią o mnie ukrywasz. Jeśli ty jej nie powiesz o co chodzi, dowie się od kogoś innego. Jeśli nadal będziesz ją okłamywał.. kiedyś ją stracisz.. 
- J-ja..
- Tylko mi nie mów, że cię to nie obchodzi - ostrzega - Zayn, musisz to w końcu zauważyć. Z jakiego niby powodu nadal się przy jej kręcisz? Po co ta walka o nią? Pamiętaj, że ona przy tobie jest, zawsze już będzie, więc wyznaj jej prawdę o nas, ona musi się dowiedzieć. Ty z kolei musisz znaleźć źródło tej siły, która was przy sobie trzyma. Albo.. inaczej ją stracisz.. stracisz na dobre - w końcu dociera do mnie ta bolesna prawda.
^^^
Schodami udaję się do mieszkania, jednym krótkim ruchem otwieram drzwi. Wybiła już 5 po południu i jestem więcej, niż pewien, że Erica już jest w środku. Nadal żałują, że dałem jej zapasowy klucz zaraz po zakupie tego mieszkania - to coś o czym z pewnością nie przyznam się Julii. Otwieram drzwi do lśniącego czystością mieszkania - jest nieskazitelny.
- Zayn? - Erica woła mnie wchodząc do salonu z uśmiechem.
- Posprzątałaś? - śmieje się rozglądając się po mieszkaniu z podziwem. Tak, to moje miejsce, wygląda jak dawniej, już niczym nie przypomina tej ruiny. Przyglądam się każdemu elementowi, wszystko stoi na swoim miejscu, co prawda brakuje kilku wazonów, ale po za tym jest idealnie.
- Powiedziałam ci, że to ja będę musiała sprzątać po tobie bałagan, Miałeś się tu zjawić godzinę temu- poucza mnie.
- Wiem, ale miałem coś ważnego do załatwienia - mówię jej zamykając za sobą drzwi, Dziewczyna kładzie swe dłonie na biodrach.
- Wiesz, nieźle musiałeś się wczoraj wkurzyć doprowadzając to miejsce do takiego stanu, ale teraz jest czysto.. Musimy to oblać! - śmieje się unosząc dłonie ku górze. Erica zawsze jest gotowa na imprezowanie, dlatego też się dogadujemy. Oboje wręcz uwielbiamy mieć wszystko w nosie - przynajmniej ja zwykłem mieć.
- Nie, nie będziemy niczego oblewać - kręcę głową, która nadal pękała mi z bólu. Muszę znaleźć Julię. Jeśli nie było jej tutaj... - Była tu Julia? - pytam. Jeśli tu była, a nagle pojawiła się Erica... Dobry Boże narobiłem więcej bałaganu, niż myślałem.
- Nie - śmieje się - Czemu pytasz?
- Zostawiłem ją tu wczoraj - wyznaję, Cholera, Eleanor robi ze mnie prawdomównego debila, nawet gdy nie ma jej w pobliżu.
- Zostawiłeś ją? - dziewczyna wybucha niepohamowanym śmiechem - O mój Boże jesteś takim debilem! - śmieje się - Posłuchaj, sprzątnęłam twój pieprzony apartament Zayn! Musimy się napić!
- Nie ma opcji, że ty to sprzątnęłaś - kręcę głową, Erica nie jest typem dziewczyny, która z własnej woli wzięłaby się za sprzątanie, i to jeszcze po kimś. Nie wydaje mi się, że kiedykolwiek widziałem ją zmywającą naczynia.
- No dobra, zadzwoniłam do Charlie'go, pożyczył mi trochę kasy, i zadzwoniłam po sprzątaczki - śmieje się wskakując na fotel. Nadal nie mogę uwierzyć, że ona i Charles to krewni. Nigdy nikt by w to nie uwierzył, dopóki nie zobaczy ich sam na sam. Gdy nikogo nie było w pobliżu zachowywali się jak brat z siostrą - Wiesz.. gdyby Julia nadal nie zgadzała się na przeprowadzkę tutaj, ja to zrobię.
- Oczywiście - opieram się o blat wpatrując się w Ericę, która przewraca teatralnie oczami. Jej ciemne włosy upięte są w luźnego koka.
- Proszę cię! Będziemy się świetnie bawić! Non stop będą tu imprezy - śmieje się - Wyobraź to sobie, wspólne mieszkanie.. - znowu się śmieje. Dziś już wystarczająco wiele razy słyszałem słowa 'wyobraź sobie'.
- Po prostu się napijmy - nie potrafię sobie wyobrazić wspólnego życia z Ericą. Cały czas byśmy pili, albo uprawiali seks.. 
- Serio? - przytakuję - Yay! - dziewczyna wyskakuje z kanapy. Po chwili przeciąga przez głowę swój top i staje przede mną w samym staniku.
- Erica! - krzyczę na nią spuszczając wzrok w ziemię, Pieprzona Erica, dlaczego ona zawsze pakuje mnie w coś takiego, Wiem, że to jej zwykłe zachowanie i nawet już do tego przywykłem - przynajmniej kiedyś mi to nie przeszkadzało... nigdy więcej. Obecnie fakt, że stoi tu bez koszulki, cholernie mnie wkurza.
- Co? Zachowujesz się, jakbyś nigdy wcześniej nie widział mnie w samym staniku - śmieje się głośno - Miałeś nawet okazję widzieć nieco więcej - przewraca oczami przechodząc koło mnie do kuchni - Wiesz, że bardzo lubię pić bez koszulki na sobie, jest dużo zabawniej - mierzę ją wzrokiem, ale nie komentuję.
Erica była pod wieloma aspektami zupełnym przeciwieństwem do Julii. Nie bez przyczyny się nie polubiły. Erica zawsze poszukuje zabawy, podniecenia, a Julia... zawsze robi zupełne nic. Zaciskam usta, nawet nie wiem czym się interesuje, co robi w wolnym czasie, wcale jej tak dobrze nie znam..
- Nigdy nie mogę cię kontrolować - wzdycham jakbym był jej ojcem. Dziewczyna odwraca się do mnie z jasnym uśmiechem.
- Właśnie dlatego tak długo się już przyjaźnimy! - śmieje się. Nagle słyszę ciche pukanie drzwi. Spoglądam na dziewczynę, przyrzekam, że jeśli tylko zdążyła zaprosić to tabun ludzi, nie ręczę za siebie. Jednak jej zakłopotanie daje mi do wiadomości, że tak samo jak ja nie ma pojęcia o co chodzi.
- Pójdę po alkohol.
- Na najwyższej półce - instruuję ją pochodząc do drzwi, po czym je otwieram.
Za ich drewnianą powłoką dostrzegam ostatnią osobę, jakiej się tutaj dziś spodziewałem, Patrzę się na jej śliczną buzię. Płakała, mogę to poznać po jej napuchniętych oczach i czerwonych policzkach. Jej oczy lśnią nadzieją - już dawno jej u niej nie widziałem, dzięki temu przypominam sobie czemu nie mogę jej pozwolić odejść.
Nawet po tym, jak bardzo ją skrzywdziłem, rozwaliłem mieszkanie, zostawiłem ją w nim samą, po tym jak na nią nawrzeszczałem, po naszej kłótni.. Nawet fakt, że oboje niszczymy siebie nawzajem... ona nadal ma nadzieję..  w jej oczach... nadzieję dla mnie... dla nas.
- Zayn, ja.. - jej melodyjny głos zostaje w połowie przerwany.
- Napijmy się wódki! - słyszę za sobą irytujący głos Erici. Zauważam jak jej wzrok spada na dziewczynę stojącą za mną, a jej serce łamie się na kawałeczki - O kurwa - Erica szepcze. Wzrok Julii wraca do mnie, iskierka nadziei, którą przed chwilą dostrzegłem... znikła.


 Minęło już trochę czasu od tej wiadomości, ale wcześniej nie miałam okazji o tym napisać. Informacja o odejściu Zayn'a z 1D trochę mnie przybiła, oblały mnie wątpliwości, zaczęłam się zastanawiać jaki sens ma tłumaczenie tego ff. Jednak po kilku dniach zdałam sobie sprawę, że postać Zayn'a stała się dla autorki czystą inspiracją, wykorzystała jego wygląd, imię, ale przecież One Night nie ma żadnego związku z jego charakterem. Dlatego też uważam, że mimo tego, to opowiadanie jest fantastyczne i będę kontynuować tłumaczenie, bo naprawdę je lubię. Kocham to robić, dzięki temu mam okazję uszczęśliwiać Was - czytelników, ale również rozwijać własne umiejętności języka obcego. Mam nadzieję, że wy też tak uważacie, zostaniecie ze mną i będziecie mnie wspierać :)
Do następnego kochane!
Lydia Land of Grafic