- Nie, Zayn.. -
- Jesli chcesz poważnie porozmawiać, to wsiadaj na ten motor - chłopak przerywa mi z irytacją w głosie. Po chwili wzdycha głośno, kiedy nie odzywam się - Julio.. Dawaj.. Spróbuj czegoś nowego, jeszcze nigdy tego nie robiłaś, odważ się - zachęca mnie niskim głosem.
Zerkam za swoje ramię sprawdzając, czy nie ma tam kogoś, kto mógłby mnie powstrzymać. Nikogo tam jednak nie ma.. Sporóbować czegoś nowego.. Chcę tego, bardzo, nieprawdaż? Chciałam, ale i nie. Pragnęłam tej przygody, pasji, ale boję się zranienia, obawiam się, że znów mnie zostawi. Całkiem samą.
Powoli, krok po kroku przesuwam się w jego stronę. Rzucam w niego złym spojrzeniem.
- Jeśli się rozbijesz i nas zabijesz, sprawię, że twoje życie pośmiertne będzie mizerne - grożę mu z małym uśmiechem na twarzy. Powoli wdrapuję się na motocykl siadając za chłopakiem.
- Trzymaj się mocno - chichocze. Przymrużam oczy i łapię chłopaka ciasno w pasie. Kiedy słyszę pierwszy ryk oddalonego silnika, a chłopak puszcza hamulec zaciskam powieki.
Zaledwie sekundę pózniej pędzimy wzdłuż drogi, wiatr rozwiewa mi włosy. W moją skórę uderzają podmuchy zimnego powietrza - żałuję, że zdecydowałam sie ubrać sukienkę. Teraz moje ciało jest praktycznie całe na wierzchu. Jednakże, gdy otwieram oczy uśmiecham się na niesamowity widok. Cały krajobraz zlewa sie w oczach od prędkości z jaką jedziemy.
Czuję tę energię, prędkość motoru biegnącą w moich zmysłach. Właśnie to trzyma mnie przy Zayn'ie. Tylko jemu udaje się zmusić mnie do nieoczekiwanych wyskoków, na które nigdy w życiu sama bym sie nie zdecydowała.
Zayn'owi udaje się minąć wszystkie czerwone światła. Po kilku minutach chłopak zwalnia i parkuje. Znajdujemy się w parku, w centrum miasta. Lampy uliczne ślicznie oświetlają chodniki złotymi promieniami światła.
Nikogo nie widać - ani żywej duszy. Na przeciwko nas znajduje się jednak plac zabaw, stoły piknikowe, drzewa. Wszystko wydaje się być takie ciche, intymne.
- Możesz już mnie puścić - słyszę śmiech Zayn'a przed sobą. Wtedy zdaję sobie sprawę, że nadal trzymam go w śmiertelnym uścisku. Szybko wypuszcza go z objęć z małym uśmiechem - Nie było tak źle, prawda? - uśmiecha sie do mnie schodząc z motocyklu.
- Więc... - poszukuje jakiejś wskazówki, kiedy chłopak wyciąga swą dłoń w moją stronę - Nie było, aż tak źle - kręcę głową chwytając jego rękę, po czym chłopak pomaga mi zejść z motoru - Spędzimy cały ten czas w parku? - pytam rozglądając sie.
- Wcale mnie nie znasz - uśmiecha się odchodząc ide mnie w stronę ulicy. Miał rację, nawet jeśli mówił to tylko w formie żartu. Tak naprawdę to nie znałam Zayn'a, chociaż on twierdzi, że znam go lepiej niż ktokolwiek. Nie wiem o nim zbyt wiele, zawsze w jego towarzystwie odnoszę wrażenie, że czegoś mi brakuje. Jestem przekonana, że coś ukrywa.
Zerkam za nim i zauważam jego samochód. Czy ktoś je tu przywiózł? Rozglądam sie spodziewając się zobaczyć gdzieś Louisa, bądź innego chłopaka z bractwa. Nie ma jednak nikogo. Zatrzymuje się w miejscu - nie jest pewna, czy powinnam za nim iść, czy lepiej nie.
Po chwili chłopak odwraca się w moją stronę z koszykiem piknikowym w rękach. Czuję pojawiający się na mojej twarzy szeroki uśmiech. Zayn w końcu wraca do mnie.
- Piknik? - śmieję się. Chłopak nie odzywa się jednak, tylko instruuje mnie skinieniem głowy, abym za nim poszła. Piknik, tak jak na podwójnej randce. Powoli kroczę za mulatem. Chłopak w koncu zatrzymuje się pod jednym z drzew i rozkłada tam potrzebne rzeczy. Zerkam na niego, z kolei chłopak unika mojego wzroku.
- Więc.. Tak.. - bełkocze siadając na kocu. Uśmiecham się na jego nieśmiałość, po czym rownież siadam koło niego. Obserwuję, jak chłopak wyciąga dwa kawałki ciasta czekoladowego.
- Czy to znów dzieło Elizabeth? - pytam go. Chłopak wydaje się być bardzo zestresowany. Ciasto było dokładnie tym samym, które dostałam na pierwszej randce lub podwójnej randce - jakkolwiek ktoś by to nazwał.
- Um.. tak - coś mi tu nie gra. Zayn zachowuje sie conajmniej dziwnie. Nie potrafię określić jeszcze co, ale za niedługo się dowiem.
- Oh.. W takim razie podziękuj jej ode mnie - chłopak przytakuje i zaczynamy jeść - Wiesz, że Liam poprosił Danielle o chodzenie - mówię, próbując zacząć spontaniczną rozmowę. Chcę, aby ten wieczór rozpoczął sie w miłej atmosferze.
- Ah tak, on i ta laska - chłopak przypomina sobie biorąc kęs ciasta.
- Jej imię to Danielle - poprawiam go matczynym głosem - Lepiej dla ciebie, jeśli zapamiętasz to imię. Odnoszę wrażenie, że ta dziewczyna pobędzie przy nas nieco dłużej - oboje z Liam'em bardzo do siebie pasowali, napewno zwiążą się na długi czas.
- Tak, z pewnością - Zayn chichocze kręcąc głową. Kontynuujemy jedzenie w zupełnej ciszy. Staram się wymyślić temat kolejnej rozmowy, ale nic nie przychodzi mi na myśl.
- Rozmawiajmy - nalegam, na co chłopak znowu się śmieje.
- Zastanawiałem się, jak długo wytrzymasz zanim przejdziesz do rzeczy.. No dobra.. Zaczynajmy - zachęca mnie odkładając talerzyk z ciastem na kocu.
- Nie potrafię sobie już dłużej z tym radzić Zayn. Z tym, że jednocześnie jesteśmy czymś i niczym! To takie wyczerpujące - narzekam. Chłopak cały ten czas ma wzrok wbity w miękki materiał kocyka - Dlaczego zaprosiłeś Ericę?
- Ona jest przyjaciółką... - przyjaciółką? Wyglądają na wiecej, niz tylko dwójkę zwykłych przyjaciół, przynajmniej ona wymaga od Zayn'a czegoś wiecej - Popełniłem cholerny błąd zapraszając ją na imprezę, nie było cię wtedy w mieście.. Zupełnie o tym.. o niej zapomniałem, dopóki się nie pojawiła... - tłumaczy się patrząc mi prosto w oczy. Widzę w nich czystą szczerość.
- Przyjaciółką z którą sypiałeś - wytykam - Jak byś się czuł, gdybym przyjaźniła się aktualnie z chłopakiem, z którym zwykłam w przeszłości regularnie się pieprzyć? - pytam.
- Ja z nią nie.. -
- Hipotetycznie! - przerywam mu rzucając ostrzegawczym spojrzeniem. Na jego ustach pojawia sie ten durny uśmieszek, po czym chłopak wzdycha ciężko.
- Hipotetycznie, gdybym go choć raz zobaczył w twoim towarzystwie, oberwałby tak mocno, że jego własna matka nie poznałaby swojego synusia - mówi ze śmiechem.
- Dokładnie.
- Dokładnie? - chłopak unosi brew zaskoczony moją odpowiedzią. Odwraca się twarzą bardziej w moją i przybliża do mnie - Pobiesz Ericę?
- Nie - kręcę przecząco głową - Ale myślę.. Myślę, że to nie fair. Jeśli ty bez skrupułów możesz się z nią widywać, a ja gdy przyjacielsko spotkam się z Harrym kipisz złością.
- To nie było zwykłe, przyjacielskie spotkanie - buczy, cała jego radość znika.
- Właśnie, że tak - Nie było, i doskonale zdaję sobie z tego sprawę. Cały wieczór imitował podwójną randkę, ale starałam się to w jakiś sposób ignorować i zatuszować wszelkie oznaki.
- Brednie - buczy - Mam pełne prawo do bycia wściekłym.
- Ja rownież - odpowiadam spokojnie - Czy pamiętasz co mi wykrzyczałeś tamtego wieczoru? - jego oczy oblewa fala poczucia winy - Powiedziałeś, że cię nie obchodzę... Nazwałeś mnie żałosną.
- Byłem po prostu wściekły - mruczy - Wiesz, że nie miałem tego na myśli - tak, wiem. Ale silnie będę bronić siebie, Zayn nie ma prawa obrzucać mnie wyzwiskami i odchodzić. Przez to powinnam zacząć budować mur - ochronę przed nim.
- To nadal boli tak samo - mówię ze złością. Gapię się na niego, a on ani nie mrugnie. Po chwili wybucham śmiechem, nie mogę już znieść jego głupich wymówek - Nie oczekuj, że po takim występku szybko ci wybaczę. Nie możesz... Nie masz prawa mnie ignorować za każdym razem, gdy jesteś zły .. -
- Wiem - szepcze przerywając mi w pół zdania. Wiedział, jak zawsze. Ale co z tego? Zawsze mi to powtarza, za każdym razem słyszę od niego to pieprzone 'Wiem', kiedy później i tak robi to co zwykle. Obserwuję go, jego twarz wykręca sie w grymasie frustracji i bezradności. Ja też już miałam tego dosyć. Nie chcę następnej kłótni.
Spuszczam wzrok na kawałek ciastka czekoladowego, który trzymam w dłoni. Wzdycham cieżko i opuszczam ramiona w dół. Wszystko dobre kiedyś się kończy... To prawdopodobnie koniec. Jak długo damy jeszcze radę udawać, że wszystko miedzy nami okej?
Mój umysł i serce prowadzą nieustępliwą walkę, pragnęłam zakończenia tego sporu. Nigdy nie uda nam się dojść do porozumienia, stworzyć jedności. Wiem, że nie mamy dla siebie zbyt dobrego wpływu. Mimo to, moje serce walczyło, stawiało się po przeciwnej stronie. Zayn sprawiał, że stawałam się zupełnie kimś nowym, lepszym. Wyzwalał we mnie chęć do próbowania nowych rzeczy. Dzięki niemu rodzą się we mnie inne uczucia, nawet jeśli czasem są nimi okropny ból i zawód.
- My.. To nie ma sensu.. Myślałam, że poradzimy sobie bez zobowiązań, bez planowania przyszłości... Ale tak nie jest - kręcę głową. Spoglądam na Zayn'a; jego szczęka jest mocno napięta, chłopak unika kontaktu wzrokowego. O czym on teraz myśli? Nie mam pojęcia, nigdy nie wiem co chodzi mu po głowie.
- Właśnie z tego powodu nie chciałam rozmawiać o tym na randce... To tylko wszystko zniszczy - wzdycham wyczerpana.
- Julia.. Ty nic nie rozumiesz... Nie jestem taki - chłopak odzywa się w końcu uważnie obserwując każdy mój ruch.
- Wiem, że ty się nie umawiasz..-
- Mam na myśli to wszystko. Jestem zmęczony całą tą sytuacją. Dla mnie to też zbyt skomplikowane. Jesteś dla mnie okropnie niezrozumiała, rownież nie potrafię o tym właściwie myśleć. Opuszczam zajęcia, żeby cię unikać. Tak bardzo mnie dekoncentrujesz.
Milczymy. Żadno z nas nie wie co powinno powiedzieć. Jednak jedna sprawa nawet bez słów była zrozumiała dla nas dwoje - nie pasujemy do siebie. Byliśmy o siebie chorobliwie zazdrośni, ranilismy się nawzajem.
- Nie pasujemy do siebie... Prawda? - pytam cicho. Właśnie ta myśl biegnie bez przerwy gdzieś na tyle mojego umysłu - Wszystko przede mną ukrywasz, jesteś tajemniczy, chcesz żebym ci zaufała, gdzie ty nawet nie potrafisz zaufać samemu sobie.. - szepczę - Non stop wyciągamy z sobie to, co w nas najgorsze.
Znów milczymy, moje słowa nadal rozbrzmiewają w powietrzu. Nie chce teraz tego zakończyć, ale wyraźnie czuję, jak Zayn się ode mnie oddala. Jeśli on odejdzie - pozostanę z niczym.
Mam jeszcze Sarę, ale ona nie da rady mi w tym pomóc. Jest Lindsay, ale co z innymi chłopakami? Czy nadal pozostaniemy przyjaciółmi, skoro Zayn będzie zawsze w pobliżu?
Dlaczego pozwalam sobie na takie myśli? Czemu straciłam zdrowy rozsądek i uległam czarowi Zayn'a? To proste... On ma na mnie ogromny wpływ. Miedzy nami istnieje coś, czego nie potrafię opisać słowami.
- Julio.. Nie mam pojęcia co między nami jest... Ale ja na to nie zasługuję. Zdaję sobie sprawę z popełnionych przez siebie błędów, które w większości wszystkie mi wybaczyłaś. Wydobywasz ze mnie to co najlepsze i najgorsze.. Tak jak ja z ciebie - bełkocze.
Moje serce wali bardzo mocno, nie jestem w stanie słyszeć nic innego po za jego biciem. Nie mam pojęcia do czego on zmierza, ale po jego mowie ciała czuję, że szykuje się coś nowego. Denerwuję się. Nie patrzy na mnie. Wpatruje się tylko w ziemię poszukując odpowiednich słów.
- Jestem prawdopodobnie najgorszą osobą, jaką kiedykolwiek poznałaś... Nie pasujemy do siebie. W żadnym świecie - czuję rosnącą we mnie panikę, czy on zamierza to dziś zakończyć? Czy to nie tego właśnie chciałam? Ponownie poczuć swobodę i uwolnić się od cierpienia. Chciałam, ale... Boję się go stracić.
Zimne, nocne powietrze owiewa moją skórę powodując pojawienie się ciarek. Nie trzęsę się jednak, niecierpliwie wyczekuję jego kolejnych słów. Mentalnie przygotowuję się na to co zamierza mi teraz powiedzieć.
Czekam, aż w końcu się wysłowi, wyzna mi, że nie jestem tą, o której marzył, nie jestem w jego typie, że nie jestem dla niego wystarczająca. Oczekuję, że poprosi abym przestała z nim rozmawiać, że nie powinniśmy się widywać. Powie, że żałuje naszej znajomości.
Nagle Zayn wstaje, obraca się na pięcie i odchodzi. Moje serce zatrzymuje swą pracę. Czy on zamierza tak po prostu uciec? Bez żadnych wyjaśnień? Nie mogę się poruszyć, nie wiem co robić. Zostawi mnie tu samą? Czy tak właśnie chce to zakończyć? Zwykłym odejściem?
Zanim do mojej głowy przyjdą kolejne, głupie pytania, zauważam, że wraca do mnie. Rozglądam się dokoła w poszukiwaniu odpowiedzi. Może biorę udział w jakimś reality show i ktoś to filmuje? Może to jakiś durny żart z jego strony? Może inicjował, że jesteśmy razem a teraz wróci i mnie wyśmieje?
- Przygotowałem piosenkę... - bełkocze zasiadając z gitarą w ręku. Przyglądam się każdemu ruchowi chłopaka. To co robił było zupełnym przeciwieństwem tego czego oczekiwałam... A może jednak nie?
Zaśpiewa mi piosenkę na pożegnanie? Choć technicznie rzecz biorąc nigdy nie byliśmy razem... Może zaśpiewa: 'Przepraszam, ale już cię nie lubię'. Wyczekuję, aż zacznie śpiewać.
"What would you say if I told you that all I've thought about is you since you been gone?"
Co byś powiedziała gdybym wyznał, że jesteś wszystkim, o czym myślałem odkąd odeszłaś?
Co byś powiedziała gdybym wyznał, że jesteś wszystkim, o czym myślałem odkąd odeszłaś?
Okej, to zdecydowanie nie jest piosenka na zerwanie. Upłynęło ze mnie trochę stresu i poczułam ulgę. Chłopak obserwuje swoje dłonie i śpiewa dalej.
"I wish some way, some how I could turn this world right back around and mend mistakes I've made."
Chciałbym w jakiś sposób móc z powrotem obrócić ten świat i naprawić błędy, które popełniłem.
A więc to przeprosiny? Przeprosiny przed pożegnaniem? Nie potrafię podtrzymać negatywnych myśli, które cały czas mnie atakują.
"So I could say to you that I know, thing aren't quite like what they used to be."
Zatem mogę ci to powiedzieć. Wiem, że sprawy nie są takie, jakie powinny być.
Zatem mogę ci to powiedzieć. Wiem, że sprawy nie są takie, jakie powinny być.
To zrozumiałe.
"Different faces, different places yeah. We could try, oh yeah we could try. What would you say if I told you that I'm not givin' up however long it takes"
Różne twarze, różne miejsca. Moglibyśmy spróbować, och tak, moglibyśmy spróbować. Co byś powiedziała, gdybym przyznał, że się nie poddam, chociaż długo to trwa?
Różne twarze, różne miejsca. Moglibyśmy spróbować, och tak, moglibyśmy spróbować. Co byś powiedziała, gdybym przyznał, że się nie poddam, chociaż długo to trwa?
Gdybym wiedziała, że ta piosenka, te słowa opisują to co on aktualnie czuje, cały stres i niepewność dawno by już ze mnie odpłyneły.
"It's clear that things have changed since when we started but we can't just walk away, babe. So I am telling you
that I know, thins aren't quite like what they used to be. Different places, different faces yeah. We could try, oh yeah we could try..."
To jasne, że rzeczy się zmieniły odkąd zaczęliśmy, ale nie możemy po prostu odejść, kochanie. Zatem mówię ci, iż wiem, że sprawy nie są takie, jakie powinny być. Różne miejsca, różne twarze. Moglibyśmy spróbować, och tak, moglibyśmy spróbować...
Chłopak powoli kończy i spogląda na mnie.
- To było piękne.. Um.. Ale nadal nie bardzo wiem o co chodzi... Czy to.. A może...? - nie mam pojęcia co mu powiedzieć, więc ponownie siedzimy w ciszy. Może w ten sposób próbował mi powiedzieć, że jest zmęczony i ma dość? Nie wiem co mam o tym myśleć.
- Julio... Bycie z tobą, robienie tego.. Czymkolwiek to jest, wprawia mnie w okropne zmęczenie, wkurza mnie... Nienawidzę tego - buczy. Nienawidzi? Nie cierpi tego robić.. Zaciskam szczękę czekając, aż powie, że ma tego dość i chce skończyć.
- Co chcesz przez to powiedzieć? - pytam cicho, ledwie słyszalnie. Byłam zakłopotana, chcę aby to wszystko już się skończyło. Sprawy stały się zbyt skomplikowane, trudne i z pewnością któreś z nas ucierpi, ale nie potrafię go wypuścić. Nie chcę, aby odchodził. On zawsze ze mną był, czy tego chciałam, czy też nie. Ten chłopak utknął w moich myślach.
Był moim uzależnieniem. Z całego serca pragnę, aby został i odszedł za razem. Mogłabym wieść spokojne, monotonne życie bez niego, nic nieoczekiwanego, lub bolesnego. Nie doświadczyłabym niczego nowego. Nigdy nie posmakowałabym prawdziwego życia.
- To co ci ostatnio powiedziałem.. Miałem to na myśli, o to chodziło... Chcę z tobą spróbować, tego z czym jeszcze nigdy wcześniej się nie spotkałem.... Pragnę być przy tobie więcej niż tylko jedną noc... Wydaje mi się, że... Chcę.. - przerywa, na co moje serce przyspiesza do niewiarygodnie szybkiego tempa.
- Chcę spróbować - powtarza patrząc mi prosto w oczy. Jego karmelowe oczy lśnią szczerością, pasją. Właśnie wypowiedział słowa, które marzyłam od niego kiedyś usłyszeć. To zmieni dosłownie wszystko.
- Chcę, abyś została moją dziewczyną.
______________________
przepraszam za rożne czcionki (jeżeli to widoczne :D) tłumaczyłam w podróży, na rożnych urządzeniach i ogólnie praca ruszyła jak nigdy ❤️ Dlatego oczekujcie kolejnego w dosyć krótkim czasie 😂😳💪
ZAYN?! Kabsjskbsksosv ❤️❤️❤️❤️👏 ten rozdział był ogromną przyjemnością do tkumaczenia ❤️❤️❤️❤️
Ps.: Spóźnione Wesołych Świąt wszystkim!
AAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!! On ją zapytał czy zostanie jego dziewczyną, Julia musi się zgodzić
OdpowiedzUsuńŚwietny <3
OdpowiedzUsuńAwww jak słodko *.* !
OdpowiedzUsuńSkaczę po pokoju jak wariatka :P
OdpowiedzUsuńO MÓJ BOŻE ! Nie wieże zapytał ją o chodzenie :D
Umarłam i jestem w niebie <3
Czekam na nn jesteś niesamowita ale przecież to już wiesz :*
Dziękuje za tłumaczenie:-)
OdpowiedzUsuń