sobota, 18 października 2014

Rozdział 40

Jest poniedziałek, czyli minęły dwa dni od tej okropnej nocy. Od tamtej pory Zayn nie dzwonił, w żadnej sposób nie próbował mnie przeprosić. Miałam nawet cichą nadzieję, że tak jak ostatnio chłopak będzie czekał przed budynkiem akademickim, aż z Sarą wrócimy z kościoła, ale nic takiego się nie wydarzyło. Nie zamierzam być pierwszą, która zadzwoni z przeprosinami.

Nie zrobię tego, Ostatnio doprowadził mnie do wściekłości - on i Erica. Jedyne co mnie teraz korci, to myśl, czy zaraz po naszej kłótni pobiegł ją znaleźć. Co by się między nami wydarzyło, gdybym za nim poszła - prawdopodobnie niewiele by brakowało do wspólnego zabójstwa.

Resztę wieczoru spędziłam z Sarą, nie zadawała mi pytań - nikt nie miał na to odwagi. Na szczęście Harry dotrzymał mi towarzystwa, nieco się posprzeczaliśmy o walkę na lasery - pewnie przez to, że byłam pijana.

Sara nie pytała mnie o jej imprezę urodzinową, i źle mi, że wywołałam właśnie wtedy całą tą kłótnię, przecież to wcale nie była moja wina - przynajmniej tak uważam. Racja, sprowokowałam go randką z Harry'm, ale do niczego by nie doszło, gdyby nie zaprosił Erici.

Nie przyszedł na kolejną lekcję psychologii i zastanawiam się czy wdał się w jakąś bójkę. Znów moje myśli zawisły wokół jego osoby - jak zawsze. Mijają kolejne lekcje, dni i zanim zdaję sobie sprawę, że już środa, chłopak nadal nie pokazuje się na uczelni.

Przez większość czasu tańczę, aby całkowicie pozbyć się złości i zmartwienia. Tańczyłam dosłownie do upadłego, ale pomagało mi to jedynie na chwilę.

Gdybym zobaczyła Sarę i Niall'a teraz razem, chyba bym oszalała. Dlaczego z Zayn'em nie może być tak łatwo? Czemu nie potrafię o nim zapomnieć i ruszyć dalej z kimś innym?

- Hej Jula - odwracam się do przyjaciółki - Wychodzę na miasto zjeść obiad, wszystko w porządku? - zerkam na biurko wypełnione po brzegi książkami.

- Taa.. - mówię - Oh, Sara poczekaj! - wołam ją wyskakując jak z procy w stronę blondynki. Dziewczyna spogląda na mnie zdziwiona.

- Co takiego?

- Nie zdążyłam ci wcześniej dać prezentu urodzinowego... no wiesz od najlepszej przyjaciółki - grzebię w szufladzie w poszukiwaniu upominku - dobrze go schowałam, więc nie było możliwości, aby go znalazła.

- Oh, Jula na prawdę nie trzeba było - uśmiecha się. Podaję jej jasno-różową błyszczącą paczuszkę z pomarańczową kokardą. Dziewczyna chwyta ją w dłonie i potrząsa głową - Nie powinnam tego od ciebie przyjąć.

- Sara to ty kupujesz mi sukienki, po prostu to otwórz - mówię całkiem poważnie, na moich ustach maluje się ciepły uśmiech.

- No dobra, skoro nalegasz - śmieje się odkładając torebkę na blacie. Szybko rozdziera kawałki papieru i patrzy na to co znajduje się w środku - ramkę ze zdjęciem. Fotografia przedstawia mnie i nią na naszych wspólnych zajęciach baletu, jeszcze z dzieciństwa.

Zauważam uśmiech na twarzy mojej przyjaciółki, a w oczach pojawiają się łzy wzruszenia. Dziewczyn zakrywa sobie usta palcami u dłoni - Oh Jula - bierze oddech potrząsając głową.

- Tam z tyłu jest też mała karteczka - wskazuję na przyklejony kawałek papieru - Napisałam tam, że chociaż raz pójdę z tobą na zakupy i obiecuję nie narzekać - dziewczyna mocno mnie ściska.

- Jula, to jest idealny prezent! - wykrzykuje odklejając się ode mnie - I zamierzam zabrać cię na te zakupy randkowe - uśmiecha się odstawiając ramkę na swoje biurko - Posłuchaj... nie będę cię wypytywać o to co stało się na mojej imprezie.. chcę, żebyś tylko wiedziała, że zawsze jestem do twojej dyspozycji.

Odpowiadam jej szczerym uśmiechem. Dziewczyna żegna się ze mną i wychodzi z pokoju zamykając za sobą drzwi. Dzięki niej udało mi się choć na moment zapomnieć o Zayn'ie.

W środę na zajęciach łapię się na tym, że wgapiam się w wyświetlacz telefonu. Prze kilka godzin nie robię nic innego, wyświetlacz dużego telefonu oświetla moją twarz i nic nie może mnie od niego oderwać. Ostatecznie wykonuję jeden ruch odblokowując go - włączam listę kontaktów. Mój wzrok pada na numer do Matt'a. Wiem, że nie mam prawa do niego dzwonić, gapię się w niego - mój palec znajduje się niebezpiecznie blisko zielonej słuchawki.

On mnie tak dobrze rozumiał, zawsze był skory do pomocy, dopóki nie zorientowałam się, że mnie zdradził. Gdyby to się nie wydarzyło, gdyby tego nie zrobił.. wszystkie sprawy potoczyły by się całkiem inaczej.

Kiedy mój palec powoli zbliża się do słuchawki telefon zaczyna wibrować od przychodzącej rozmowy, przez co podskakuję na krześle. Gapię się na nieznany mi numer. Przez ciało przechodzą mnie dreszcze, uspokajam się i odbieram.

- Halo? - pytam nieznaną mi osobę.

- Jula - słyszę ciężki brytyjski akcent.

- Tak? - podciągam się wyżej na krześle.

- Cześć, tu Louis - Po co do mnie dzwonił? Mam nadzieję, że nie chodzi o Zayn'a, chyba wszystko z nim okej.

- Cześć - mój głos jest lekki i nieco przerażony.

- Masz czas na wspólny obiad wieczorem? - Obiad? Dlaczego chciałby zjeść ze mną obiad?

- Um, pewnie - przytakuję skinieniem głowy.

- Świetnie, może spotkamy się w 'Applebees' za pół godziny?

- Brzmi wspaniale, do zobaczenia.

- Do zobaczenia Jula - połączenie zostaje zakończone, a ja siedzę niczym sparaliżowana.

Zastanawiam się nad celem tego spotkania. Czy Zayn go pobił? Czy z Zayn'em w porządki? Może ma kłopoty? Jeśli nie chodzi o Zayn'a, to o co? A Liam? Czy z Harry'm okej? A co jeśli zerwali z Elenour? Tyle pytań, muszę się z nim zobaczyć.

Wsiadając do samochodu odczuwam nagłą zmianę temperatury. W końcu nadszedł październik i z każdym dniem robi się coraz to zimniej. Słońce dostarcza coraz mniej ciepła.

Siadam przy stoliku przy oknie i przeglądam kartę z daniami, zapamiętując je. Przyglądam się małym zdjęciom - wygląda wyśmienicie. Czytam opis każdego posiłku - nie czuję głodu przez te nerwy.

Ze zdenerwowania zaczynam niespokojnie machać nogami. Zaciskam dłonie, przyglądam się paznokciom - wszystko, aby się trochę wyluzować. Z całych sił staram się wyrównać oddech.

- Popatrzmy, kto zjawił się wcześniej - spoglądam na Louis'a, który właśnie przyszedł. Jego włosy, jak zwykle wystylizowane są na 'faux', ma na sobie dżinsową kurtkę, i niebieską koszulkę.

- Cześć - uśmiecham się najszerzej jak potrafię i znów powracam wzrokiem do menu. Zanim przejdę z nim do rzeczy, decyduję się poczekać, aż oboje coś zamówimy - Jak się trzymasz?

- Bywało lepiej, a ty? - nie patrzy na mnie, jego niebieskie tęczówki wlepione w kartę.

- Tak samo - zgadzam się z nim. Lou uśmiecha się do mnie - Więc, wybieramy się na tę laserową randkę/przyjacielskie wyjście jakoś za niedługo? - zupełnie zapomniałam o tym wyjściu z Harry'm. Czuję wyrzuty sumienia, przypominając sobie, że tym argumentem podsyciłam kłótnię z Zayn'em.

- Nie wiem, idziemy?

- Oczywiście, co prawda nie zastanawiałem jeszcze o szczegółach, ale wkrótce się wybierzemy - przygryzam wargę. Do naszego stolika podchodzi kelner w celu odebrania zamówień. Decyduję się na kanapkę, a Lou bierze hamburgera z shake'm,

- Pewnie jesteś nieco zdenerwowana? - aż tak widać mój stres? Racja, niecierpliwie przebieram nogami, przygryzam wargę i za wszelką cenę staram się udawać, że wcale tak nie jest.

- Troszeczkę - wyznaję, chcę żeby mi tylko powiedział co się stało - Co się dzieje? Wszystko w porządku? - tak naprawdę to chcę zapytać o Zayn'a, czy to z nim wszystko w porządku.

- Ostatnio było jakoś tak... oschle - wzrusza ramionami - Martwię się o ciebie i Zayn'a - mówi zupełnie skoncentrowany na mnie. Jego brwi są opuszczone, wzrok ostrożnie skanuje moją twarz.

Nie mam pojęcia dlaczego, aż tak bardzo przejmuję się losem Zayn'a. On nawet nie był w moim typie, ani tym bardziej ja w jego. Wygląda na to, że wszystko idzie okej, kiedy siebie pożądamy. Nie powinien mnie w ogóle obchodzić, ale zarysował się w moim sercu, w każdej mojej myśli i emocji.

- Martwisz się o nas? - staram się udawać, że nie mam bladego pojęcia, co może mieć na myśli. Udaje mi się nawet uśmiechnąć. Jednak go tym nie przekonuję bo rzuca we mnie spojrzeniem typu - Nie udawaj.

- Nie rozmawia z nikim z bractwa, obecnie pomieszkuje w domu ciotki i zwyczajnie.. martwię się - Louis przesuwa palcami po swoich włosach, a ja czuję jeszcze większe wyrzuty, bo wiem, że to przeze mnie Zayn jest teraz w takim stanie. Oblizuję usta, biorę lekki oddech i spoglądam w dół.

- Nie miałam z nim kontaktu od ostatniej imprezy - mówię cicho ze wzrokiem wlepionym w drewniany stół śledząc linie znajdujących się na nim słoi. Podoba mi się jego gładka powierzchnia, to jak te owale niesamowicie go zdobią.

- Co się tam wydarzyło? Wydawało się, że w końcu się dogadujecie a potem... nic - milknę. Na prawdę nie mam ochoty odpowiadać, nie wiem czy mogę zaufać Louis'owi. Sara również nie wydawała mi się być odpowiednią osobą na rozmowę na ten temat, zawsze mogła wciągnąć w to Niall'a.

- On um.. - W końcu patrzę mu w oczy - Spotkałam Ericę..

- Ah Erica.. ona zazwyczaj przywołuje kłopoty, chyba żyje dla takiego gówna - informuje mnie z grymasem na twarzy. Jego słowa nieco mnie uderzają - ogarnia mnie jeszcze większe zmartwienie, niż wcześniej. Zayn zadaje się z laską zwiastującą tarapaty i do tego wygląda, jak modelka - idealnie.

- Taa.. wiesz, pokłóciliśmy się o nią - wzruszam ramionami udając, że wcale mnie to tak mocno nie dotknęło. Chłopak skina głową, jakby znając resztę historii.

- Kiedy wy się nie sprzeczacie? To znaczy, Zayn zawsze jest o coś wkurwiony, ale ostatnio cały czas chodziło o ciebie - Jego wypowiedź wywołuje mój śmiech pełen irytacji - Co? - nie rozumie mojej reakcji.

- On nie ma powodu, by się na mnie wkurzać. To on jest powodem dla którego to wszystko się sypie - mamroczę ostatnią część, ale on i tak mnie słyszał.

- Posłuchaj, jeśli ci to pomoże, to on i Erica ostatnio się nie spotykali... Ona po prostu lubi się wpychać, tam gdzie się jej podoba - jest samolubna. Myślę, że to nie Zayn ją zaprosił, sama to zrobiła będą pewna, że Zayn bardzo jej tam chce - chłopak tłumaczy, teraz już wiem co miał na myśli mulat mówiąc 'taki ma już charakter'.

Ale Louis nie widział jego wyrazu twarzy na widok Eric'y - wyrzutów sumienia. On nie słyszał tego co do mnie powiedziała, nie widział w jaki sposób to zrobiła. Nie mam pojęcia komu mam wierzyć, chcę myśleć, że przyszła tam z własnej woli, ale coś mi podpowiada, że to wcale nie jest prawdą.

- Bardzo przesadziłam? - pytam go. Lou unosi brew wyraźnie zaskoczony moim pytaniem i przygryza wargę.

- Wiesz, to zależy co się tam wydarzyło - biorę głęboki oddech przygotowując się na opowiedzenie mu prawdy.

- Więc, Zayn i ja.. no wiesz od dłuższego czasu staramy się wszystko jakoś poukładać, myślę, że wiesz o co chodzi - zero związków - bełkoczę tę ostatnią część z dystansem - Wszystko szło na prawdę dobrze... - mówię dalej, przecież tak było. Najpierw randka, rozmowa przez telefon, pocałunki.

- Tak zauważyłem, ostatnio stał się jakiś taki żywszy - przynajmniej na tyle ile go strać - brunet śmieje się do siebie.

- W każdym bądź razie.. Myślę, że wszystko zaczęło się psuć, kiedy miałam w planach powrót do domu na imprezę Sary. Zamknął się wtedy w sobie, nie rozmawialiśmy... potem wyznał mi, że to z obawy. Bał się, że znów zobaczę jak świetnie żyło mi się dawniej i nie będę go już więcej chciała - mrużę oczy na wspomnienie o tym beznadziejnym pomyśle.

- Brzmi, jak Zayn - godzi się ze mną. Jestem wdzięczna, że chłopak tak dobrze go rozumie i całkiem pojmuje sposób jego myślenia - przynajmniej bardziej, niż inni.

- Potem rozmawialiśmy przez telefon, wszystko wyjaśniliśmy. Wróciłam tutaj, pojechałam na tę nieszczęsną imprezę Sary i na początku czułam się świetnie. Zaskoczył mnie tym-

- Publicznym okazywaniem uczuć? - kończy z uśmieszkiem na twarzy. Rumienię się na co chłopak rzuca spojrzeniem typu wszystko widziałem.

- Dokładnie - przytakuję - Wtedy pojawiła się Erica, dowiedziałam się, że się pieprzyli... Zdenerwowało mnie to, bo wszystko wyznał mi Charles i sugerował nawet, abym wyszła.. Z Zayn'em poszło nam o to, że skoro nie jesteśmy parą to możemy robić co nam się żywnie podoba. Kazał mi wyjść, więc zaczęłam krzyczeć jeszcze głośniej i jakoś tak.. - patrzę w stół zażenowana własnym doborem słów w tamtym momencie - Okłamałam go, że umówiłam się z Harry'm na randkę.


- To dobrze - odpowiedź Louis'a zaskakuje mnie. Zerkam na niego totalnie zakłopotana z pięciozłotówkami zamiast tęczówek - Zayn musi w końcu zrozumieć, że zarówno on jak i ty macie wolną wolę. Nie może mieć ciebie i w tym samym czasie zabawiać się z innymi - wyjaśnia - Zasługuje posiedzieć we wrzątku.

Uśmiecham się na bez stronnicze sądy Louis'a.

- Nie uważasz, że źle postąpiłam? - w moim głosie słychać nutę nadziei, może to nie ja tu zawiniłam.

- To było złe - potrząsa głową - Ale Zayn w zupełności na to zasługiwał. Jeśli traktuje cię poważnie to musi skończyć z tym tajemniczym gównem. Mam na myśli, że tak, owszem rozumiem, że ludzie mają swoją przeszłość i przyzwyczajenia, ale należy zachować trochę pokory.

Gdyby tylko rozumiał przeszłość Zayn'a. Sama niewiele z niej łapałam - odkąd ciężko mu o niej rozmawiać. Myślę, że brunet nie ma pojęcia o ojcu Zayn'a.

- On musi powiedzieć Erice, że z nią skończył - przynajmniej z pieprzeniem - Nie podobał mi się pomyśl dalszej przyjaźni Zayn'a z tą dziwką, ale nie mam żadnej kontroli nad obecną sytuacją.

- Co uważasz powinnam zrobić? - pytam. Mój umysł dosłownie pływa w rozmaitych myślach, ale żadna w niczym mi nie pomaga.

- Daj mu trochę przestrzeni - pokaż, że nie będziesz się do niego czołgać na kolanach. On musi zrozumieć, że nie posiada wszystkiego na własność - wzrusza ramionami, jakby to było takie proste. Gdy mam mu odpowiedzieć, kelner przynosi nasze zamówienia na co brunet bardzo się cieszy.


Decyduję poczekać z dalszą dyskusją, aż skończymy jeść. Biorę gryza kanapki zdając sobie sprawę z tego, jak bardzo zgłodniałam - resztę pochłaniam, jakbym nie jadła od wielu dni.

- Głodna? - chłopak śmieje się ze mnie. Biorę łyka wody i uśmiecham się do niego.

- Troszkę - Ostatnimi czasy nie byłam w stanie niczego przełknąć, byłam zbyt pochłonięta myślami - Powinnam do niego zadzwonić? Nie było go na zajęciach.

- Jeśli chce zwalić szkołę to jego sprawa, Nie kontaktuj się z nim - wskazuje we mnie palcem ostrzegając - Musi zauważyć, że należy włożyć w to też trochę jego wysiłku.

Czy Louis już zapomniał, że to właśnie Zayn przeprosił mnie pierwszy, kiedy zawalił? Przepraszanie - coś czego mulat nienawidził przez ojca.

- Prawda - niemal szepczę.

- Wróci. Jak to mówią.. Rozłąka sprawia, że serce rośnie w czułość? - chłopak patrzy w sufit z dziwacznym wyrazem twarzy.

- Tak mi się wydaje - zapewniam go ze śmiechem.

- Pozwól mu trochę zatęsknić - Problem w tym, że to ja tęskniłam, nawet bardzo. Nagle czuję wibracje mojego telefonu. Przechodzą mnie ciarki na myśl, że może dzwonić do mnie Zayn. Odczytuję imię z wyświetlacza z lekkim rozczarowaniem.

- Przepraszam na moment - odchodzę od stolika na zewnątrz.

- Cześć mamo - witam ją z nadzieją, że nie usłyszała irytacji w moim tonie.

- Nawet się nie odezwałaś - niemalże krzyczy ostro. O kurcze, faktycznie, miałam do nich zadzwonić z wyjaśnieniami. Zupełnie o tym zapomniałam.

- Przepraszam, jestem ostatnio taka rozkojarzona. Musiałam zaplanować imprezę niespodziankę dla Sary od A do Z - bełkoczę do słuchawki.

- Wszystko w porządku? Może powinnaś odwiedzić nas w ten weekend - sugeruje. Powrót do domu był ostatnią rzeczą na jaką miałam teraz ochotę.

- Nie, jest okej - kłamię obgryzając paznokcie u dłoni - Mam dużo na głowie.

- Tak myślę... Wyszłaś z urodzin Sary bez uprzedzenia, a potem wyjechałaś do Boulder nie żegnając się nawet - znów robi się zła. Przymrużam oczy, jak dobrze, że nie może widzieć mojego wyrazu twarzy.

- Wiem, ale impreza stała się okropnie przytłaczająca, źle się poczułam, więc pojechałam do domu zabierając ze sobą Jer - Kłamię najlepiej, jak potrafię.

- Kiedy zamierzasz znów nas odwiedzić? - buczę na jej pytanie i wiem, że jeśli stałabym tuż koło niej otrzymałabym od niej ostrzegawcze spojrzenie.

- Mamo, posłuchaj jestem teraz na mieście z przyjacielem. Możemy pogadać nieco później? - patrzę w niebo modląc się, że w końcu się rozłączy.

- Przyjacielem? - piszczy - Kimś kto nie jest Sarą?

- Mam też innych znajomych mamo, nie jestem totalną luzerką - bełkoczę.

Moja mama zawsze uważała, że odkąd zerwałam z Matt'em straciłam wszystkich znajomych. Zwyczajnie przestałam się starać, wybierałam się na studia, i jeśli zamierzali mnie traktować jak dziecko z powodu Matt'a nie widziałam powodów do dalszej znajomości.

- Nigdy tego nie powiedziałam - mówi ostro - Baw się dobrze Jula - uśmiecha się i ostatecznie rozłącza.

Wsuwam komórkę do kieszeni spodni i wracam do środka. Przez ten czas słońce zdążyło już zajść, a na niebie pojawił się srebrny księżyc. Louis opiera się o krzesło, jego talerz jest już zupełnie pusty.

- Kto to był? - pyta.

- Moja mama - wzdycham siadając na miejscu.

- Tak, więc.. Chcę, abyś wiedziała, że jestem zawsze do twojej dyspozycji - rzuca we mnie ciepłym uśmiechem.

- Dzięki - bełkoczę.

- Jeśli masz jeszcze jakieś pytania po prostu zadzwoń.. Dopilnuję, aby Zayn pojawił się jutro na zajęciach, wiec bądź gotowa na jego obecność - uśmiecha się i zaczyna podnosić się z miejsca. Podążam za nim zabierając swoje rzeczy - W ten weekend powinniśmy się wybrać na te lasery - proponuje.

- Jasne - Nie jestem pewna, czy w obecnej sytuacji jest to dobry pomysł, nadal mam wyrzuty, że wysłużyłam się Harry'm, aby wkurzyć Zayn'a - Wyślij mi szczegóły - uśmiecham się do niego, chłopak patrzy na mnie pełen obaw.

- No dobra - przytakuje - Jestem zawsze dla ciebie, zawsze gdy będziesz chciała coś obgadać - uśmiecha się dziecinnym uśmiechem i ściska na pożegnanie. Odwzajemniam uścisk, cieszę się, że nie zostałam zupełnie sama z problemami związanymi z mulatem - Elenour już nie może się doczekać, właściwie to prawdopodobnie uda się jej wygrać - śmieje sie machając mi na pożegnanie.

- Pa Louis - uśmiecham się, jego umiejętność podnoszenia ludzi na duchu jest zaskakująco skuteczna. Chociaż moje kłopoty nadal nie są rozwiązane, brunet za wszelką cenę chce mi w tym pomóc i wprowadza nieco światła w ciemności.

Wskakuję do samochodu biorąc głęboki oddech. Przesuwam dłonie po kierownicy, przymykam powieki i biorę kolejny oddech. Po cichu powtarzam sobie słowa Louis'a; Rozłąka sprawia, że serce rośnie w czułość.

Jedynym problemem było pytanie na jak długo uda mi się zachować tę przestrzeń.



Notka od autorki:

Jak zawsze proszę o głosy! :)


(Podoba mi się pisanie o przyjaźni Lou i Julii, a wy co o tym myślicie?




____________________________


Dadadadaaaaaaaaaa!

Nudnwy, wiem. Ale będzie się działo, OJ BĘDZIE :D

Dziękuje za komentarze, najwspanialsza grupa wsparcie ever :) + Proszę o więcej opinii :P
W ten czwartek mam ważny dla mnie konkurs z angielskiego, więc trzymajcie kciuki !!

Hahaha i co ważniejsze, dziś nawet sprawdziłam, więc nie powinno być błędów, ani literówek co mi się często zdarza.


Do następnego kochane!!!

12 komentarzy:

  1. Rozdział cudowny <3 ale chcę już Zayna :P

    OdpowiedzUsuń
  2. Jej*.* ja chce jest! Muszę wiedzieć co będzie dalej, naprawdę!
    Dzięki za tłumaczenie ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny <3 czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Extra rozdział tylko szkoda że Zayna nie bylo

    OdpowiedzUsuń
  5. Podziwiac cie że to że to tlumaczysz*0*

    OdpowiedzUsuń
  6. Mam nadzieję że Zayn pójdzie po rozum do głowy:))) Takie rozdziały jak ten sprawiają że nie mogę się doczekać kolejnego:P

    OdpowiedzUsuń
  7. Z niecierpliwością czekam na następny! mam nadzieję, że Zayn dogada się z Julią ;) buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  8. super tłumaczenie ♥♥ czekam na następny rozdział ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Kiedy będzie next??? Please powiedz ze za niedługo!

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział :)Mam nadzieję że sobie wszystko wyjaśnia. Czekam na nexta :P Pozdrawiam cieplutko:)

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic