piątek, 20 czerwca 2014

Rozdział 18


Soundtrack:

* Drop in the Ocean – Ron Pope
* Feel Again – One Republic
* Nothing – The Script


W sobotę wstaję ze stadem motyli w brzuchu. Minęło sporo czasu, kiedy ostatnio byłam na randce. Sara śpi na swoim łóżku, wczoraj razem z Niall'em wybrali się na jakąś imprezę. Oboje za niedługo staną się elitą szkoły.

Nie budząc jej chwytam torbę i wyślizguję się z akademika. Dochodzi już 9 rano, promienie słoneczne przyjemnie ogrzewają moją skórę, kiedy idę do samochodu.
Wsiadam i jadę do Akademii Tańca. To jedyne miejsce, gdzie mogę poukładać swoje myśli, a nawet się ich wyzbyć. Wchodzę do swojej stałej salki, włączam muzykę i zaczynam tańczyć.
Nie jestem pewna, jak długo to robię, ale czuję, że moje ciało jest bardzo zmęczone. Jednak umysł nadal wypełniają setki myśli, a mój żołądek nadal skręca się na myśl o randce. Słyszę, jak kolejny raz dzwoni mój telefon i decyduję się go w końcu odebrać.

Przeglądam ostatnie połączenia, Sara próbowała się do mnie dodzwonić przez ostatnie dwie godziny. Oddzwaniam.

- Gdzie ty jesteś?! - odbiera po pierwszym sygnale.

- Tańczyłam.

- Przez pięć godzin?

- Sześć – poprawiam ją i słyszę, jak wzdycha z frustracją, przygryzam wargę powstrzymując się od śmiechu. Ona rzadko tak reagowała, zwłaszcza jeżeli chodziło o mnie, no chyba, że o naukę.

- Nasza randka jest już o 6, więc zabierz stamtąd swój tyłek i wracaj!

- Sara, mamy jeszcze.. - chcę powiedzieć, że jeszcze bardzo dużo czasu, dwie i pół godziny? Wiem, że jeśli to powiem, to Sara oszaleje. To moja pierwsza randka, pasuje mi się wystroić – Już dobrze, wracam – zapewniam ją.

Rozłączam się, pakuję swoje rzeczy i kupuję przekąskę z automatu.

Kiedy stawiam krok przez próg do naszego akademika, Sara patrzy na mnie ze złością. Stuka nogą z niecierpliwością i pali mnie wzrokiem. Zauważam, że przygotowała już stroje dla nas, wyciągnęła wszystkie akcesoria do makijażu.

- Wow – unoszę brew patrząc na to wszystko
.
- Idź wziąć prysznic, teraz. Wystroję cię! - uśmiecha się. Cieszę się, że już nie jest zła, przynajmniej przestała już udawać, że była.

- Oczywiscie madam – salutuję i wpadam do łazienki, biorę szybki przysznic, żeby nie zasmucić Sary. Wracam z ręcznikiem zawiązanym wokół mojego ciała, ona podaje mi bieliznę i sukienkę.

- Załóż to, a ja cię uczeszę – mówi stanowczo, zwykle pewnie bym się teraz z nią kłóciła, ale nie dziś. Spoglądam na lokówkę, przytakuję jej i wracam do łazienki, żeby się przebrać.

Moje włosy zwykle były naturalnie pofalowane, jednak wyglądały pięknie, gdy były dodatkowo pokręcone, zwłaszcza, gdy robiła to Sara.

Wkładam na siebie białą, szyfonową sukienkę, która idealnie pasuje do mojej figury. Kończy się zaraz przed moimi kolanami, jej materiał jest miękki. Sara usadza mnie i suszy mi włosy.
Następnie bez żadnego problemu, szybko je kręci. Loki lekko opadają po obu stronach mojej twarzy, aż na ramiona. Ona zawsze miała talent do układania fryzur. Podaje mi kilka bransoletek i sama zaczyna się przebierać.

Suszenie i kręcenie moich włosów zajęło więcej czasu, niż się spodziewałam, jest już prawie 17.30. Sara zaczyna się denerwować. Widzę to po pojawiających się na jej czole zmarszczkach, kiedy maluje swoją twarz. Obraca się w moją stronę i maluje mnie. Zważając, że ja nigdy nie noszę żadnego make-up'u, wykonuje całkiem naturalny look.

Wkładam srebrną bransoletkę, którą mi dała. Rozpylam na siebie trochę perfum, kiedy Sara biega po pokoju zbierając się.

Gapię się na nią, wygląda powalająco. Ma na sobie, śliczną, różową, szyfonową sukienkę kończącą się tuż przy kolanach. Do tego na stopy wsunęła białe szpilki, jej włosy są idealnie pofalowane, a oczy przyjemnie niebieskie.

- Dobrze wyglądam? - pyta zmartwiona wzruszając ramionami. Uśmiecham się i przytakuję.

- Wyglądasz niesamowicie – zapewniam ją. Dziewczyna uśmiecha się i patrzy w lustro poprawiając włosy – Czy wyglądam.. jakbym została zmuszona do podwójnej randki? - śmieję się.

- Wyglądasz świetnie. Gdybyśmy miały trochę więcej czasu, mogłabyś zostać modelką dla Juicy'iego.

- Status modelki pozostawię tobie – żartuję, na co Sara wybucha śmiechem – Nie waż się przeczyć, że to ty kupiłaś mi tę sukienkę – rumieni się unikając mojego spojrzenia.

Ma szczęście, ktoś puka do drzwi. Sara uśmiecha się i wydaje cichy pisk radości. Złączam brwi razem i zdaję sobie sprawę, że przeoczyłam, to co mnie najbardziej powinno zainteresować.

- Kto jest moją randką? - pytam podejrzliwie. Jej uśmiech nagle znika i wlepia wzrok w podłogę. Zwężam wzrok na tę ciszę – Sara? - mój ton jest nalegajcy. Ignoruje mnie i podchodzi do drzwi. Zaczynam panikować.

- Jakiś koleś – wzrusza ramionami – Jeden z kumpli Niall'a, który zechciał przyjść - Świetnie, randka z litości. Sara rzuca mi mały uśmiech, kiedy otwiera drzwi. Ku moim oczom pojawia się Niall i chłopak ,którego miałam widywać tylko na tych okropnych zajęciach.

Prawię zapadam się pod ziemię, kiedy go widzę. Ma na sobie czarną koszulę zapinaną na guziki i eleganckie spodnie.  Wygląda przystojnie, pociągająco i zniewalająco, całkiem jakby zszedł z okładki jakiegoś magazynu.

Otrząsam umysł z tych myśli, jego wzrok spotyka mój. Dlaczego to nie mógł być Harry? Z nim się przynajmniej dogadywałam.

- Wow, Sara wyglądasz pięknie – Niall komplementuje ją. Sara chichocze z radości dziękując mu. Zayn wślizguje się do środka i podchodzi do mnie.

- Jesteś tu? - pytam i używam całej siły, żeby się na niego tak nie gapić.

- Tak – przytakuje, w jego głosie nie ma żadnej urazy. Jest przyjazny, pewnie daltego, że byli tu Niall i Sara.

- Świetnie – bełkoczę odwracając się do nich. Czekają na mnie i Zayn'a ramię w ramię.

- Gotowi? - Niall uśmiecha się, przymrużam oczy i chwytam portmonetkę.

- Pewnie, że tak – Zayn uśmiecha się głupkowato do blondyna. 

Podążamy za nimi wychodząc z pomieszczenia. Zayn prowadzi mnie do swojego BMW, otwiera przede mną drzwi pasażera.

Spoglądam na niego i zauważam, że omiata mnie swoim wzrokiem przygryzając lekko wargi.
To na mnie działa, moja kolana stają się słabe, szybko wsiadam do samochodu, zanim upadnę.

Spsób w jaki skanował wzrokiem moje ciało sprawił, że poczułam ciepło, a moje serce przyspieszyło. Zapada cisza, a napięcie między nami gęstnieje.

Chcę zapytać go, dlaczego tu jest i czemu nie było go na zajęciach. Chcę wiedzieć, czy obraziłam go tak bardzo, że nie chciał się pojawić dziś na lekcji. Nie mogę wydusić pojedynczego słowa, oprócz;

- Przepraszam – co wychodzi z moich usta bardziej jak jakiś bełkot. Bawię się dłońmi wyczekując odpowiedzi, która długo nie nadchodzi. Jego wzrok jest martwo skupiony na drodze przed nami – Zayn, naprawdę bardzo mi przykro.. nie powinnam była nigdy tego powiedzieć – wydycham patrząc na niego z nadzieją, że coś w końcu powie. Będzie na mnie krzyczał, wybaczy, wyjaśni, cokolwiek. Nic – Zayn.. wiem, to było złe, proszę, ja..

- Jest okej – naskakuje na mnie. Jest nieco poirytowany, ale jestem mu wdzięczna, że odpowiedział.

- Wcale nie – sprzeciwiam się. Nie było okej, nie powinnam była mu tego wygarniać. Wiedziałam, że stosunek jego ojca do rodziny był okropny, wiedziałam, jaki o n był, ale nawet to mnie nie powstrzymało.

- Właśnie, że jest – mówi cicho – To ja powinienem cię teraz przeprosić za maltretowanie.. za to, że pozwoliłem ci iść samej wieczorem do domu, nawet jeśli znalazłaś podwózkę – bełkocze. Jego oczy nadal na mnie nie patrzą – Za zmuszanie cię do nauki w domu bractwa, że nie dałem ci wyboru.

- Nie szkodzi – do końca podróży nastaje długa cisza. Nie gra muzyka, nikt się nie odzywa. Parkujemy przy miłej włoskiej restauracji.

Budynek jest wykonany z kamienia, jest osobliwy, oryginalny i ma dużo okien. Niall i Sara wysiadają z samochodu i podchodzą do nas. Zayn jest cichy; nie chcę myśleć, jak niezręcznie będzie podczas obiadu.

Niall zarezerwował stolik, a kelnerka jest bardzo szczęśliwa, kiedy jej wzrok spotyka Zayn'a. Wpatruje się w niego, kiedy do nas podchodzi.

Kiedy podaje nam menu wydaje mi się, że korzysta z okazji, aby dotknąć jego dłoni. Ciszę się, że w końcu sobie idzie, nie dlatego, że jestem zazdrosna, tylko.. ponieważ... ponieważ.. to nie ważne, po prostu jestem szczęśliwa, że poszła.

Przeglądając kartę zwracam uwagę na zwyczajne dania, zamawiam spaghetti, to bezpieczne i pyszne. Nie ryzykuję, że nie będzie mi smakować.

- Myślę, że zamówię spaghetti – zanim Sara zdąża mi coś odpowiedzieć, Zayn siedzący obok wkłada swoje trzy grosze.

- Oczywiście, że tak – odwracam się do niego, kiedy nawet on nawet na mnie nie patrzy, jego wzrok przegląda manu.

- Co masz na myśli? - odwraca się do mnie, pokazuje swój czarujący uśmieszek, który staram się ignorować.

- Oczywiście, że zamówisz coś nudnego i prostego, coś co dostaniesz dosłownie wszędzie – wyjaśnia swój komentarz.

- To nie jest nudne, tylko bezpieczne – poprawiam go broniąc się.

- To zdecydowanie nudne, i więcej niż bezpieczne, spaghetti podają dosłownie wszędzie – wytyka. Zgrzytam zębami, kiedy Sara mówi wesoło.

- Brzmi świetnie Jula! - ma w sobie za dużo energii. Spoglądam w menu, to była randka, on zamierzał płacić, nie chciał, żebym zamówiła spaghetti?

Dobrze. Patrzę na najdroższe dania w całej karcie, widzę tam owoce morza i mnóstwo przeróżnych składników. Uśmiecham się na swój pomysł, zaskoczę go. Wyobraźcie to sobie ja zaskakuję jego.

Podchodzi do nas kelner, podaje chleb, napoje i zapamiętuje nasze zamówienie. Krąży wokół stolika, aż znajduje się koło mnie. Najlepsze na końcu . Unosząc podbródek ku górze zamawiam swój posiłek.

- Poproszę talerz owoców morza – oddaję mu menu i  kątem spoglądam na Zayn'a.
W wyrazie jego twarzy nie widzę szoku, zero złości, że zamawiam tak drogą potrawę, tylko... rozbawienie. Wtedy rzeczywistość uderza mnie w twarz, chciał, żebym zamówiła coś innego, coś, czego nigdy bym nie wzięła.

Czuję się głupio, kiedy kelner zabiera kartę z moich rąk, Sara uniosła brwi zaskoczona i patrzy wprost na mnie. Szybko potrząsam do niej głową, nawet nie chcąc się z tego tłumaczyć. Niall podtrzymuje rozmowę, razem z Sarą śmieją się i rozjaśniają humor.

Dosyć dziwny obiad nie jest krępujący, jest nawet miło, kiedy Zayn okazjonalnie coś komentuje, ale nic złośliwego. W większości stara je zachować dla siebie. Moje danie zostaje podane i jestem nim trochę zaskoczona.

Było w nim tyle smaków, sos na wierzchu wywołał pobudzenie moich ślinianek, delektowałam się każdym kolejnym kęsem. Ciężko przyznać, ale próbowanie czegoś nowego było całkiem mądrym pomysłem. Jedzenie było pyszne. Gdy skończyliśmy, kelner zabiera puste naczynia, a my rozmawiamy.

- Pamiętasz jak rok temu zeskoczyłem z dachu domu bractwa do basenu? - Niall pyta Zayn'a. Chłopak uśmiecha się, na pewno właśnie sobie przypomniał.

- Z dachu? - pyta Sara.

- Bardziej z balkonu – poprawia Zayn – Jak dobrze pamiętam, to wylądowałeś na brzuchu i skończyło się na tym, że był on przez cały tydzień czerwony – Zayn powstrzymuje swój śmiech, który i tak w końcu wychodzi.

- Ale Zayn zawsze o mnie dba – spoglądam na mulata, który mierzy wzrokiem kumpla. Myślę, że jest zażenowany, że wydało się, że jednak ma uczucia.

- Pamiętam jak raz na imprezie byłam bardzo pijana i zadzwoniłam do Juli, żeby po mnie przyjechała. Ona jest najlepsza, zawsze się mną przejmuje – uśmiecha się – Byłam w totalnej rozsypce, potem powiedziała mi, że znalazła mnie w toalecie – Sara krzywi się na obrzydliwe wspomnienie. Rumienię się, powiedziałam Zayn'owi, że opiekowałam się nią.

- Oh, wtedy na imprezie na zakończenie szkoły? - Zayn śmieje się, ale zaraz przestaje, kiedy dziewczyna łączy brwi w zaskoczeniu.

- Czekaj.. Skąd wiesz o tej imprezie? - była to ostatnia, na której Sara tak odleciała.

Była chyba najbardziej pijana w całym swoim życiu, jeszcze nigdy wcześniej jej takiej nie widziałam. Powiedziałam jej wtedy, że to ostatni raz, kiedy pomagam jej w takim stanie i więcej ma do tego nie dopuścić.

Mój żołądek wywraca się. Zayn nie powinien znać tej historii. Nie powinien wiedzieć niczego. Spoglądam na niego, desperacko chcę mu pomóc, ale nie wiem co powiedzieć. Odpowiedź przychodzi nagle.

- Zgaduję – mówi spokojnie – Sam nieźle się upiłem na swojej – zapewnia – Wszyscy chyba tak robią – mówi wzruszając ramionami, jakby to było całe nic. Wszyscy, tylko nie ja.

- Powinniśmy zjeść deser! - Sara uśmiecha się zmieniając temat. Cieszę się, że mu uwierzyła.

- My odpuścimy go sobie – Zayn patrzy na nich ze wzruszeniem ramion. My? Gapię się na niego z zakłopotaniem, kiedy wychodzi z restauracji.

Przymrużam oczy, oczywiście, Niall i Sara mają najlepszą randkę w ich życiu, a jak siedzę tu zakłopotana, jak nigdy. Dlaczego Zayn tu przyszedł?

Przecież on się nie umawia, nie bawi się w związki, nie jestem w jego typie, on nie jest w moim.. idę za nim i wychodzę z budynku. Czeka przy ulicy zaraz obok powozu. Podchodzę bliżej.

- Co to?

- Przejażdżka karetą – mówi ostro, kiedy wsiada do wozu. Nie byłam pewna, czy mówił poważnie..

- Przejażdżka karetą.. - powtarzam, spoglądam na siedzącego tyłem mężczyznę. W ręku trzyma bat, a przed nim stoją dwa konie. Przyglądam się czerwonemu wozowi wyłożonego w środku kocem. Ciężko wzdycham.

Po prostu daj mu to, czego chce i odpuści, gra się skończy. Wsiadam do karety i opadam na miejscu obok Zayn'a, który się do mnie uśmiecha. To pierwszy szczery uśmiech dzisiejszego wieczoru.

Siedzimy rozkoszując się ciszą. Spoglądam na niego, gapi się na mnie, nie ukrywa tego, uśmiecha się, a ja się rumienię.

Czuję jak przesuwa się bliżej i otacza mnie swoim ramieniem. Jestem zbyt zaskoczona, żeby go odepchnąć. Po chwili opieram się o niego, dając mu do zrozumienia, że to miłe.
Co ja wyprawiam? Jesteśmy tylko przyjaciółmi, on był niemiły, był dupkiem, nie radził sobie z emocjami, wkurzał mnie. Jednak tam byłam, z nim w karecie, otaczał mnie ramieniem.
Mówiąc szczerze to zachowywał się dziś znacznie inaczej, niż zwykle. Zwykł spotykać się z dziewczynami takimi, jak Sara. Przywykł uprawiać seks każdego wieczoru z dziewczynami, które same się na niego rzucały. Patrzę na swoje dłonie.

- Przykro mi, że musiałeś przyjść na tą randkę – mamroczę. Zayn nie odpowiada, kiedy jedziemy dalej – Nie musisz tego robić.. wiem, że pewnie wolałbyś być teraz z kimś innym – mówię cicho.

- Julio poważnie? - zaskakuje mnie ostrym tonem. Odwracam się do niego z szeroko otwartymi oczami – Ty, kurwa żartujesz ze mnie? - śmieje się niedowierzająco. Gapię się zakłopotana, co on wygaduje?

Oddala się ode mnie, a mi już brakuje jego dotyku – Nie rozumiesz, prawda? - śmieje się – Nie zostałem zaproszony na tę randkę, ja się zgłosiłem.


*Przeczytałeś/aś to zostaw komentarz*


______________________________________

AAAAAAAAAAAAAA ZGŁOSIŁ SIĘ! Wy za dużo wiecie, większość zgadła, że chodzi o Zayn'a... :D No dobrze, można się było domyśleć? Czyżby koniec złośliwości ? 

DZIŚ BĘDZIE DOUBLE UPDATE, czyli spodziewajcie się 19 jakoś później, jak skończę i poprawię 
:)

To pewnie ostatnie rozdziały z Polski, bo w niedzielę lecę, mam jeszcze baaardzo dużo pakowania :c 

Dziękuję za te fantastyczne komentarze pod 17, jesteście niesamowite
:)

3 komentarze:

  1. Dzisiaj znalazłam to tłumaczenie i stwierdzam że jest świetne <3 Dziękuje że tłumaczysz i dodajesz tak regularnie rozdziały :)
    Świetny rozdział i nie moge się doczekać następnego! C:

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic