niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 1



Upuszczam swoje walizki w pokoju i głośno wzdycham siadając na łóżku. Byłam na uniwersytecie od dwóch tygodni. Dochodzenie do siebie po rozstaniu było trudne, tak, miałam na to całe lato, ale nadal ledwo sobie z tym radziłam.
Rozglądam się po akademiku, który dzieliłam razem z Sarą. Obie byłyśmy przyjaciółkami od czasów liceum.
Byłam znana jako dziewczyna z sąsiedztwa, słodka, niewinna – i to była prawda. Nie lubiłam być złośliwa, ani wpadać w kłopoty. Nigdy też tak naprawdę nie imprezowałam w liceum.
Wychowywałyśmy się w małym miasteczku Colorado, w Loveland. Życie tam było proste. Nasze rodziny były bardzo ze sobą zżyte.
Jeśli ktoś spoglądał by na nasze życie z boku, nie zauważyłby nic ciekawego, przynajmniej ja nic nie widziałam.
Zgodziłyśmy się pójść na studia razem, do CU Boulder ( University of Colorado Boulder – wiecie Uniwersytet w Boulder, Colorado), gdzie obie zostałyśmy przyjęte. Chociaż mam pełen wymiar stypendium do akademika, Sara upierała się pomóc. Jej rodzice mieli pieniądze, więc płacenie za studia nie było niczym wielkim.
Jednym z najważniejszych wydarzeń ostatniego roku była wiadomość o tym, że będziemy dzielić pokój razem. Ciężka praca nigdy nie była dla mnie wyborem – raczej koniecznością. W celu zachowania stypendium, musiałam trzymać się z dala od kłopotów i zachować dobre stopnie.
Nasz pokój był prosty. Miałam łóżko na antresoli, a pod nim biurko. Sara miała zwykłe łóżko z biurkiem obok niego.  Była wielką bałaganiarą, można było to stwierdzić patrząc na rozrzucone wszędzie ubrania.
- Jestem z powrotem! – słyszę jej śpiewny głos. Odwracam się od blatu kuchennego i spostrzegam że trzyma zakupy – Kupiłam trochę jedzenia! – uśmiecha się.
Jej blond włosy były w nieładzie od wiejącego wiatru, ale nadal wyglądała niesamowicie. Sara zawsze wyglądała pięknie, miała powodzenie u płci przeciwnej.
- To dobrze – śmieję się – Opuściłaś zajęcia? – podnoszę brew, często czułam się jak mama w naszej relacji lub jak starsza siostra.
- Wiesz.. ktoś musiał zrobić zakupy.. – śmieje się odkładając reklamówki na blacie. Jej rodzice byli zamożni i zaoferowali pomóc w płaceniu ogromnego pokoju w akademiku.
Miałyśmy własną łazienkę, małą garderobę do podziału, kuchnię, i sypialnię. Było całkiem przytulnie, rozważając inne miejsca.
Moja cześć była prawie w całości udekorowana. Trochę dekoracji ściennych, kilka zdjęć rozwieszonych na czystej, białej ścianie.
- Jak zajęcia? – pyta, wytrącając mnie z rozmyśleń, wzruszam ramionami i pomagam rozpakować zakupy.
- Psychologia jest świetna, nadal jestem prawie pewna, że zaplanuję trochę lekcji. Jak zakupy?
- Dobrze, tatuś wysłał mi kartę z pieniędzmi na zakupy spożywcze, więc musiałam coś wydać! – wyjaśnia, wrzucając jedzenie do szafek – Więc.. hmm.. wpadłam na kogoś w sklepie – Jej ton jest ostrożny, a ja nie bardzo chcę wiedzieć dlaczego.
- Oh.. tak? – próbuję nie zabrzmieć na zainteresowaną, a ona potakuje.
- Tak.. wiesz.. – przygryza wargę i jestem pewna, że nie wie co mi powiedzieć – Słuchaj, wiem, że  byłaś odseparowana od wszystkiego, ale.. zostałam zaproszona na imprezę do bractwa dziś wieczorem, zapowiada się coś ogromnego! – wyrywa się.
 
Patrzę na nią z szeroko otworzonymi oczami, nie spodziewałam się czegoś takiego od niej, choć w zasadzie to tak. Ale powiedziała to w taki sposób, abym poczuła, że to złe wieści.
- Zamierzasz iść?
- Tylko jeśli ty idziesz – odpowiada stanowczo. Przenosi wzrok na mnie i wyczekuje odpowiedzi. Odpowiadam nerwowym śmiechem, kręcąc przecząco głową.
- Wiesz jakie mam zdanie o imprezach – patrzę na zakupy i odkładam ostatnie z nich.
- Proooszę? To pierwsza impreza w tym roku! To będzie coś ogromnego? Proszę? Bardzo proszę? Zrobię wszystko! Od teraz będę chodzić na zajęcia! Wezmę cię na zakupy! Jaa..
- Okej – wcinam się chichocząc z jej obietnic – Pójdę, jeśli przestaniesz obiecywać to wszystko – Jej oczy jaśnieją i wystawia mały palec ku górze.
- Obiecaj, że się nie wycofasz – unosi brew zachęcając mnie, przymykam oczy i zaplątuję mojego paluszka z jej.
- Obiecuję – mówię, choć wiem, że będę żałować tych słów…




*Przeczytałeś/aś to zostaw komentarz*

________________________

Jest pierwszy rozdział :) Jak się podoba? Ciekawe, jak pójdzie impreza.. 

Komentujcie proszę 

Do następnego

borntobereall xx


5 komentarzy:

  1. Super się zaczyna, nie mogę się doczekać następnego rozdziału ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Gdzie ja byłam? Za późno zaczęłam czytać,no ale cóż nadrobię. Pierwszy rozdział jest najważniejszy,bo jeśli nie zrobi na mnie wrażenia to nie czytam. Ale cóż ten zrobił. :) Pozdrawiam Kity

    OdpowiedzUsuń
  3. Co ja robiłam że dopiero zaczęłam czytać!?

    OdpowiedzUsuń
  4. super sie zaczyna, ide czytac dalej ��

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic