Enjoy :)
Zayn przygląda mi się uważnie, kiedy ja siedzę cała
skamieniała. Czy dobrze go zrozumiałam? Czy on właśnie powiedział mi, że
Eleanor to jego siostra? Jak to jest w ogóle możliwe? Nigdy bym na to nie
wpadła, sądziłam, że miało to związek z.. Sama nie wiem, ale na pewno w grę nie
wchodziło rodzeństwo.
- Co? Jak? – poszukuję nerwowo słów – Dopiero co mi
powiedziałeś, że masz dwie siostry, a teraz mówisz mi o trzeciej? Jak to w
ogóle możliwe? – staram się poukładać swoje chaotyczne myśli. Wcale nie są do siebie
podobni, nawet troszeczkę.
- To nie układa się w żadną całość, El nie ma podobnego
do akcentu do twojego. Sam mi powiedziałeś, że jej rodzice mieszkali w Aurorze!
Ostatnio, jak to sprawdzałam to ta miejscowość leży tutaj – w Colorado! –
odpowiadam ze skrajną irytacją. Zayn zaciska swój uścisk upewniając się, że nie
ucieknę z jego objęć.
- Jest moją przyrodnią siostrą..- wzrusza ramionami.
Zaprzestaję bezsensownego krzyczenia czując się jeszcze bardziej zakłopotana.
Okay, to dlatego wcale nie są do siebie podobni, ale skoro są rodzeństwem
przyrodnim to.. – Jej rodzice się rozwiedli – wyjaśnia kończąc moją ostatnią
myśl. Zauważam, że równie ciężko stara się mi to jakoś jasno wyjaśnić.
- Kto się ożenił.. czy wyszedł po raz drugi..? - dla
dobra Zayn’a i matki Eleanor mam cichą nadzieję, że nie był to ojciec mulata.
Nawet nie jestem pewna, czy chłopak utrzymuje z nim jakikolwiek kontakt, myślę,
że gdyby tak było, wiedziałabym o tym. Choć znając Zayn’a, nie powiedziałby
mi..
- Nie mój ojciec – odpowiada po chwili – Znikł tamtego
felernego dnia i nie wrócił.. jej tata ożenił się z moją mamą, gdy miałem
jakoś.. czternaście lat – Odkąd odszedł, czyli jeszcze miota się gdzieś po tym
świecie. Zastanawiam się, czy kiedykolwiek starał się odnaleźć o wrócić do
swojej rodziny.. do syna.
- Dlaczego to ukrywacie? – Nie widzę powodu, dla którego
miałby się o tym z nikim nie podzielić. Eleanor nie była wstydem, wątpię, że
chłopak miałby z tym jakiś problem.
- Ludzie zaczęliby ją wypytywać, zadawać niepotrzebne
pytania.. Wyobraź sobie sytuację, w której jesteś świadoma tej prawdy od samego
początku.. – odpowiada. Chłopak ma rację, zadawałabym nieskończoną liczbę pytań
– Tak jest po prostu łatwiej – wyjaśnia gładko.
- To trzymało z dala od ciebie i twoich spraw – dodaję ze
wzruszeniem ramion – Zayn zrobi wszystko, by tylko utrzymać swe sekrety w
ukryciu przed innymi.
- I jej – dodaje niskim głosem, lecz w jego oczach
zapalają się iskierki negatywnych emocji. Biorę głęboki oddech, nie chcę się z
nim spierać. W końcu stał się otwarty, dopiero co, coś mi o sobie odpowiedział.
Przełykam ślinę starając się, aby kolejne pytanie nie zabrzmiało nachalnie.
- A… mieszkała z wami? – pytam. Ciekawie byłby móc się
przyglądnąć tej dorastającej dwójce. Wydaje mi się, że oboje są w zbliżonym wieku,
jednak Louis wyznał mi, że Eleanor przeskoczyła jeden rok w szkole do przodu.
Wyobrażam sobie, jak Zayn i ona spierają się rano o to, kto pierwszy zajmie
łazienkę, ich sprzeczki o to, kto tym razem będzie prowadził w drodze do szkoły
– widzę ich, jako zwykła para rodzeństwa.
- Nie.. Będąc jeszcze dziećmi, nie dogadywaliśmy się ze
sobą – Tego również się spodziewałam. Eleanor wydaje się być spokojna, łatwa w
nawiązywaniu kontaktów w porównaniu do skrytego w sobie Zayn’a – Pokochała
jednak moje siostry – chichocze – Sama wybrała, aby zostać ze swoją mamą i
przyszywanym tatą w Stanach Zjednoczonych – wyjaśnia – Jednak co roku, w każde
wakacje przyjeżdżała do Bradford, by spędzić czas z nami.
- Jak.. jakim sposobem Louis jeszcze o tym nie wie? –
Sądziłam, że Eleanor jest inna i nie ukrywa swych tajemnic przed bliskimi.
Wydaje się, że ona i Louis są idealną parą, która się nie oszukuje i nie
okłamuje.
- Ona naprawdę nie ma nic przeciwko temu, gdyby wiedziało
o tym wielu ludzi.. To ja tego nie chciałem, pragnąłem dyskrecji, a ona się ze
mną zgodziła. Lou... tak po prostu wyszło, niby znamy się tyle lat, ale jakoś
nigdy nie nadarzyła się chwila, by porozmawiać z nim tak szczerze o mojej
rodzinie – wzrusza ramionami.
- To on jeszcze nie poznał rodziny El? – Przecież
spotykają się już jakieś trzy lata, nie wyobrażam sobie sytuacji, w której on
nie miałby poznać jej rodziców – zwłaszcza, że mieszkają niemalże na miejscu.
- Trochę pozmyślała – opowiedziała mu, że ma inną rodzinę
w Anglii… ale nigdy nie wchodzili w szczegóły, a Louis nie jest z natury
ciekawski – spogląda na mnie znacząco uśmiechając się. Wiem, że jestem zupełną
przeciwnością wesołego bruneta.
- Jak..? – wypalam nie do końca rozumiejąc całą tą
sytuację.
- Za niedługo sama mu wszystko opowie i wyjaśni –
zapewnia mnie – Powiedziała, że najpierw poczeka na mnie, aż sam ci opowiem.
Gdyby nie to, Louis wygadałby się tobie, a gdybyś poznała tę prawdę od niego,
zamiast mnie.. nawet nie chcę myśleć,
jak byś na to zareagowała – Przytakuję mu wiedząc, że mówi prawdę.
Gdybym dowiedziała się tego od Louis’a, urządziłabym Zayn’owi o to awanturę.
- Więc ty i Lou znacie się jeszcze z czasów liceum.. Tata
El poślubił twoją mamę.. Następnie ona przyjechała do Boulder, gdzie oboje z
Louis’em się w sobie zakochali. Potem on stał się twoim dobrym przyjacielem,
zwłaszcza, że po pewnym czasie zdecydowałeś się tutaj przylecieć.. – mówię
starając się poukładać sobie w głowie wszystkie te zależności.
- Nieco skomplikowane, nie? – uśmiecha się.
- Troszeczkę – śmieję się – Polubiłeś jej ojca? – pytam
wyobrażając sobie jego wygląd – założę się, że muszą być do siebie podobni.
Spokojny, uroczy i poukładany.
- Jest dużo lepszy od mojego. Nie bije jej – wzrusza
ramionami.
- Czy go lubisz? –
Zayn spuszcza wzrok i odpowiada.
- Taa, jest w porządku – mamrocze. Zaprzestaję dalszym
pytaniom, nie chcę przywrócić mu ciężkich wspomnień o ojcu. Obracam się do
niego przodem z uśmiechem kładąc obie dłonie na jego ramionach.
- Dziękuję, że mi to powiedziałeś.. Za to, że byłeś
szczery i otwarty – szepczę przybliżając się do jego torsu. Zayn zniża się do
mojego poziomu całując mnie wprost w usta. Nie mogę powstrzymać cisnącego się
na moją twarz uśmiechu. Uwielbiam smak jego ust – są idealne, miękkie i za
każdym razem całują mnie z tą samą pasją i ostrożnością.
Chłopak przyciąga mnie bliżej siebie, siadam okrakiem na
jego kolanach, jego ramię otacza mnie łącząc nasze klatki ze sobą. Następnie z
łatwością uchyla moje wargi wsuwając tam swój język. Jego dłonie wślizgują się
pod koszulę, którą mam na sobie – jego dotyk rozpala skórę na mojej talii,
chłopak pociera kciukami wzdłuż moich żeber. Po całym moim ciele rozchodzi się
fala łaskoczących mnie iskierek.
W jego pocałunku czuć znaczną różnicę, po samym tym
drobnym geście jestem pewna, że od teraz wszystko się zmieni.
Oddalam się łapiąc oddech, na co jego usta atakują
delikatną skórę mojej szyi. Przymykam powieki smakując palące uczucie jego warg
w tamtym miejscu.
- Naprawdę przepraszam cię za przerwanie twojej
piosenki.. Musiałam to wszystko między nami wyjaśnić, uspokoić się. Chcesz może
ją teraz skończyć? – udaje mi się wypowiedzieć te słowa w przerwach między
kolejnymi pieszczotami. Chłopak zwalnia tempo, po czym całkowicie przestaje i
spogląda mi prosto w oczy.
- Co powiesz na zwykłą rzecz, którą robią normalne pary?
– pyta, na co ja unoszę brew zaskoczona, niby co takiego? – Może pójdziemy na
obiad, rozumiesz, zwyczajna randka, a nie kolejne przeprosiny za spapranie
sprawy – uśmiecha się na co otrzymuje ode mnie pełną zgodę.
- Okay – śmieję się – Skoczę tylko do domu się przebrać..
te z wczoraj są nieco.. po prostu muszę je zmienić – twierdzę przyglądając się
tym ubraniom.
- Wiesz.. gdybyś się tu bez gadania wprowadziła, wcale
nie musielibyśmy za każdym razem wracać po twoje ciuchy – mówi gładko całując
mnie w policzek. Uśmiecham się obdarowując go ostrzegawczym spojrzeniem.
- Gdybym się wprowadziła.. Kłócilibyśmy się jeszcze
bardziej, niż dotychczas – wytykam – Skoczę do akademika i wracam – odpowiadam
mu zsuwając się w kolan Zayn’a. Chłopak wzdycha przytakując.
- Przyjadę koło siódmej? – proponuje podnosząc się z
miejsca. Uśmiecham się, podczas gdy chłopak otacza mnie swym ramieniem
przyciągając mnie do siebie.
- Na jaką randkę dokładniej mnie zabierasz? Skoro to ‘zwykła randka’, domyślam się, że
zabraknie na niej sekretów i szerzącej się paniki – chłopak wzrusza tylko
ramionami.
- Co powiesz na kino i lody?
- Brzmi, jak pomysł na pierwszą randkę – chichoczę, to
całkiem słodkie i bardzo mi się podoba jego wizja, zwłaszcza, że tak naprawdę
nigdy nie przeżyliśmy wspólnie swojej pierwszej randki. Powinna ona być
spontaniczna, gdzie dwójka zakochanych poznaje się, śmieje z własnych dowcipów,
trzyma się za ręce. Takie spotkanie w żadnym razie nie powinno kończyć się
kłótnią, czy nienawiścią – Brzmi doskonale.
- Do zobaczenia o siódmej – szepcze całując mnie ostatni
raz w usta.
^^^
Zaraz po tym, jak Zayn wycałował mnie na pożegnanie, w
końcu udaje mi się dotrzeć do akademika. Przekręcając klucz w zamku uśmiecham
się sama do siebie. Zamykam drzwi i z ogromną ulgą dokładam wszystkie swoje
rzeczy na biurku.
- Gdzieś ty się do cholery podziewała? – obracam się do
Sary, która właśnie wychodzi z łazienki przeszywając mnie wściekłym
spojrzeniem.
- O co ci chodzi? – rozglądam się po pokoju. Gdzieś zniknęłam?
- Nie miałam z tobą kontaktu od piątku wieczorem! –
wrzeszczy na mnie. O kurczę, prawda, nie kontaktowałam się z nią, aż tak długo
– Nie odpowiadasz na moje wiadomości, ani telefony! Martwiłam się, jak cholera! – Prawda… zaciskam ciasno oczy.
Miałam do niej zadzwonić, ale zupełnie nie miałam do tego głowy.
- Przepraszam, znów wyskoczyły mi pewne sprawy związane
z-
- Zayn’em, wiem – buczy niezadowolona. Rzucam w nią
zdezorientowanym spojrzeniem, sądziłam, że Sara lubi Zayn’a.. Skąd niby wie, że
chodziło o niego?
- Skąd wiesz? – pytam ja zdziwiona. Wiem, że to kłopoty z
nim są do przewidzenia, ale czy ja nigdy nie miałam innych trudów w swoim
życiu?
- Matt mi powiedział – syczy. Matt? Matt jej powiedział?
Otwieram usta, by coś powiedzieć, ale nie mam pojęcia, jak.
- Matt? – w moim głosie słychać wyraźne zaskoczenie. Od
kiedy to Matt zwierza się Sarze o tym co ja robię i jakie decyzję podejmuję?
- Skąd to zaskoczenie Julio? Przecież sama powiedziałaś
mi, że oboje jesteśmy takimi bliskimi przyjaciółmi – odpowiada sarkastycznie –
Dlaczego, aż tak cię to dziwi, że przyznał mi się do twojej wizyty?
- Wydawało mi się to dosyć prywatną sprawą... To była
prywatna sprawa – Sądziłam, że sprawy między mną, a Matt’em pozostaną tylko
między nami, zwłaszcza, że naszym głównym tematem była dosyć delikatna...
chodziło o Zayn’a. Wątpię jednak, że zdradził jej wszystkie szczegóły naszej
rozmowy.
- Dlaczego nie przyszłaś do mnie z tym? – jej głos ocieka
bólem, a jej oczy wypełnia smutek – Nie ufasz mi? – pyta.
- Oczywiście, że ci ufam... tylko, prostu ty byś ich nie
zrozumiała Sara – kręcę głową. Sara nie potrafiłaby mi w tym pomóc.
- Nie zrozumiałabym? – wybucha śmiechem.
- No tak – między nami nastaje głucha cisza, na co Sara
przygryza wargę zdenerwowana. Widzę, że od środka wybucha w niej złość, mimo to
dziewczyna stara się zatrzymać to w sobie – Sara przepraszam cię, nie było mnie
przy tobie trochę czasu.. Tak bardzo mi przykro.. Chcesz mi pomóc przygotować się do randki? – uśmiecham się,
wiem, że ona bardzo to lubi. Dziewczyna mierzy mnie wzrokiem kręcąc głową.
- Dlaczego nie spytasz o to Matt’a, co? Wygląda na to, że
jego lubisz bardziej, niż mnie – wyrzuca łapiąc torebkę w rękę i zmierza w
stronę drzwi.
- Sara-
- Nie Julia – naskakuje na mnie. Pociera czoło dłonią wzdychając
– Nie mam pojęcia, co się do cholery z tobą dzieje, ale Julia, którą znam,
nigdy nie zapomniałby do mnie zadzwonić, nie zniknęła by na prawie dwa dni, nie
zadurzyłaby się w byle jakim chłopaku, nie zwróciłaby się do swego eks po
pomoc.. Nie wybrała by chłopaka, zamiast swojej najlepszej przyjaciółki –
odpowiada stanowczo.
Spuszczam wzrok. Po moim ciele rozchodzi się fala
poczucia winy. Ona nic nie rozumie, jeśli chodzi o Zayn’a nie mam zbyt
wielkiego wyboru. Dziewczyna mierzy mnie surowo wzrokiem po raz kolejny po czym
wychodzi trzaskając za sobą drzwiami.
Świetnie.. po prostu idealnie, w końcu udało mi się
rozwiązać problem z Zayn’em nie rozwalając przy tym żadnej ze ścian. Jednak
poświęcając czas jemu, zaniedbałam Sarę, teraz ona jest na mnie zła.
Po prostu cudownie – moje życie rozpada się na dwie
części; Zayn kontra Sara. Muszę koniecznie znaleźć jakiś balans, rozdzielić
czas, tak, aby obojgu poświęcać go wystarczająco dużo. Inaczej wszystko co
dzielnie budowałam rozpadnie się z ogromnym hukiem.
^^^
- Hey, wszystko w porządku? – spoglądam na Zayn’a,
którego twarz oświetla ekran. Oboje zdecydowaliśmy się obejrzeć jakiś horror,
który zdobył całkiem dobre noty widzów, Zayn bardzo chciał go obejrzeć.
Spoglądam na niego, jego wzrok bada całą moją twarz. Spuszczam swój potakując
szybko.
- Tak, jestem rozkojarzona – mówię mu. Czuję jego dłoń na
powierzchni mojego policzka, chłopak unosi mą brodę tak, abym na niego spojrzała.
- Jesteś okropnym kłamcą – uśmiecha się – Co się dzieje?
– pyta.
- Pokłóciłam się z Sarą – wyjaśniam mu.
- O? – pyta otaczając mnie swym ramieniem przyciągając
mnie do boku. Kino wydaje się być zbyt przytłaczające, wszędzie wprost śmierdzi
popcornem z masłem, jednak bliskość z Zayn’em, nawet w takim miejscu była
przyjemnym doświadczeniem. Jego fantastyczny zapach skutecznie maskuje smród
jedzenia.
- O to, że zaniedbałam naszą przyjaźń nie spędzając z nią
wystarczająco dużo czasu – wzruszam ramionami nie chcąc przywracać do naszej
rozmowy Matt’a. To by tylko zrujnowało spokojną i cichą atmosferę.
- Dasz sobie z tym radę? – pyta mnie zaniepokojony.
Rzucam w niego ciepłym spojrzeniem dając do zrozumienia, że tak i uśmiecham
się.
- Jak zawsze – opieram się o jego tors składając na jego
ustach pocałunek. Oddalam się opierając głowę na jego ramieniu, akurat zaczyna
się film. Mimo to, nie potrafię się na nim skupić.
Wszystko przez to, że Zayn trzyma mnie w swoich objęciach
pieszcząc mnie dłonią po nodze. Przez cały czas czuję jego wzrok na sobie,
dlatego też z całej siły staram się udawać, że film mi się podoba i faktycznie
go oglądam.
Pragnę zapisać ten wieczór w pamięci, czuję się dobrze w
towarzystwie Zayn’a, ale nadal mam wyrzuty sumienia wobec Sary. Zdaję sobie
sprawę, że nie poświęcałam jej tyle uwagi i czasu ile powinnam, jednak nigdy
wcześniej żaden związek nie wymagał ode mnie tyle poświęcenia. Z Matt’em było
inaczej – zawsze udawało mi się znaleźć dla nich wolną chwilę.
Matt i ja nigdy nie przeżywaliśmy kryzysów, nie
marnowaliśmy czasu na sprzeczki i daremne próby rozwiązania konfliktów. Sara za
każdym razem towarzyszyła nam w naszych randkach – oczywiście nie przychodziła
na nie sama. Kiedyś spędzałyśmy razem więcej czasu, niż teraz.
Obie mamy swoje własne związki i problemy z nimi
związane. Za każdym razem, gdy spędzałam czas w pokoju akademickim, ona
przesiadywała u Niall’a i na odwrót. Czuję ciepłe usta Zayn’a na linii mojej
szczęki, chłopak zaznacza mokrą ścieżkę do podstawy mojej szyi powodując mój chichot.
- Co ty wyprawiasz?
- Całuję swoją dziewczynę – szepcze przytwierdzając swe
wargi do mojej skóry, ociera się o moją twarz. Jego dłoń, po chwili łapie mnie
za szyję, chłopak przyciąga mnie do siebie.
- Oglądamy film – śmieję się, chłopak nadal kontynuuje
pocałunki.
- Proszę cię, wiem, że wcale się na nim nie skupiałaś –
odszeptuje całując mnie jeszcze raz. Oczywiście, że się zorientował. Przewracam
oczami, chłopak wślizguje swój język do moich ust. Automatycznie przekładam
dłonie na jego tors i głowę pozwalając palcom zmierzwić jego kruczoczarne
włosy.
Na niespodziewany krzyk widzów siedzących na sali, moje
serce niemalże wyskakuje mi z piersi. Krzyczę z przerażenia oddalając się od
Zayn’a – w tym samym czasie przyglądam się pozostałym. Spoglądam na ekran i
zauważam, że morderca zakradł się zabijając przy tym nastolatkę.
Słyszę za sobą chichot Zayn’a, po czym ponownie całuje
mnie w szyję. Również się śmieję.
- To jest powód, dla którego nie powinniśmy się całować
podczas oglądania horroru – uśmiecham się. Chłopak kończy z pieszczotami
obdarowując mnie czarującym uśmiechem.
- Moje szczere przeprosiny – uśmiecha się całując mnie.
- Wiesz – śmieję się w jego usta – Gdybyśmy występowali w
horrorze, zapewne zginęlibyśmy, jako pierwsi – W każdym filmie tego typu
zakochana para ginie, jako jedna z pierwszych.
- Nie prawda – nie zgadza się całując mnie jeszcze
czulej - Nigdy bym do tego nie dopuścił.
^^^
- Ile pocałunków na pożegnanie otrzymam tym razem? – Zayn
pyta podwożąc mnie pod akademik. Uśmiecham się do niego, nie byłam w stanie się
rozweselić, dopóki chłopak nie odwrócił mojej uwagi od Sary.
Uwielbiam tę stronę Zayn’a, jest taki opiekuńczy,
emocjonalny, uczuciowy – tylko wtedy nie interesuje go opinia innych.
- Tylko jednego – droczę się z nim składając szybkiego całusa. Zanim
zdążam się od niego oddalić, chłopak łapie mnie i przyciąga pogłębiając go.
Jego wargi smakują, jak lody miętowe, które jedliśmy nieco wcześniej. Jego
język jest nadal zimny od lodowego deseru. Czuję, jak jego dłonie zsuwają się w
dół wzdłuż mojego łokcia przenosząc mnie na swoje kolana.
- Naprawdę nie powinnam – mówię między pocałunkami.
- Czemu nie? – nalega przyciskając swe usta do moich
jeszcze mocniej. Ten pocałunek w niczym nie przypomina tego z dzisiejszego
poranka, tym razem pieszczota jest zacięta i ociekająca czystym pożądaniem.
- Muszę iść już do środka – Delikatnie odpycham się od
jego klatki – Sara prawdopodobnie już wróciła, ja.. powinnam jej to wszystko
wyjaśnić i jeszcze raz przeprosić – wyjaśniam mu.
- Zawsze wyjaśniasz i przepraszasz – Zayn uśmiecha się do
mnie. Przygryzam wargę odwzajemniając gest. Jego dłoń nadal spoczywa na mojej
szyi, jego kciuk ociera się o moją szczękę wysyłając przyjemne prądy. Rzucam w
niego przepraszającym spojrzeniem całując powolnie i namiętnie.
- Lubię takiego ciebie – szepczę składając kolejnego
całusa.
- Jakiego?
- Takiego. Otwartego, opiekuńczego, miłego – odpowiadam
całując jeszcze raz. Chłopak jęczy w moje usta nie będąc w stanie odpowiedzieć.
Oddalam się od niego otwierając drzwi od samochodu – To był ostatni z
pożegnalnych pocałunków – na mojej twarzy pojawia się fałszywy grymas, na co
chłopak kręci głową z uśmieszkiem przyklejonym do twarzy.
- Dobranoc Julio.
- Dobranoc Zayn – odpowiadam. Chłopak macha mi na
pożegnanie zamykając drzwi i odjeżdża. Szybkim krokiem zmierzam w stronę drzwi.
W powietrzu czuć zbliżającą się zimę – listopad przyniósł bezapelacyjną chłodną
aurę.
Grzebię z niecierpliwością w torebce w poszukiwaniu
kluczy. Mam tylko nadzieję, że Sara już wróciła i więcej się na mnie nie
wścieka. Wiem, że nie sprawdziłam się ostatnio, jako przyjaciółka poświęcając
całą swoją uwagę mulatowi. Mam nadzieję, że zrozumie mnie.
W końcu udaje mi się otworzyć drzwi, wchodzę do środka. Dziewczyna stoi przy blacie, jej ręce
są założone na klatce piersiowej, a wzrok płonie czystą wściekłością. Boję się
– jeszcze nigdy wcześniej nie widziałam jej takiej złej wobec mnie.
Wstępuję cała do pomieszczenia zamykając za sobą drzwi. W
pokoju wyraźnie czuć negatywną atmosferę, jednak mimo to wymuszam w sobie
ciepły uśmiech. Przemieszczając się do pokoju staram się jak najdalej od siebie
minąć blondynkę.
- Co tam? - pytam mając nadzieję, że rozluźnię gęstą
atmosferę.
- Co tam? – śmieje się kręcąc głową – Postanowiłam tu
nieco posprzątać, by przeprosić, za to, że się na ciebie zdenerwowałam, ale nie
uwierzysz – znalazłam coś interesującego. To się właśnie tu kurwa dzieje Jula!
– syczy na mnie. Moje oczy przypominają teraz pięciozłotówki – Sara nigdy nie
przeklina. Moje serce wali jak szalone, co mogło ją, aż tak zezłościć?
Dziewczyna rzuca we mnie czymś, malutki przedmiot sunie
się po podłodze powodując przy tym charakterystyczny dźwięk, aż w końcu
zatrzymuje się przy moich stopach. Sara wskazuje na niego zachęcająco. Powoli
spuszczam swój wzrok przyglądając się tajemniczemu przedmiotowi. Mój żołądek
wykonuje koziołka.
Tuż przy moich stopach spoczywa mała srebrna
bransoletka..
Ktoś wie jaka bransoletka? Podpowiem Wam, że dostała ją od Matt'a, jako prezent bożonarodzeniowy :) Więcej informacji już w następnym rozdziale.
Szkoda Wam Sary? Pogodzą się?
Czekam na komentarze! :)