Wiem, jestem baznadziejna. Enjoy :) : (nie poprawiany, zrobię to jutro....)
Reszta tygodnia mija niczym z bicza strzelił. Nie decydowałam sie na nocowanie w mieszkaniu Zayn'a w tym czasie. Z myślą, ze Derek'a nie ma w mieście śpi mi sie znacznie lepiej.
Zajęcia są nudne, a psychologia stała sie najbardziej niezręcznym czasem w ciagu całego dnia - za wszelka cenę starałam sie nie nawiązywać żadnego kontaktu z panem Collinsem - Zayn zauważył moje skrępowanie. Nie interesował go jednak powód - nie rozmawiałam z wykładowcą, wiec uznał, że problem mamy z głowy. Wspomnienia z tej okropnie nocy powoli zacierają się i znikają z mojej pamięci.
Nadal nie wierzę, że już koniec października. Zaczęło sie od urodzin Sary, przeszło w zaprzyjaźnienie z Louisem, miedzy czasie była podwójna randka.. Oczywiście najważniejsze - ja i Zayn staliśmy sie oficjalnie parą, a na koniec coś, o czym wolałabym zapomnieć...
- Co o tym sądzisz? - zwraca sie do mnie Sara. Dziewczyna siedzi przy swym laptopie, jej niebieskie tęczówki wpatrują sie we mnie ze skupieniem.
- Co sądze o czym? - pytam przewracając kartkę w książce od chemii.
- O imprezie na Halloween dziś w bractwie - odpowiada - Chcesz iść? - uśmiecha się.
- Myślę, że tym razem sobie daruję - kręcę głowa. Nigdy nie przepadałam za Haloween, bardzo łatwo mnie przestraszyć, dodatkowo uważam, ze cała idea przebrania sie i wyprawiania ludzi w zawał była zupełnie bez sensu. Nie przepadam za czymś takim. W liceum, co roku organizowano konkurs, zwyciężała osoba z najmniejsza ilością materiału, ale musiała nadal wyglądać przyzwoicie.
- Jula, nie bądź taka - dziewczyna wyskakuje ze swojego fotela z uśmiechem.
- Nie za bardzo mam ochotę teraz na imprezy, nie wiem.. trochę się obawiam... - bełkocze. Imprezy z pewnością nie zajmowały numeru jeden na liście moich priorytetów. Wiem, ze nic podobnego do sytuacji z Derekeim juz nigdy nie bedzie miało miejsca, ale imprezy... Byłam tam po prostu znacznie łatwiejszym celem i przykrym wspomnieniem.
- Okej, ale po pierwsze - siada z jednym placem uniesionym w górę - Tym razem imprezka nie bedzie miała miejsca w domu jakiegoś podejrzanego typa, tylko w bractwie. Po drugie.. - wyciąga drugiego palca - Bedzie tam Zayn i reszta chłopaków, z pewnościa każdy z nich bedzie cie doglądał i kontrolował sytuacje. Po trzecie - wysuwa kolejnego paluszka z uśmiechem - Teraz juz wiesz, ze nie warto nigdzie odchodzić z nieznajomym - obdarowuje mnie ostrzegawczym spojrzeniem starając sie trochę rozjaśnić tragizm całej tej sytuacji.
- Ja z nim nigdzie nie poszłam, tylko-
- Oh, Jula, to nieważne - przerywa mi ze śmiechem - Złamałaś jedną z pierwszych zasad, której uczyli cie rodzice jeszcze jako małe dziecko - Nie rozmawiaj z nieznajomymi - wytyka mi.
- To było dawno... Tak poza tym to, gdybyś nie odezwała sie do obcego, w jaki sposób zawierałabyś nowe znajomości?
- Masz rację, niemam nic na swoją obronę.. Koniec z kłótnią, idziesz na imprezę i koniec, kropka. Będziemy sie swietnie bawić! - uśmiecha sie. Dokładnie to samo powiedziała mi ostatnim razem.. Chce jej to wyrzucić, ale wtedy dziewczyna bedzie obwiniać siebie o to, co sie stało.. Tylko tego mi brakuje.
- Nawet nie mam odpowiedniego przebrania - zarzucam - Nie moge iść.
- Wiesz, na twoje szczęście nie są one wymagane. Kupiłam co pewna czarną, śliczną sukieneczkę i-
- Kupiłaś mi kolejną sukienkę? - pytam ja odkładając książkę na biurko. Dziewczyna przewraca tylko oczami.
- Pogódź sie z tym Jula, ja kupuje za ciebie, koniec rozmowy - dziewczyna podchodzi do szafy i wyciąga z niej czarna sukienkę na jedno ramie. Jest bardzo obcisła.
- Czy ja sie w to w ogóle zmieszczę?
- Pewnie! - smieje sie przytrzymując materiał w stronę lustra.
- Czy jest wystarczajaco krótka? - to chyba najkrótsza kreacja, jaka kiedykolwiek dostałam od niej.
- Jakby to miało jakies znaczenie, przecież ty i Zayn juz to robiliście - dogaduje przewracając oczami.
- Co? - łapie powietrze.
- To znaczy, mówiłaś mi, ze wy oboje... Sama wiesz - dziewczyna mruga do mnie znacząco, na co ja wystawiam w jej kierunku swój język.
- Nie mówiłam ci tego po to, abyś wspominała o tym przy każdej naszej rozmowie - smieje sie, moje policzki nabrały czerwonej barwy - A tak poza tym, to ze cos robiliśmy, nie oznacza od razu, ze uprawialiśmy seks - pouczam ja.
- Jula.. Serio? - pyta mnie zszokowana - Chorobcia, myślałam, ze macie to juz za sobą..
- Widać wcale mnie nie znasz - wystawiam język i biorę do ręki czarna sukienkę.
- Ja z Niall'em zrobiliśmy to jakoś.. Dwa tygodnie po pozna-
- Ahhh! - krzyczę zakrywając uszy - Nie muszę wysłuchiwać opowieści o zyciu seksualnym twoim i Niall'a - śmieje sie przyglądając sie sukience z bliska. Całe szczęście siniaki juz znikły, wiec nie było żadnych przeszkód, przez które nie mogłabym jej założyć.
- Ja twoich słuchałam - dziewczyna ściąga brwi.
- Nie Sar, ty sama mnie o to wypytywałas, a to różnica - smieje sie z niej.
- Wychodzi na to samo. Ubieraj sie, za godzinę wychodzimy.
- Co takiego? - obracam sie w jej stronę.
- Tak, powiedziałam juz Zaynowi, bedzie na nas czekał na miejscu - wzrusza ramionami, jak gdyby odgórne zapalanowanie mojego wieczoru było niczym wielkim - Przebieraj sie - nalega z uśmiechem.
- Świetnie - bełkocze podnosząc sie z łóżka. Wchodzę do łazienki i zaczynam przygotowania.
^^^^
Razem z Sara pojawiamy sie w domu bractwa o godzinę pozniej, niz to było zaplanowane - czy da sie w ogóle spóźnić na taka imprezę? Przeczesuje swe loki palcami, dziewczyna poprawia swój makijaż w lusterku auta.
- To uprawiałaś seks z Niall'em po dwoch tygodniach znajomosci? - pytam obracając sie w jej stronę. Dziewczyna uśmiecha sie do swego odbicia.
- Myślałam, ze nie obchodzi cie moje zycie prywatne - dziewczyna droczy sie ze mną.
- Był to twój pierwszy raz? - pytam ja. Wiem, ze w liceum miała swoje wyskoki, jednak nigdy nie dowiedziałam sie, czy moze straciła dziewictwo.
- To chyba moja sprawa - mruga do mnie porozumiewawczo.
- Sara - smieje sie klepiąc ja w ramie.
- Poważnie Julio, nie chcesz znać moich 'romantycznych' przygód z liceum. Znałaś tych wszystkich moich pustogłowych chłoptasiów - wcale nie byli dobrzy. W niczym nie przypominali Niall'a - uśmiecha sie do siebie.
- Chodźmy sie wiec z nim zobaczyć - zachęcam ja wysiadając z samochodu. Sara podąża na mną zatrzaskując za sobą drzwi, po czym idziemy chodnikiem wzdłuż ulicy w stronę domu. Cały czas dręczy mnie myśl, czy wuj Zayn'a wie o wszystkich urządzanych tu imprezach, a jeśli nawet wiedział, to czy zdawał sobie sprawę z ich rozmachu.
Dom udekorowany jest pajęczynami i innymi dziwnymi Haloween'owymi ozdobami. Widzę pomarańczowe i czarne balony, założę sie, ze ich rozwieszeniem zajął sie osobiście Louis. Cale szczęście brakuje wiatru, jedynie zimnie powietrze ochładza atmosferę.
Impreza rozkręciła sie na całego. Czuje ulgę, gdy zadna z dziewczyn nie jest ubrana w sama bieliznę. Mimo to doboe ich ubrań wcale nie jest szalenie odpowiedni - każda sukienka była zbyt krótka i stanowczo zbyt obcisła. Dodatkowo na głowach maja pozakładane opaski ze zwierzęcymi uszkami.
- Chodź Jula, znajdźmy naszych chłopaków - dziewczyna uśmiecha sie do mnie zarzucając na mnie swe ramie. Obie równym krokiem zmierzamy przez dom, od razu kierujemy sie na nasz stały balkon. Okazuje sie, ze Niall, Zayn, Liam i Danielle juz tam są.
Powietrze na zewnątrz jest zimne, na szczęście chłopcy pomyśleli o tym wcześniej i rozstawiali lampy. Ich ciepło sprawia, ze atmosfera staje sie znośna i czuje sie lepiej. Rzucam okiem na tyły - zauważam tam śmiejących sie Harry'ego i Charles'a, wydaje mi sie ze poderwali jakies dziewczyny. Nawiązuje chwilowy kontakt wzrokowy z Harrym, chłopak nie uśmiecha sie do mnie, wiec przeciwnie, jego tęczówki rosnął w chłód, suszcza wzrok na swoje stopy, wyglada na zawiedzionego.
- Sar! - obracam sie do Niall, który wita nas machając dłonią. Dziewczyna automatycznie przepycha sie w ich stronę, po czym wskakuje w ramiona blond włosego całując go przelotnie w usta. Zayn uśmiecha sie do mnie, podchodzi i cmoka w usta.
- Dobrze sie czujesz? - pyta mnie niskim tonem gładząc ramie.
- Tak, jest swietnie - zapewniam go - Dziwnie byc z powrotem w domu?
- To dziwne, ale w pozytywnym sensie - mówi mi - Jak twoje oceny z psychologi? - śmieje sie na to pytanie.
- Co?
- Któregoś dnia pan Collins poprosił abym został po zajęciach, rozmawialiśmy o tobie i twoich ocenach. Martwi sie o ciebie? Powiedział, ze twoje wyniki słabnął - wyjaśnia cicho. Patrzę mu prosto w oczy - zastanawiam sie czy mowić mu o ostatniej kawie z tym nauczycielem. Przygryzam wargę kręcąc przecząco głowa.
- To przez... Powodem tego są wydarzenia z poprzedniego tygodnia. Czuje sie dobrze.
- To wspaniale - bełkocze mi w ucho kładąc jedna ze swych dłoni na moich plecach. Oboje wracamy do grupy - Wspomniałem juz, jak niesamowicie seksownie wyglądasz w tej sukience? - szepcze wprost w moje ucho.
- Jula! Tak się cieszę, że cię widzę! - Danielle uśmiecha się do mnie. Dziewczyna m ana sobie ciemno fioletową sukienkę, przez co widać wyraźny konrast z jej jasną skórą.
- Ja również, minęło sporo czasu od naszego ostatniego spotkania. Założę się, że mimo to byłaś stale informowna o wszystkim przez Liam'a - śmieję się radośnie przytulając Danielle.
- Właściwie to on był zajęty, szkoła i te sprawy. Nie mam nic przeciwko - śmieje się całujać chłopaka w usta. Sara szepcze coś na ucho Niall'owi, na co chłopak zaczyna chichotać. Oni są tacy słodcy.
- Oh hej, Jula twoja mama zaplanowała tegoroczny dzień dziękczynienia? - zerkam na Sarę wyczekującą ode mnie odpowiedzi. Moja mama zawsze urządza pokaźne przyhjęcie z okazji tego święta, już dwa dni wcześniej zjawiają się wszyscy sąsiedzi, przyjeciele, znajomi. Odkąd właściwie nie znosi każdwego z naszej bliższej rodizny, zaprzestaliśmy organizowania typowo rodzinnych świąt.
- Myślę, że tak - przytakuję - Nie jedziesz na swoje wielkie wakacje? - rodzina Sary zawsze wyjeżdżała z rodzicami na super, ekstrawaganckie wakacje gdzieś w ciepłe kraje - to ich sposób na spędzanie święta dziękczynienia. Uważali, że w ten sposób dziękują za wspaniałe, zapierajće dech w piersiach miejsca na całym świecie.
- Wydaje mi się, że tym razem wylatujemy do Grecji! - dziewczyna promienieje - Myślałam o Zayn'ie, no wiesz... mógłby poznac Jeremy'ego - spogląda na milczącego mulata.
- Sara! - syczę na nią zła, czemu musiała zacząc tak niezręczny temat? Moi rodzice nie mieli pojęcia, że sie z kimś spotykam. Co więcej, nie wiem, czy Zayn zechciałby ich wogule poznać - zwłaszcza podczas świąt. Dzieczyna uśmiecha się tylko niewinnie.
- Tak tylko mówię... Przecież mógłby poznać Jer, wiem, że ten maluch jest dla ciebie ważny - gapię się na Sarę błagając, aby się w końcy przymknęła. Dziewczyna jednak wcale nie rozumie aluzji, zerka na Niall'a i obdarowuje go swym pięknym uśmiechem. Nastaje niezręczna cisza, zerkam na Liam'a i Danielle, oboje mają wzrok spuszczony w ziemię - dziewczyna dodatkowo wygląda, jakby dusiła w sobie cheć wybuchnięcia niepohamowanym napadem śmiechu.
- Kim jest Jeremy, czy Jer, lub jeden i drugi? - Niall pyta zupełnie zdezorientowany - chroni mnie i Zayn'a przed jeszcze bardziej niezręczną rozmową na temat poznawania rodziców.
- Jej malutki braciszek - wyjaśnia mu blondynka.
- Oh, Zayn nie bawi się w dzieci - Niall śmieje się, spoglądam na mulata, którego szczęka natychmiast się napina. Niall kontynuuje - Dobry Boże, za każdym razem, gdy spotyka na swej dordze jakieś dziecko, od razu się irytuje. Któegoś razu widzieliśmy pewną kobietę, była w ciąży, na rękach trzymała już jedno dziecko. Chciałem podejść i zobaczyć tego malucha, ale Zayn się wymigał i-
- Niall! - Zayn buczy na niego niezadowolony. Niall zerka na niego pełen zdezorientowania - z resztą jak my wszyscy. Pamiętam, jak pierwszej nocy Zayn wyznał mi, że nigdy nie chciał miec własnych dzieci, jednak nie ma im nic przeciwko. Powiedział, że w jakiś sposób je nawet lubi.
- Myślałam, że lubisz dzieci - szeczę w jego stronę nie wywyołując przy tym żadnej sceny. Zayn spogląda na mnie, po czym rzuca w Niall'a spojrzeniem przepełnionym irytacji. Skoro nie przepada za dzieciakami to co mogło by się stać, gdyby poznał Jeremy'ego? To beznadziejny czas, aby o tym teraz dyskutować, ale Sara miała rację. Jer to niemalże cały mój świat, a jeśli Zayn by go nie polubił... Nie chcę nawet myśleć, co miałoby miejsce w takiej sytuacji.
- Lubię.. czasem po prostu wolę nie przebywac w ich towarzystwie.
- Dlaczego?- śmieję się.
- Dla niego to za duża odpowiedzialność! - dochodzi do nas australijski głos. Na sam jego ton, ręka Zayn'a spoczywającą na mojej talii automatycznie zacieśnia sie. Jakim sposobem on nas usłyszał, a Sara, Niall, Liam i Danielle nie? - Och, zjawiła sie i piekna Julia - odwracam sie przez ramie by zobaczyć zbliżających sie do nas Harry'ego i Charles'a.
- Cześć chłopaki - witam ich obu z uśmiechem. Żaden nie podchodzi by uścisnąć mnie na pożegnanie, jedynie Charles odwzajemnia gest i uśmiecha sie ciepło. Harry nawet nie wysila sie, aby na mnie spojrzeć. Nie rozmawiałam z nim od przykrego incydentu na inprezie Brian'a z Derekiem. Nie mam nawet pojęcia czy chłopak nadal był ba miejscu, gdy to wszyskto sie wydarzyło.
- Zayn, tęskniliśmy za tobą - Charles klepie go po plecach. Mulat uśmiecha sie lekko - Powinieneś do nas tu wrócić - dodaje po chwili pełen entuzjazmu.
- Spędzamy teraz miło czas, dawno sie nie wisieliśmy, czemu dalej nie możesz sie pogodzić z tym, ze sie wyniosłem? - Zayn pyta go nie szczędząc sobie złośliwej aluzji. Charles wybucha tylko śmiechem, za to wzrok Harry'ego wbija sie w ramie Mulata otoczone wokół mojego biodra. Spuszczam wzrok, zdaje sobie sprawę, ze badał ma mi to za złe i moja decyzja bardzo go uraziła, zraniła. Nie jestem w stanie jednak nic ba to teraz poradzić.
Sara wita obu przybyszy z uśmiechem, a Niall daruje sobie wszelkie złośliwe spojrzenia. Ile świat byłby piękniejszy, gdyby Zayn nie był tak chorobliwie zazdrosny.
- Harry! - dobiega do nas piskliwy głosik, na którego dzwiek robi mi sie słabo. Co za spotkanie. Nawet nie próbuje odwracać sie i patrzeć na ich słodkie przywitanie.
- Erica - wita ja Harry.
- Charlie! - dziewczyna wita go całusem w policzek. Charlie? Odkąd można go nazywać jego zdrobnieniem? Domyślam sie, ze pozwoliła sobie na to, odkąd sie razem pieprzyli po raz pierwszy na imprezie. Potrząsam głowa skupiając sie na Zayn'ie.
- Ide po drinka - szepcze do niego.
- chcesz, abym poszedł z tobą? - pyta mnie. Spoglądam na Erice, ktora obecnie wiesza sie na szyji Harry'ego. Dziewczyna ma na sobie krótka i wąska, złota sukienkę, w której wyglada nieziemsko idealnie. Spoglądam z powrotem na Zayn'a kręcąc przecząco głowa.
- Nie.. Możesz zostać i przywitać sie ze swoja przyjaciółka - ledwie udaje mi sie wypuścić z siebie te słowa.
Jeśli chce aby Zayn akceptował towarzystwo Matt'a, muszę tolerować Erice.. Nieważne jak bardzo nienawidzę jej.
Jeśli chce aby Zayn akceptował towarzystwo Matt'a, muszę tolerować Erice.. Nieważne jak bardzo nienawidzę jej.
- hej Julia - dziewczyna zwraca sie do mnie z najbardzej fałszywym uśmiechem, jaki kiedykolwiek widziałam. Rzucam w nia małym uśmiechem, po czym przenosi wzrok na Zayn'a - O swietnie, ze jesteś, tym razem nie muszę bawić sie w opiekunkę - syczy. Spoglądam na chłopaka, który piorunuje na wzrokiem. Opiekunkę?
- Czas na alkohol - mowię sama do siebie opuszczając balkon. Kieruje sie do kuchni, gdzie z pewnościa znajdę rożne specyfiki. Dopiero teraz zauważam, ze imprezy w bractwie są pod znaczną kontrola. Kuchnia nie lśniła czystością, ale niczym nie przypominała kuchni w domu Brian'a. Do tamtego śmietnika duzo jej jeszcze brakowało.
Znajduje dla siebie czerwony kubeczek, rozglądam sie po różnorodnych napojach alkoholowych do wyboru. Teraz juz nie muszę sie martwić o słowa wychodzące z ust Ericy, czy Zayn'a. Prawdopodobnie wyjaśniają sobie teraz sprawę 'opiekunki', o której wspomniała ta tapeciara. Cokolwiek miała na myśli, nie obchodzi mnie to.
Szybkim ruchem wlewam do kubeczka trochę wódki, po czym mieszkam miksturę z sokiem. Wyglądam przez okno, na moje nie szczęście nie jestem w stanie stad dokładnie dojrzeć Erici i Zayn'a. Po ich spojrzeniach moge wnioskować ze sie prowadzą ostra wymianę zdań. Potrząsam głowa i wypijam zawartość kubka. Wolałbym, zeby mnie tak bardzo nie wkurzała. Znam ich przeszłość, to mnie tak irytuje.
Ponownie napełniam swój kubek. Mieszam wódkę z sokiem, odstawiam butelki i szybkim ruchem wlewam piekąca ciecz do ust. Jeszcze trochę i będę mogła tam wrócić. Wbijam wzrok z butelkę z czysta.
- Julia! - rozglądam sie w poszukiwaniu źrodła tego dźwięku, po chwili zauważam Louisa. Jego jasno brązowe włosy są wystylizowane, chłopak ma na sobie czarna koszulkę oraz ciemne spodnie.
- Louis! - wykrzykuje radośnie, chłopak zmierza w moja stronę z Elenaor przy boku. Obdarowuje ja ciepłym uśmiechem zyskując od niej to samo. Sam jego widok pozwala mi sie wyluzować, razem z płynącym juz we mnie alkoholem uchodzi ze mnie zbędne napięcie spowodowane jedna, natrętna osoba.
- Elenaor - witam ja, wyglada przepięknie, jej włosy opadają kaskadami w dół pleców, ma na sobie dopasowana, ciemnoniebieska sukienkę. Jestem wdzięczna Sarze, ze kupiła dla mnie ta sukienkę, wyglada na to ze wszystkie panie nasza dzisiejszego wieczoru cos eleganckiego - plus kocie uszka oczywiście.
- Cześć Julio - dziewczyna ściska mnie przyjaźnie na powitanie, po czym zwracam się do Louis'am który obdarowuje mnie ogromnym, ciepłym niedźwiadkiem. Chłopak oddala się i mierzy mnie wzrokiem z rozbawionym wyrazem twarzy.
- Jesteś pijana? - śmieje się bacznie się mi obserwując.
- Nie - kręcę przecząco głową - Wiesz... - spoglądam na kubeczek w dłoni, w którym znajduje się już druga porcja alkoholu. Czuję, jak moja twarz płonie już od wypitego trunku - Może jestem lekko weselsza... Erica już jest - mówię mu wzdychając.
- No tak, nie mogła przepuścić okazji - Elenaor śmieje się do sienie. Zastanawiam się, czy ona nie lubi Erici tak samo, jak ja. Z jej komantarza wnioskuję, że chyba ma podobną opinę o niej, jak ja.
- A Zayn? - Lou spogląda w stronę kuchni.
- Tutaj - słyszę zza swoich pleców, po czym ciepłe dłonie chłopaka otaczają mnie w talii. Uśmiecham się, jego obecność bardzo mnie cieszy.
- Zayn! Kolego, tęskniłem! - Louis wyjrzykuje radośnie - Brakuje mi naszych męskich spotkań, pogawędek, picia i gier video! - wymienia.
- Zawsze możesz się jeszcze do niego wprowadzić. Wydaje mi się, że Zayn gorączkowo szuka współlokatora, jego ostatnia deska ratunku go niestety zawiodła - śmieję się z własnego dowcipu. Louis chyba nie rozumie mojej aluzjii, a Zayn przewraca oczami wyraźnie poirytiwany moim zachowaniem. Myślałam, że to całkiem zabawne. Elenaor dołącza do mnie ze śmiechem, a ja wybucham jeszcze bardziej.
- Hey Louis, rozmawiałam z moim wujkiem i bez problemu załatwi ci jakiś staż, bądź pracę na pół etatu w swojej firmie, tutaj w Boulder - uśmiecham się do niego.
- To fantastyczna wiadomość! - Louis wyrzuca ramiona w górę - Jesteś najlepsza, dzieki Jula! - chłopak unosi mnie ku górze, po czym obraca się kilka razy w koło. Kiedy stawia mnie na ziemi, automatycznie chwytam się blatu szafki, moja głowa wiruje. Wzdycham głęboko.
- Muszę jeszcze tylko... twojego CV, wyślę je mu na maila - wyjaśniam.
- A może załatwimy to, gdy będziesz całkowicie trzeźwa? Wolałbym, żebyś coś zapamiętała z naszej rozmowy - chłopak wskazuje na czerwony kubek trzymany w mojej dłoni.
- Wypiłam tylko jeden - zapewniam go. Kręci mi się lekko w głowie, to tyle. Nie jestem pijana, chciałam się tylko zabezpieczyć przed barierami.
- Oczywiście - śmieje się kłując mnie placem w bok - Reszta stoi na zewnątrz? - pyta Zayn'a. Chłopak przytula się do mnie i odpowiada mu;
- Tak, są na balkonie. Nie wiedzieć czemu, jest cholernie zimno - buczy niezadowolony. Wcale nie prawda, mam na sobie cienką sukienkę i nie narzekam.
- Mieszkamy w Colorado, jeszcze trochę i sypnie śniegiem. Przyzwyczaj się chłopie - Lou śmieje się wtulając w swój tors Elenaor. Zauważam, że dziewczyna spogląda na Zayn'a, nie mogę jednak rozszyfrować jej intencji.. Po chwili oboje znikają w tłumie.
- Ile zdążyłaś już wypić? - słyszę troskliwe pytanie mulata tuż przy swoim uchu. Odwracam się do niego przodem, napieram na niego swoim ciałem wtulając się w tors chłopaka. Jego dłonie spoczywają na moich biodrach, ja z kolei swoje opieram o jego ramiona, blisko szyji.
- Wystarczająco dużo, aby przetrwać wieczór w towarzystwie Erici - wzruszam ramionami siegajac po łyka trunku.
- Powinnaś swolnić - ostrzega mnie odsuwając kubeczek od moich warg. Spogląda na mnie wtedy spojrzeniem pełnym pogrady.
- Przecież tu jesteś i możesz się mną zająć... - uśmiecham się do niego.
- Jestem tu, jestem - chichocze radośnie pocierając kciukiem mój policzek. Uśmiecham się wspinając się na palce i składam buziaka na jego ustach. Biorę kolejnego łyka alkoholu.
- Chyba jestem bezpieczna, nie? - wzruszam ramionami. Czuję, jak dłonie chłopaka wędrują w doł moich pleców, po czym zatrzymują się na pośladkach. Wygląda na to, że ta sukienka pociąga go, aż za bardzo.
- Nie powinienem ci pozwalać tak dużo pić - śmieje się wciaż trzymajac mnie blisko siebie.
- Zayn jesteśmy tacy młodzi.. Sam mi powiedziałeś, że powinnam się więcej bawić i wyluzować - spoglądam na niego niewinnym spojrzeniem, na co chłopak znów przewraca oczami.
- Miałem na myśli podejmowanie odważniejszych decyzji, ryzyko - wymienia - Tak, jak na przykład wprowadzenie się do mnie - dodaje po chwili przyciągając mnie do siebie. Jego ciało jest takie ciepłe.
- Może, jeśli dasz mi więcej alkoholu, to w końcu ci ulegnę - śmieję się, na co chłopak chichocze.
- Wątpię, myślę, że w stanie nietrzeźwości jesteś jeszcze bardziej intuicyjna, niż zwykle - odgryza się niskim tonem. Ponownie wybucham śmiechem. Przyciągam jego twarz i łączę nasze usta - alkohol wypełnia moje zmysły. Zayn nie ma nic przeciwko, pogłębia nasz czuły moment napierając na mnie swoimi biodrami.
Uśmiecham się oplatając go ramionami. Jego język przepycha się odnajdując wejście do środka moich ust, jedna z jego dłoni przemieszcza się nisko na plecy. Wkładam dłonie w jego miękkie włosy i pociągam za nie zyskując cichy jęk.
- Powiniem pozwalać ci pić znacznie częściej - chichocze.
- Powinieneś... nadal masz tu swój stary pokój? - pytam go ze śmiechem. Nie obchodzi mnie, jak płytko to zabrzmiało - alkohol zdecydowanie pomagał mi w doborze słów, jedyne czego pragnę to Zayn. Nie chcę, aby do czegoś doszło na środku w kuchni.
- Uh... - chłopak nie może znależć słow, nie odpowiada na moje pytanie, łapie mnie za podstawę szyji napierając na mnie jeszcze bardziej.
- Urocza parka - po chwili słyszymy za sobą cichy śmiech, Zayn wzdycha niezadowolony i przerywa nasz pocałunek - Na prawdę wolałbym mieć cię z powrotem tu na miejscu - narzeka Charles wchodząc do kuchni z Ericą za sobą. Zayn natychmiast się ode mnie oddala, jednak zacisk na mojej talii staje się ciaśniejszy.
- Tak Charles, wiem jak bardzo brakuje ci wpadajacej tu co jakiś czas Julii - odpowiada mi ostrym tonem. Spoglądam na niego zaniepokojona, mulat patrzy morderczo na swojego kolegę. Charles przerywa ciszę i zaczyna się śmiać.
- Co miałeś na myśli, mówiąc, że to dla niego za duża odpowiedzialność? - pytam go - Jak rozmawialiśmy na zewnątrz - przypominam mu.
- Ta, powiedz co miałeś na myśli Charlie! - Erica udaje podekscytowaną.
- Zayn nie potrafi poradzić sobie z odpowiedzialnością i zobowiązaniem - śmieje się - Jestem bardzo zdziwiony, że tak długo jesteście już razem - mruga do mnie, po czym mija nas wchodząc głębiej do kuchni.
- To chwilowe - Erica drwi nalewajac sobie drinka do kubeczka. Mierzę ją wzrokiem, po czym Zayn przyciąga mnie do siebie.
- Doprawdy? Dlaczego więc poprosił mnie, abym się do niego wprowadziła? - stanowczo ignoruję Zayn'a, kóry próbuje pociągnąć mnie na zewnątrz.
- Chyba sobie ze mnie kurwa żartujesz Zayn! - jej głos rośnie o kilka oktaw w górę przyciągając uwagę kilku osób wokół nas - Teraz zacznie się prawdziwe gówno! Jak już wszystko spieprzysz, ja będę musiała to po tobie posprzątać! - Zayn wypuszcza mnie z objęć podchodząć do Erici.
- Erica - ostrzega ją niskim tonem.
- Nie Zayn! To jest kurwa niedorzeczne! Nie możesz jej o to prosić! Ona nie może z tobą zamieszkać! - krzyczy na niego - Te twoje nieodpowiedzialne wyskoki, Boże, kiedy to się w końcu skończy?! Jestem w szoku, że jeszcze się do niej kleisz! - wzrok dziewczyny wyraża tylko złość, jest śmiertelnie wkurzona.
- Julio, chodźmy na zewnątz - czuję, jak Charles łapie mnie za ramię.
- Ja.. - Nie chcę zostawiać tej dwójki samej, muszę ich wysłuchać. Zayn jest tak skupiony na Erici, że nawet nie zauważa, gdy Chlrles wyprowadza mnie na zewnątrz - Dobra - wzdycham podążając za nim.
- On naprawdę chce z tobą zamieszkać?- Charles wypytuje mnie, jego głos ocieka zaskoczeniem. Wygląda na to, że Zayn nikomu nie chwalił się o naszych planach.
- Tak, ale się nie zgodziłam.. Nie jestem typem dziewczyny, która wprowadza się po tygodniu związku - śmieję się, gdy oboje wychodzimy na balkon dołączając do wszystkich. Elenaor zerka na nas podejrzliwie, po czym z powrotem odwraca się do Louis'a. To tylko moja wyobraźnia, czy mam już paranoje? Od początku tego wieczoru każdy obdarowuje mnie tymi spojrzeniami.
- Dobrze dla ciebie - chłopak chichiocze.
- Gdzie drinki? - Sara wypytuje nas, gdy spostrzega, że mamy puste ręce.
- Erica wpadła do kuchni - odpowiadam jej śmiejąc się, Alkohol zaczął już na mnie działać.
- Boże, ile ty już wypiłaś? - dziewczyna pyta zirytowana. Niall stoi wtulony w jej ciało.
- Dwa kubki - pokazuje jej określoną ilość palców u dłoni.
- Ludzie, ona skończyła dziś z piciem - nie ważcie się dawać choćby kroplę więcej - dziewczyna ostrzega wszystkich, na co wybuchamy śmiechem. Niall stara się ją uspokoić składajać pocałunek na jej ustach.
- Lou, zaraz wrócę, okej...? Idę do łazienki - słyszę cichy ton Elenanor, dziewczyna cmoka go w usta, po czym znika wchodząć do domu.
- Hey Louis... Posłuchaj... um.. - ciągnę go za ramię oddalając się znacznie od reszty znajomych. Podchodzimy do stolika, na którym stoi tequla, wokół niego biegają roześmiane dziewczyny pijące kolejne szoty - Muszę z tobą porozmawiać.
- Co się dzieje? - jego ton staje się poważny. Odchrząkuję rozglądając się w poszukiwaniu Zayn'a, bądź Eleanor.
- Czy El i Zayn się znają? - pytam zwracając się do niego. Lou natychmiast wybucha śmiechem.
- Co masz na myśli?
- Zadzwoniła do niego tydzień temu i... Sama nie wiem, nie miałam pojęcia, że ze sobą rozmawiają - wyjaśniam wzruszając ramionami przyglądając się uważnie brunetowi. Louis ociężale kręci głową przygryzając dolną wargę.
- Nie rozmawiają - chłopak pociera czoło tak samo zdezorientowany jak ja tydzień temu - Pewnie chciała się dowiedzieć co u ciebie - chłopak wzrusza ramionami, jest pewien swoich słów - Może to wcale nie była Eleanor Louis'a? Tak czy inaczej.. kto inny?
- Tak... jasne. Więc oboje nie znają się bardzo blisko? - pytam go, nie wydaje mi się, żeby tak było.. te wiadomości z pewnością nie były o mnie.
- Tak dobrze, jak znam jego i El, oboje rzadko się widują. Zawsze, gdy mamy się z nim spotkać, ona jest czymś zajęta i nie idzie - tłumaczy mi.
- Czy nie wydaje ci się to dziwne? - Wiem, że grzebię teraz w sprawach Zayn'a, ale on cały czas mnie okłamuje, nawet w sprawie El. Jestem prawie pewna, że dziewczyna również mija się z prawdą w tej kwestii wobec Louis'a.
- Czysty zbieg okoliczności - śmieje się odpowiadając na moje niewypowiedziane pytanie. Chłopak szybkim ruchem chwyta i wypija szota.
- Tak myślisz? - pytam go. Niebieskie tęczówki Louis'a wpatrują się we mnie.
- Tak, nie wydaje mi się, żeby El za nim przepadała, przynajmniej tego starego Zayn'a.. - wzrusza ramionami. Starego Zayn'a... Zastanawiam się, co ma na myśli mówiąc o nim w ten sposób. Jaki był 'stary Zayn'?, przynajemniej w mniemaniu Louis'a. Wydaje mi się, że to chłopak wypowiadający same nieprzyjemnie rzeczy.
- Pierwszej nocy, gdy poznałam Zayn'a, powiedział mi, że dzieci mu wcale nie przeszkadzają. Dlaczgo dziś dowiaduję się, że to nie do końca prawda? - dopytuję.
- On lubi dzieci - po prostu nie widzi konieczności przebywania blisko nich zbyt często... Myślę, że to kwestia przywiązania - mówi - Dodatkowo, jestem pewien, że bardzo tęskni za swoimi młodszymi siostrami i ciężko mu to pogodzić - wyjaśnia. To żadna wymówka, aby nie lubić dzieci. Boli mnie fakt, że może przebywać w ich towarzystwie tylko okazyjnie, bo tak zrozumiałam jego intencje. Co więcej, pierwszej nocy wyznał mi coś innego, jego kłamsta są nieustępliwe. Cały czas trzyma mnie w ciemni, zupełnej niewiedzy.
- Okay... Czy on kiedykolwiek wspominał, że zadzwonił do kogoś, z kim nie powiniem był się kontaktować? - zadaję kolejne pytanie. Zayn'owi nie spodoba się fakt, iż za jego plecami wypytuję Lou o całkiem prywatne kwestie. Jestem jednak zmęczona tymi kłamstwami, a alkohol nieco ułatwiał mi całą sprawę.
- Nie? - chłopak śmieje się jeszcze głośniej łapiąc się za brzuch. Kiedy zauważa, że mnie to wcale nie bawi, natychmiast przestaje pocierajac kąciki ust, by przestać się uśmiechać.
- Jesteś pewna, że wszystko okay? Te pytania... Coś niedobrego dzieje się pomiędzy waszą dwójką? - pyta łapiąc mnie opiekuńczo za ramię. Wzdycham ciężko - nie mam powódów, aby pakować się w związek jego i El i wciągać ich w problemy moje i Zayn'a.
- Na pewno... - wydycham chwytając kolejną szklankę pełną trunku. Nie zawracam sobie głowy ty,. jak bardzo piuecze mnie gardło, gdy spływa po nim piekąca ciecz - Wszystko jest po prostu świetnie - bełkoczę sama do siebie wpatrując się przez okno w Ericę i Zayn'a, którzy zabijają się obecnie wzrokiem.
Kiedy skończy się ta sielanka... Co? DRAMA TIME SOON o.o