sobota, 26 lipca 2014

Rozdział 24

Soundtrack:


(notka od autorki: Tak na wszelki wypadek, mówię, żeby nie było; KOCHAM was trzymać w niepewności! Wiem, że to do dupy i tego nie znosicie, ale kocham to za to, że trzyma was w napięciu i chcecie więcej :) Wymagam wiele od tego fanficka, wiec jeśli tego nie lubicie, to możecie wstrzymać czytanie :( Przepraszam! Mam nadzieję, że rozdział wam się podoba) 



Zostaję wciągnięta do małego, ciemnego pokoju i słyszę przytłumione „shhhhh” od osoby za mną. Rozpoznaję dotyk. Dotyk, którego ciągle pragnę, dotyk o którym marzę co noc, dotyk, który rozpala moją skórę, by domagać się więcej. Muszę to potwierdzić. Odrywam się i odwracam do niego.

- Zayn? - szepczę.
- Znalazłem cię. - uśmiechnął się złośliwie, zamykając za sobą drzwi.

Szafa była mała; to wszystko co mogę powiedzieć o szafie na miotły. Najprawdopodobniej zmieściłaby jedną dodatkową osobę, która usilnie chciałaby się przyłączyć.

- Nie sądzę, że to właśnie w ten sposób grało się w chowanego. - zwracam się do niego z matczynym głosem.
- Gram według własnych reguł. - wydycha ochryple.

Czuję jak jego dłoń, przesuwa się wzdłuż mojego biodra do pleców, zostawiając dreszcze na całym ciele. Czuję jak mój puls przyspiesza, a ciepło rozlewa się wewnątrz mojego ciała. Odpycham go zanim zrobię coś głupiego.

- Wypuść mnie stąd. - chwytam za klamkę, jednak on chwyta mnie za nadgarstek i odciąga od drzwi. Jęknęłam poirytowana, czując, że zostałam zatrzymana.
- Proszę, Julia, możemy po prostu porozmawiać? - śmieję się i odwracam w jego stronę, unosząc wyżej brwi, mimo że wiem, że nie zostanie to przez niego zauważone w tym ciemnym pomieszczeniu – choć moje oczy zaczynają się do tego przyzwyczajać.
- Postanowiłeś teraz rozmawiać? W trakcie gry w chowanego w domu swoich krewnych? - pytam, a on korzysta z chwili namysłu.
- Chcę przeprosić, że tamtego dnia wybraliśmy się na... Wiem, że byłem dupkiem nie uświadamiając sobie, że twoje stypendium może być zagrożone. - oddycha spokojnie.

Jemu jest przykro? Nie sądzę, żebym pamiętała jego mówiącego coś takiego kiedykolwiek. Wspominał, że powinien przeprosić za to co się na niej stało, ale nigdy tego nie zrobił.

Chciałam mu powiedzieć, że wiedziałam o tym, że zaplanował tą randkę. Chciałam się dowiedzieć, dlaczego pozwolił na zrujnowanie tego zaplanowanego przez niego wieczoru, by wykorzystać jak najlepiej tą chwilę szczerości.

- Dlaczego biłeś się z Blakem? - pytam cicho.

Moje oczy dostosowały się już do ciemności i dostrzegam ten karmel widniejący na jego twarzy, który mi się przygląda jakby chciał sobie coś przypomnieć. Czuję jego dłoń na swojej twarzy, co powoduje rumieńce na niej. Nie wyrywam się, mimo że mózg próbował to przekazać mojemu ciału, to jednak serce kazało zostać. Jestem pewna, że gdyby nie ciemność – moja twarz byłaby całkowicie czerwona.

- Dlatego nie było cię na lekcjach w poniedziałek i wtorek? - brak odpowiedzi – Zayn? - mój głos zmiękł, kiedy zostałam pociągnięta w jego stronę; dystans między nami zmniejszył się diametralnie.
- Mówił kilka rzeczy o tobie... - jego głos był delikatny, jednak słychać było nieco w nim rozdrażnienie.
- O mnie? Co takiego mówił? - pytam, podchodząc krok bliżej, tak, że jego usta są jedynie centymetry od mojej twarzy.

Uderza mnie promieniujące od niego ciepło. Słyszę jego płytki oddech, a pod ręką czuję szybsze bicie serca. Jego dłoń opada z mojej twarzy na talię. Jego dotyk jest lekki, delikatny, jakby bał się mnie dotknąć.

- Julia... - potrząsa głową.
- Co on o mnie mówił? - pytam bardziej zdecydowanym tonem. Nie zrani to moich uczuć, jednak jeśli Zayn bił się z nim w mojej sprawie, muszę to wiedzieć. Miałam prawo wiedzieć. - Co on mówił? - pytam nieco głośniej.
- Nie każ mi powtarzać... - jego głos jest wręcz błagalny.
- Zayn.
- Nie chce się złościć. Nie chcę zepsuć... - jego głos mięknie i nie kończy zdania. Jednak wiem co chciał powiedzieć – że nie chce zepsuć tego momentu.
- Proszę, powiedz mi. - stawiam jeszcze jeden krok i moja ręka, w tym momencie, jest jedyną rzeczą dzielącą nasze ciała. Jego ręka podtrzymuje mnie, dostarczając dreszcze i ciepło, przenikające przez moje ciało. - Proszę... - mówię błagalnie.
- Kiedy dowiedział się o randce... naszej nieudanej randce... Że w ogóle na nią poszedłem... On to wszystko zaczął. Zaczął mówić, jak ja to zjebałem, mogąc cię wykorzystać... Kontynuował wymienianie, a ja skorzystałem. Potem zaczął mówić co się między wami dzieje i o tym jak cię znalazł... jak cię znalazł i dotykał... - robi się coraz bardziej rozzłoszczony, a jego głos się łamał. - powiedział mi te wszystkie rzeczy, które będzie chciał z tobą zrobić, kiedy w końcu cię zdobędzie.... Nie potrafiłem się kontrolować... Próbowałem, jednak kiedy wyobrażałem sobie jego... Wyobrażałem sobie jak, kurwa, znowu z tobą rozmawia po tym... Nie potrafiłem się kontrolować. Zacząłem go uderzać, nie zdałem sobie sprawy, kiedy zostałem z niego zrzucony...
- Dlaczego nie było cię na lekcjach? - mój spokojny głos przybiera nieco zaskoczonej barwy.
- To wszystko wydarzyło się w niedzielę wieczorem. Następnego dnia byłem zbyt wściekły żeby przyjść... Nie chciałem się z tobą wdać w kłótnie, nie mogłem się kontrolować...

- Jakby nasze kłótnie były nagle kontrolowane. Miałam ochotę się zaśmieć z jego wypowiedzi, ale wiedział lepiej. - Louis zaproponował mi spędzenie trochę czasu z dala od domu bractwa, więc spędziłem go tutaj. - wyjaśnił cicho. Byłam wdzięczna, że odpowiadał na moje pytania bez walki. - Kiedy wróciłem na lekcje, chciałem z tobą porozmawiać, jednak gdy cię zobaczyłem.... Poczułem się winny.. Przypomniałem sobie co mówił, byłem po prostu zły i wiedziałem, ze stworzyło by to wtedy nieco większa kłótnia. Chciałem cię ignorować, ale wtedy przyszłaś do mnie i pytałaś... A ja po prostu nie mogę Julio... - Zrobić czego? Czego nie mógł prawdopodobnie zrobić? - Po prostu nie mogę... Nie mogę cię ignorować, kiedy jesteś w moim otoczeniu, sama i chętna do rozmowy... - jego ciało jest napięte, a ręka na mojej talii, zamieniła się w pięść. - Przepraszam... Nie mogłem sobie przestać jego wyobrażać... jakby z tobą rozmawiał i... dotykał-...

Przyłożyłam mu do ust swoją dłoń, chcąc mu przerwać. Nie chcę słyszeć nic więcej. Mój żołądek skręca się na myśl Blake'a mówiącego te wszystkie rzeczy które chciałby ze mną zrobić. A jeszcze bardziej martwi mnie Zayn i jego wybuchy. Czuję jak jego ciało trzęsie się ze złości.

- Jest w porządku... - cicho oddycham.

Nie wiem co właściwie robię, ale jego bezbronność, sposób w jaki jego głos trzęsie się z przerażenia, prawdziwość wypowiedzianych przez niego słów, to wszystko sprawia że moje serce zaczyna boleć. Powoli zmniejszam dystans między nami i kładę głowę na jego klatce. Czuję jego ramiona owijające się wokół mojego ciała, całkowicie zamykając je w uścisku. Czuje jak się relaksuje.

Zamykam oczy, wsłuchując się w łagodne bicie jego serca. Czuję zapach jego wody kolońskiej na koszulce, moje dłonie zaczęły wolną wędrówkę po jego klatce. Nie wiem jak się tu znaleźliśmy. Nie rozmawiamy, nie bawimy się w chowanego w rezydencji jego krewnych, a się przytulamy.

To było dziwne. Czułam wewnętrzny spokój, będąc w jego ramionach. Nie obchodzi mnie w tej chwili nic, oprócz jego bliskości. Nie mogłam. Moje serce nie pozwalało mi na to, mój mózg był wyłączony. Idealnie pasuję do jego ramion – idealnie pasuję do jego ciała – wszystko czego chcę to być w jego ramionach na zawsze.

- Już w porządku... - powtórzyłam cicho, kiedy poczułam, że jego ciało nie jest już w ogóle napięte ani nie drży. - Jestem tutaj.... Jestem tutaj.... On mi nic nie zrobił... - mówię spokojnie. Nie do końca wiem co mówię, ale zdaje się to go uspokajać, bo po chwili czuję jego głowę opierającą się na mojej. Czuję jak dreszcze przebiegają przez moje ciało, gdy chłopak porusza w górę i w dół palcami po moim kręgosłupie. Pocieszające...

Matt i ja nigdy czegoś takiego nie doświadczyliśmy. Nigdy nie znaleźliśmy się w momencie, w którym wszystko czego chcieliśmy, to zostać w swoich ramionach na zawsze. Kochałam go, ale zawsze coś musieliśmy zrobić. To zabawne, że mój umysł będzie się zastanawiał o szkole, Sarze, rodzinie. Nigdy nie może być po prostu w danej chwili teraz, tylko dla niego. Dać z siebie wszystko dla niego.

Czuje jak podnosi głowę i odciąga moją od jego piersi, tak, żebym na niego spojrzała. Jestem zaniepokojona, w końcu, dlaczego mnie od siebie oderwał? Nie chciałam żeby.... czy jego uczucia znowu zamieniły się w zimne i złe? Jednak jego oczy patrzą na mnie z... ostrożnością? Patrzy w dół na moje usta, a jego uścisk zacieśnia się na mojej talii, rozpalając moje ciało. Wszystkie moje zmysły zaostrzyły się, wiem co będzie dalej.

Nie ruszam się, gdy chłopak zaczyna się pochylać. Zamykam oczy, kiedy muska swoimi ustami moje. Ten delikatny ruch sprawia, że moje serce zaczyna walić jak oszalałe, kolana miękną, a w żołądku mi się przewraca, w oczekiwaniu na dalszy jego ruch. Wiem co nadchodzi, i to wystarczy bo moje ciało zaczęło drżeć.

Jego usta z łatwością rozszerzają moje. Czuje smak jego ust na moich własnych. Pocałunek był leniwy, ale widoczna była w nim pasja, kiedy go oddaję. Otula mnie swoimi ramionami, całkowicie przytulając do piersi, kiedy pozwala sobie na głębszy oddech pełen... ulgi?

Chcę go pocałować namiętnie, nadrobić te wszystkie stracona pocałunki w moich snach, brakujący pocałunek na pierwszej randce, chcę go pocałować, tak jak tej nocy kiedy był mi obcy.

Chociaż nie byłam w stanie... sposób w jaki jego ciało... choć na moment, próbuje być delikatny. Dla niego... wiem, ze nie byłabym w stanie go skrzywdzić... nigdy... nigdy nawet nie byłabym nie chciała... i teraz wiem, że nie mogę. Jego usta na moich podniecają mnie, spalając. Bez udziału wódki, próbowałam czego, na co czekałam tyle czasu, od pierwszej nocy. Tak jak jego woda kolońska. Nie do opisania.

Zayn POV:

Tak długo czekałem na ten pocałunek, że naprawdę bardzo się powstrzymywałem, żeby nie przycisnąć jej do ściany, pogłębiając go jeszcze bardziej. Ciesze się jej idealnie miękkimi ustami naprzeciw moim. Smakuje truskawkami i czymś słodkim... czymś unikalnym, co przyciąga mnie do niej jeszcze bardziej.

- Chce cie chronić.... chce byś była bezpieczna... - szepczę w jej usta, próbując zebrać myśli, gubiąc się w słowach, w jej dotyku, w jej ustach, w jej.... wsuwam rękę pod jej białą bluzkę, kładąc rękę na jej plecach i zaczynam zataczać kręgi na jej skórze, otrzymując od niej ciche westchnienia. Uwielbiam sposób w jaki jej ciało na mnie reaguje, jak ona reaguje na sposób w jaki na nią patrzę.

Zauważam, jak za każdym razem jej twarz oblewa rumieniec. Zauważam wszystko co z nią związane, nie ważne jak bardzo staram się tego nie robić. Zajmowała moje wszystkie moje myśli od tamtej nocy. Jest zwykłą dziewczyną z małego miasteczka, co w pewien sposób mnie urzekło. Nie wiem co to jest.

Czy to sposób, w jaki ona słucha? Czy sposób w jaki wciąż zostaje w pobliżu, kiedy każę jej odejść? Czy to, jak wyzywa mnie na każdym kroku, zachodząc mi za skórę? Czy fakt, że nie widzi jak piękna i wyjątkowa jest? Czy to, że nie żyła w sposób jaki ja jej mogę dać?

Wiem, że kocham to jak wygląda – kocham? Nie, nie kocham, jak? Tak... Podoba mi się jak wygląda, sposób jak się ubiera nieco elegancko, tym samym jak wygląda tak niewinnie. Kocham – to znaczy jak – jak ona jest niewinna, ale w jakiś sposób zna sposób rozumowania ludzi lepiej niż ktokolwiek. Ma wiedzę większą i wygląd lepszy niż ktokolwiek kogo wcześniej spotkałem, ale nigdy nie doświadczyłem niczego. To dlatego, że mnie potrzebuje... dlatego, że ja potrzebuje jej...
Nie. Nie potrzebuję nikogo... Chyba...

Jej pocałunki są jak pióra dotykające moich ust, lekkie i delikatne, ale jakimś sposobem, są jednocześnie pełne pasji, która doprowadza mnie do szaleństwa. Nawet tej nocy kiedy się spotkaliśmy, jej pocałunek był inny niż te których doświadczyłem. Pocałunek pełen pasji i pilności.... Pocałunek, który sprawił, że w głowie mi szumiało, a ciało paliło z desperacji.

Ale ten pocałunek był jeszcze inny. Te pocałunki są delikatne i czuję się jakby chciała mnie uleczyć za ich pomocą. Zagoić wszystkie uszkodzenia w moim życiu, zagoić mój gniew, moje myśli, naprawić moją przeszłość, naprawić wszystko co było choć trochę nie tak w moim życiu.

Nikt nie obchodził się ze mną tak delikatnie. Zawsze było surowo, drapanie paznokciami, zagryzanie warg, wymagania. Natomiast ona całuje mnie aby uleczyć; czuję jej serce i pasję za każdym pocałunkiem.

Przyciągam ją bliżej o ile to możliwe, przygniatając ją do piersi i pogłębiam pocałunek; mój język wślizguje się z łatwością. Julia nie cofa się, ani nie sprzeciwia się. Wdaje jęk, co sprawia, że zaczynam się wewnątrz gotować.

Żadna dziewczyna nie wywołała we mnie takich emocji i to mnie zabija, że akurat Julia jest w stanie. To wszystko wymaga ode mnie wiele samozaparcia, żeby jej nie skrzywdzić, nie pozwalam, żeby moje hormony wzięły nade mną górę.

Jej palce przesuwają się po mojej klatce tak wolno, dostarczając mi wielu doznań; jęknąłem znowu w jej usta. Czuję jej uśmiech, ciągnie mnie lekko za szyję w dół. Jej dotyk powodował u mnie dreszcze, kiedy zaczęła zawijać swoje palce wokół moich włosów.

Ten moment.... Ten moment jest najbardziej zadowalający, najbardziej odprężający, najbardziej otwarty i wrażliwy, jaki kiedykolwiek czułem w moim życiu. Czułem, ze ból mojego serca, ociepla się z każdym pocałunkiem, próbując poskładać je w całość z każdą chwilą.

Słyszę dźwięk otwierających się drzwi i zapalanego światła. Nie chcę puścić Julii, mimo, ze czuję jak się oddala. Odwracamy się, by ujrzeć Louisa, Nialla i wytrzeszczającą oczy Sarah, wgapiających się w nas. Spoglądam na Julię, która stoi teraz obok i patrzy z szeroko otwartymi oczami i ustami. Musi żałować tego pocałunku, chyba jest zakłopotana. Dlaczego dziewczyna z doskonałym życiem, której układa się po jej myśli, miałaby by być z kimś tak uszkodzonym jak ja?

Uwolniłem ją całkiem z objęć i przełknąłem ślinę.

- W cholerę czasu... - warknąłem, przechodząc obok, nie rzucając ani jednego spojrzenia. Szedłem jak burza przez korytarz, idąc w stronę mojego pokoju, zatrzaskując drzwi do niego i siadając na łóżku. Oparłem głowę na rękach.

Dlaczego ona ma sposób, żeby wyciągnąć ze mnie prawdę? Miałem plan, żeby nie rozmawiać z nią o Blake'u, zamknąć ją i powiedzieć, żeby zostawiła to w spokoju tak jak ja, kiedy nie chcę o czymś rozmawiać. Ale nie, bo ona zawsze do mnie dociera, sprawiając że jej mówię.

Nie mogłem jej przekazać wszystkiego co powiedział Blake. Nie chcę ją uświadamiać co powiedział Blake, nie chciałem, żeby dowiedziała się czym byłem – kim byłem. Nie chciałem jej mówić co zrobiłem w przeszłości... żeby dowiedziała się jaki byłem – jaki jestem.

***

*- Słyszałem, że poszedłeś na randkę z laską z tamtej nocy.... - Blake przemawia za mną. Odwracam się do niego i piorunuję go wzrokiem. Jak on się dowiedział? Wszyscy w tym pieprzonym domu mieli to na językach. Nie reaguję, podtrzymując się kuchennego blatu obserwując go. - Widzę, że jej tu nie ma. Przeleciałeś ją już? - śmieje się.
- Czego kurwa chcesz Blake? - pluję na niego. Nie pozwolę mu do mnie dotrzeć w prostych słowach.
- Zayn, tracisz swój wpływ na panie? Mam na myśl, że musiałeś oszukać biedna dziewczynę, żeby poszła z tobą na randkę, która była niewypałem, przy użyciu Nialla. Nie wiem właściwie, dlaczego na nią poszedłeś, skoro od początku można było się domyśleć, że się nie uda. Kiedy ty tego nie zrobiłeś? Zawsze jest to samo. - śmieje się mi prosto w twarz. Zaciskam szczękę, ale on ma racje, nie po drodze mi z randkowaniem. Nie tak miało wyjść...
- To wszystko czego chcesz? Wyśmiać mnie, że nie potrafię się z nikim umawiać, ale za to zaciągnąć każdą dziewczynę jaką chcę do łóżka?- uśmiecham się z pogardą. Wiem, że stąpam po cienkim lodzie – ale to on zaczął i muszę go sprowadzić do pionu, mówiąc metaforycznie. Na twarzy Blake'a rośnie złość.
- Chcesz ją do tego doprowadzić? Na prawdę? - wyzywa mnie swoją groźbą. Nie chcę jej do tego doprowadzić. Mój temperament daje swoje znaki, jak zwykle.
- Jak miała na imię ta twoja dziewczyna?... Coś głupiego i żałosnego.... Candi? - mówię, unosząc brwi. Wiem, że bawię się z nim, podsycając jego gniew, ale nie może mi kurwa mówić takich rzeczy i iść sobie.
- Wątpię, żeby Stacy została teraz w twoim łóżku. Nie był byś w stanie wziąć chyba tej małej brunetki do łóżka.... Może ja powinienem? Zrobić ci to samo co ty zrobiłeś mi. Ona jest po prostu twoją dziewczyną, skoro byłeś z nią na swojej pierwszej randce od lat i widziałem ją tu więcej niż raz. - śmieje się, a ja zaciskam mocniej ręce na blacie. Moje knykcie są białe i wyglądają, jakby miały zaraz przebić skórę.
- Nie masz prawa mieszać w to Julii! - ryknąłem z przeszywającym spojrzeniem. Wiem, ze to wszystko jest teraz tylko rozmową. Blake nigdy nie był zagrożeniem – miał w sobie za dużo „miłego gościa”, a przynajmniej starał się mieć. Nie chciał się po tym zabawić z Julią. Nikt nigdy nie będzie mógł.
- Więc ta kupka urody ma imię... - Blake uśmiecha się. - Julia... - powtarza. Mam ochotę mu przywalić, za jego głupkowaty uśmiech, gdy mówi jej imię. - Mam prawo się z nią zadawać, ponieważ ona nie jest twoją dziewczyną – a nawet jeśli to i tak mam do tego prawo. Zrobiłeś to mnie i Stacy. - zaznacza, rechocząc.
- Ona byłą tylko zabawą, zaskoczę cię, ale tym razem to nie to... Spędziłeś ze Stacy sporo czasu... Tak jak Julia. - Blake uśmiechnął się do mnie złośliwie, z jego irytująco, modrym wyrazem twarzy.

Stacy, jego idiotyczna dziewczyna – spała ze mną. To wszystko po to żeby utrzymać Blake'a w poziomie. Stacy była tylko zabawką na jakiś czas. Była głupia, a Blake był dupkiem i sobie na to zasłużył. Przelecenie jej by zamieszać między nią a Blakem było tylko grą, grą – którą nie mogłem pogrywać z Julią – mimo, ze chciałem się pozbyć myśli o niej.

Stacy nie była nawet ładna, a na pewno nie tak piękna jak Julia. Nie ma tak otwartego serca jak ona. Nadal nie rozumiem jak Julia może mieć tak otwarte serce po tym jak ten cały Matt ją tak bezczelnie rzucił i złamał je. Nie mogę znieść myśli o chłopaku, który rozerwał jej uczucia. Nie stojąc naprzeciw Blake'a.

- Powinienem pójść poszukać Julii... - wypowiedział jej imię z rosnącym uśmiechem. - Wziąć ją na PRAWDZIWĄ randkę, nie spieprzyć jej, pokazać jej jaki jest prawdziwy mężczyzna. Niech poczuje jak to jest być z prawdziwym facetem; łatwo ją zaciągnę do łóżka. Użyję na niej swojego uroku z tą samą łatwością z jaką zaciągnę ją do łóżka... Wszystko co muszę zrobić to ja znaleźć.... Masz z nią psychologię, prawda? - Blake uśmiecha się na myśl o swoim planie.

Czuję jak moje ciało trzęsie się ze złości, a knykcie stają się bielsze od zaciskania ich. Nie mogę mu pozwolić, przejąć nade mną kontrolę... Julia to tylko dziewczyna, nic nie znaczy... Nie... jest dziewczyną, którą poznałem jednej nocy i z którą dzielę więcej niż z kimkolwiek... Dziewczyną, która nie uważa, że popełniłem błędy i stara się mnie unikać... Dziewczyną, która mnie rozumie – bardziej niż ktokolwiek inny, kiedykolwiek...

- Ona nigdy, nigdzie z tobą nie pójdzie... - jad w moim głosie jest wyraźny, kiedy odpowiadam na jego zaczepki, prawie zachęcając go do ciągu dalszego i żałuje, że otworzyłem w ogóle usta.
- I że niby zrobi to dla ciebie? - on wie, ze to kłamstwo...wygląda lepiej niż Charles; jest wręcz podobnie obcięty jak Liam. Chłopaki w jej typie... - Chłopiec z tatuażami, złym nastawieniem, temperamentem i w dodatku kobieciarz? - patrzę na niego, a on tylko unosi brwi. - Czy ona nawet nie wie? Zayn... - uśmiecha się złośliwie – Czy Julia nie wie o wszystkich laskach z którymi byłeś? Nie wie o Stacy? Czy wy dwoje nie rozmawialiście o tym? Zastanawiam się co o tobie pomyśli, jeśli powiem jej o twoich ostatnich dziewczynach...

Jeśli by wiedział o czym mówi... Oczywiście, że zabawiałem się z kilkoma dziewczynami odkąd ją poznałem, ale tylko po to żeby wyrzucić myśli o niej z mojej głowy... To nie było nic poważnego, nie zobaczę się z nimi już więcej, nie były nikim w porównaniu do Julii... Ich pocałunki były niechlujne i pozbawione sensu – zupełnie odwrotnie niż ten, który przeżyliśmy z Julią tamtej nocy.

- Zastanawiam się jak ona smakuje... Jak brzmi... Założę się, że moje imię wyjęczane przez nią będzie fantastycznym dźwiękiem... Założę się, że jest potajemnie napaloną dziewczynką. Słyszałem w okolicy, ze prawdopodobnie jest dziewicą... Nigdy nie byłem z dziewicą. Sprawię, ze będzie krzyczała z bólu i przyjemności. Zrobię to... - są to ostatnie słowa, które słyszę zanim się na niego nie rzuciłem.

Jego twarz jest zakrwawiona, a on – nieprzytomny. Charles, Louis i Liam odciągają mnie od niego. Krzyczą na mnie i na niego, domagając się wyjaśnień. Jednak nie mogę powtórzyć im ani jednego świństw wypowiedzianego przez tego idiotę.


Przegoniłem myśli o tym na tył głowy, zamykając mocniej oczy. Ona owinęła mnie wokół swoich palców, a ja straciłem kontrolę nad Blakem. Nigdy nie nie zdarzyło, żebym stracił kontrolę przez jakąś dziewczynę. Nigdy z nią nie będę, nie jestem i być nie mogę. Ale każda część mojego ciała chce być z nią....

O czym ja myślę? Nigdy nie będę mógł być z nią. Nie robiliśmy żadnego sensu, piekło, które tworzyliśmy z każdą naszą awanturą, kiedy byliśmy razem.... Ona jest jak porcelanowa lalka, a ja jestem pierdolonym bachorowatym dzieciakiem, który chce się tylko pobawić... Miałem zamiar ją zniszczyć, złamać, skorumpować...*

***

Jednak za nią tęsknię... Tęsknię za jej ciepłem, tęsknię za jej lekkimi dłoniami, które potrafiły rozpalić mnie jak nic innego. Tęsknię za tym jak delikatna była. Tęsknię za tym jak doskonale do mnie pasuje, jak idealnie mieści się i wpasowuje w moje ramiona, jak jej usta są specjalnie wykonane dla mnie, jak jej mała dłoń jest idealna dla mojej.... Zaciskam mocniej oczy, ręce przekształcając w pięści i potrząsam głową.

Nie byłem takim facetem, nie mogę być... Nawet jeśli poruszylibyśmy takie tematy, jak by zareagowała na moją pieprzoną przeszłość? Co zrobi? Ktoś może zaakceptować jedynie pewna dozę rzeczy na temat drugiej osoby, jeśli nie byłoby to za wiele...

Wiedziałem, że Julia ma ogromne pokłady akceptacji i zrozumienia. Tyle akceptacji jak dla dziewczyny o złamanym sercu, wciąż nie mogę dojść do tego kim ona jest... Ma otwarte serce i jest ono pełne zrozumienia. Ale moja przeszłość... Moja rozbita i zniszczona przeszłość, to mogło być dla niej za wiele.

To było nawet dla mnie kurwa za wiele.... poznanie mojej przeszłości było wystarczające, by ja odepchnąć - wystarczy, bu uciekła wystraszona. To było przyczyną, że tutaj przyszedłem, powodem, dla którego nie mogłem iść do domu, jednym z powodów, dla których nie daję sobie rady w zbliżeniu do dziewczyny – jeden z powodów dla których nie chcę tego robić...

Co Julia zrobi, kiedy dowie się o tym wszystkim pewnego dnia?... Jeśli sama by do tego doszła?.... Nie odezwie się do mnie... Byłaby oburzona, wiem, że będzie przerażona i bać się....

Nie mam wyboru, muszę to trzymać w ukryciu przed Julią – przed wszystkimi. Nie ma powodu, dla którego miałaby znać wszystkie moje sekrety, by wiedzieć o mojej przeszłości...

Ale co jeśli się jednak dowie? Dowie się o moich najmroczniejszych sekretach? Co zrobi jeśli – nie jeśli... nie byłaby Julią; ona się dowie w końcu... Główne pytanie na ten temat siedzi mi w głowie, od kiedy tylko ją poznałem.

Co się stanie, kiedy dowie się o Caroline?....


notka od autorki:
1) To jest zdjęcie Blake'a – grany przez Granta Gustina:





2) Uwielbian ten ich słodki moment, kiedy on chce ją chronić! Uwielbiam pisać w jego POV, kiedy znam jego myśli... i mówi o swoich myślach, WOW, co się dzieje? A kto to do cholery jest Caroline...?! 




_____________________________
* to pochyle to oczywiscie retrospekcja :)


TADADADAMMMMMM !! Dziękuję Kasi za tłumaczenie!!

hahaha komu po przeczytaniu jest to gorąco jak mi ? W końcu POV Zayna, w końcu wiemy co myśli!! Ohh niektóre z was zgadły intencje w bójce z Blakiem..

KIM JEST CAROLINE!!?

Osobiście uwielbiam to napięcie, przez to mam ochotę na więcej i więcej.

Kochani.. Niedawno tak pięknie dobiliście do 20 komentarzy... Może dziś 30 ? Jak się postaracie to wstawie wcześniej 25, okejj ??

Uwielbiam was!!! Do następnego!!! 

34 komentarze:

  1. Wow! No to nieźle. Kto to do cholery jest Caroline?!
    Świetny rozdział, nie mogę się doczekać nexta :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowne. Wstawiaj szybko nastepna część. Co do Caroline, czyżby to byla dziewczyna Zayna?? :) buziaki~ domi. :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetne!!!!! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. FANTASTYCZNE !!!! :D

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudny!!!! Obstawiam że Caroline to dawna dziewczyna Zsyna, którą bardzo skrzywdził w przeszłości.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dziękuje za tłumaczenie:-)

    OdpowiedzUsuń
  7. Czekam na kolejną część:) Świetny rozdział!!!!

    OdpowiedzUsuń
  8. Tlumaczenie jest super! Uwielbiam Twojego bloga:*

    OdpowiedzUsuń
  9. Nareszcie się doczekałam ;) Genialny

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny świetny świetny świetny świetny!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  11. Czytam trzeci raz;)

    OdpowiedzUsuń
  12. Koffffffffam:****

    OdpowiedzUsuń
  13. Kto to jest CAROLINE???? Czekam na kolejny rozdzial. Swietne tlumaczenie:D

    OdpowiedzUsuń
  14. Uwielbiam Twojego bloga szkoda tylko ze nie mozesz dodawac czesciej rozdziałów:(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przepraszam :c Jak wroce to ostro wezme sie za prace i bd jak na poczatku :)

      Usuń
    2. Juz sie nie moge doczekać;))

      Usuń
  15. Też uwielbiam POV Zayna mam nadzieje ze bedzie go wiecej:)

    OdpowiedzUsuń
  16. Zayn w tym rozdziale jest boski - uwielbiam tego bloga ♥

    OdpowiedzUsuń
  17. Najlepszy blog jaki czytalam:3

    OdpowiedzUsuń
  18. Cudowny!!!!!!!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  19. Kim jest Caroline? Zżera mnie ciekawość i mam nadzieje ze dodasz wczesniej rozdzial<3

    OdpowiedzUsuń
  20. Trzymamy Cię za słowo;) blog jest genialny

    OdpowiedzUsuń
  21. Kocham to opowiadanie:****

    OdpowiedzUsuń
  22. Właśnie skończyłam czytac ten rozdział i chcę wiecej;) <3

    OdpowiedzUsuń
  23. Świetne tlumaczenie czekam na kolejne rozdziały

    OdpowiedzUsuń
  24. Kocham opowiadania o Zaynie a to jest najlepsze♡ przeczytalam cale w pare godzin i czekam na ciąg dalszy!

    OdpowiedzUsuń

Lydia Land of Grafic