Na wstępie; Musicie posłuchać tej piosenki, tekst po prostu doskonale oddaje całą sytuację i uczucia Zayn'a: Jason Walker - What If I Told You <3 nbsp="">3>
A teraz zapraszam:
Juliet POV
Stoję przepełniona bólem wpatrzona w Zayn'a nie wypowiadając żadnego słowa. Czuję, jak fizycznie boli mnie serce, jedyny mięsień, który trzyma mnie przy życiu emituje obecnie nieznośnym cierpieniem. W jego mieszkaniu zastałam na wpółnagą Ericę - jestem pewna, że mulat nie spodziewał się mnie tutaj zobaczyć. Po jego wyrazie twarzy widzę, że obleciał go strach nie ma pojęcia, w jaki sposób wytłumaczyć mi to co widnieje przed moimi oczami.
Nie mogę się wręcz doczekać jego kolejnej wymówki. Oczekuję usłyszeć od niego jakieś sensowne usprawiedliwienie, coś co mnie uspokoi, ukoi wewnętrzny ból. Jednak jestem więcej, niż tylko pewna, że znów mnie okłamie, zaprzeczy, że coś pomiędzy nimi zaszło. Dlaczego tak ciężko powiedzieć mi prawdę? Chyba łatwiej się mu mnie rani..
- Chyba powinnam już uciekać.. - dziewczyna mówi lekko speszona. Nie spuszczam wzroku z osoby Zayn'a, który gapi się na mnie tęczówkami pływającymi w przerażeniu. Boi się mojej reakcji, obawia się, że mnie straci. Kątem oka dostrzegam jednak ruchy Erici - dziewczyna przyciska koszulkę do swojego ciała i mija naszą dwójkę - To było... było.. Po prostu już pójdę - grzebie się, po czym znika na końcu korytarza klatki schodowej.
Kontynuuję swoją czynność - staram się zapamiętać każdy szczegół jego przerażonej twarzy. Po chwili rozbrzmiewa dźwięk windy i wreszcie mam pewność, że Erica zniknęła, poszła sobie. Stoimy w zupełnej ciszy, w powietrzu łatwo wyczuć spięcie, strach, ból i cierpienie. Jednak ta chwila zaraz przeminie, rozpłynie się.. zbliża się wybuch, eksplozja rozszalałych emocji. Kręcąc głową obracam się na pięcie i zmierzam wzdłuż korytarza.
Nie zamierzam znów wysłuchiwać jego kłamstw, nie chcę zostać ponownie skrzywdzona słowami, których tak naprawdę nigdy nie ma w zamiarze wypowiedzieć. Nie pozwolę mu zaciągnąć mnie do tego bałaganu, który zwykłam nazywać związkiem.
- Julio... zaczekaj - słyszę, jak za mną woła. Nie zatrzymuję się, stąpam twardo po ziemi, dopóki nie zostaję zatrzymana przez jego silne ramię. Odpycham go od siebie.
- Nie dotykaj mnie - ostrzegam go mrocznym głosem. Jeszcze nigdy wcześniej nie byłam na kogoś tak wściekła, czy zraniona jak jestem obecnie przez niego. Czy nie wystarczającym złem było zostawienie mnie samej w mieszkaniu? Bez żadnego wyjaśnienia? Nie. Musiało stać się gorsze, musiałam tu przyjść i zastać ją nagą.
- Wszystko ci wytłumaczę - zapewnia mnie.
- Czyżby? - śmieję się niedowierzająco - Wytłumaczysz, czy raczej nakarmisz kolejnym bzdurnym kłamstwem? Co Zayn? A może oba na raz, ostatnio wydaje mi się, że sam zacząłeś wierzyć w historyjki, które mi opowiadasz - wrzeszczę na niego. Taka była smutna prawda, przynajmniej ja odbierałam to w taki sposób. Nie potrafię już rozróżniać, kiedy mnie okłamuje, a kiedy wyznaje prawdę.
- Chodź do środka, nie będziemy rozmawiać na korytarzu - informuje mnie niskim tonem, ciągnąc mnie za ramię w stronę otwartych drzwi do mieszkania. Nie chcę się z nim ponownie spierać - ani nie tutaj, ani w środku. Chcę się stąd wydostać, uciec.
- Nie - wyrywam się z jego uścisku odrzucając jego ramię w tył, na co chłopak szybkim ruchem przygniata mnie do swojego torsu i niemalże wpycha do wnętrza apartamentu. Piorunuję go spojrzeniem, gdy zatrzaskuje za nami drzwi obracając się w moją stronę. Gapimy się na siebie nawzajem, oboje zastanawiamy się jaki ruch wykonać, do czego się posunąć.
Jestem pewna, że wcale nie będzie spokojnie i kolorowo. Za każdym razem gdy staramy się coś rozwiązać, kończymy na awanturze. Zarówno jemu, jak i mi puszczają nerwy. Ranimy się dopóki jedno, lub oboje z nas nie zostaje wyprane z emocji, stłamszone i pokonane.
- Dlaczego stała tu bez koszulki? - staram się utrzymać swój głos w jednolitym tonie nie ukazując przy tym szarpiących mnie uczuć. Moje ciało, aż trzęsie się z czystej i żywej wściekłości.
- Pomagała mi sprzątać - odpowiada podobnym stałym tonem.
- Pomagała ci sprzątać? I tak po prostu nagle wydarzyło się coś powodujące zdjęcie jej koszulki? Takim kłamstwem chcesz zacząć tę rozmowę? - śmieję się donośnie. Jeśli zamierza już kłamać, mógłby się trochę bardziej postarać, włożyć trochę kreatywności, sprawić, by było choć trochę wiarygodnie.
- Mówię ci prawdę Julio - syczy - Rozglądnij się dokoła - rozkazuje mi władczym głosem. Przez chwilę patrzę na niego, po czym zmuszam się do obejrzenia mieszkania. Faktycznie było czysto, brak w nim poprzewracanych krzeseł, potłuczonego szkła, już więcej nie wygląda, jakby się tu ktoś włamał... Ale dlaczego była na wpół naga? Kręcę głową zaciskając powieki.
- Czemu nie odbierałeś telefonu? - pytam spokojniej.
- Jest wyłączony - odpowiada krótko. Spoglądam na niego pytająco. W jakim celu wyłączył telefon? Z jakiego powodu miałby to niby zrobić? - Dlaczego płakałaś? - pyta mnie cicho. Obserwuje mnie wyczekując odpowiedzi - z jego twarzy nie da się wyczytać żadnej emocji.
- Dlaczego płakałam? - pytam wybuchając histerycznym śmiechem - Zayn! Jestem totalnym wrakiem człowieka! Obudziłam się w pustym mieszkaniu, z bólem głowy. Wiesz jak się przestraszyłam, gdy zobaczyłam panujący w nim bałagan? Na myśl przyszło mi włamanie, ale wiesz co? Jak zwykle ty musiałeś coś rozwalić bez powodu! Co lepsze, kiedy tu wracam szukając cię zastaję w nim pół nagą Ericę! - krzyczę rozglądając się za śladami ich rzekomo wspólnego sprzątania.
- Gdzie byłaś? - jego głos jest spokojny, wyciszony - to mnie martwi i przeraża za razem. Spodziewałam się wybuchu, krzyku, bezpodstawnych obelg. Z jakiegoś powodu chłopakowi udaje się powstrzymywać swoją złość.
- Co? Sądziłeś, że będę tu czekać na ciebie, jak jakiś zwierzak domowy? - dopytuję się rozdrażniona. Przez niego często czuję się, jak pies - zawsze stara się mnie kontrolować i mówić mi co mam robić.
- Nie, to nie ty będziesz zadawał pytania - kręcę głową - Odkąd ty postanowiłeś zostać kłamcą stulecia, przynajmniej jedno z nas musi wykazać się umiejętnością wyznawania prawdy - patrzę na niego - Na prawdę chcesz wiedzieć, gdzie byłam? - wyzywam go.
- Tak chcę - jego głos pomału traci spokój. Wiem, że moje odpowiedź wyprowadzi go z tej równowagi i ciszy, ale nie zamierzam go okłamywać - nie będę przed nim niczego ukrywać, tak jak on robi to mi.
- Spotkałam się z Matt'em - odpowiadam poważnie. W jego oczach błyska iskra wściekłości i spokój jego ducha znika w mgnieniu oka. Na moment zapada cisza, chłopak spuszcza wzrok - widzę, że za wszelką cenę stara się zatrzymać wybuch bomby, którą sama przed chwilą na nas spuściłam. Znów traci nad sobą panowanie.
- Znowu się z nim zobaczyłaś? - unosi się - Żartujesz sobie ze mnie, tak? - kręci głową - Złościsz się na mnie za Ericę, gdzie tym czasem sama umawiasz się z Matt'em? - jego głos jest przepełniony dokładnie każdą emocją, którą czułam gdy tylko zobaczyłam tutaj Ericę.
- Widok pól nagiej Erici w twoim mieszkaniu jest tysiąc razy gorszym przeżyciem, niż zwykłe spotkanie z Matt'em! - odkrzykuję. Gdyby Zayn zastał mnie z na wpół nagim Matt'em, jestem pewna, że nie cofnąłby się przed wyrzuceniem go przez okno.
- Z jakiego kurwa powodu to zrobiłaś? Czyżby dlatego, że jestem potworem? - krzyczy na mnie pełen złości - Dlatego, że cię unieszczęśliwiam? - dopytuje się tracąc cierpliwość. Piorunuję go spojrzeniem, jestem nieszczęśliwa. On mi to zrobił, jednak jednocześnie dzięki niemu stałam się najszczęśliwszym człowiekiem na Ziemi.
- Widziałam dziś Derek'a! - wyznaję mi trzęsącym się głosem. Dziś... to rzeczywiście miało miejsce dzisiaj. Najpierw spotkałam Charli'ego, wpadłam na Derek'a, potem spotkałam się z Matt'em, a teraz to... Minął dokładnie jeden dzień, a odnoszę wrażenie, że trwało to przynajmniej rok.
- Że co? - pyta mnie wyraźnie zaskoczony.
- Widziałam Derek'a... jest w mieście. Nigdy z niego nie wyjechał, okłamałeś mnie. Chyba, że sam niedawno postanowił tu wrócić - obserwuję go. Nie sądzę, żeby mnie okłamał w tej sprawie, ale nie daje mi innego wyboru, by myśleć inaczej. Jeszcze nigdy nie udowodnił mi, że stać go na szczerość.
- Dlaczego miałabyś mi uwierzyć Julio? W twoich oczach jestem kłamliwym draniem! - naskakuje na mnie, jego tęczówki rosną w chłód, a ciało napina się. Był kłamcą, przecież ukrywał przede mną wszelką prawdę... a w taki sposób postępują najgorsi kłamcy.
- Śnił mi się Matt i czułam, że muszę się z nim zobaczyć.. - tłumaczę mu najspokojniej jak potrafię. Sen o nim traktuję jako ważny znak - jeszcze nigdy wcześniej nie nawiedzał mnie w nocnym marzeniach.
- Musiałaś? - drwi w głośnym śmiechem - Bo ci się przyśnił?
- Tak! Po prostu... Mam na głowie tyle przeróżnych spraw, które w większości dotyczą ciebie! Twoja natura zawsze wszystko komplikuje, więc musiałam znaleźć kogoś kto mnie wysłucha, potrzebowałam pomocy. Rozmawiałam z nim o tobie, przyrzekam, że nasza rozmowa nie dotyczyła niczego więcej - zapewniam go. Tak była naprawdę, spotkałam się z Matt'em, by mi doradził, chciałam jakoś spróbować rozwikłać pogmatwane sprawy, spojrzeć na to z innej strony.
- O mnie? Ciekawe czemu ci nie wierzę? - kręci głową kpiąc z moich szczerych wyjaśnień. Powinien mi zaufać, jeszcze nigdy wcześniej go nie okłamałam, ani celowo nie ukryłam w tajemnicy.
- Może dlatego, że ty nienawidzisz wszystkiego co go dotyczy?! - syczę rozzłoszczona.
- Przecież on Ciebie zdradził! - odpowiada z jeszcze większą złością.
- A ty i Erica tak po prostu rozmawialiście nadzy, tak? Może jeszcze dla zabawy? Dwójka najlepszych kumpli? - śmieję się niedowierzająco.
- Nawet. Nie. Zaczynaj - ostrzega mnie niskim tonem unosząc palec wskazujący ku górze. Mierzę go wzrokiem wyzywająco. Mam nie zaczynać? To wszystko jego wina.
- Czemu nie? Czy ty zdajesz sobie w ogóle sprawę z tego, jak to wyglądało? - dopytuję go. Wolałabym gdyby wiedział, że to wyglądało okropnie, niedorzecznie.. - Wyglądało dokładnie tak samo jak sytuacja z wczoraj, gdy spędziłeś z nią prawie pół nocy w swoim starym pokoju! Właśnie tak to wygląda!
- Dlaczego musiałaś z nim rozmawiać? - ignoruje mój komentarz.
- Dlatego, że mnie rozumie Zayn! Nie, nie poszłam tam, by wszystko z nim naprawiać.. czy odbudowywać nasz związek… Potrzebowałam zwykłej przyjacielskiej pomocy! Chciałam z kimś szczerze porozmawiać - tłumaczę mu pełna frustracji.
- Dlaczego nie z Louis'em? - pyta starając się uspokoić.
- Z nim nie dorastałam! - naskakuję na niego.
- A Sara? - chłopak znowu się unosi, na co wzdycham zrezygnowana.
- Ona by mnie nie zrozumiała... tak samo jak ty... Tylko Matt potrafi mnie odgadnąć. Wie dokładnie co czuje, jakie emocje mną targają, bez problemu odczytuje moje myśli. Rozmowa miała mi pomóc w rozwiązaniu kłopotów. Naprawdę mi pomógł - patrzę na niego w nadziei, że zobaczy, iż mówię mu prawdę. On nigdy tego nie dostrzeże - w jego oczach Matt to moja idealna przeszłość.
- Czemu nie Liam?
- Czy to takie ważne, że był to Matt? Jest moim przyjacielem, chyba mam prawo się z nim spotykać, kiedy tylko mi się żywnie podoba - anonsuję mi zakładając dłonie na piersi - Rozmawialiśmy o tobie! - powtarzam tysięczny już raz.
- Oczywiście - śmieje się sarkastycznie - Co takiego mu powiedziałaś? Że jestem kłamcą? Że nigdy nie będę tak dobry, jak on? - dopytuje się. Zaczynam się wahać.. przypominam sobie co mu powiedziałam zeszłej nocy. Wzdycham.
- Nie miałam tego na myśli... To co powiedziałam zeszłej nocy.. To nie tak - opowiadam mu cicho. Wiem również, że on też nie mówił tego celowo - To nie powinno być ważne, czy rozmawiałam z Matt'em, czy kimś innym.. Pomógł mi. Dlaczego jest to dla ciebie tak bardzo ważne? - pytam go spokojnie, co go tylko złości.
- Bo go nadal kochasz! - krzyczy purpurowy z ogarniającej go wściekłości. Jego wyznanie blokuje mnie, nie mam pojęcia, co mu odpowiedzieć. Nie kocham Matt'a, nie w taki sam sposób, jak kiedyś. Mimo wszystko między nim, a mną widnieją jakieś cząstki dawnej relacji - Widzisz! - mierzy mnie wzrokiem.
- Ja już go nie kocham Zayn - twierdzę spokojnym głosem - Ale nie będę tu stać i kłamać ci prosto w twarz, że przestało mi na nim zależeć. Dorastałam przy jego boku, już zawsze pozostanie-
- Twoją pierwszą, cholerną miłością - przerywa mi ostrym tonem. Moje źrenice szerzą się do wielkości pięciozłotówek, gdy chłopak chwyta dłońmi stojącą koło niego lampę i roztrzaskuje ją o ścianę.
- Zayn, uspokój się! - staram się go jakoś tym nastraszyć, jednak zamiast pełnej pewności siebie groźby, z moich ust wydostaje się jakiś płaczliwy jęk.
- Nie mów mi, żebym się uspokoił! - obraca się stawiając krok w moją stronę. Wyraźnie czuję od niego bijące ciepło - ten chłopak emituje czystą wściekłością - Tej pierwszej nocy wyznałaś mi, że nadal go kochasz! To samo zrobiłaś wczoraj! - przyglądam mu się zdezorientowana. Po chwili na twarzy chłopaka maluje się złośliwy uśmieszek, zaczyna rechotać - Tak, wczorajszej nocy, kiedy ci się śnił, na głos wyznałaś mi miłość do niego.
Gapię się na niego z szeroko otwartymi ustami. Mój Boże.. mój sen... o Macie, gdy wypowiadałam słowa 'Kocham Cię' zrobiłam to na głos. Nie... błagam, to nie może być prawda...
- To był tylko sen - zapewniam go cicho. Tylko sen.
- Sen? Tego w głębi duszy rzeczywiście pragniesz! Od początku wiedziałem, że prędzej, czy później znajdziesz sposób, by wrócić do swojego idealnego i poukładanego życia! Idź! Droga wolna! - jego ramię strzela zamaszyście w stronę drzwi wyjściowych. Próbowałam stąd pójść.. to on siłą mnie tu przecież zaciągnął. Czy tego nie zauważył? Pragnę mu o tym przypomnieć, jednak wiem, że w niczym nam to obecnie nie pomoże.
- Idź, pobiegnij przy jego boku ku zachodowi słońca! Proszę! - jego donośny głos przenika cały apartament. Spoglądam na potłuczone szkło, a następnie na Zayn'a - jego umysł i ciało prowadzą wewnętrzną walkę, chłopak stara się powstrzymać ogarniającą go złość.
- Dlaczego zawsze twierdzisz, że chcę wrócić do swojego dawnego życia, co? - pytam stawiając krok w jego stronę - Zawsze mnie o to bezpodstawnie oskarżasz, i wiesz co? Mylisz się! Jakim postępowaniem wymuszam w tobie takie domysły? - Przez większość czasu faktycznie wspominam dawne czasy, tęsknię za nimi, ale jeszcze nigdy nie chciałam żeby to powróciło – nie przyznałam się do tego nawet przed samą sobą.
- Może dlatego, że jesteś małą zdesperowaną dziewczynką, ze złamanym serduszkiem, która rzuciła się na pierwszego lepszego chłopaka, który się do niej odezwał?! - zaciskam szczękę, gdy chłopak piorunuje mnie spojrzeniem. Nie widać po nim krzty poczucia winy, po tym co mi właśnie powiedział.
- Zayn przestań - ostrzegam - Nie zapędzaj się tak, proszę - błagam go wpatrzona w jego rozwścieczoną twarz mając nadzieję, że zrozumie co mam na myśli. Nie mów, czegoś, czego będziesz później żałował...proszę cię... doskonale zdaję sobie sprawę, że jego charakter przejmuje nad nim zupełną kontrolę. Wcale tak nie uważa, nie myśli mnie w ten sposób. To jego sposób na ochronę samego siebie, jednak mimo to, jego słowa ranią mnie, jak najgorsze obelgi.
- Nigdy wcześniej nie musiałaś przeciwdziałać żadnym przeciwnościom, które zwykle gotuje ludziom los, nigdy nie spotkałaś się ze złymi wiadomościami, które przynosiły ból nie do zniesienia, nie do opanowania. Biegasz jak wolny ptak po pagórkach życia wyczekując idealnego księcia na białym koniu! Dlatego też jestem pewien, że tam gdzieś głęboko pragniesz powrotu do starego życia! - jego słowa uderzają mnie, niczym ostrze wbijane w dłoń, w mych oczach pojawiają się pierwsze łzy. Miałam być silna.
Patrzę na niego bez grama nadziei. Jego oczy w żadnym miejscu nie ukazują poczucia winy, chłopak wcale nie żałuje swych czynów czy słów.. Jego klatka unosi się w górę i w dół, jego smoczy oddech roznosi się echem po całym pomieszczeniu. Wcale nie miał tego na myśli - mówi to tylko po to, by mnie zranić..
Nie jestem w stanie znaleźć odpowiednich słów, którymi udało by mi się trafić do jego wnętrza. Zdesperowana dziewczynka ze złamanym sercem - w taki a nie inny sposób o mnie myślał, taką mnie widział. Bał się, że za niedługo w podskokach będę chciała wrócić do starego życia. Dlaczego zawsze ma mnie tak niskie zdanie? Czemu za każdym razem wykorzystuje mój słaby punk i uderza z coraz to większą siłą?
- Czego ty ode mnie chcesz? - pytam go tak cicho, że nie jestem pewna, czy w ogóle mnie usłyszał - Czego oczekujesz? - krzyczę - Dlaczego ciągle mnie do siebie przyciągasz? Nie chcesz pozwolić mi odejść?
Wiem, że to nie sprawiedliwe z mojej strony, by zadawać mu takie pytanie.. Cały ten chaos to nie tylko jego wina. Jednak sposób, w jaki mnie do siebie przyciąga jest zaskakujący - osobiście przychodzi i mnie przeprasza, stara się wszystko naprawić, zmienić, bym czuła się choć trochę lepiej.. Wciąga mnie do swojej czarnej dziury, do swojego życia - do bezkresnej walki przepełnionej cierpieniem i kłamstwami.
- Skoro jestem jakąś zdesperowaną dziewczynką ze złamanym serduszkiem.. Dlaczego tak bardzo ci zależy, abym przy tobie została? Co mogę ci od siebie dać? - dopytuję ze łzami w oczach - Czego ode mnie chcesz? - chłopak milczy patrząc na mnie. Brak jakichkolwiek słów z jego strony rani mnie jeszcze bardziej. Ta cisza jest dla mnie czymś zbyt trudnym do opanowania. Zaciskam powieki i stawiam krok w stronę drzwi - mam tego już dosyć.
- Julio zaczekaj-
- Nie Zayn! - krzyczę obracając się do niego, mając nadzieję, że dostrzeże moją rozpacz i zwątpienie - Czy zdajesz sobie sprawę z wielkości słów, które właśnie skierowałeś w moją stronę? - pytam na co w jego oczach dostrzegam przebłysk poczucia winy. Kręcę głową w niedowierzaniu - Zawsze pleciesz co popadnie, by pokazać mi, jak bardzo jesteś na mnie wściekły. Jednak do końca chyba nie zdajesz sobie sprawy, że jestem człowiekiem, mam uczucia i to boli, one mnie bolą. Przecież liczą się tak samo, jak za każdym innym razem - chlipię
Chłopak stoi wpatrzony we mnie jak w obrazek. Powoli zaczyna zdawać sobie sprawę z tego, co powiedział, spuszcza wzrok w ziemię i nadal nie odzywa się, ani pół słowem.
- Potrzebuję trochę więcej przestrzeni. Jeżeli nadal nie zamierzasz się przede mną otworzyć, zaufać mi, obrzucać mnie tymi pełnymi jadu obelgami.. będę musiała odejść - szepczę chcąc cholernie mocno opuścić to mieszkanie.
- Zostań tutaj - błaga mnie, jego wzrok pełen udręki i bólu w końcu spotyka się z moim. Jego humor nagle zmienił się z szaleńczej wściekłości w żal i smutek. Wypowiedziane przed chwilą krzywdzące mnie słowa przybrały charakter spokojnych i ostrożnych próśb.
- Jeśli mam zostać, porozmawiajmy! W końcu porozmawiajmy jak normalni ludzie! - proszę go. Skoro te groźby o moim odejściu go uspokajają, będę z nich korzystać częściej. Dlaczego tylko nie chce ze mną porozmawiać? Rozwiązać nasze problemy?
Jakim sposobem udaje mu się tak szybko zmieniać humor? To mnie strasznie dezorientuje, czuję się zagubiona i samotna. W mgnieniu oka udaje mu się zmienić z szaleńczego zwierza w potulną i spokojną, małą myszkę.
- Pójdę, dam ci przestrzeni, której potrzebujesz.. tylko... nie wracaj do niego - patrząc na jego oczy zdaję sobie sprawę z powagi jego strachu. Obawiał się, że jeśli tylko wyjdę z jego mieszkania, od razu pojadę do Matt'a. Miał w tym rację... czując taki ból, moim kierunkiem stałby się właśnie on.
- Zayn - kręcę głową. Źle się czuję przebywając w jego mieszkaniu zupełnie sama, ciężko jest mi wszystko sobie poukładać - Nie chce tu zostawać - błagam go, aby mnie do tego nie zmuszał.
- Proszę cię - przemawia łamiącym głosem - Zostań tu, abym nie musiał się martwić, gdzie się podziewasz. Pojadę do wujka, czy gdzieś... po prostu nie odchodź - szepcze pełen desperacji.
- Skoro chcesz, żebym z tobą została, dlaczego nie dopuszczasz mnie do siebie? Czemu choć raz nie spróbujesz mnie do końca wysłuchać? - pytam obserwując go. Chłopak kręci tylko głową spuszczając ją w dół, po czym mija mnie pozostawiając moje pytanie bez odpowiedzi - Zayn, gdzie ty idziesz? - pytam go, gdy chłopak podchodzi do drzwi i je otwiera.
- Daję ci trochę przestrzeni - informuje nie patrząc na mnie.
Drewniane drzwi zatrzaskują się z siłą, powodując dosyć mocny podmuch powietrza. Przez chwilę przyglądam się ich fakturze mając nadzieję, że w tu wróci. Liczę, że będzie znowu zły, przeprosi mnie, cokolwiek innego, poza zwykłym odejściem bez słowa. Jednak nic takiego nie ma miejsca.
Stoję nie mogąc się ruszyć... W mojej głowie nadal huczą te wszystkie bolesne słowa, w mieszkaniu panuje napięta atmosfera...
Stoję zupełnie osamotniona.
CO DALEJ???! Czy tylko mi łezki poleciały pod koniec? :C Zennn co ty robisz? JAK TO DYSTANS? Jak myślicie, jak długo wytrzymają w tej rozłące ?!