Enjoy :)
Juliet
POV
Droga powrotna do domu zajmuje mi dłużej, niż zazwyczaj.
Wykorzystuję chwilę wolnego czasu, by ochłonąć i oczyścić umysł przed kolejną
poważną rozmową z Sarą. Nie jestem zła na Zayn’a.. Przynajmniej, nie tak
bardzo, jak jemu się wydaje, po prostu mnie zdenerwował, i szczerze mówiąc,
nieco przeraził.
Z jakiegoś nieznanego mi powodu otrzymał ten zakaz
sądowy. Dlaczego go przede mną ukrywał, skoro to nic czym mogłabym się
zamartwiać? Nie wiem, co o tym wszystkim myśleć. Jestem pewna, że chłopak nie
jest niebezpieczny – przynajmniej nie wobec mojej osoby, Jego stosunki z innymi
ludźmi to już inna bajka.
Przypominam sobie Zayn’a w akcji, w tę felerną noc ataku
Derek’a na mnie.. Nieźle mu wtedy przyłożył na tej imprezie. Nie bardzo mi to
jednak przeszkadzało, dupek zasłużył na porządne lanie. Może Zayn faktycznie
poważnie uszkodził jakiegoś chłopaka, wtedy w Bradford i z tego właśnie powodu
jego rodzina założyła mu sprawę w sądzie.
Mimo wszystko taka wersja wydarzeń jest dla mnie nie do
przyjęcia, chłopcy często przemawiają sobie do rozumu poprzez przemoc, jednak
najczęściej sobie wybaczają. Innymi razem się biją i rozchodzą w dwie przeciwne
strony. Nie biegną z płaczem do swoich rodziców. Pocieram placami dłoni swoje
zmęczone oczy zbliżając się do kampusu.
Uroczysty obiad został zaplanowany na ten piątek, nie
chcę, aby Zayn zrezygnował z wyjścia, nie chcę, aby to nam przepadło. W takim
razie, moim jedynym wyjściem jest akceptacja… Mój żołądek wykonuje fikołka na
samą myśl o takiej decyzji. Nie jestem taka – zawsze dociekam prawdy, jestem
uparta i nie odpuszczam, ale… Ciężko wzdychając wjeżdżam na parking collegu
wyłączając silnik.
Nie wiem, co mam począć. Chłopak posiada sądowy zakaz
zbliżania się do kogoś, wygląda na to, że sprawa jest na tyle beznadziejna, że
mnie okłamał. Powinnam dalej dociekać prawdy, czy trzymać ręce z dala od jego
spraw?
Powietrze jest mroźne, robi się już późno. Szybkim
krokiem niemalże wbiegam do budynku, mam już dość tej niskiej temperatury.
Ciepłe powietrze przyjemnie opatula moja zmarznięte ciało. Dochodzę do
właściwych drzwi, biorę głęboki oddech i otwieram je błagając o obecność i
spokój Sary. Wreszcie będziemy mogły sobie wszystko wyjaśnić.
Wchodząc do środka zauważam, że nasz pokój akademicki
jest zupełnie pusty. Zgaduję, że Sara nadal przebywa ze swoimi znajomymi. Nawet
nie zauważyłam, jak bardzo zmęczona byłam, dopóki nie kładę się na miękkim
materacu i od razu zasypiam.
^^^
Następnego ranka budzę się we wciąż pustym pokoju. Czuję
niepokój. Mam ogromną nadzieję, że z Sarą wszystko w porządku, jestem pewna, że
jest z Niall’em, lub jakąś swoją bliższą znajomą. To mimo wszystko nie uspokaja
moich nerwów. Zamiast przejmować się dręczącymi mnie myślami, chwytam torbę i
udaję się do studia tańca. Może Sara wróciła do domu wczoraj w nocy, ale
zdecydowała się pójść do kościoła. Ostatnio mam mocny sen.
Pocieram dłonią głowę spoglądając na zegarek.
Elektroniczne urządzenie wskazuje 8:43. Okazało się, że spałam całe dwanaście
godzin, albo nawet i więcej. Moje ciało jest nadal zaspane.
Ciężko to nazwać snem, to było bardziej, jak hibernacja.
Dzięki temu udało mi się trzymać myśli z dala od tajemniczego papieru Zayn’a.
Czego takiego się dopuścił, że ktoś musiał załatwiać sobie sądowy zakaz
zbliżania? Czy, aż tak zabawiał się z jakąś dziewczyną, że miała go w końcu
dosyć?
Dojeżdżając pod studio taneczne, chowam swoją naturalną
ciekawość w dal i skupiam się nad nadchodzącym treningu. Z recepcji odbieram
kluczyk do swojej salki i wpadam w trans taneczny. Podczas obrotów, wyskoków
wyzwalam się ze zbędnych emocji, odpycham od siebie ogromną ciekawość, która
mną kieruje.
Potrzebuję Sary, brakuje mi mojej najlepszej
przyjaciółki, mam potrzebę głębokiej rozmowy z kimś, kto mnie zna. Nie mogę
zwrócić się z tym do Matt’a – nie kiedy wszystko się w końcu zaczęło układać.
^^^
Wracając z powrotem do akademika natykam się na siedzącą
nad monitorem komputera Sarę. Dziewczyna nie zawraca sobie nawet mną głowy, nie
patrzy na mnie. Odkładam swoje rzeczy wzdychając. Rozglądam się po pokoju,
który nadal lśni czystością.
- Jak minęła ci noc? – pytam ją zwyczajnie. Spoglądam za
swoje ramię sprawdzając, czy może tym razem zwróci na mnie uwagę. Wyciągam z
torby ubrania – okazało się, że tańczyłam zaledwie 20 minut. Nie byłam w stanie
myśleć o niczym innym, tylko o Sarze, martwiłam się. Może powinnam była do niej
po prostu zadzwonić, jednak nie miałam pewności, czy raczy ode mnie odebrać.
- W porządku – odpowiada ze wzruszeniem ramion nadal na
mnie nie patrząc. Jej wzrok jest wlepiony w ekran laptopa, cichnę. Czekam, aż
dziewczyna rozwinie swoją wypowiedź, Sara nigdy nie odpowiada pół słówkiem, za
każdym razem ma więcej i więcej do powiedzenia.
Po kilku minutach spędzonych w ciszy, kiedy ja nie
odzywałam się, ani słowem, ona również nic nie dodaje. Brak szczegółów z
poprzedniej nocy, nawet ciężkich wdechów. Odnoszę wrażenie, że stoję w tym
pokoju całkiem sama.
- Sara… Możemy się w końcu pogodzić? – pytam ją niemalże
szeptem z wolna podchodząc w jej stronę – Rozumiem, dlaczego jesteś
zawiedziona, smutna.. Nie powinnam była trzymać tej felernej bransoletki, wiem.
Nie potrafię ci wyjaśnić, w jakim celu ją skrycie przy sobie miałam.. Po
prostu.. Ta mała rzecz dawała mi poczucie ustabilizowania – staram się to jakoś
wyjaśnić.
Słyszę, jak dziewczyna wzdycha, a jej ramiona opadają.
Obraca krzesło w moją stronę, jej wzrok spuszczony jest w ziemię. Czekam na jej
odpowiedź, ale dziewczyna tylko kręci głową.
- Przepraszam za to, że się tak na ciebie zdenerwowałam..
jednak wygląda to bardzo jednoznacznie. Trzymając tę bransoletkę dajesz innym
znak, że nadal nie odcięłaś przeszłości, ani Matt’a. Przecież masz Zayn’a i…
Wydaje mi się, że bojowe nastroje z was przeszły na mnie i Niall’a – wzdycha
ciężko.
- O co się pokłóciliście? – nie potrafię sobie tego
wyobrazić. Może spierali się o jakieś wspólne wyjście i nie mogli jednogłośnie
zdecydować gdzie się wybrać? O to kto ma bardziej blond włosy? Kto ma więcej
znajomych? Kto jest bardziej znany wśród studentów? Wydaje mi się, że pokłócili
się o drobnostkę, wątpię, że chodziło o coś poważnego.
- Taką pewną sprawę… - wzrusza ramionami – Słodkie czasy
sielanki dobiegły końca – dodaje po chwili. Ta nazwana przez nią ‘sielanka’
trwała dobre dwa miesiące – Teraz już między nami okay, jednak mamy za sobą
bardzo ciężką noc – zapewnia mnie.
- Chcesz o tym pogadać, czy.. – strzelam bez
wcześniejszego przemyślenia. Spoglądam na nią opierając się całym ciężarem
ciała. Dziewczyna przebiera palcami po materiale spodenek, które ma na sobie
wzruszając ramionami.
- Nie mam wiele do powiedzenia, wciągnęliśmy się. Byliśmy
tacy na siebie źli, adrenalina szalała w naszych żyłach, szczerze mówiąc, po
pewnym czasie to nawet już nie pamiętałam, o co nam poszło – chichocze
spoglądając na mnie – Czułam się całkiem, jak ty i Zayn – kłóciliśmy się o nic.
- Zayn i ja nie kłócimy się bez powodu – bronię nas
upewniając się przedtem, by nie zabrzmieć zbyt ostro. Myślę, że mówienie jej o
tym papierze, który dzisiaj znalazłam nie ma żadnego logicznego wyjaśnienia.
Sara straci tylko do niego zaufanie, potem powie o wszystkim Niall’owi,
następnie dowie się o tym całe bractwo.. Wszystko zamieni się bałagan pełen
krzywdzących plotek. Tego wolę uniknąć.
- Sara.. Tak mi przykro, przepraszam, ze mnie przy tobie
nie było.. To było nieodpowiednie z mojej strony. Ja taka nie jestem, tak nie
postępuję.. Wiem, że się ciągle zmieniam, nie jestem w stanie zatrzymać tego
procesu – wzruszam ramionami przesuwając swoje krzesło bliżej niej. Jej
niebieskie tęczówki lustrują mnie, dziewczyna kręci głową.
- W porządku Jula.. po prostu.. Odnoszę wrażenie, że
zaczynam cię tracić – jej policzki płonął z zawstydzenia. Uśmiecham się
otaczając jej drobne ciało ramionami. Byłam
jedną z niewielu stabilnych rzeczy w jej życiu.
- Nigdy, przenigdy mnie nie stracisz Sara. Słyszysz?
Jesteś dla mnie, jak siostra – zapewniam ją. Dziewczyna uśmiecha się wybuchając
śmiechem. Gdybym kiedykolwiek miała mieć siostrę, wyobrażam ją sobie ją taką,
jaka właśnie jest Sara – prawdopodobnie nie tak nudną, jaka jestem ja.
- Boże, byłam taka zła, taka wściekła, nie mam pojęcia co
mnie do tego skłoniło – marszczy brwi – Wydaje mi się, że jak zobaczyłam tę
bransoletkę, jak odkryłam, że ty nadal ją masz poczułam się odepchnięta?
Pomyślałam, że nadal trzymasz się Matt’a.. że pragniesz wrócić do swojego
starego życia. Dotarła do mnie złudna myśl, że nie lubisz tego, kim się teraz
stajesz.. wiesz życia ze mną i w ogóle – wzrusza ramionami.
- Przecież stanowiłaś sporą części mojego dawnego życia –
śmieję się – Nawet gdybym je zatrzymała, ty nadal byś przy mnie była –
zaznaczam. Dziewczyna przytakuje podnosząc się na sekundę, po czym wzrusza
ramionami.
- Byłam po prostu niemądra – wyznaje – bardziej do
siebie. Wzdycham czują ogromną ulgę. Koniec z naszą sprzeczką.
- Co ty na to, że obie przyznamy się do bycia niemądrymi
i wrobimy coś zabawnego? – proponuję.
- Co na przykład? – dziewczyna podskakuje z radości
przyglądając mi się z szeroko otwartymi, błyszczącymi oczami.
- Um.. Mogłybyśmy pójść potańczyć? – sugeruję, coś, na co
akurat zawsze mam ochotę. Tym bardziej, że teraz mogę tańczyć dłużej, czerpać z
tego dużo więcej radości wiedząc, że Sara nie jest już na mnie obrażona.
Jednakże sądząc po jej minie i lekkim podejrzliwym uśmiechu jestem w stanie
stwierdzić, że dziewczyna ma inny pomysł. Mimo wszystko mam złe przeczucie co
do tego.
Podnosi się z miejsca, podchodzi do komody biorąc do ręki
ramkę z zdjęciem, po czym obraca się do mnie. Przyglądam się temu zdjęciu.
Przedstawia ono nas, jako małe dziewczynki podczas lekcji tańca, podarowałam to
jej na urodziny. Nie mam pojęcia, co to ma do rzeczy. Czy w ten sposób wyraża
swą chęć do tańca?
- Nadal trzymam ten prezent urodzinowy – wykrzykuje
śpiewnym głosem. Spoglądam na nią zakłopotana, kiedy dziewczyna wyciąga zza
ramki kawałek papieru – Jeden dzień pełen zakupów i bez marudzenia.
- Narzekanie to połowa całej zabawy – odpowiadam z
uśmiechem, teraz już się z tego nie wymigam. Zakupy nie brzmią najgorzej,
jednego razu, gdy Charles zabrał mnie na lunch, udałam się na jedne. W jakiś
sposób pomogły mi odwrócić swoje myśli.
- Ty, Panno Augustine nadal jesteś mi winna zakupową
randkę – unosi brodę podając mi swą dłoń. Śmieję się kręcąc głową.
- W porządku – wzdycham. Dziewczyna podciąga mnie, obie
kończymy na ciasnym uścisku.
- Tak bardzo cię przepraszam Jula – wzdycha.
- Ja również cię przepraszam – obu nam puściły nerwy,
zachowywałyśmy się irracjonalnie, nie chowam wobec niej urazy, a Sara… ona
często ją chowała, jednak często wybacza innym.
^^^
Sara w mgnieniu oka zawozi nas do centrum handlowego. Te
zakupy okazały się być bardziej zabawne, niż zazwyczaj. Przechadzamy się po
każdym sklepie, śmiejemy się z dziwacznych ubrań, których nikt nie chce
zakupić.
Po kilku godzinach morderczej wędrówki, Sara ciągnie mnie
do kolejnego sklepu obiecując, że to ostatni – chyba już dziesiąty raz
odwiedzamy ‘ten ostatni’. Mimowolnie uśmiecham się, gdy obie wchodzimy do
sklepiku po brzegi wypełnionego rozmaitymi sukienkami. Sara od razu rzuca się
na wiszące wkoło kreacje, już nawet zdążyła kilka wybrać i trzyma ja w
ramionach.
- Dlaczego kupujemy akurat sukienki? – śmieję się, gdy
przechadzamy się i oglądamy wszystkie
półki wypatrując niezwykłych zdobyczy. Do tej pory kupiłam już legginsy,
spodnie, kilka sweterków, kilka par butów – pomału przygotowuję się do zimowej
aury. Dziewczyna nie odpowiada wpychając mnie pomiędzy regały. Lustruje
wszystkie sukienki wzrokiem, uśmiecha się.
- Ubierz tą – dziewczyna podaje mi miękki materiał.
Spoglądam na nią zaskoczona, po czym wybucham śmiechem.
- Sara, wcale nie potrzebuję długiej, eleganckiej sukni –
kręcę przecząco głową – W dodatku, jestem pewna, że kosztuje majątek i-
- Uroczysty obiad jest już w ten piątek.. Będzie to
bardzo formalny wieczór – zaznacza wciskając mi suknię do rąk. Przewracam
oczami rozglądając się po butiku.
- Dobra – wzdycham zabierając od niej sukienkę. Sara
uśmiecha się zwycięsko. Zaskakuje mnie jednak fakt, że wręczyła mi tylko tę
jedną. Nawet nie spoglądam na nią, tylko szybkim krokiem udaję się do
przymierzalni. Jedyne co zdążyłam zauważyć to cenę – wszystkie te sukienki kosztują
znacznie więcej, niż zwykłam wydawać.
- Chodźmy je przymierzyć! – uśmiecha się. Jeden z
pracowników z przyjemnością wskazuję nam drogę do przymierzalni na tyle sklepu.
Sara wchodzi za zasłonkę zaraz koło mnie. Prędko zrzucam z siebie ubrania i
zakładam wskazaną mi sukienkę.
- Podoba ci się? – pyta mnie.
- Już się w swoją przebrałaś? – śmieję się. Ja ledwie
zaczęłam zapinać zamek z tyłu kreacji.
- Jestem w tym najlepsza – śmieje się – Pospiesz się!
Chcę cię zobaczyć! – jej niecierpliwy ton rozchodzi się po całym sklepie.
Przewracam oczami wychodząc zza zasłonki.
- Nie mogę się zapiąć – wzdycham, na co dziewczyna
pokazuje mi palcem, abym odwróciła się do niej tyłem. Wykonuję polecenie i
zamek zostaje szybko zapięty.
- Taka bezradna – śmieje się obracając mnie w swoją
stronę – Przyzwyczaisz się – odpowiada stanowczo. Spoglądam na to co sama dla
siebie wybrała. Dziewczyna ma na sobie przepiękną szmaragdową sukienkę bez
ramiączek uszytą z gładkiego satynowego materiału. Z tyłu sukni pozostawiono
nieco więcej jaśniejszego materiału, który tworzy delikatny tren. Z kolei z
jednej strony materiał został nieco uniesiony, dzięki czemu noga dziewczyny
jest wspaniale wyeksponowana.
- Sara, nie mam na tyle pieniędzy..
- Czy ty w ogóle spojrzałaś na metkę? – dziewczyna pyta
mnie chwytając za niewielki kartonik zwisający z boku. Słyszę ciche
pstryknięcie, po czym obracam się z szeroko otwartymi oczami widząc, że metka
już dłużej nie jest przytwierdzona do sukni. Teraz blondynka trzyma ją w ręku.
- Sara! – wydycham zaskoczona łapiąc się za miejsce, w którym wcześniej
zwisał kartonik – Nie możesz tego zrobić! – dziewczyna ogląda papierek, po czym
spogląda na mnie.
- Jula, wyglądasz przepięknie – uśmiecha się – Zaraz
wracam – obraca się na pięcie i opuszcza przymierzalnię. Gapię się w miejsce, w
którym przed chwilą stała. Dlaczego właśnie oderwała metkę? Czy planuje ją na
mnie jakoś wynieść? Bez płacenia? Nie wyobrażałam sobie, że dziewczyna może być
zdolna do takich czynów.
Wzdychając obracam się do lustra wiszącego za mną.
Pierwszy raz faktycznie przyglądam się sobie. Sukienka całkiem nieźle na mnie
leży. Cała ma klasyczny wygląd z domieszką anielskości – ma taki uroczy dekolt.
Na wysokości biustu występuje plisowany materiał oraz półprzezroczysta koronka
wycięta na boku. Srebrny frez doskonale komponuje się z całością przycinając
dekolt i ciągnie się do biustu. Sukienka jest długa, wykonana z delikatnego
materiału przypominającego jedwab. Jej kolor jest bardzo jasny – to kremowy
koral.
Przykładam dłonie do boków swobodnie opadających ku
dołowi. Materiał przyjemnie pieści opuszki moich palców. Wyobrażam sobie co
założy Zayn – przynajmniej mam nadzieję, że będzie miał na sobie coś podobnego,
jak będziemy razem wyglądać. Przygryzam wargę, zawsze przecież mogę zadzwonić
do Kate, bądź Steven’a i poprosić o pożyczkę…
- Okay, wychodzimy. Przebieraj się – Sara uśmiecha się
przechodząc koło mnie, po czym znika w swojej przymierzalni. Nie odzywam się,
ani słowem tylko wracam i ubieram z powrotem swoje ciuchy. Ostatecznie
niezdarnym krokiem wychodzę z przymierzalni z sukienką w ręku. Sara stuka stopą
o podłogę czekając na mnie.
- W końcu! – wykrzykuje stawiając krok przed siebie.
Podążam za nią wychodząc ponownie na otwarty sklep.
- Chyba zadzwonię do Kate lub Steven’a, by pożyczyli mi
trochę pieniędzy i-
- Nie trzeba – uśmiecha się zabierając ode mnie materiał,
po czym wrzuca go do reklamówki, której wcześniej wcale nie zauważyłam.
Przyglądam się całej tej akcji – nie słyszę żadnego alarmu, nikt nie zawraca
sobie tym głowy. Zaciskam usta spoglądając na dziewczynę, która chyba jest
świadoma swoich czynów. Ciekawe czy wie co właśnie chodzi mi po głowie…
- Sara.. – wypowiadam zaciekawiona. Czy ona właśnie
kradnie sukienkę?
- Nie odnoś się do mnie tym tonem – śmieje się ciągnąc
mnie na zewnątrz. Przyglądam się jej zszokowana.
- Sara, właśnie wyszłyśmy ze sklepu z ubraniami, za które
nie zapłaciłyśmy! Z sukienką, z której oderwałaś metkę! Tę, która bez wątpienia
kosztowała ponad 200 dolarów! – krzyczę.
- Shhh Jula – śmieje się zatrzymując nas – Zapłaciłam za
ciebie – pokazuje mi paragon ukazując, jak wiele wydała na ten zakup.
- Sara – kręcę głową.
- Jula, to ja zrobiłam z siebie kompletną idiotkę..
Przynajmniej mogę ci się odwdzięczyć strojąc cię na ten piątek – uśmiecha się do
mnie.
- Sara nie podoba mi się to, że płaciłaś za moją sukienkę oraz swoją. Mogę ci za nią zwrócić, zadzwonię tylko do Kate-
- Jula, nie spieraj się ze mną! W taki sposób godzę się z
tobą i szczerze mówiąc, w dokładnie taki sam sposób funkcjonuje przyjaźń –
śmieje się. Dziewczyna ma zupełną rację, za każdym razem, gdy się pokłócimy,
ona potem kupuje mi prezenty. Wzdycham kręcąc głowę, nie znajdę sposobu, by jej
oddać te pieniądze – Jestem głodna – narzeka blondynka.
- Ja zapłacę! – proponuję szybko, na co dziewczyna
wybucha śmiechem. Nie ma jednak nic przeciwko. Wychodzimy z centrum handlowego
i jedziemy do Panera Bread (świetne
miejsce, jeśli będziecie kiedyś w USA to koniecznie wpadajcie!) Wybieramy
miejsc na tyłach czekając na zamówione już jedzenie.
- Między tobą, a Niall’em już w porządku?
- Tak – uśmiecha się – Zaprosił mnie na piątkowe wyjście,
więc… myślę, że już okay. Ty i Zayn? – pyta. Jej niebieskie tęczówki wpatrują
się we mnie wyczekując odpowiedzi. Pocieram miejsce między oczami wzdychając
ciężko – O nie, co tym razem?
- Nic takiego – wymuszam na sobie uśmiech – Między nami
właściwie jest idealnie – tak rzeczywiście było, pomijając nasze ostatnie
chwile. Dziewczyna przyjmuje to do wiadomości, jednak na jej twarzy maluje się
niezadowolenie. Po chwili rozmowy na zupełnie odległe tematy, postanawiam zadać
jej pewne pytanie. Mam nadzieję, że nie skojarzy tego ze mną i Zayn’em…
- Sara.. Co byś zrobiła, gdybyś dowiedziała się o Niall’u
czegoś, czego wcale nie powinnaś była poznać, a on skłamał by na ten temat? –
staram się jak najbardziej uogólnić całą tą nieprzyjemną sprawę. Gdybym pisnęła
coś o tym zakazie przy niej, nie miałabym już spokoju. Plotka rozeszła by się
po świecie, niczym błyskawica.
Dziewczyna oblizuje usta zastanawiając się nad odpowiedzią.
Zakłada ręce na piersi spoglądając na sekundę na sufit. Rozluźniając się
pochyla się do przodu, po czym wzrusza ramionami.
- Myślę, że.. Gdyby to dotyczyło nas, miało na nasz
związek bezpośredni wpływ, na nasze szczęście, zapytałabym go o to. Starała się
zrozumieć dlaczego. Jednak, gdyby było na odwrót, gdyby to nie miało z nami
żadnego powiązania, zostawiłabym tę sprawę w spokoju. Wiem, że on ma własne
tajemnice, każdy facet takie ma.. Jednak gdy skłamał w takiej sprawie, jak na
przykład utajenie faktu o zdradzie, że przespał się z inną dziewczyną.. wtedy
możesz śmiało wziąć sprawę w swoje ręce – uśmiecha się.
Odwzajemniam gest. To co powiedziała było bezapelacyjnie
bardzo rozsądne, skoro sprawa nie umniejszała naszemu szczęściu – mojemu i
Zayn’a, to nie powinno mieć żadnego znaczenia. Ten cały dokument nie wpływał na
nas – może trochę mnie przeraził, jednak większym powodem mojego strachu było
jego kolejne kłamstwo. Oszukał mnie, za co otrzymał, aż tak poważny papier.
- Co jeśli to coś złego? Złego, jak.. – nie wiem jak mam
to opisać, żeby nie mówić wprost – Co jeśli dowiedziałabyś się, że Niall um..
zrobił coś złego, co więcej, nie miałabyś pojęcia co to było, a on jeszcze o
tym skłamał?
- Złego jak..
- Nielegalnego – odpowiadam cicho. Sara wzdycha ponownie
przygryzając wargę. Stuka palcami o blat stołu wzruszając ramionami.
- Moja odpowiedź brzmi identycznie.. Dopóki kogoś nie
zamordował, albo nie handlował narkotykami, nie sądzę, że to robi jakąkolwiek
różnicę. Gdyby to było faktycznie coś złego, prawdopodobnie siedziałby w
więzieniu, lub co najmniej otrzymał nadzór policyjny – prawda. Zayn nie siedzi
aktualnie w więzieniu, ten cały dokument nie może dotyczyć czegoś bardzo
poważnego.
- Masz rację – mówię.
- Rację? W czym? – pyta spoglądając na blat, na którym
akurat postawiono nasze zamówienie.
- Niczym – śmieję się zdając sobie sprawę, że ona nie ma
pojęcia o co mi chodziło. Podnosi się z miejsca w celu przyniesienia naszych
posiłków.
- To za przyjaźń – uśmiecha się unosząc ku górze szklankę
wody.
- Za przyjaźń.
- Oraz kupno sukienek, w których wyglądamy nieziemsko –
dodaje, podczas gdy nasze szklanki stukają się ze sobą. Spoglądam na swój
nadgarstek, czarne serduszko widnieje na nim w nienaruszonym stanie.
Zaprzestanę grzebania w sprawach Zayn’a – nadszedł w końcu czas na czerpanie
radości z naszego związku. Pora skończyć z ciekawością.
Pora by przestać obawiać się nieznanego.
Co tak spokojnie? :D
Miłych wakacji!
Suuuper... Świetny rozdział. Sara i Jula jako bff są mega. Sara w ogóle jest super, a Jula czasem bez niej wydaje się strasznie zagubiona. Do następnego. Pozdr ;-)
OdpowiedzUsuńCudowny jak zawsze, ciesze sie że się pogodziły.Kocham tego blogaa xoxo :*
OdpowiedzUsuń