Strony

czwartek, 2 lipca 2015

Rozdział 68

Przepraszam za dwa tygodnie ciszy! Kilka słów więcej naskrobię pod rozdziałem..
Enjoy:
Po ekranie z wolna przesuwają się napisy końcowe, a ja wpatruję się w niego, nie będąc się w stanie poruszyć. Niby przeczytałam już książkę, pamiętam ją bardzo dokładnie, jednak film nadal wzbudza we mnie ogromne emocje. Zayn patrzy na mnie z pół uśmiechem uważnie lustrując moją reakcję. Wątpię, że w ogóle skupiał się na filmie.
Przez większość czasu całował mnie czule w policzek, zaplatał nasze palce, ocierał się opuszkami palców o moje plecy, wzdłuż mojej nogi, aż po samo ramię. Robił wszystko, aby mnie rozpraszać.
Zaraz po tym, jak na ekranie telewizora pojawia się zakładka z ustawieniami, rozluźniam się w jego ramionach wzdychając. Rozmyślam nad dopiero co obejrzanym filmie.
- Przypadkiem nie czytałaś już książki? – głęboki rechot Zayn’a obija się o moje uszy.
- Tak, ale.. Po prostu.. Minęło już trochę czasu – śmieję się lekko. Tragiczny koniec, nieciekawej historii miłosnej. Spoglądam na chłopaka zaciskając usta w wąską linię -  Myślę, że muszę już wracać.. – chłopak smutnieje – Razem z Sarą musimy sobie jeszcze wiele wyjaśnić.
Mam nadzieję, że dziewczyna już ochłonęła, i wróciła do domu. Doskonale rozumiem jej żal i smutek, ale nie mogę postępować według jej zasad. Wiele się zmienia w naszych życiach, ale mimo to nadal staramy się jakoś do tego adaptować, przystosowywać. Jesteśmy w stanie podołać tym zmianom.
- Okay – chłopak marszczy brwi, po czym przyciąga mnie do siebie, składa miękki pocałunek na policzku, po czym chwyta mnie za nadgarstek. Jego kciuk ociera się o narysowane wcześniej malutkie serduszko.
- Pójdę pozbierać swoje rzeczy – odpowiadam cicho. Nie chcę już wychodzić, ale jestem pewna, że jeśli tego teraz nie zrobię to chłopak przekona mnie do pozostania z nim tutaj na kolejną noc.
Zayn zgadza się skinieniem głowy, opiera się całym ciężarem ciała o kanapę, kiedy ja podnoszę się z miejsca i wychodzę z salonu do sypialni. Przechodząc przez próg pokoju ciężko wzdycham. Podchodzę do własnej torby, otwieram ją i wrzucam do środka zwiniętą pidżamę.
Obracam ją w poszukiwaniu telefonu. Wątpię, że po tym wszystkim Sara zawracałabym sobie głowę dzwonieniem do mnie, jednak wolę to sprawdzić – tak na wszelki wypadek. Z łatwością odnajduję urządzenie, wysuwam je z kieszonki. W tym samym czasie ze środka wypada moja pomadka, po czym turla się pod łóżko. Buczę zirytowana, klękam na zimnej, drewnianej podłodze i wchodzę pod mebel w poszukiwaniu zguby.
Szukając pomadki natykam się na pojedynczą, białą kopertę. Podnoszę się zerkając na drzwi do pokoju. Skąd wzięła się tu ta koperta? Ponownie schylam się pod łóżko, nie powinnam tam grzebać.. szperanie w jego rzeczach było nie na miejscu… Szybkim ruchem wyciągam swoją pomadkę i kopertę.
Siadam opierając się o miękki materac, spoglądam na kopertę. Jej przód pokryty jest pieczęcią rządu. Sam papier wygląda na nieco zniszczony, tak jakby ktoś rozerwał ją w niezwykle szybkim tempie, przeczytał zawartość i równie prędko zamknął.
Biorę głęboki oddech rozważając swoje możliwości. Nie powinnam była jej w ogóle otwierać, jednak coś mi podpowiada, że musiałam się dowiedzieć. Dlaczego Zayn trzyma kopertę zapieczętowaną przez rząd pod swoim łóżkiem? Otwieram ją przyglądając się każdemu elementowi. Nie mogę zrozumieć znaczenia połowy ze słów, które przeczytałam, ale rozpoznaję, że to nakaz policyjny, imiennie wypisany na Zayn’a.
Czy ten list pochodzi z czasów, gdy Zayn regularnie łapał prawo i został złapany? Nie jestem w stanie określić na podstawie jakiego przewinienia został wystawiony ten papier. Wszystkie te sformułowania są napisane bardzo zaawansowanym i urzędowym pismem. Skupiam się na tym co jestem w stanie w pełni rozszyfrować, przyglądam się tytułowi.

Postanowienie
W imieniu sprawiedliwości, sąd angielski w Bradford po zapoznaniu się ze sprawą z powództwa wnioskodawcy – rodziny Dower przeciwko oskarżonemu - Panu Malik’ owi orzeka o jego winie oraz decyduje o bezwzględnym zakazie zbliżania się do pokrzywdzonych.
Jako strona przeciwna, niniejszym sąd informuje, że każde umyślne, bądź nieumyślne odstąpienie od tego postanowienia, będzie uznane za naruszenie prawa.

Pismo zostało podpisane datą, wydaje mi się, że wtedy mniej więcej Zayn tutaj przyleciał, przeprowadził się te kilka lat temu.. Moje ciało ogarnia obawa, zmartwienie, czuję uścisk w klatce piersiowej. Staram się uspokoić swoje szalone myśli, jednak nic nie pomaga, nadal oblewają mnie zimne poty, a mięśnie nie przestają być napięte.
- Julio – upuszczam papier na dźwięk jego surowego tonu. Obracam się i napotykam jego mrożący krew w żyłach wzrok – Co tu robisz? – podnoszę się trzymając białą kopertę między placami dłoni. Rozglądam się mając nadzieję, że nie wygląda to, aż tak źle.
- J-ja.. – Szukałam tylko pomadki, nie chciałam… ona wleciała pod łóżko.. Wiem, że Zayn i tak nie uwierzy w moją opowieść. To taka beznadziejna wymówka..
- Odłóż tę kartkę w swoje miejsce – grozi mi. Jeszcze nigdy wcześniej nie słyszałam tego tonu. Hamuję swoje poczynania spoglądając na chłopaka – jego wzrok podpowiada mi, abym nawet nie próbowała teraz swych sztuczek. Potulnie wsuwam papier do koperty, po czym umieszczam ją w jej dawnym miejscu pod łóżkiem. Pocieram dłonie patrząc na niego ze zmartwieniem.
- Czy ten papier pochodzi z czasów, gdy cię złapano na… wandalizmie, czy czegokolwiek się kiedyś dopuściłeś? – pytam desperacko pragnąć odpowiedzi. Za każdym razem chcę poznać prawdę, ale ty razem cała sytuacja intryguje mnie jeszcze bardziej. Papier świadczył o problemach z rządem, sądem, jest to coś powiązanego z prawem, to wyraźny zakaz zbliżania się.
- Nie rozmawiajmy o tym – kręci głową odmawiając tym samym udzielenia odpowiedzi. Przyglądam się mu z szeroko otwartymi oczami – żartuje, tak? Nie rozmawiajmy o tym? Przynajmniej tym razem nie wyszedł z pokoju unikając tym samym rozmowy.
- Dlaczego otrzymałeś zakaz zbliżania się? – pytam go stanowczo. Tym razem mu się nie uda wcisnąć mi byle jakiej wymówki, nie może przyznać, że to nic takiego. Bałam się, byłam przerażona tym, że nie mam pojęcia za co go otrzymał.
- Kurwa – buczy wiedząc, że mu tak łatwo nie odpuszczę – Pobiłem jakiegoś dzieciaka, jego rodzice założyli mi sprawę w sądzie. Odpuść.
Mam odpuścić? Otrzymał zakaz zbliżania się, gdyby chodziło o jakiegoś dzieciaka, nie byłby taki skory do kończenia tematu.  Oblizuję usta kręcąc przecząco głową. Nie wierzę mu.
- Kłamiesz.. Przyrzekłeś z tym skończyć – unoszę brodę dodając sobie odwagi. Obserwuję każdy jego ruch. Oczy chłopaka zaświecają się płonieniem złości, wkracza głębiej do pomieszczenia.
- Sama mi powiedziałaś, że wcale nie muszę ci się z wszystkiego zwierzać! Skoro nie chcesz słuchać moich kłamstw, to przestań domagać się odpowiedzi na wszystko, o czym się tylko o mnie dowiesz! – wrzeszczy.
Racja, powiedziałam, że nie musi mi się z wszystkiego zwierzać teraz. Pismo z sądu o zakazie zbliżania nie jest błahostką, ukrywanie przede mną takiego faktu, jest po prostu nie w porządku.
- Miałeś problemy z policją! Czy to nie jest coś, czym powinnam się przejmować?
- To nie ma z tobą nic wspólnego Julio! – skacze.
- Niby tak, ale to mnie przeraża! – wyznaję głośno. Chłopak sztywnieje wpatrując się we mnie z szeroko otwartymi oczami.
Takie pismo, skierowane imiennie do samego Zayn’a przeraża mnie. Nie mam pojęcia z jakiego powodu je dostał i dlaczego to przede mną ukrywał. Czego takiego się dopuścił?
- Dlaczego ktoś miałby domagać się takiego pisma, skierowanego bezpośrednio do twojej osoby? – pytam.
- Nie będę o tym z tobą rozmawiał – buczy. Całe zaskoczenie znika z jego twarzy, chłopak spuszcza spojrzenie w dół. Tak jakby to była wina podłogi, że akurat znalazłam ten papier. Pozwalam, by ogarnęła nas chwila ciszy, zanim ponownie się odzywam.
- Wyznałeś mi, że nie chcesz mnie stracić, a co robisz? – staram się mówić spokojnie – To czego się dopuszczasz, to powolne odpychanie mnie, skreślanie mnie, odsuwanie od swojego życia. Każdym, nawet najmniejszym kłamstwem pogłębiasz to.
Przeczesuję swe włosy palcami ciągnąc się za końcówki. Dzisiejszy dzień był zbyt idealny, by nic nie mogło się już przydarzyć. Czego jeszcze się można spodziewać?
- Nie będziemy przechodzić przez to po raz kolejny.. Każdy ma jakieś swoje nieciekawe tajemnice z przeszłości… Ale akt policyjny? Starałam i dalej staram się zrozumieć twoje kłopoty z obdarzeniem zaufania innych, ale.. to? – domagam się wyjaśnień.  Nie jest w stanie mi w pełni ufać, z powodu tych tajemnic, mogę to zrozumieć, jednak te same sekrety podważają zaufanie, którym ja obdarzam jego.
- Obiecuję ci, że to nic, czym należało by się przejmować. To byli bardzo nadopiekuńczy rodzice – zapewnia mnie uspokajając przy tym samego siebie. Spuszczam wzrok kręcąc głową. Nadal mnie oszukuje – To szczera prawda – dopowiada po chwili. Zamykam oczy, to są jakieś bzdury, czuję to.
- Muszę wracać do akademika – zabieram torbę razem z kluczykami. Przechodzę obok niego, a chłopak zatrzymuje mnie łapiąc mnie za ramię. Przyglądam się, jak jego dłoń otacza moją rękę, nie wiem, jak to wyjaśnić, ale bije od niego obawa.
- Nie.. Proszę nie wychodź wściekła. Mówię ci prawdę – wszystkie moje zmysły wyczuwają jego nieszczerość. Zerkam wprost w jego oczy mając nadzieję, że to pomoże mi choć trochę uwierzyć jego słowom. Nie udaje się, wpatruję się w nie ze strachem i bólem. Jak on może kłamać mi prosto w twarz?
- Nie jestem wściekła – okłamuję go cicho. Złoszczenie się o te tajemnice z pewnością w niczym nam nie pomogą – Wracam do siebie – zbliżam się do niego składając małego buziaka mając nadzieję, że to rozchmurzy jego wszelkie obawy i zmartwienie o moim odejściu.
To działa, Zayn puszcza moje ramię i wydaje się nieco rozluźnić. Podąża za mną do samochodu w zupełniej ciszy. Otwieram drzwi i wrzucam do środka swoje rzeczy, po czym wsiadam na fotel. Zayn stoi w nich, więc nie mogę ich zamknąć. Zaczyna się tłumaczyć, a ja nie jestem w stanie spojrzeć mu w oczy.
- Julio przyrzekam ci, że to nic ważnego, nie masz się, czym martwić – to nie jest kłamstwo, przynajmniej jemu się tak wydaje. Tylko jego zdaniem nie powinnam się przejmować.. On ma nadzieję, że nie będę. Moim zdaniem kryje się za tym coś poważnego, nikt nie otrzymuje zakazu zbliżania się za nic.
- Okay – odpowiadam mu z wymuszonym uśmiechem. Chłopak pochyla się całując mnie.
- Zadzwonię – mówi z nadzieją w głosie.
- Jasne – uśmiecham się, po czym chłopak odsuwa się zatrzaskując drzwi. Przyglądam się jego plecom, gdy z wolna kieruje się z powrotem do mieszkania. Kolejny sekret do kolekcji.. zakaz zbliżania się od kogoś przeciwko niemu.. Od kogoś o nazwisku Dower

Zayn POV

Po tym, jak samochód Julii znika mi z pola widzenia, obracam się na pięcie w furii. Jest ze mnie pierdolony idiota decydując się chować tę kopertę pod łóżkiem. Co ja sobie myślałem? Co Julia w ogóle tam robiła? Przeszukiwała moje rzeczy? Do jasnej cholery, myślałem, że wyraziłem się jasno – koniec z dochodzeniem na temat mojej przeszłości.
Sądziłem, że powiedzenie jej prawdy o Eleanor ugasi jej ogromną ciekawość na jakiś czas, ale wygląda na to, że to ją tylko podsyciło. Pokazało jej, że jeśli się tylko postara, może śmiało dowiadywać się o mnie prawdy. To nie wróży dobrze.
Chwytam komórkę wybierając numer do Eleanor. Przechadzam się nerwowo po salonie patrząc na jedzenie w kuchni. Nie jestem nawet głodny, potrzebuje czegoś, co odciągnie mnie od tego wszystkiego. Dziewczyna w końcu odbiera, siadam wygodnie na fotelu.
- Co zrobiłeś? – pyta na samym wstępie. Przewracam oczami na jej automatyczne oskarżenia i podejrzenia o najgorsze. Uderzam się powierzchnią nadgarstka prosto w czoło.
- Musisz tu przyjechać, natychmiast – odpowiadam stanowczo.
- Pojechała już?
- Tak, a teraz rusz się do cholery, potrzebuje pomocy – buczę niezadowolony.
- Dobrze już, do mojego przyjazdu nie pokuś się na coś durnego – wzdycha. Chwilę potem połączenie zostaje zakończone, a ja niemalże natychmiast wskakuję do kuchni. Jednym ruchem sięgam po szklankę, i wlewam do niej whiskey i wypijam kilkoma dużymi łykami. Pozwalam palącej cieczy spłynąć po moim gardle, dzięki temu nieco się uspokajam.
Dwie szklanki później w końcu słyszę pukanie do drzwi. Po opustoszeniu trzeciej szklanki palącej cieczy, moje ciało rozluźnia się, a myśli przestają dręczyć. Wypuszczam ją z dłoni, ku mojemu zaskoczeniu szkło nie rozbija się na miliony drobnych kawałeczków. Podchodzę do drzwi, które po chwili otwieram.
- Nareszcie – oboje wypowiadamy to słowo w tym samym czasie. Piorunuję ją spojrzeniem, na co dziewczyna rzuca we mnie pół uśmiech. Przechodzi przez próg oraz rozgląda się po całym mieszkaniu.
- Przynajmniej niczego tutaj nie rozwaliłeś – śmieje się zwracając się do mnie. Zatrzaskują drzwi z siłą – Boże, już wziąłeś się za whiskey? – marudzi z przekąsem. Odkłada swoją torebkę, podchodzi do wpół pustej butelki alkoholu podnosząc ją do góry. Następnie bierze do ręki moją szklankę i nalewa sobie porcję.
Nie waha się i przechyla szklankę wlewając ciecz do ust. Zaraz po tym wypowiada głośne ‘whoo’ potrząsając głową w niesmaku. Dziewczyna chwyta dłońmi blat, przymyka oczy, gdy alkohol przepływa przez jej przełyk do samego żołądka. Ostatecznie wzdycha głęboko spoglądając na mnie.
- Teraz jestem gotowa na rozmowę. Co się dzieje? Gadaj – nakazuje zacząć mówić. Teraz już wiem, jak odbierają mnie inni – zawsze odpowiadam stanowczym i władczym tonem z moich ust wydobywają się komendy, a nie prośby.
- Znalazła kopertę.. ten dokument – specjalnie kładę nacisk na słowo ‘ten’. Dziewczyna łapie się za głowę powstrzymując się od krzyku. To nie działa, w jej oczach zapalają się małe ogniki.
- Jakim sposobem udało jej się znaleźć ten zakaz zbliżania? – dopytuje się.
- Trzymałem go pod łóżkiem – odpowiadam niewyraźnie z zażenowaniem. El mruży oczy, tak jakby chciała wysłać nimi cienkie lasery w moją stronę i zabić.
- Dlaczego tam?! – beszta mnie podchodząc i uderzając w ramię. Jej cios nie sprawia mi bólu, jednak natychmiast odpycham jej dłoń z dala od siebie.
- Przestań.
- Dlaczego do cholery trzymałeś ją pod łóżkiem Zayn? – słysząc przekleństwa z jej strony wiem, że nie jest na mnie tylko zła. Wpadła w furię – bardzo rzadko z jej ust wypływają wulgaryzmy – To jedno z najgorszych miejsc, w jakim mogłeś to ukryć! Zwłaszcza z kręcącą się tutaj Julią – Eleanor jest na krawędzi pobicia mnie, czuję to. Stawiam krok w tył, kiedy jej dłoń zwinnym ruchem przemierza przestrzeń pomiędzy nami. Chybiła. Wydaje z siebie pisk, po czym klaszcze dłonie łącząc je razem.
- Eleanor uspokój się – upominam ją, na co dziewczyna wybucha śmiechem.
- Uspokoić się? Zayn, to twój cholerny sekret!  Wkrótce wszystkiego się dowie, tylko dlatego, że trzymałeś ten dokument pod durnym łóżkiem! – krzyczy wyraźnie wkurzona, jej twarz czerwienieje z gotującej się w niej złości.
- Wiem.. – mówię.
- Jakim cudem jesteś taki spokojny?
- Jestem pijany – wzruszam ramionami – To pomaga – uśmiecham się. Jednakże wcale nie jestem taki spokojny, w moim mózgu właśnie włączył się tryb ‘panika’.
- Bawi się to? W takim razie miłej zabawy, mierz się z tym bałaganem w samotności – naskakuje na mnie podchodząc do drzwi.
- Czekaj, El proszę się.. – błagam ją. Dziewczyna przewraca teatralnie oczami obracając się w moją stronę – Nie wiem co mam robić. Powiedziałem jej, że to wniosek od rodziców jakiegoś chłopaka, którego pobiłem.. Wiem, że tego nie kupiła..
Widziałem to w jej oczach, widziałem jak przyłapuje mnie na obrzydliwym kłamstwie. Kiedy to zauważyłem, zmiękłem, chciałem jej wyrzucić całą prawdę, zwierzyć się i skończyć z oszustwami raz na zawsze. Jednak to tylko by ją ode mnie odepchnęło. Już wolę, aby była na mnie za to zła, niż ją stracić na dobre wyznając prawdę.
- Co chcesz, abym teraz zrobiła? – pyta mnie ostrym tonem. Zdaję sobie sprawę, że ona nie jest odpowiedzialna za moje błędy, moje głupoty, ale chyba jej na mnie zależy – z jakiegoś powodu ją obchodzę, i wiem, że zrobi wszystko, by mi pomóc.
- Pomóż.. Co mam robić?
- Co masz zrobić? Z tego co widzę Zayn, masz tylko jakieś trzy opcje. Albo mówisz jej prawdę o tym skąd pochodzi ten cały zakaz, albo jak dotychczas kłamiesz prosto w twarz – przygląda się mi, kiedy ja staram się przyswoić to co właśnie mi poleciła.
- J-ja.. – przecież to były tylko dwie, jaka do cholery jest trzecia? Spoglądam na nią skonsternowany, jednak dziewczyna przerywa mi.
- Myślę, że jej powiesz… już próbuje się wszystkiego domyśleć Zayn, prędzej, czy później wszystkiego się dowie – Eleanor jest pewna, że Julia wszystkiego się dowie, ale jest w błędzie, tym razem się myli.
- Niczego się nie dowie! – naskakuję na nią, nie może się dowiedzieć. Julia nie ma prawa znać tej prawdy, o tym czego się dopuściłem w przeszłości, a czego nie – Jaka jest trzecia opcja? – Eleanor patrzy na mnie, jak na głupca, jakbym się właśnie przyznał do posiadania jednorożca, lub coś takiego.
- Co? – pyta.
- Powiedziałaś, że mam trzy opcje.. A ona się niczego nie dowie – oznajmiam niskim tonem. Bierze głęboki oddech wzdychając.
- Kontynuuj leżenie, no dalej, bagatelizuj problem.. Zayn, te wszystkie tajemnice pakują się w jedną, ogromną bombę, która z każdym kolejnym dniem, każdą chwilą, którą spędzasz z Julią jest coraz bardziej gotowa na wybuch – piorunuję ją spojrzeniem. Dziewczyna spogląda na mnie, ona nigdy się mnie nie bała – jeszcze w swoim życiu nie zauważyłem, żeby się choć troszkę przestraszyła.
- Czy ty chcesz mi powiedzieć, że moją trzecią opcją jest zerwanie? – dopytuje się ze złością. Dziewczyna gapi się na mnie, obracam się do niej, zatrzymuję zaraz naprzeciw jej drobnego ciała. Spoglądam na nią, cisnę w jej stronę tyle złości, ile jestem w stanie z siebie wykrzesać.
- I tak ją kiedyś przez to stracisz – odpowiada spokojnie – Nadal ją okłamuj, a odejdzie, już ci to powtarzałam i to miliony razy – tylko jej udaje się mnie uspokoić, nieważne ile złości i wściekłości we mnie drzemie.
- Powiedziałem jej o tobie! – krzyczę. Nie pozwolę jej odejść do cholery, jestem pewien, że nie poradzę sobie bez niej… Nie jestem w stanie sobie teraz wyobrazić swojego życia bez niej, co bym teraz robił. Choć prawdopodobnie pieprzyłbym się z Ericą, lub kolejną dziwką czekającą w kolei.
- Okay, wyznałeś jej jedną z setek tajemnic? Nie jestem szczególnie zachwycona. Stracisz ją ukrywając przed nią to wszystko, a odkąd nie zamierzasz jej tego wyznać, równie dobrze możesz z nią zerwać już teraz – mówi, jakby to było takie proste.
- Nie powiem jej tego – powtarzam niskim tonem.
- Po co w takim razie po mnie dzwoniłeś? – dziewczyna pyta poirytowana – Widzę, że już podjąłeś decyzję.. Teraz postaraj się o lepszą skrytkę – mówi obracając się i otwiera drzwi.
- Zaprosiłem ją na imprezę absolwentów, wiesz ten uroczysty obiad.. jako moją parę – mówię głośno, lecz powoli. Eleanor zatrzymuje drzwi i wzdycha. Patrzy na mnie ze złością w oczach – Wybierasz się tam?
- Jeszcze nie wiem – wzdycha, negatywne emocje ulatniają się z niej – Louis też mnie zaprosił, ale…
- Ale co? – pytam. Nie mam pojęcia, czemu teraz z nią o tym rozmawiam, zważając ten cały bałagan z Julią i dokumentami. Potrzebuję chwili odetchnienia, zanim pojadę do baru i upiję się do chwili zapomnienia.
- Nie uważasz tego za dziwne Zayn? Ja idąca na obiad Do Elizabeth i Jonah?
- Dlaczego tak uważasz?
- Uh.. no nie wiem, może dlatego, że mój tato poślubił twoją matkę! – odpowiada szyderczym tonem – Za każdym razem, gdy ich spotykam czuję się, jakbym mówiła; ‘Hej to ja jestem córką tego gościa, który zajął miejsce twojego brata, tylko dlatego, że był okropną osobą – dziewczyna unosi głos.
Eleanor nienawidziła ich odwiedzać, doskonale wiem czemu – z tego samego powodu ja też tego nie lubiłem. Czuła się winna za coś, nad czym nie miała kontroli, ani wpływu.
- El, proszę cię przyjdź.. Julia na pewno poczuje się lepiej, gdy będzie tam Louis i szczerze mówiąc… będzie mi lżej, jeśli ty tam przyjdziesz.
- Dlatego, że będę ci w stanie pomóc utrzymywać te wszystkie sekrety w ukryciu, co? – jej złość wraca, niczym bumerang – Zabierasz ją tam, jako swoją randkę Zayn – nigdy wcześniej się tam nie zjawiałeś, a teraz przychodzisz i to jeszcze z dziewczyną.. To samo krzyczy, że wasz związek jest poważny. A jeśli tak się stanie, potem będzie już tylko trudniej to przed nią ukrywać – dziewczyna kończy tym akcentem, po czym wychodzi zostawiając mnie samego z bałaganem, który zrobiłem.
Biegnę do sypialni i chwytam kopertę. Gapię się na przyniszczony papier, w którym znajduje się dokument, który czytałem więcej, niż milion razy. Przypomina mi on o cierpieniu, bólu, który znosiłem, żalu swoich czynów, upokorzeniu. To wszystko zostało mi przeczytane przez sąd.
Przechodzę do swojej pracowni podnosząc drewniane pudełko, które trzymam na półce. Wrzucam do środka kopertę, w pudełku znajduje się też kilka szkiców, które również trzymam w ukryciu. Opakowanie stawiam z powrotem na swoim miejscu i rozglądam się po pokoju.
Julia się bała.. przestraszyłem ją, z każdym kłamstwem, sekretem przerażałem ją coraz bardziej. Gdy zatrzymałem ją przed wyjściem, zauważyłem w jej oczach przerażenie. To mnie zabolało… Cierpię widząc sposób, w jaki mnie postrzega – jako skończonego potwora.
Nie zdając sobie sprawy, zaczynam wrzeszczeć, krzyczeć, zrzucam porozrzucane kartki i ołówki z biurka na podłogę. Białe przedmioty, niczym piórka opadają na podłogę, są wszędzie. Oddycham ciężko przyglądając się temu bałaganowi.
Dwa szkice lądują tuż obok siebie. Jeden z nich obrazuje wszystko złe, co we mnie drzemie, moją popieprzoną osobowość, reprezentuje to, jak żałosny jestem – przedstawia Caroline. Drugi z nich to piękna nadzieja, którą skrycie w sobie chowam, udowadnia, że drzemie we mnie dobro – moja Julia. Padam przed nimi na kolana, moje serce łomocze z bólu, który teraz odczuwam.

Nie mogę jej stracić… Nigdy, przenigdy nie mogę jej stracić, jest moja, jest wszystkim co mam, wszystkim, czego pragnę, jest moją Julią.


Ajajaj.. Co to za Caroline? Zakaz zbliżania?! Wobec kogo? :o Jakie macie pomysły, co ?

Postanowienie numer 1: są wakacje, więc postaram się wstawiać co najmniej raz w tygodniu (co wcale nie wyklucza faktu, iż rozdziały mogą pojawić się czasem częściej, wszystko zależy od tego, jak bardzo się postaram i przysiądę haha) Mam nadzieję, że Was już więcej nie zawiodę..
W sumie to tyle postanowień hahah Egzamin napisany, czekam na wyniki. Trzymajcie proszę mocno kciuki! Do następnego :)

6 komentarzy:

  1. Boski rozdział. Wydaje mi się że ten cały zakaz zbliżania dotyczy właśnie Caroline ona pewnie się nazywa Dower. Czemu Zayn tak boi się wyznać prawdę Julii? Skoro ją kocha to niech zbierze tyłek i opowie jej wszystko, a nie ciągle kłamie. To nie jest dobre wyjście z sytuacji. Do następnego. Pozdr ;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zgadzam się z blach angel, rozdział świetny xxxx

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział świetny :)
    Weny *-* i
    Zapraszam na mojego bloga o Justinie, który jest sławny:
    http://lovemeharder-justin.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Myślę, że coś około 2-4 dni :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Wkurza mnie ta Julia. Sama ma orzed Zaynem tajemnice, a wymaga wyjawnienia wszystkich jego. ��

    OdpowiedzUsuń