Strony

wtorek, 29 kwietnia 2014

Rozdział 2


Siedzę na łóżku i wypuszczam ciężki oddech.
- Sara, nie chcę iść dziś wieczorem – potrząsam głową spoglądając na nią.
Jej niebieskie oczy odrywają się od robienia makijażu i odwracają wprost na mnie ze złością i smutkiem.
- Julia obiecałaś, że się nie wycofasz! Powiedziałaś, że spróbujesz się trochę zabawić chociaż na studiach! Zwłaszcza od czasu zerwania! – błaga mnie.
- Wiem, ja po prostu..
- Nie, my idziemy! I kropka! Jeśli naprawdę OKROPNIE tego znienawidzisz  i nie poznasz choćby JEDNEJ nowej osoby to więcej nie będę cię zmuszać na wychodzenie tam – nadal trzyma paluszka w górze.
Zgadzam się i daję jej malutką obietnicę. Przytakuję i plączę oba nasze paluszki w obietnicy. Nie warto się z nią kłócić.
- Jeśli będę nieszczęśliwa dziś, już nigdy nie wyjdę – ostrzegam ją z uśmiechem.
- Zaryzykuję – Razem z Sarą byłyśmy przyjaciółkami. Obie byłyśmy całkiem popularne w liceum, ale ona była bardziej jak gwiazda – popularniejsza ode mnie.
Jeśli mam być szczera to byłam przyzwoicie popularna – znałam wiele osób kiedy Sara była prawdziwą duszą towarzystwa – zawsze poznawała wielu znajomych przy każdej okazji. Uwielbiała, gdy cała uwaga zwracana była na nią, kochała imprezować, chłopców i robić cokolwiek chciała.
Byłam jej jedyną przyjaciółką, którą jej rodzice w jakimś stopniu akceptowali, co było jednym z główniejszych powodów tego, że jesteśmy na Uniwersytecie Colorado razem.
Przejeżdżam ręką wzdłuż moich włosów i zbieram ubrania do wyjścia. Wciągam na siebie czarną bluzkę i spodnie. Do tego dopasowuję czarne botki do kolan, przekładam swoje brązowe włosy na jedno ramię i nakładam delikatną warstwę makijażu.
Słyszę jak Sara chrząka za mną, odwracam się do niej. Ma na sobie ciemno fioletowy top i krótką czarną spódniczkę, co sprawia, że wytrzeszczam na nią wzrok. (co ? nie wiem jak to przetłumaczyć, haha J,ale wiecie SZOK)
- Sara, nie możesz tak wyjść!
- Dlaczego nie? – uśmiecha się, obraca wokół i podziwia w lustrze. Jej złote loki opadają na plecy.
- Wyglądasz pięknie, ale.. Myślę, że nie powinnaś zakładać tej spódniczki na TĘ imprezę, odbywa się w bractwie – przypominam jej.
- A ja chcę umówić się z chłopakiem z bractwa – podkreśla obracając się w moją stronę i kładzie dłonie na biodrach. Przymrużam oczy a ona chwyta kluczyki do samochodu – Chodźmy! I Nie dąsaj się całą noc, to nie jest zabawne! – wytyka mi. Śmieję się w odpowiedzi i podążam do jej samochodu.
Sara prowadzi jej nowy srebrny kabriolet - prezent za ukończenie szkoły od rodziców. Słuchamy muzyki jadąc do domu bractwa. Spoglądam kątem oka na nią. Zawsze jest ładniejsza ode mnie, ja byłam bardziej zwykła, ale nie przejmowałam się tym - mniej kłótni.
Moje oczy rozszerzają się ze zdumienia, kiedy dojeżdżamy na miejsce. To potężny dwór. Był tam plac w kształcie ronda, gdzie stało wiele zaparkowanych samochodów, na środku znajdowała się fontanna ze schodkami.
Wysiadam z samochodu i kieruję się w stronę domu. Były dwa skrzydła, ogromna ilość okien. Budynek wyglądał na otwarty – każdy mógł wejść. Krajobraz dookoła był nieziemsko urządzony -  wszędzie piękne drzewa, kwiaty i rośliny.
Sara dołącza do mnie i schodzimy w dół chodnika do głównego wejścia. Otwieramy bramę, wkraczamy na dziedziniec gdzie stoją już inni ludzie.
Otwieramy ogromne drzwi frontowe. Ukazuje się środek – nazwałabym to lobby, były wysokie sufity, piękna, ogromna klatka schodowa.
Był też salon po lewej stronie, a po prawej inny pokój. Większość drzwi było otwarte. Stąpałyśmy po drewnianej podłodze w idealnym kolorze.
- Cholera, bractwo tu mieszka? – pyta mnie z szokiem wypisanym na twarzy – Z pewnością umówię się z którymś z tych chłopaków! – śmieje się i ciągnie mnie do kuchni. Pomieszczenie wypełnione jest napojami. Sara uśmiecha się i chwyta dwa czerwone kubeczki.
Spoglądam dokoła wielkiej kuchni pełnej śmiejących się i już pijanych ludzi. Wręczając mi jeden kubek ciągnie mnie na balkon, gdzie jest znacznie spokojniej.
Z tamtego miejsca doskonale widać było basen, w którym siedziały i całowały się pary. Skupiam wzrok z powrotem na Sarze, która wpatruje się w budynek.
- Więc, co teraz? – pytam ją patrząc na ludzi znajdujących się wokół. Nigdy wcześniej nie widziałam tych dzieciaków.
Rozważając, że byłyśmy tu dopiero od dwóch tygodni, czułam się dobrze. Zwłaszcza, że przez cały ten czas siedziałam w nosem w książkach.
- Czekamy, aż chłopcy do nas podejdą – uśmiecha się, upijając łyka z kubeczka.
- Nie – śmieje się. Nie byłam taka chętna na randki, po prostu w tym czasie nie bardzo lubiłam to robić.
- Jula! Musisz się z kimś od czasu do czasu umówić!  Zapomnij o Matt (Macie? – jakkolwiek, nie chcę tłumaczyć tego imienia, bo jakoś mi nie pasuje..), nieważne, że był twoim bliskim przyjacielem z dzieciństwa! – krzyczy zanim zdążyłam zaprotestować.
To prawda, jedynym chłopakiem jakiego kiedykolwiek miałam, był Matt i to od dziecka. Był powodem dla którego tu byłam oraz dlatego czemu nie zmieniłam swojego życia odkąd byłam na studiach.
Był moją prawdziwą miłością, tak przynajmniej myślałam. Podkochiwałam się w nim jeszcze jako mała dziewczynka, ale staliśmy się parą dopiero w liceum.
W czasie kiedy mieliśmy już ukończyć szkołę, dowiedziałam się że mnie zdradzał. Nie jestem pewna z kim, ale pokłóciliśmy się o to i zerwaliśmy. To mnie zabiło, roztrzaskało zupełnie moje życie.
- Sara.. – Ona zawsze była dobrą przyjaciółką, taką jakiej potrzebowałam. Nie była wścibska – Wiesz, że nie jestem gotowa.. – przypominam jej, a ona odpowiada małym uśmiechem.
- Jula miałaś całe wakacje, proszę cię – błaga mnie – Chociaż nie bądź złośliwa dla chłopaków.
- Nigdy nie jestem złośliwa – podkreślam. Nie byłam bardzo złośliwa, mogłam być, gdy kogoś nie lubiłam, ale odpuszczałam. Sara śmieje się, bo wie, że mam rację. W jej oku pojawia się błysk.
- Tu są nasi chłopcy – uśmiecha się. Odwracam się i spoglądam tam gdzie ona, dwóch chłopaków zmierza w naszą stronę.
Jeden z nich ma krótkie, blond włosy oraz jasne niebieskie oczy. Ma zniewalający uśmiech i świetnie się prezentuje. Drugi, zaraz za nim miał kręcone, brązowe loki i oczy w kolorze głębokiej zieleni. Sara piszczy z ekscytacji jak do nas podchodzą.
Wpatruję się w nich oceniając wygląd. Oboje mają kilka tatuaży, nic wielkiego. Wydaje się, że chłopak z kręconymi włosami ma ich nieco więcej.
- Cześć dziewczyny – blondyn odzywa się z akcentem.
- Irlandczyk? – mówię nie zdając sobie sprawy, że robię to głośno. Spogląda na mnie i przytakuje.
- Tak, pochodzę z Irlandii – odpowiada z dumą – Jestem Niall – podaje mi dłoń.
Łapię ją w uścisku i spoglądam na Sarę, która się do niego słodko uśmiecha. On spogląda na nią i wita się. Przymrużam oczy, a ona odpowiada.
- Jestem Sara – delikatnie się uśmiecha.
- Harry – odzywa się chłopak z kręconymi włosami podając dłoń.
- Brytyjczyk? – pytam – Czy to impreza dla chłopaków z całego świata? – śmieję się.
- Wiesz, ja i kilku moich znajomych przeprowadziliśmy się tu w tamtym roku – wyjaśnia, a ja przytakuję.
- Więc to dom pełen chłopców z całego świata – śmieje się. Jestem zaskoczona, że tak komfortowo rozmawia mi się z Harrym.
Uśmiecha się, kiedy Niall i Sara zaczynają własną rozmowę. Widzę uśmiech i wzrok Sary wobec niego. Niall opowiada kawał i oboje chichoczą.
- To było szybkie – Harry spogląda na nich.
- Tak.. Niall jest członkiem bractwa?
- Wszyscy jesteśmy – przytakuje.
- To dobrze – śmieje się.
- Dobrze ? – przenosi swój wzrok na mnie. Patrzę na swój kubek i kręcę głową.
- Mam na myśli to, że.. Sara chciała spotkać chłopaka z bractwa i wygląda na to, że lubi Nial’a, a on..
- Lubi ją – dokańcza spoglądając na boje śmiejących się. Ten śmiech był zaraźliwy.
- Każdy chłopak lubi Sarę – śmieję się. To prawda, za każdym razem, kiedy wchodzimy do jakiegoś pomieszczenia, każdy się na nią gapi. Oczy każdego są w nią wpatrzone, kiedy ja zmierzam zaraz obok niezauważona.
- Blondynki nie są w moim typie – Harry skupia uwagę na mnie – Wolę bardziej brunetki – uśmiecha się dotykając mojego loka.
Śmieję się z jego komplementu, i biorę łyk napoju. Szybko wypluwam go z powrotem i kaszlę. Harry jest przerażony moją reakcją.
Czuję jak alkohol wypala moje gardło - ilość która nim spłynęła drażni je. Harry wpatruje się we mnie gotowy pomóc.
- Wszystko w porządku? – pyta skupiony,  a ja śmieję się kręcąc głową.
- Nigdy dużo nie piłam – on uśmiecha się i zabiera ode mnie napój.
- Pozwól więc mi – uśmiecha się i wypija zawartość kubka - Więc nie imprezujesz? – widać rozbawienie w jego oczach, a w policzkach pojawiają się urocze dołeczki.
- Nie do końca, to moja pierwsza impreza – wyznaję – Byłam bardziej dobrą dziewczynką – opieram dłonie na nogach opierając się o balkon – Sara zupełnie przeciwnie – patrzymy na nią, jej ręka spoczywa na ramieniu Niall’a a kubek jest pusty – Ma większe doświadczenie w tych sprawach.
- Jesteś jak jej anioł stróż? – Harry uśmiecha się ukazując znów dołeczki, a ja odwzajemniam gest.
- Myślę, że można tak to nazwać – opiekowałam się Sarą niezliczoną ilość razy, kiedy była wstawiona;
Trzymając jej włosy kiedy wymiotowała, odbierając ją z imprez, pozwalając jej zostawać w moim domu, gdy dochodziła do siebie.
- Harry chodź szybko! Liam mówi, że sam wiesz kto ma zamiar bić się z jakimś facetem! – przerywa nam nagle Niall.
- Będzie niezły pokaz – Harry się śmieje. Spoglądam na rękę Niall’a, która otacza dłoń Sary. Patrzę na nią, a ona daje mi porozumiewawczy wzrok i unosi brew. Powstrzymuję śmiech, kiedy Niall wchodzi do domu – Chcesz iść? – pyta Harry spoglądając we właściwy kierunek.
- Nie, zostanę – zapewniam go – Zatrzymam się tutaj – nie lubiłam przemocy. Harry przytakuje i zmierza do środka. Obracam się w stronę barierki i oglądam znów basen.
- Nadal nie wiem jak ci na imię – mówi głośno. Obracam się do niego i uśmiecham,
- Julia – odpowiadam – Jednak mów mi Jula. Harry powtarza moje imię z uśmiechem i podąża za Niall’em. Obracając się dokoła napajam się ciszą. Jego obecność była miła, ale nie byłam zbyt towarzyską osobą, zwłaszcza na imprezach.
Uwielbiałam poznawać nowych znajomych, ale imprezy to nie moja rzecz. Spoglądam na całującą się parę, która stała tuż obok mnie. Obracam się i wchodzę do domu.
Słyszę hałas dochodzący z salonu, gdzie domyśliłam się miała miejsce walka. Szybko wspinam się po schodach i wchodzę do pustego pokoju.
Jestem zaskoczona, że nie było tam wielu ludzi, lecz prawdopodobnie woleli zejść do piwnicy, gdzie jest ciemniej i bardziej intymnie.
Rozglądam się po pokoju. Na biurku pod ścianą leżą obrazki i szkice.
W pokoju stoi duże łóżko przykryte zwykłą czarną pościelą. Zmierzam w stronę biblioteczki wypełnionej klasycznymi powieściami.
Uśmiecham się przejeżdżając po oprawach książek, podchodzę do biurka i chwytam kilka szkiców.
Detale naszkicowanej dziewczyny są zniewalające, jestem pod wrażeniem grafiki i dokładnie się mu przyglądam. Ciężko oddycham, kiedy ktoś wpada do pokoju.
- Cholera! – przeklina, upuszczam kartki i odwracam się do chłopaka, który zatrzaskuje i zamyka drzwi. Wyraźnie nie jest świadomy mojej obecności przez swoje zachowanie i to jak bardzo jest skupiony na drzwiach.
Odwraca się i dostrzega mnie. Jego ciemne, karmelowe oczy obserwują mnie z zakłopotaniem i nutką gniewu.
Ma na sobie białą koszulkę wyciętą w serek, na jego klacie widać wystający spod materiału tatuaż. Moje oczy zjeżdżają na przedramiona, ich prawą stronę pokrywa kilka tatuaży więcej.
Gapię się na niego nie będąc w stanie się ruszyć, kiedy on rozgląda się dokoła. Jest wysoki, na pewno dużo wyższy ode mnie.

- Co robisz w moim pokoju?


*Przeczytałeś/aś to zostaw komentarz*

______________

Jest tak szybciutko kolejny. Z góry przepraszam za błędy! :)
Jula co ty robisz? Jak myślicie w czyim pokoju jest? aww Sara i Niall pasują do sb!

Komentujcie, proszę!!

Do następnego

borntobereall xx

niedziela, 27 kwietnia 2014

Rozdział 1



Upuszczam swoje walizki w pokoju i głośno wzdycham siadając na łóżku. Byłam na uniwersytecie od dwóch tygodni. Dochodzenie do siebie po rozstaniu było trudne, tak, miałam na to całe lato, ale nadal ledwo sobie z tym radziłam.
Rozglądam się po akademiku, który dzieliłam razem z Sarą. Obie byłyśmy przyjaciółkami od czasów liceum.
Byłam znana jako dziewczyna z sąsiedztwa, słodka, niewinna – i to była prawda. Nie lubiłam być złośliwa, ani wpadać w kłopoty. Nigdy też tak naprawdę nie imprezowałam w liceum.
Wychowywałyśmy się w małym miasteczku Colorado, w Loveland. Życie tam było proste. Nasze rodziny były bardzo ze sobą zżyte.
Jeśli ktoś spoglądał by na nasze życie z boku, nie zauważyłby nic ciekawego, przynajmniej ja nic nie widziałam.
Zgodziłyśmy się pójść na studia razem, do CU Boulder ( University of Colorado Boulder – wiecie Uniwersytet w Boulder, Colorado), gdzie obie zostałyśmy przyjęte. Chociaż mam pełen wymiar stypendium do akademika, Sara upierała się pomóc. Jej rodzice mieli pieniądze, więc płacenie za studia nie było niczym wielkim.
Jednym z najważniejszych wydarzeń ostatniego roku była wiadomość o tym, że będziemy dzielić pokój razem. Ciężka praca nigdy nie była dla mnie wyborem – raczej koniecznością. W celu zachowania stypendium, musiałam trzymać się z dala od kłopotów i zachować dobre stopnie.
Nasz pokój był prosty. Miałam łóżko na antresoli, a pod nim biurko. Sara miała zwykłe łóżko z biurkiem obok niego.  Była wielką bałaganiarą, można było to stwierdzić patrząc na rozrzucone wszędzie ubrania.
- Jestem z powrotem! – słyszę jej śpiewny głos. Odwracam się od blatu kuchennego i spostrzegam że trzyma zakupy – Kupiłam trochę jedzenia! – uśmiecha się.
Jej blond włosy były w nieładzie od wiejącego wiatru, ale nadal wyglądała niesamowicie. Sara zawsze wyglądała pięknie, miała powodzenie u płci przeciwnej.
- To dobrze – śmieję się – Opuściłaś zajęcia? – podnoszę brew, często czułam się jak mama w naszej relacji lub jak starsza siostra.
- Wiesz.. ktoś musiał zrobić zakupy.. – śmieje się odkładając reklamówki na blacie. Jej rodzice byli zamożni i zaoferowali pomóc w płaceniu ogromnego pokoju w akademiku.
Miałyśmy własną łazienkę, małą garderobę do podziału, kuchnię, i sypialnię. Było całkiem przytulnie, rozważając inne miejsca.
Moja cześć była prawie w całości udekorowana. Trochę dekoracji ściennych, kilka zdjęć rozwieszonych na czystej, białej ścianie.
- Jak zajęcia? – pyta, wytrącając mnie z rozmyśleń, wzruszam ramionami i pomagam rozpakować zakupy.
- Psychologia jest świetna, nadal jestem prawie pewna, że zaplanuję trochę lekcji. Jak zakupy?
- Dobrze, tatuś wysłał mi kartę z pieniędzmi na zakupy spożywcze, więc musiałam coś wydać! – wyjaśnia, wrzucając jedzenie do szafek – Więc.. hmm.. wpadłam na kogoś w sklepie – Jej ton jest ostrożny, a ja nie bardzo chcę wiedzieć dlaczego.
- Oh.. tak? – próbuję nie zabrzmieć na zainteresowaną, a ona potakuje.
- Tak.. wiesz.. – przygryza wargę i jestem pewna, że nie wie co mi powiedzieć – Słuchaj, wiem, że  byłaś odseparowana od wszystkiego, ale.. zostałam zaproszona na imprezę do bractwa dziś wieczorem, zapowiada się coś ogromnego! – wyrywa się.
 
Patrzę na nią z szeroko otworzonymi oczami, nie spodziewałam się czegoś takiego od niej, choć w zasadzie to tak. Ale powiedziała to w taki sposób, abym poczuła, że to złe wieści.
- Zamierzasz iść?
- Tylko jeśli ty idziesz – odpowiada stanowczo. Przenosi wzrok na mnie i wyczekuje odpowiedzi. Odpowiadam nerwowym śmiechem, kręcąc przecząco głową.
- Wiesz jakie mam zdanie o imprezach – patrzę na zakupy i odkładam ostatnie z nich.
- Proooszę? To pierwsza impreza w tym roku! To będzie coś ogromnego? Proszę? Bardzo proszę? Zrobię wszystko! Od teraz będę chodzić na zajęcia! Wezmę cię na zakupy! Jaa..
- Okej – wcinam się chichocząc z jej obietnic – Pójdę, jeśli przestaniesz obiecywać to wszystko – Jej oczy jaśnieją i wystawia mały palec ku górze.
- Obiecaj, że się nie wycofasz – unosi brew zachęcając mnie, przymykam oczy i zaplątuję mojego paluszka z jej.
- Obiecuję – mówię, choć wiem, że będę żałować tych słów…




*Przeczytałeś/aś to zostaw komentarz*

________________________

Jest pierwszy rozdział :) Jak się podoba? Ciekawe, jak pójdzie impreza.. 

Komentujcie proszę 

Do następnego

borntobereall xx


Prolog






ONE NIGHT


Wystarczy tylko jedna noc aby się zakochać. Twojemu życiu wystarczy jedna noc na zmianę.
Ale jedna noc nie wystarczy, aby odkryć czyjeś  najciemniejsze sekrety.

Dziewczyna ze złamanym sercem i chłopak ze złamaną przeszłością spotykają się na imprezie bractwa. Zaczynają otwartą i szczerą rozmowę, obiecują pozostać nieznajomymi i zapomnieć o sobie… Ale co się stanie, jeśli nie mogą o sobie zapomnieć ? Co jeśli jest jeszcze więcej sekretów do odkrycia?






_____________

Ciężko to w sumie nazwać prologiem, ale taka zapowiedź :) 
Według mnie zapowiada się bardzo ciekawie, komentujcie, jak czytacie, będę wdzięczna.
Za niedługo wstawię pierwszy rozdział, mam nadzieję, że to tłumaczenie zdobędzie grono fanów :)



borntobereall xx

sobota, 26 kwietnia 2014

Wprowadzenie

Hej :)

Nazywam się Paulina.To mój pierwszy blog na bloggerze, jak i pierwsza przygoda z tłumaczeniem, więc już na samym początku chcę Was przeprosić za wszelkie niedoróbki.
Chcę Wam nieco przybliżyć to opowiadanie. Ogólnie, głównym bohaterem jest Zayn Malik, Zeoy Deutch.. Myślę, że Wam się spodoba i zostaniecie ze mną na nieco dłużej :) Autorka dedykowała go Ann'ie Todd (genialny twórca AFTER). Rzeczywiście z początku oba ff są do siebie bardzo zbliżone, aczkolwiek zapewniam, że wraz z rozwojem akcji wszystko się zmienia, dlatego serdecznie polecam wgłębić się w lekturę!
Jęli chodzi o mój angielski, to radzę sobie całkiem nieźle, jednak każdy popełnia błędy, prawda? Mam nadzieję, że wybaczycie mi wszelkie niedociągnięcia. Liczę na wsparcie w formie miłych komentarzy. Zakochałam się w tym ff i liczę, że Wam też przypadnie do gustu.


Co do częstotliwości wstawiania kolejnych rozdziałów - to będzie różnie, w zależności od tego ile będę miała wolnego czasu. Ale postaram się dodawać regularnie, w weekendy.

Za niedługo pojawi się prolog i pierwszy rozdział.

Zapomniałam o najważniejszym. Zgodę od autorki dostałam, to naprawdę przesympatyczna osóbka :)

MIŁEGO CZYTANIA!!

* trailer znajdziecie w zakładce po LEWEJ :)

borntobereall xx